english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

Kazanie na czternastą niedzielę po Trójcy Św

I stało się, gdy szedł do Jeruzalemu, że szedł pośrodkiem Samarii i Galilei. A gdy wchodził do niektórego miasteczka, zabiegło mu drogę dziesięciu trędowatych mężów, którzy stanęli z daleka. A podniósłszy głos swój, rzekli: Jezusie, nauczycielu! zmiłuj się nad nami. Które on ujrzawszy rzekł im: Szedłszy okażcie się kapłanom. I stało się, gdy szli, że oczyszczeni są. Ale jeden z nich ujrzawszy, że jest uzdrowiony, wrócił się, wielkim głosem chwaląc Boga; i padł na oblicze swoje u nóg jego, dziękując mu; a ten był Samarytaninem. A Jezus odpowiadając, rzekł: Zaś nie dziesięciu jest oczyszczonych, a dziewięć kędy? Nie znaleźli się, aby się wrócili i dali chwałę Bogu, jeno ten cudzoziemiec? I rzekł mu: Wstań, idź, wiara twoja ciebie uzdrowiła. Ewangelia Łukasza 17, 11 - 19.


Słyszymy na końcu dzisiejszej ewangelii, jako Pan wysławia wiarę, mówiąc do Samarytanina: Wiara twoja ciebie uzdrowiła. Nie sobie przywłaszcza Pan chwałę uzdrowienia jego, nie mówi: To ja uczyniłem, lecz przypisuje ją wierze jego i wabi nas w ten sposób, abyśmy według przykładu tego z całą ufnością Bogu wierzyli i pewnymi byli, że co we wierze prosimy, tego zaiste przez Jezusa Chrystusa dostąpimy.


Jeśli wierzymy przez Jezusa Chrystusa w odpuszczenie grzechów i żywot wieczny, jeśli wierzymy, że Bóg dla Jezusa Chrystusa łaskawym i litościwym nam będzie, tedy zaiste stanie się nam, jakośmy uwierzyli. Wszystko Pan przypisuje wierze, nawet nie Bogu, który to jedynie wykonuje, abyśmy poznali, że gdzie usilne prośby i potrzeby nasze nie zostały wypełnione, nie jest w tym wina Boża, lecz niedowiarstwa naszego, bo gdybyśmy mocno byli wierzyli, byli byśmy pewnie dostąpili, o cośmy prosili. Tego się tedy najpierw uczmy z ewangelii dzisiejszej, że wszystko czego we wierze i nadziei od Boga wyglądamy, będzie nam dano. Kto zaś takiej wiary i nadziei nie ma, niechaj nie myśli, że czegoś dostąpi. Pięknie to tłumaczy pierwszy rozdział listu św. Jakuba. Ktokolwiek by od Pana Boga czegoś dostąpić i wyprosić pragnął, niechaj nie wątpi ani się chwieje, niechaj nie mówi: Nie wiem, czy mi tego Bóg udzieli, czy też tego jestem godnym; nie, owszem niech mówi tak: Wiem ja, że o co proszę Pana Boga mego, toć on zaiste chętnie wykona i daruje mi dla Jezusa Chrystusa. A chociażby tego nie uczynił tak, jak ja go proszę, uczyni on to według swojego sposobu i jak przyjdzie godzina jego. Serce chwiejące się i niedowierzające Panu, niczego nie dostąpi; Bóg nie może mu nawet niczego udzielić, choćby i pragnął, bo serce takie jest podobne do naczynia, które człowiek w ręku trzymając przesuwa tu i tam, tak iż choćby nieco weń wlać chciano, nie trafi to do naczynia, lecz obok się wyleje i marnie zginie.


Takim chwiejącym się naczyniem jest serce niedowierzające. Bóg chętnie dałby nam, czego potrzebujemy, lecz my równamy się do żebraka szalonego, co stojąc trzyma kapelusz i prosi o jałmużnę, ale nie trzyma go spokojnie, tak że doń ugodzić nie można. Bóg także darów swoich nie chce rzucać na niepewne, aby upadłszy obok nie zgubiłby się. Gdybyś w ręku trzymał kieliszek i flaszkę, w którą by ci wino wlewać miano a ciągle byś potrząsał nią, tedyć zaiste rozgniewałby się wlewający, a to tym bardziej, jeżeli ci chciał nalać wina bez zapłaty, za darmo. Wypędziłby cię do licha, bo czyż ma wino na ziemię wylewać? Takim że kieliszkiem jest serce niedowierzające, a Bóg choćby chciał, nic do niego wlać nie może. Gdzie zaś człowiek się nie chwieje, lecz spokojnie trzyma, tam Bóg chętnie daje. Tych dziesięciu trędowatych stoją spokojnie i wołają: "Jezu nauczycielu, zlituj się nad nami", Czekają spokojnie i nie wątpią, że im pomoże, dla tego tak im się stało, jako uwierzyli. Na to dobrze uważajmy i uczmy się w dobrotliwość Bożą ufać z całego serca, nie powątpiewając o niej bynajmniej, owszem cierpliwie wyglądając tego, o co prosimy, bądź to zdrowia, pokarmu i szczęścia, bądź mądrości i sprawiedliwości. Albowiem tego wszystkiego nie odmówi człowiekowi Pan, byle to tylko jemu na chwałę a nam ku zbawieniu służyło. A jeśli zwłaszcza, dzieje się to jedynie w celu doświadczenia wiary i modlitwy naszej. Tego nas uczy pierwsza część ewangelii dzisiejszej, zwłaszcza, abyśmy w niezachwianej wierze się modlili, a o łaskawej woli Bożej przez Jezusa Chrystusa nie wątpili.


Druga część zawiera straszny przykład. Z dziesięciu uzdrowionych dla mocnej wiary swojej dopada ich znowu dziewięciu, którzy Chrystusowi Panu za takie dobrodziejstwo jego ani nie podziękowali. Ten przykład ma nas pobudzać do wdzięczności i abyśmy się wystrzegali tak sromotnego grzechu, jakim jest niewdzięczność; albowiem sprawiedliwa to rzecz, że Pan Bóg nasz wymaga dla chwały swojej, abyśmy mu za wszystkie dobrodziejstwa jego dziękowali. Obowiązek taki powinien nam być nie trudny, bo rzecz ta nie wymaga pracy ani wysilenia. Cóż ci to może zaszkodzić, że zwróciwszy się do Boga rzeczesz: Ach Panie, ty dałeś mi oczy, ręce i nogi, zdrowie i wiele innych rzeczy oprócz tego, dziękuję ci tedy z całego serca za ten wszystkie dary twoje. Tak samo cóż ci zaszkodzi, że ojcu lub matce, gospodarzowi lub gospodyni i sąsiadom twoim podziękujesz za dobrodziejstwa, które ci wyrządzili. Przez to sobie nogi nie złamiesz, a jednak się okaże, na jaką ziemię te dary padły i jest to pobudką do dalszych i większych dobrodziejstw. Tak czyni ten Samarytanin, powróciwszy do Pana dziękuje mu. Ta praca nie kosztowała go ani fennika, jeno parę słów, a jednak się Panu to podoba, aż miło. Również podoba się wdzięczność ludziom i jest im przyjemną a nad to pobudza ich do dalszych dobrodziejstw.


U pogan uważano niewdzięczność za największy występek, a najgorsze imię, jakim człowieka przezywać było można, było imię niewdzięcznika. Jednakowoż taka niecnota jest dziś powszechną, a najczęściej doznają jej ludzie, którzy sobie ze wszech miar na wdzięczność zasłużyli. Doznają jej ojcowie i matki, którzy dla dziatek swoich ciało i życie, cześć i mienie swoje poświęcają. Jakaż nagroda ich za to czeka? Czegoż się za to dożyją? Rzadko się zdarzy, żeby dziatki były wdzięczne. Nie jest w tym nic innego jeno po prostu sprawa szatana. W innych stanach nie dzieje się inaczej. Dla tego wystrzegajmy się tego wielkiego sromotnego grzechu, niewdzięczności; dla niej bowiem wysycha źródło, z którego płynie wierność i dobroczynność między ludźmi; bo kto napotka na serce niewdzięczne, ten utraci wszelką miłość i chęć do dalszego pomagania i wspierania takich ludzi. Kto nie będąc chrześcijaninem innym dobrodziejstwa ma wyrządzać, doznając za to niewdzięczność, temu jest to rzecz przykra. Doświadczywszy tego nie dziwmy się, że ludzie od razu mówią: A tego niewdzięcznika wszystko stracono. Niech idzie dokąd chce, ja już ręki dal nie ruszę. Tak sobie przez niewdzięczność ludzi można zniechęcić a jednak takowa wszędzie na całym świecie jest powszechną.


Przeto, jeśli pobożnymi chrześcijanami być chcecie, uczcie się przede wszystkim być wdzięcznymi, najprzód Boga i Ojca naszego w niebiesiech, który nam ciało i rzycie dał i takowe utrzymuje a oprócz tego wszystkim obdarza, czego ku żywotowi wiecznemu potrzebujemy. Dalej bądźcie wdzięcznymi względem rodziców, przyjaciół i sąsiadów, którzy wam dobrze uczynili, nie omieszkajcie równo się im odwdzięczyć, a jeśli nie możecie czynami, to przynajmniej słowami okażcie się wdzięcznymi i uprzejmymi. To jest ozdobą człowieka i niemniej podoba się Bogu. Lecz także mało ludzi tak czyni! Kiedy zaś o podziękowanie słowami już tak trudno, czyż dziwić się można, że do odwdzięczenia się czynami ludzi już zgoła nakłonić nie można? Przysłowie powiada: Nic się prędzej nie zestarzeje niż wdzięczność. Młodych zakonników po klasztorach przyzwyczajono każdemu, choćby tylko pióro był zakroił, się ukłonić i powiedzieć: Niech będzie pochwalony Pan za wszystkie dary jego! To był bardzo dobry sposób do przyzwyczajenie młodych ludzi aby wszystko, cokolwiek przyjmują, z dziękczynieniem ku Bogu i ludziom przyjmowali. A chociaż to nie wszędzie z serca pochodziło, był to jednak piękny obyczaj, że tak powiadano, albowiem napisano jest w psalmie 116, 12 i 13: " Cóż oddam Panu za wszystkie dobrodziejstwa jego, które mi uczynił? Kielich obfitego zbawienia wezmę, a imienia Pańskiego wzywać będę", to znaczy, chwalić, sławić i dziękować mu będę mówiąc, że mi wszystko dobrze uczynił. A Bóg na to odpowiada: To dobrze, dziecię moje, wszak ci ja więcej nie wymagam. Ale od iluż to ludzi dozna tego ten łaskawy Ojciec nasz? Największa część ludzi prześladuje i bluźni słowu jego, nie pamiętając, że wszystko, co mamy, jedynie przezeń i z łaski jego mamy. A na tym nie dosyć: Syna jego jednorodzonego, którego nam dał ku wybawieniu z grzechu i śmierci wiecznej, wieszają na krzyżu. Taki jest ten świat i sprawiedliwie miałby Bóg gniewać się nań i nie czynić mu nic dobrego. Lecz on jednakowoż nie gniewa się, owszem pozostaje łaskawym i dobrotliwym i wszędzie dopomaga.


Nie dosyć zatem, abyśmy nauczyli się być wdzięcznymi, owszem musimy nauczyć się także i tej drugiej cnoty, zwłaszcza znosić niewdzięczność. To prawdziwie jest cnota Boga i prawdy chrześcijan. Wieloma bowiem przykładami można by dowieść, że świat tego nie potrafi. Grecy mieli między sobą bardzo cnotliwych mężów, co ojczyźnie wiernie pomagali i za nią życie i dobra swoje odważali. Lecz nie doznawszy wdzięczności, gdy owszem dla dobrodziejstw swoich zostali wypędzeni i prześladowani, zniecierpliwszy się łączyli się z nieprzyjaciółmi ojczyzny, od których jej przedtem bronili i stawali się największymi nieprzyjaciółmi ojczyzny swojej. Takimi jesteśmy z natury, lecz zła to właściwość, której powinniśmy się wystrzec i stać się podobni Bogu, który choć niewdzięczności jako wielkiego i sromotnego grzechu mocno nienawidzi, jednakowoż przez to nie da się przywieść do gniewu, owszem łaskawym i dobrotliwym pozostaje dla każdego, co pomocy jego potrzebuje.


Kto tedy chce być chrześcijaninem, niech się uczy i przygotuje na to, że nie dozna wszędzie za wszystkie dobrodziejstwa, wierność i posługę swoją wdzięczności, lecz owszem będzie musiał znosić niewdzięczność. Lecz niech się tym nie da zrazić, żeby innym więcej pomagał. Albowiem chrześcijańską cnotą i prawym owocem wiary jest, że cierpliwie to zniesiesz, gdyby cię za twoje, najlepsze czyny błotem obrzucano i powiesz sobie: Nie tak, nie rozgniewasz ani zniechęcisz mnie przez to, owszem znosząc to cierpliwie i nadal pomagać będę jak mogę. Ty chcesz być niewdzięcznym? Wiem ja jeszcze o kimś nad tobą w niebie, który mi za ciebie się odwdzięczy, a to mi milszym będzie niż twoja wdzięczność. Tak sobie po chrześcijańsku postąpisz i według słów Salomona "węgle rozpalone zgromadzisz na głowę niewdzięcznika". Od świata się sztuki tej nie nauczysz, bo świat czyni przeciwnie. Świat nie doznawszy wdzięczności, myśli sobie, że co uczynił to przepadło, a odtąd nie ma zamiaru dobrodziejstw swoich tak źle umieszczać. Lecz od Ojca w niebiesiech nauczmy się tej sztuki; on to słońcu swemu każe świecić nie tylko na dobrych, którzy dziękują, lecz i na złych, którzy nie dziękują, owszem darów jego ku złemu używają. Nikt by nie mógł wziąć za złe, gdyby rzekł: Jużci tyle lat słońce moje świeciło wam, tyle lat dawałem wam zboże i wino, wszelakie plony, i różne dobrodziejstwa, lecz nie doznałem wdzięczności, dlatego słońce moje już świecić nie będzie i niechaj zginie świat ten z głodu. Lecz tego nie czyni ten łaskawy Ojciec nasz, nie, wszem rzecze: "Niech sobie niewdzięczność świata będzie jak największa, jednak mnie do gniewu nie uwiedzie. Choć świat niewdzięcznym zostaje, ja nie przestanę dlań być łaskawym, a w dzień mój porachuję się z niewdzięcznikami.


Tej sztuki musimy się nauczyć, jeśli chcemy być chrześcijanami. Boć taka jest miłość chrześcijańska, że wszystkiego się spodziewa i wszystko cierpi i nie jest porywcza do gniewu. Lecz mało jest takich co by tę miłość mieli, mało też prawych chrześcijan. Jeśli takowymi być chcemy, uczmy się bliźnim chętnie dobrze czynić i pomagać, a niechaj nas nie gorszy ani dziwi niewdzięczność ludzka. Świat się gniewa i boleje na tym, gdy dobrodziejstwa jego nie bywają wynagrodzone. Lecz ty musisz się na takie rzeczy przygotować, a chociaż dziś niewdzięcznie cię ominie, któremuś ledwo co wyrządzili dobrodziejstwo, jutro zaś już o tym nie pamiętaj. Niewdzięcznik znajduje zapłatę swoją. Ty zaś nie ustawaj, lecz mów tak: u tego wprawdzie przepadło; lecz niech przyjdzie inny, temu także uczynię dobrze; a jeśli i u tego nie doznam wdzięczności, niech przyjdzie trzeci, uczynię mu tak samo i tak dalej. Potem możesz z Panem Jezusem rzec: "Azaż nie dziesięć oczyszczonych. A dziewięć kędyż?"


Nie wielkiej wdzięczności doznał Pan nasz, ale już to go cieszy, że przynajmniej ten jeden powróciwszy podziękował mu. Aniby się też o tych drugich nie był zapytał, gdyby mu nie chodziło o zwrócenie uwagi na niewdzięczność ich. Chce niby powiedzieć: Zaczekajcie, wy niewdzięcznicy, nie ujdziecie mnie; zapytam ja się was jeszcze czasu swego dlaczegoście mi za to nie podziękowali, że wam dałem ciało i życie i stworzyłem wszystko co wam potrzebne. Potem okaże się, co niewdzięczność jest za haniebna niecnota. Uczmy się tedy z przykładu Pana Jezusa gardzić niewdzięcznością. Uczy bowiem doświadczenie i każdy na oczy własne widzi, że, gdy Bóg daje dziesięć lat urodzajnych, zaledwie mu za jedno podziękujemy, a do tego, co gorsza jest, najlepszych lat zawsze najsromotniej nadużywamy. Dopuścił Bóg rok obfity w wino, zboże i inne rzeczy, od razu znajdują się sknerzy i skąpcy, którzy to zakupują i wyczekują drożyzny. Drudzy zaś mniemają, że kiedy dużo urosło, to też tym więcej trzeba zmarnować i przepić. To jest ich wdzięczność za dary Boże; a ledwie za dziesiątą część tychże bywa Panu Bogu podziękowane. Lecz i do tego powinniśmy się przyzwyczaić, abyśmy nie boleli, lecz zadowoleni byli, jeśli między dziesięciu znajdzie się choć jeden, który dobrodziejstwa otrzymanego dobrze użyć umie i zań podziękować nie omieszka. Inni już znajdą czasu swego zapłatę, bo Bóg, który żąda wdzięczności, nie daruje im tego w dzień swój.


Tak, najmilsi, daje nam ewangelia ta dwie nauki. Pierwsza dotyczy się wiary, a druga dwóch pięknych cnót, mianowicie wdzięczności, i abyśmy niewdzięczność znosić umieli. Wdzięczności uczymy się od Samarytanina, i naśladujmy przykład jego, będąc wdzięcznymi Bogu i ludziom. Od Chrystusa Pana zaś uczmy się, abyśmy nie doznawszy wdzięczności za wyrządzone dobrodziejstwa nie gorszyli się ani za to drugim nie odpłacali, bo to w świecie tak powszechnie bywa, że za niewdzięczność jednego człowieka innych dziesięciu musi odpłacić.


Ty jednak będąc chrześcijaninem nie czyń tak. Choćby dziesięciu oszukało cię, bądź spokojnym, jeśli tylko jeden okaże się wdzięcznym. Sam Chrystus znajduje ludzi, co za wszelkie dobrodziejstwa jego nie wdzięczni byli, czy byś ty chciał lepszym być od niego? Bądź spokojny choćby ich dziewięć było, ty nie doznasz przez to szkody, jak jej nie doznał Chrystus. Szkodę będą mieli sami niewdzięcznicy; albowiem nie będzie u nich ni szczęścia ni pożegnania. Wtenczas tedy staniemy się dobrymi chrześcijanami, gdy najpierw mocną wiarę i zaufanie w dobrotliwość Bożą mieć będziemy, a potem nie tylko wdzięczni być, lecz także niewdzięczność znosić się nauczymy. Nie będzie nam bowiem lepiej niż Panu Chrystusowi. Ludziom okazywać powinniśmy wszystko dobre. Lecz oraz być przygotowani, że między dziesięcioma zaledwie jeden darów tych dobrze użyje i okaże się wdzięcznym; a może to będzie prawie taki, od któregośmy się tego najmniej spodziewali, jak Pan Jezus od Samarytanina. Niech nam Pan Bóg użyczy łaski swojej ku zachowaniu i przestrzeganiu słowa jego! Amen.