1. Dzień Świąt Narodzenia Pańskiego

2:11 Albowiem objawiła się łaska Boża, zbawienna dla wszystkich ludzi, 2:12 Nauczając nas, abyśmy wyrzekli się bezbożności i światowych pożądliwości i na tym doczesnym świecie wstrzemięźliwie, sprawiedliwie i pobożnie żyli, 2:13 Oczekując błogosławionej nadziei i objawienia chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Chrystusa Jezusa, 2:14 Który dał samego siebie za nas, aby nas wykupić od wszelkiej nieprawości i oczyścić sobie lud na własność, gorliwy w dobrych uczynkach. Tt 2,11-14

 

Święta Bożego narodzenia stały się obecnie ważniejsze od Wielkanocy w naszej kulturze. Obchodzone są też niezależnie od przekonań, a postępująca komercjalizacja Świąt doprowadziła do nadania im innego charakteru, konsumpcyjnego, odcinając je od chrześcijańskich źródeł. Stwarzając przez to miejsce dla ludzkiej pożądliwości, niesprawiedliwości czy bezreligijności, które przejawiają się w różnych formach.

W ten sposób człowiek stawia siebie w centrum Świąt, a to może zdusić ducha miłości, który powinien towarzyszyć im. Rozbudza za to wewnętrzny egoizm i sprawia, że święta stają się powierzchowne, a z pewnością bez treści biblijnych. Dotyka to nieraz domów chrześcijańskich – osób, które powinny być zachęceniem dla innych. Przyczyną jest po prostu brak wstrzemięźliwości, sprawiedliwości i pobożnego życia – jak pisał Paweł do Tytusa.

Święta Bożego Narodzenia stają się wtedy sztuką odgrywaną jak w teatrze. Sztucznie tworzy się atmosferę pobożnej i kochającej się rodziny . W głębi duszy za to tłumi się złość na siebie samych, że trzeba w tym uczestniczyć albo na innych z powodu zadr, jakie nosi się w sobie. Czy takich chcemy Świąt? 

Święta dają zawsze szansę na podjęcie niejednej rozmowy, w tym także na trudne tematy. Takie rozmowy zazwyczaj odkłada się na później, bo nie znajduje się dobrego momentu albo brakuje po prostu czasu. Pyszne dania, ustrojona choinka, udekorowany dom mogą sprzyjać w podjęciu dyskusji, ale na pewno nie rozwiążą za nas trudnych relacji. Do tego potrzebne są otwarte serca i odwaga, aby popracować nad sobą i zbudować z bliskimi dobre więzi.

Bracia i siostry, Apostoł Paweł nie obchodził świąt narodzenia Pańskiego, ale z pewnością zdawał sobie sprawę z mocy Bożej łaski jaka objawiła się w Jezusie. Dla Pawła objawienie się Boga w świecie oznaczało początek czegoś nowego jakościowo. Sam bowiem to przeżył. A to miało mieć przełożenie także na moralność chrześcijanina. 2:11 Albowiem objawiła się łaska Boża, zbawienna dla wszystkich ludzi, 2:12 Nauczając nas, abyśmy wyrzekli się bezbożności i światowych pożądliwości.

Szkocki teolog i pisarz, William Barclay w swym komentarzu do słów Pawła przywoła myśl Jana Chryzostoma. (…) Chryzostom mówił, że świeckie rzeczy to takie, które są niestosowne, aby z nami wejść do nieba, a raczej rozpłyną się wraz z tym światem. Zaiste krótkowzroczny to człowiek, który wkłada całe swoje serce i wkłada całą swą pracę w to, co musi pozostawić rozstając się z tym światem. Jeśli człowiek spędził całe swoje Życie na gromadzeniu samych tylko materialnych dóbr nie ma niczego, co mógłby ze sobą zabrać, kiedy ten świat się kończy. Ale może być jeszcze prostsze tłumaczenie określenia pożądliwości świeckie, jako pożądanie tego czego nie moglibyśmy okazać przed Bogiem. Właśnie dziełem Chrystusa jest oczyszczenie nas od pożądań, których wstydzimy się w oczach Bożych. I tylko Chrystus może sprawić, że nie tylko nasze zewnętrzne życie, ale wnętrze naszego serca również nadaje się do oglądania przez Boga.

Słowa Chryzostoma równie dobrze można odnieść do postępowania niektórych osób w czasie przedświątecznym i w trakcie Świąt. Wkładają całe swoje serce i energię w przygotowanie świąt, aby po trzech dniach pozostać jedynie z perspektywą porządków i najwyżej z dobrymi wspomnieniami czy prezentami, które – o ile są trafione – z czasem i tak spowszednieją. W ich zaangażowaniu – skądinąd godnym uznania i wartym docenienia – zabrakło jednak momentów kiedy mogły otworzyć się na Bożą tajemnicę narodzenia, która z pewnością nie byłaby jedynie wspomnieniem, ale wniosłaby Bożą obecność w ich życie. Święta bowiem są dobrą okazją, aby zacząć coś od nowa, aby umocnić się w wierze. Biblijne historie o narodzeniu Pańskim uczą nas zaufania, obojętnie czy będziemy żyć w ubóstwie czy w bogactwie albo w czasie pokoju czy niepokoju, zawsze pozostajemy Pańscy i obdarzeni szczególną łaską Bożą, zbawieniem. 

Drodzy, Plan Boży wobec nas wykracza poza doczesność. Stąd Boże narodzenie dla apostoła Pawła jest zapowiedzią rzeczy przyszłych, bo jak pisze 2:13 Oczekując błogosławionej nadziei i objawienia chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Chrystusa Jezusa, 2:14 Który dał samego siebie za nas, aby nas wykupić od wszelkiej nieprawości i oczyścić sobie lud na własność, gorliwy w dobrych uczynkach. Pierwsze przyjście Syna Bożego było dla Pawła ściśle związane z Jego śmiercią i zmartwychwstaniem, powrotem do chwały Ojca w Niebie, a przede wszystkim zapowiadało jego powtórne przyjście po lud Boży. Narodzony Syn Boży niósł w sobie radość zbawienia, którą później odkrył przed Izraelem. Dla nas ta radość jest już znana w pełni, bo znamy historię zbawienia ukazaną nam w Chrystusie. Święta Bożego narodzenia dają nam możliwość odkrycia jej na nowo dla siebie. Od nas też zależy czy będzie to początek wędrówki w liturgicznym wymiarze, poprzez Wielkanoc, aż po niedzielę wieczności. Dzięki temu radość ze zbawienia, która od początku była skoncentrowana na samym dzieciątku Jezus ukarze nam swoje różne oblicza w czasie roku kościelnego. Warto je odkrywać dla siebie. 

Apostoł Narodów dobrze zdawał sobie sprawę, że człowiek potrzebuje być zbawionym. Wiedział, że człowiek jest ułomny w swym postępowaniu co odbiera radość życia. Sam prześladował chrześcijan zanim doświadczył Bożej obecności w swoim życiu. Paweł jest więc dobrym przykładem, że nawet najlepszym zdarza się ponieść porażkę – był przecież jednym z faryzeuszy, którzy starali się żyć bardzo pobożnie. Nawrócenie Pawła ukazuje jednak, że życie jest nieustającym procesem porządkowania własnej rzeczywistości. 

Trochę tak jak działo się to na początku świata, gdy Bóg oddzielał światłość od ciemności, wody od lądu, a także stwarzał rośliny i zwierzęta, aby zapełniły ziemię. Naśladowanie Boga i porządkowanie własnego życia nie należy do prostych działań. Wymaga nieustannego zdobywania wiedzy i doświadczenia, które nabyć możemy jedynie, jeśli mamy relację z Bogiem. On przez Chrystusa uczy nas jak żyć wstrzemięźliwie, sprawiedliwie i pobożnie. Sam także wykupił nas od wszelkiej nieprawości i oczyścił sobie na własność – jak pisze Paweł – bo nas miłuje.

Bycie czyjąś własnością może budzić u niektórych złe skojarzenia, jak podległość, zależność, brak swobody. Będąc jednak własnością Bożą przestajemy być obcymi, wolnymi elektronami błąkającymi się po świecie, ale stajemy się przez chrzest dziećmi Bożymi. Tego nikt nie może nam odebrać chyba, że sami odrzucimy Boże dziedzictwo. Przynależenie do Bożej rodziny zobowiązuje nas jednak do podążania za Jezusem, bycia jego uczniem lub uczennicą. Jedynie tak świat może poznać, jak wspaniałą wiadomością była i jest nowina o narodzonym dziecku w żłóbku.

Apostoł Paweł z nadzieją oczekiwał dnia spotkania ze swym Zbawicielem dostrzegając trud jaki niesie ze sobą życie. Dobrze oddają to słowa z Księgi Hioba: Odwróć od niego swój wzrok, niech odpocznie, niech jak najemnik nacieszy się swoim dniem. Paweł był pewien, że nadejdzie dzień objawienia się chwały Boga, który rozpocznie kolejny etap historii zbawienia, życie wieczne. Wtedy lud Boży odkupiony od wszelkiej nieprawości zostanie oczyszczony i przyobleczony w szaty zbawienia. Ta nadzieja – na dzień odkupienia – nigdy nie powinna usprawiedliwiać nas od bycia gorliwymi w czynieniu dobrych uczynków. Inaczej nadzieja na powrót Jezusa podobnie jak wiara stanie się martwa bez uczynków.

Pamiątka narodzenia Pańskiego zachęca do czynnej miłości. Bynajmniej nie chodzi o prezenty, chociaż te mogą być wyrazem miłości do drugiego człowieka. Bożonarodzeniowa nadzieja  powinna wzbudzać w nas chęć do działania na rzecz innych. Do tego konieczna jest rozmowa, aby poznać rzeczywiste potrzeby drugiej osoby. Inaczej uszczęśliwianie innych skończy się fiaskiem. Stąd czym więcej rozmawiamy ze sobą tym bardziej przybliżamy się do siebie.

Zachęcam więc każdego z nas do przeżywania Świąt aktywnie, ale w Bożym rozumieniu. Tak, aby to On był w centrum i gościł nie tylko na obrazkach przedstawiających stajenkę, ale przede wszystkim był w naszych sercach. Tak, aby móc prowadzić na co dzień wstrzemięźliwe, sprawiedliwe i pobożne życie, godne dzieci Bożych. Amen

ks. Karol Niedoba