Kazanie na piątą niedzielę po Wielkiejnocy

Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: O cokolwiek byście prosili Ojca w imieniu moim, do wam. Dotąd o nic nie prosiliście w imieniu moim; proścież, a weźmiecie, aby radość wasza była doskonała. Tomci wam przez przypowieści mówił: ale idzie godzina, gdy już dalej nie przez przypowieści mówić wam będę, lecz jawnie o Ojcu moim oznajmię wam. W on dzień w imieniu moim prosić będziecie; a nie mówię wam: Iż ja będę Ojca prosił za wami; albowiem sam Ojciec miłuje was, żeście wy mię umiłowali i uwierzyliście, żem ja od Boga wyszedł. Wyszedłem od Ojca, a przyszedłem na świat; i za się opuszczam świat; a idę do Ojca. Rzekli mu uczniowie jego: Oto teraz jawnie mówisz a żadnej przypowieści nie powiadasz; teraz wiemy, że wszystko wiesz, a nie potrzebujesz, aby cię kto pytał; przez to wierzymy, żeś od Boga wyszedł. Ewangelia Jana 16, 23 – 30.

Jak słyszeliście, najmilsi, dzisiejsza ewangelia jest serdecznym napomnieniem do modlitwy. Bo modlić się, jest tu chrześcijan po urzędzie kaznodziejskim największą służbą Bożą. Napomnienie to dał Pan także w ostatni wieczór, zaraz po kazaniu, które zaprzeszłej niedzieli słyszeliście, gdy rzekł do uczniów swoich: Wy smętni będziecie, ale to nie długo będzie trwało, bo was znowu ujrzę, a potem smętek wasz obróci się wam w wesele. Po tym pocieszeniu następuje napomnienie do modlitwy. I bardzo się też jedno z drugim zgadza. Bo gdy chrześcijanin jest w trwodze, w troskach i w dolegliwości, w niebezpieczeństwie i w nieszczęściu, w ten czas nie masz innej pociechy ani rady, tylko żeby wziął ucieczkę do modlitwy, wołając do Boga o pomoc.

Tego tu uczy Pan uczniów swoich i nas, by w smutek chwili nie zapominali modlitwy, i bardzo ich zachęca, by do tej sprawy byli śmiałymi, nic się nie lękając. A nie mówię wam, powiadam iż ja będę Ojca prosił za wami; albowiem sam Ojciec miłuje was, żeście wy mię umiłowali i uwierzyliście, żem ja od Boga wyszedł. Wprawdzie, Chrystus Pan, siedzący na prawicy Ojca, przyczynia się za nami, jak św. Paweł powiada. Wiemy tedy, że modlitwa jego, którą się modlił przy ostatniej wieczerzy a potem na krzyżu za swój kościół i za nas nędznych grzeszników, wysłuchana jest, jeszcze trwa i skuteczną zostaje aż do skończenia świata. Lecz wy, mówi Chrystus, nie potrzebujecie takiej modlitwy, którą czynię za was, gdyż sami możecie Ojca prosić; nie macie też wątpić o wysłuchaniu waszej modlitwy; wszak Ojciec mój miłuje was, iż wy mię miłujecie. Wszelakoż nie trzeba tego tak rozumieć, żebyśmy się modlitwą Chrystusową nie mieli pocieszać, owszem tak, żebyśmy własnej modlitwy nie lekceważyli , jeżeli Chrystusa Pana miłujemy. Tak bowiem postanowiono, i powinniśmy z pilnością na to zważać i wiedzieć to, że kto ma miłość ku Chrystusowi, tego Ojciec także miłować będzie, a to tak miłować, iż go wysłucha.

To jest zaiste pocieszające pobudzenie i wabienie do modlitwy, iż nam miły Pan Chrystus przez swoją śmierć i swoje odejście z tego świata takowy przystęp do Pana Boga wyjednał i sprawił, iż gdziekolwiek byśmy byli, czy w kościele czy w domu, czy w kuchni, na polu lub w warsztacie, jeżeliśmy tylko chrześcijanami i miłujemy Chrystusa, możemy sercem stanąć przed Bogiem w niebiesiech, z nim mówić i modlić się o różne rzeczy, których nam potrzeba. Do takiej modlitwy nie potrzeba nic więcej, tylko takiego serca, które by rzekło: Ojcze niebieski, wiem dobrze, iż mnie miłujesz, ponieważ ja też miłuję Syna twego a Zbawiciela mego Jezusa Chrystusa. W tej nadziei i ufności proszę cię teraz pokornie, nie iżbym świętym lub pobożnym był, ale iż wiem, że nam dla Syna twego Chrystusa Jezusa wszystko chętnie chcesz dać i darować; wątpiąc, iż modlitwa moja będzie przyjętą i wysłuchaną.

Tego tu nasz miły Jezus Chrystus żąda, żebyśmy się modlili a bez modlitwy nie wychodzili do spraw swoich, jak zwykli czynić bezbożni ludzie, którym jadło i napój (jak mówią) smakuje, chociaż w całym tygodniu nie zmówili pacierza. Jeżeli jesteś chrześcijaninem albo chcesz być nim, o strzeż się takiego życia! Módl się przynajmniej rano, gdy wstajesz, przed i po pożywaniu pokarmów, i wieczór znowu, idąc do łoża na odpoczynek, i mów: „Ojcze nasz, któryś jest w niebiesiech, święć się imię twoje itd.” Bo my chrześcijanie powinniśmy modlić się bez przestanku, jeżeli nie ustami (jak w rzeczy samej jest to niemożliwe), to przecież sercem. Wszystkie serca mają być każdej chwili pełne żądości, by imię Boże było święcone, królestwo Boże przychodziło, jego wola się działa, zatem, żeby Bóg użyczył pokoju w kraju, dobrej pogody, zdrowego ciała itd. Tego wszystkiego życzy sobie każdy chrześcijanin w sercu swoim każdej godziny i chwili; i chociaż o tym nie myśli, to jednak nie masz w nim nic innego. To znaczy w duchu i sercem się modlić. I nader bardzo też takiego potrzebujemy modlenia dla ustawicznego niebezpieczeństwa, gdyż chrześcijanin ani na chwilkę nie jest bezpieczny od diabła i od swego własnego ciała, by nie popadł w grzech i hańbę.

Ale obok takowej modlitwy serca iść ma modlitwa ustna. Taką zaś ta modlitwa być powinna, tego nas Pan Chrystus uczy, w modlitwie Pańskiej, zawierającej siedem próśb, którymi wszelka nędza i wszelaka potrzeba jest objęta.

W pierwszej prośbie „Święć się imię twoje”, prosimy za wszystkich prawych kaznodziejów a przeciw wszelkim odszczepieńcom i niewiernym, przeciw Żydom, poganom, Turkom i przeciw papieżowi; bo ci wszyscy bluźnią przeciw imieniu Bożemu i nie święcą go. Prosimy tedy, żeby Bóg raczył ich wstrzymywać, nam zaś pobożnych kaznodziejów dać, a słowo swoje zachować czystym i szczerym przeciw wszelkiemu kacerstwu. W drugiej prośbie „Przyjdź królestwo twoje”, prosimy, aby królestwo diabła i śmierci zgładzone było. I to jest bardzo obszerna prośba; obejmuje bowiem całe królestwo diabelskie, aby mu Pan Bóg koniec położył, a królestwo swoje w nas i wszystkich ludziach przez słowo swoje i Ducha Świętego umocnił. W trzeciej prośbie „Bądź wola twoja jako w niebie, tak i na ziemi”, prosimy, by wszelka wola, która się sprzeciwia łaskawej woli Bożej, znalazła odpór. Nader nieprzyjemna to prośba diabłu i złym ludziom, i zaradza bardzo wielu nieszczęściom, które by diabeł i zły świat zrządzili, gdyby im ta prośba nie broniła tego. W czwartej prośbie „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”, prosimy za naszą zwierzchność, za naszych rodziców, za żonę i dzieci, o chleb i urodzaje polne, o pokój, i o wszystko, czego dla utrzymania tego doczesnego życia, każdy w swoim stanie, potrzebujemy, aby nam Bóg do tego udzielił szczęścia i błogosławieństwa, ochraniając nas łaskawie od wszelkiego nieszczęścia.

W piątej prośbie „Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”, prosimy, aby Bóg raczył nam być miłościw, zasłużony gniew od nas odwrócił, podlug grzechów naszych nas nie karał, i tę nam okazał łaskę, byśmy od dnia do dnia stawali się pobożniejszymi, podług woli jego się sprawowali, w uprzejmości z sobą żyli, a jeden drugiemu nieprawości odpuszczali. W szóstej prośbie „Nie wódź nas w pokuszenie”, prosimy, aby Pan Bóg osobliwie wszystkim zaniepokojonym serco na pomoc przybyć raczył, nie opuszczając ich w pokusach, owszem wybawiając ich łaskawie przez słowo swoje i swego Ducha Świętego, a łamiąc szatańską wolę i moc. W siódmej prośbie „ale nas zbaw ode złego”, prosimy o dobrą, błogosławioną ostatnią godzinkę, żeby nas Pan Bóg z tego padołu płaczu łaskawie wziąć i wiecznie zbawić raczył.

Takci wszystko razem pięknie jest w modlitwie Pańskiej zawarte, cokolwiek nas kłopocze i dolega, albo cokolwiek nam ku dobremu służy. Wszystkie te rzeczy są nam potrzebne, ażebyśmy co dzień o nie prosili. Wszak biedy wszędzie pełno, naprzód w ogóle, potem w domu, stanie i sprawach każdego z osobna, a nasza to tylko wina, że nie otwieramy wesoło ust swoich i nie modlimy się. Albowiem rozkaz już tu jest, abyśmy się modlili, i obietnica też jest, że modlitwa pewnie będzie wysłuchaną, a nadto nasz miły Pan Chrystus podaje nam i wzór modlitwy, którym jest Ojcze nasz.

Lecz wyznać musimy, żeśmy nędzni grzesznicy niegodni, byśmy przyszli przed oblicze Boże i z nim mówili, a jeszcze niegodniejsi, żebyśmy coś od niego otrzymali, co też jest istotną prawdą. Abyśmy więc taką niegodnością swoją nie dali się od modlitwy odwodzić, tu Pan wyraźnymi słowy: „żeśmy w jego imieniu prosili”, przyrzekając nam z pewnością, „że o cokolwiek byśmy prosili w imieniu jego, będzie to wysłuchane”. A tak słowy tymi służbę Bożą w modlitwie i wzywaniu zupełnie przenosi od świata do własnej osoby swej, do Jezusa Chrystusa. Przetoż każda modlitwa, która się nie dzieję w imieniu Jezusa, nie jest modlitwą ani służbą Bożą.

Chrześcijanie dlatego nie modlą się w swoim imieniu, albo w imieniu jakiegoś świętego wiedząc, jakie imię nam pismo daje, to jest, żeśmy wszyscy z natury dziećmi gniewu. Wszelakoż wiedząc, iż Bóg dla Chrystusa jest miłosiernym i że mają rozkaz prosić w imieniu Jezusa Chrystusa, są śmiałymi i odważnymi tak iż chociaż się za biednych grzeszników uznają i winnymi się czują, jednak biegną do Boga, otwierają śmiało swe usta i mówią: Miły Ojcze niebieski, my dzieci twoje potrzebujemy to tego, to owego; bądźże łaskawy, nie patrz na grzechy nasze, ale tylko na Syna swego Chrystusa Jezusa: w jego imieniu idziemy teraz przed ciebie, raczże nas wysłuchać! Toć nazywa się prawą modlitwą, kiedy modlitwa dzieje się całkiem i wyłącznie w imieniu Pana naszego Jezusa Chrystusa. Potem też w istocie następuje, o co proszono, aby modlitwa w Chrystusie Jezusie była Tak i Amen. A miało by nam to nadać ochoty i skłonności do modlitwy, gdyż słyszymy, że o cokolwiek byśmy prosili Ojca w imieniu Chrystusowym, to bez ustanku wznosić się będzie, ażeby doszło do tronu Bożego i tam było rzeczono: niech się tak stanie !

Po takiej obietnicy mówi Pan do uczniów swoich: „Dotąd o nic nie prosiliście w imieniu moim”. Spuszczali się bowiem na niego. Ale (mówi on) tak już dalej nie macie czynić. „Proście, a weźmiecie, aby radość wasza była doskonała”. Taki rozkaz i taka modlitwę trzeba nam dobrze uważać i uczyć się stosować do nich. Smutek, kłopot i pokuszenie nie omieszkają przyjść. Kto tedy chce mieć ustawiczną, doskonałą radość i wydobyć się z takiej nędzy, niechże pamięta modlić się, jak tu Chrystus przykazuje, nic nie wątpiąc, że o cokolwiek prosił w imieniu Chrystusowym, dostanie się mu, jeżeli to tylko ku chwale Bożej a nam ku zbawieniu służy. Bo wielki jest w nas niedostatek, jak św. Paweł mówi, „że nie wiemy, o co i jak prosić mamy”. Stąd to pochodzi, że niejeden człowiek prosi: Boże, pomóż mi z tego i owego utrapienia! Lecz na próżno woła, ponieważ Pan Bóg widzi i wie daleko lepiej, niż my sami, co nam jest pożyteczne i zbawienne. Św. Paweł tez prosił, aby go wybawił z tego utrapienia. Ale cóż mówi Chrystus w 2 Kor. 12, 9? „Dosyć masz na łasce mojej; albowiem moc moja wykonuje się w słabości”. Tak i dziś jeszcze stać się może, że ty od tej, ja od innej dolegliwości chciałbym być uwolniony. Ale Bóg wie, co dla nas jest z pożytkiem, zostawia na nas takie utrapienia i nie pomaga nam od niego; bo inaczej stalibyśmy się pysznymi i bezpiecznymi. Dlatego modlitwa o chleb powszedni poprzedza prośba, żeby Bóg swoją wolę wykonać raczył. A sam Chrystus Pan, modląc się w Ogrójcu, mówi: „Wszakże na moja wola, lecz twoja niech się stanie”. Tak i my się mamy modlić i zawsze na Bożą wolą zważać, a potem nie wątpić, iż Bóg da nam wszystko, co ku Jego chwale i ku zbawieniu naszemu służy.

Wielka tedy potrzeba, żeśmy się tu słowa Bożego trzymali, oczekując pomocy, która nam w imieniu Chrystusowym jest przyrzeczona, a nie dbając na czas, sposób i drogę, których nie znamy, lecz Bóg sam je zna, który też od tego ma osobne imię i nazywa się „pomocnikiem w swoim czasie”. Nie śmiemy zaś takiego właściwego czasu wyrachowywać podług naszego zdania lub uczucia, ale musimy to zdać na Jego Bożą mądrość i dobrotliwość, trwać w ufności. Bo gdyż z natury swojej jesteśmy bardzo niecierpliwymi, więc w razie ucisku zwykle sądzimy: jak też to Bóg długo odwłacza! Jak gdybyśmy lepiej znali czas, niż sam Pan Bóg. Tego wystrzegać się musimy, aby wiara w obietnicę mocno stała: Bóg nam łaskawie i w swoim czasie pomoże dla Chrystusa Jezusa, Syna swojego.

Ta jest tedy nauka o chrześcijańskiej modlitwie, która nam jest dzisiejszego dnia, jakeśmy powyżej wspomnieli, bardzo potrzebna; nie mamy też żadnej innej pociechy na ziemi, jak tu Pan uczy, mówiąc: „Proście, aby radość wasza była doskonała”. Gdzie bowiem nie masz modlitwy, tam też nie będzie mogła przyjść żadna radość, albo żadna doskonała radość; musi tam zostać ucisk, trwoga i smutek.

Trwajmy teraz i nadal gorliwie, my, którym słowo powierzono, w opowiadaniu tego, a potem każdy chrześcijanin z osobna w modlitwach: tak przez te dwie rzeczy kościół chrześcijański dobrze utrzymany będzie. Ktokolwiek kościół chrześcijański szczerze miłuje i pragnie widzieć jego powodzenie, niech pamięta, że on też musi się przyczyniać do jego utrzymania. A dzieje się to tylko przez modlitwę, kiedy się modlisz, aby Pana Boga twego w niebiesiech imię święcone było, królestwo jego przychodziło i wola jego się działa. Przeciwnie zaś aby diabła imię było znieważone, królestwo jego zburzone, i wszystkie chęci i zamiary jego aby zostały zniweczone. Czyniąc tak, stoisz tu i każdy chrześcijanin jako bojownik ze swoją bronią i pomagasz kościół chrześcijański bronić przeciw diabłu i światu. Każdy bowiem chrześcijanin jest bojownikiem i walczy z diabłem, my najpierw opowiadaniem słowa Bożego a potem wy z nami modlitwą. Te dwie rzeczy najbardziej diabłu dosadzają, gorliwe kazanie i szczera modlitwa; i jeżeli ma być porażony i starty, to tylko w ten sposób. Nadto wiemy, iż Ojciec nasz w niebiesiech ma w tym upodobanie.

Nic ja też nie wątpię, że przez nasze modlitwy rozliczne podstępy przeciwników słowa udaremnione zostały. Jeśli też jeszcze teraźniejszego czasu ma się co dobrego stać a złemu zabronić, stać się to musi przez modlitwę. Przetoż nie przestawajcie modlić się, choćby się wam zdawało, żeście to tego niesposobni i niegodni; bo tak by się nikt więcej nie modlił. Owszem każdy chrześcijański człowiek niech mówi sam w sobie: Gdyż modlitwa Panu Bogu jest przyjemną, a mnie i kościołowi i świeckiemu rządowi nader potrzebną i pożyteczną, to ja też wstąpię do kościoła i modlić się pomogę według możności mojej, wiedząc, że to nie ma i nie może być darem. Gdy się tedy ufnie w imieniu Chrystusowym modlić i wierzyć będziemy też ku obietnicy: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, o cokolwiek byście prosili Ojca w imieniu moim, da wam”, to dobrze będzie z nami.

Bo gdy Duch Święty przychodzi i serca prawą ufnością boską dobrotliwość i łaskę w Chrystusie zapala, tedy można się dobrze modlić, i jest też chęć i skłonność do tego. Lecz bez tego ducha modlitwa jest niemożebną. Dlatego nazywa go Zachariasz „Duchem łaski i modlitwy”. Oboje bowiem musi być razem. Wiara, żeby poznać Boga jako Ojca łaskawego, ponieważ dał nam swego miłego Syna. A jest łaską Bożą taka wiara, którą Duch Święty przez ewangelię w nas tworzy. Gdzie tedy jest taki „Duch łaski”, tam też „Duch modlitwy” przychodzi, abyśmy w potrzebie i w ucisku do Boga wołali o pomoc, mocno wierząc, że pan Bóg nie chce nas opuścić, ale chce przy nas być i na wieki nas zbawić dla swego Syna, Chrystusa Jezusa. Dlatego mówi Pan: „W on dzień”, gdy wam jawnie o Ojcu moim oznajmię i przez Ducha Świętego uczyć was będę, abyście go dobrze poznali, „w imieniu moim prosić będziecie”, a nie będzie daremna taka modlitwa. Bo jakże by mógł Ojciec wam czego odmówić, gdyż was miłuje żeście wy mnie umiłowali i uwierzyliście, żem ja od Boga wyszedł. Wszak prawa modlitwa wypływać musi z takiej wiary i ufności; inaczej nie jest modlitwą, choćby słowa były nie wiem jak dobrane.

Panie Boże, Ojcze niebieski, daj nam w serca nasze swego Ducha Świętego przez Chrystusa Jezusa, żebyśmy mogli we wszystkich uciskach i pokuszeniach w ten sposób prosić i tobie służyć, a żebyśmy potem od wszelkiej nędzy docześnie i wiecznie zbawieni byli! Amen.