english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

Chleba powszedniego daj nam dzisiaj...

Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj...


Przewodnim hasłem protestantyzmu, zresztą jak i całego renesansu było wezwanie: ad fontes! - do źródeł! Pierwotnym źródłem całego chrześcijaństwa jest Pismo Święte, jako Boże objawienie w historii narodu wybranego. Przede wszystkim więc należałoby prześledzić ową sprawę z biblijnego punktu widzenia.


Słowo "pieniądze" nie występuje nigdzie ani w Starym, ani też w Nowym Testamencie. Przez całe Objawienie przewija się jednak słowo "bogactwo", a jest ono przecież naturalną konsekwencją gromadzenia pieniędzy. Chrześcijaństwo od rozkwitu ruchu pustelniczego i monastycznego u progu średniowiecza, zaczęło gardzić wszelkim dobrem materialnym. Za cnotę i ideał uważano natomiast, umartwianie ciała i ducha, oraz życie w ubóstwie jako najdoskonalszą formę naśladowania Chrystusa. Pokłosiem takiego stanu rzeczy było jak nigdy dotąd zaludnienie pustyni Judzkiej przez pustelników. Wzorzec eremity był bardzo popularny, a tym większą zyskiwał sławę, im bardziej był ekscentryczny np. Szymona stylita. Wokół ludzi o takich zapatrywaniach na zbawienie, gromadzić się zaczęli im podobni, powstawać zaczęły zgromadzenia monastyczne wyrzekające wszelkiej własności, tzw. zakony żebracze Kapucyni, Franciszkanie, a wśród nich także Augustianie, gdzie swoje pierwsze szlify w poznaniu Słowa Bożego odebrał późniejszy reformator ks. dr Marcin Luter.


Tymczasem Stary Testament traktuje bogactwo, jako dar Boży. "Od Ciebie pochodzi bogactwo i chwała..." (2 Krn. 29,12), powiada Dawid w modlitwie, błogosławiąc Pana. Majętność była w starożytnym Izraelu widomym znakiem Bożego błogosławieństwa. Oznaczało to, że wszelkie rzeczy materialne uważane były za jak najbardziej moralnie dobre. Bogactwo zapewniało bowiem tak bardzo cenioną niezależność, która zwalniała człowieka z konieczności szukania pomocy u innych (Prz. 18, 23). Postawa taka zakładała, że bogacenie się związane było bezpośrednio z pozytywnymi cechami ludzkiego charakteru, takimi jak oszczędność, obrotność, realizm, zapobiegliwość itp. Tak jak nędza jest wyrazem klęski i wstydu (Jer. 12,13), tak dostatek jest dowodem Bożej opieki i powodem zdrowo pojętej dumy (Ps. 37,19). Trzeba przy tym pamiętać, iż jest to zawsze dobro względne i drugorzędne. Bowiem ponad dobrobytem materialnym stoi zawsze pokój duszy (Przyp. 15,16), dobre imię (22,1), zdrowie (Syr. 30,14 i n.) i sprawiedliwość (Przyp. 16,18). Przy czym ponad to wszystko przedkładano zawsze mądrość, która jest źródłem wszelkiego bogactwa (Job. 28, 15-19), a która jest efektem bojaźni Bożej. "Początkiem mądrości jest bojaźń Pana, wszyscy, którzy ją okazują są prawdziwie dobrzy" (Ps. 111,10). Głupcem w oczach Pisma Świętego jest natomiast ten, kto zapomina o Bogu i zasługę oraz zdolności gromadzenia dóbr przypisuje sobie. Jest to zabójstwo jego duszy, koniec sprawiedliwości wobec Pana i na pewno brak owej mądrości - jest to najgorsze, co może się przydazyć człowiekowi - "Kto ufa bogactwu - upadnie" (Przyp. 11,28, por. Jer. 9, 22). Opieranie swej egzystencji tylko na materii jest budowaniem wokół siebie świata iluzji. Jest to omam, letarg w którym człowiek zapominając o Bogu JHWH, zaczyna tworzyć sam bóstwa ze srebra i złota, pragnąc zyskać ich przychylność przekupując je swoim bogactwem (Iz 2, 7 i n.).


Nowy Testament wyciągając niejako wnioski z historii Izraela zapisanej w Księgach Starego Przymierza, idzie o krok dalej i stawia człowieka przed wyborem Bóg albo Pieniądze. Decyzja wobec tak postawionego warunku nie jest łatwa, szczególnie dla kogoś, komu udało się zgromadzić spory majątek. Ewangelie bezwzględnie nakazują wyrzeczenie się bogactw. "Biada wam, Bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą" (Łuk. 6, 24) - mówi Jezus. Ostrzeżenie jest jednoznaczne, biada bowiem tym, którzy gromadzą dobra jedynie na swój pożytek i zbytnio przywiązują się do tego świata, zapominając o Stwórcy (por. Łuk. 16,19 i n.). Dla ludzi takich Królestwo Niebieskie pozostanie jedynie marzeniem. "Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu do Królestwa Niebieskiego" (Mt. 19, 23 i n.). Tak więc klamka zapadła i wyrok został wydany. Ale czy aby na pewno? Owszem istnieje pewien niuans mogący pomóc w wyjaśnieniu słów Pana z Ewangelii wg Św. Mateusza. Mianowicie uchem igielnym nazywano w starożytnej Jerozolimie najmniejszą z bram w jej murach. W zasadzie nie była to nawet brama, ale niewielka furtka, służąca jako przejście dla zwiadowców i posłańców w czasie oblężenia miasta. Nieobjuczony wielbłąd z wielkim kłopotem mógłby przejść przez owe ucho igielne. Takie wyjaśnienie nie rozwiązuje jednak problemu. W innym miejscu Biblii czytamy, że jedyny skarb, jaki godny jest uwagi człowieka i który należy gromadzić, to owoce łaski bożej; którymi są wiara, nadzieja i miłość (por. 1 Kor. 13,13). Są to bogactwa jakich nie zamknie się w żadnym sejfie na ziemi, jest to bowiem skarb, który nie dewaluuje się w żaden sposób, ma on bowiem swe miejsce u Boga. Tam też gdzie ów skarb, spoczywa serce jego właściciela.


Protestanckie spojrzenie na pieniądze i bogactwo było i jest całościowym spojrzeniem na to czego uczy nas Pismo Święte. Zarabianie pieniędzy, zbijanie majątku nigdy nie było celem samym w sobie człowieka wierzącego. Celem była tylko praca, która połączona z modlitwą dziękczynną stawała się bardziej efektywną. Stąd wzięło się powiedzenie rozpowszechnione wśród ewangelików: "módl się i pracuj!". Nie istnieje chyba bardziej wymowny symbol owego powiedzenia, aniżeli "Ręce" - Durera. Zapewne każdy w swoim życiu widział gdzieś kopię tej ryciny - można ją znaleźć w prawie każdym protestanckim domu. Są to twarde spracowane dłonie, na których każda bruzda jest wyrażona niczym przeorana pługiem ziemia, a każda żyła tak nabrzmiała, jak korzenie drzewa wczepione w skaliste podłoże. Ta twarda para spracowanych dłoni wznosi się ku górze w pokornym modlitewnym geście - "Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj...".


W gruncie rzeczy trudno mówić o protestanckim podejściu do pieniądza, bardziej właściwym byłoby mówienie o pracy jako stylu życia, której niejako późniejszy efekt w postaci mamony jest niejako produktem ubocznym. Zasadniczo liczy się jedynie to, co człowiek po sobie pozostawia - swój mały wkład w budowanie świata.


Według biblijnego nakazu z księgi Genesis, człowiek ma czynić sobie ziemię poddaną (1 Rdz. 1, 28). Jednakże utożsamienie tych słów z przekazaniem ziemi ludziom na własność byłoby błędem. Bardziej właściwym słowem jest tutaj pojęcie "dzierżawy". Ludzie otrzymali ziemię niejako na określony przez Boga czas, który tylko On zna. Każdy z ludzi jest rzucony niczym ziamo, od którego wymaga się iż wypuści korzenie, rozwinie liście, a w odpowiednim czasie wyda owoc. Wiara jest bowiem tym co nadaje sens naszemu istnieniu. W ponadczasowym wymiarze, praca i bycie użytecznym to to, co nadaje sens naszemu ziemskiemu bytowi. To, co zostawiamy kolejnemu pokoleniu, jest miarą jaką określa się wartość ludzkiej pracy. Z tym aspektem powiązać można szacunek z jakim spotyka się każda praca, nawet ta najmniejsza, której efekt jest znikomy, ale w globalnym spojrzeniu - niezbędny.


Ważną stroną pracy i bogacenia się jest też odpowiednie dysponowanie zarobionymi pieniędzmi. Bardzo wielką wagę przywiązuje się w protestantyzmie do wspomagania innych (por. Dz. 20, 35), i to nie tylko dając jałmużnę żebrzącemu. W okresie rozkwitu Kościoła Ewangelickiego w Polsce każda licząca ponad 1000 wiernych parafia, dbała nie tylko o głoszenie Słowa, ale i o czasami bardzo przyziemne aspekty ludzkiej egzystencji. Tym sposobem powstawały szpitale, sierocińce, domy opieki dla starców i obłąkanych, oraz liczne szkoły i gimnazja. Od XIX w. przy każdej parafii luterańskiej na terenie Polski prowadzona była czteroklasowa szkoła podstawowa. Instytucje takie miały swych dobroczyńców budujących obiekty i pomagających w ich utrzymaniu. Na terenie Lublina istniał do 1939 r. szpital dziecięcy, szpital ogólny oraz szkoła handlowa, ich mecenasami byli członkowie takich jak: Plage - fabryka samolotów, Krausse - młyn na Kalinowszczyźnie, Vetter - browar, Moritz - fabryka maszyn rolniczych. Po roku 1945 wszystkie placówki zostały upaństwowione lub przestały istnieć. Sytuacja taka miała miejsce w całym kraju. Dziesiątki szpitali, szkół, sierocińców i domów spokojnej sta- rości zlikwidowano lub przejęto pod kuratelę państwa. Przedwojenny stan wyznawców Kościoła Ewangelicko-Luterańskiego w R. P zmniejszył się do lat 80-tych o 9/10, podobnie było też z kościelnym majątkiem, który od 1989 r. jest mozolnie odbudowywany. Kościół protestancki uważa bowiem diakonię (gr. diakonein - usługiwać, diakonia - służba dla drugiego człowieka), za drugi obok głoszenia Słowa Bożego obowiązek. Dziś ta osiemdziesięciotysięczna społeczność kościelna posiada siedem domów opieki i domów spokojnej starości, cztery licea ogólnokształcące oraz dwie szkoły podstawowe.


Oczywiście nie każdy ma takie zdolności i talent, aby móc zyskać taką fortunę, aby móc sobie pozwolić na sfinansowanie budowy szkoły, czy szpitala. Jednakże każdy z ludzi otrzymuje pewne przyrodzone zdolności, które powinien rozwijać (por. Mt. 25,14-30). Specyficzne jest też pojęcie powołania - które to odnosi się do każdego zawodu. On to jest powołaniem człowieka.


Ostatnim niejako aspektem protestanckiego podejścia do pieniędzy jest kościelny system fiskalny. Mianowicie każdy z parafian uiszcza roczną składkę w wysokości 1 % swego rocznego dochodu. W krajach gdzie Kościoły Ewangelickie stanowią większość np. Szwecja, Filandia, Szwajcaria albo przynajmniej tam, gdzie stanowią 50 % obywateli, jak np. w Niemczech - na podstawie odpowiednich ustaleń podatek ten ściągany jest przez państwo i przekazywany Kościołowi. W Polsce podatek ten jest dobrowolny i każdy opłaca go sam w stosownej wysokości. Z tych funduszów opłacane są koszty utrzymania kościoła i pozostałych budynków oraz ustalana przez parafian pensja księdza. Pieniądze z tzw. "tacy" wraz z innymi datkami trafiają po komisyjnym zaprotokółowaniu na konto parafialne. Z całego przychodu parafii odprowadzany jest 10 % podatek do kasy ogólnokościelnej. Są to fundusze na funkcjonowanie władz kościelnych oraz na dotowanie parafii, które ze względu na małą liczbę wiernych nie radzą sobie finansowo. Na poziomie parafii wydatkami ze wspólnej kasy zajmuje się Rada Parafialna wybrana na okres trzech lat przez wszystkich parafian na zgromadzeniu ogólnoparafialnym.


W protestantyzmie kluczową pozycję stanowi ŁASKA. To z tej łaski dane jest człowiekowi zbawienie, a także wszelkie dobra duchowe i cielesne. Mając świadomość tego, że wszystko zostało nam darowane, można mówić o pracy, która będzie tutaj nie tylko sposobem pomnożenia powierzonego kapitału, ale także dziękczynienia, nie chodzi o to, ile człowiek posiada, lecz o to czy potrafi podzielić się ze swoim bliźnim tym co ma.