Kazanie na Poniedziałek Świąteczny

Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna jednorodzonego, aby każdy kto weń wierzy , nie zginął, ale miał żywot wieczny. Bo nie posłał Bóg syna swego na świat, aby sadził świat, ale aby świat był zbawiony przezeń. Kto wierzy weń, nie będzie osądzony; ale kto nie wierzy, już jest osądzony, iż nie uwierzył w imię jednorodzonego Syna Bożego. A ten ci jest sąd, że światłość przyszła na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność niż światłość; bo były złe uczynki ich. Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światłości i nie idzie na światłość, aby nie były zganione uczynki jego. Lecz kto czyni prawdę, przychodzi do światłości, aby były jawne uczynki jego, iż w Bogu są uczynione. Ewangelia Jana 3,16-21.

Treść tego wybornego, w pociechy obfitego i zbawiennego kazania ta jest, iż tak Pan Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał na to, abyśmy my ludzie nie umarli śmiercią wieczną, ale mieli żywot wieczny. Jakoby Chrystus, nasz ukochany Pan, chciał powiedzieć: Słuchajże, miły człowiecze, wystawiam ci przed oczy dziwny, niesłychany obraz, albo raczej pokażę ci wielki, kosztowny i drogi skarb, nad który człowiek nie może zapragnąć i dostąpić większego, iż ty wiecznie możesz być bogaty i zbawiony, gdyż dawca, dar, owoc i pożytek daru tak jest wielki, iż tego myślami ogarnąć, ani słowami wymówić nie można.

Spojrzyj najpierw na dawcę. Nie słyszysz tu mowy o cesarzach, królach lub jakich bądź innych na świecie wysokich ludziach; lecz mówi się o Bogu samym, który jest niepojęty i wszechmocny, który wszystko a wszystko słowem swoim stworzył, wszystko ma na pieczy i utrzymuje, który jest nade wszystko, i w porównaniu z którym całe stworzenie, niebo i ziemia i cokolwiek jest w niech, jest jakby ziarnkiem piasku. Ten jest dawcą, a to hojnym dawcą, tak iż słysząc, że Bóg co daje, słusznie byśmy wszystkich cesarzy i królów z ich darami za nic poczytać mieli; a serca nasze miałyby dla takiego dawcy tak napełnić się podziwem, iżby się nam w porównaniu z nim wszystko, co tylko pomyśleć można, małym i niczym prawie być wydawało. Cóż bowiem większego i wspanialszego można poznać i pomyśleć nad Boga, który sam jeden jest wszechmocny?

Tenże Bóg, który jest bez granic i nad wszelki wyraz ludzi, daje w taki sposób, który przewyższa wszelką miarę. Bo co daje, nie daje jako zasłużoną zapłatę i z powinności, ale z miłości, jak tekst powiada. Takim on tedy dawcą, który z serca i z niezmiernej i Boskiej miłości daje, jak to sam mówi: „Tak Bóg umiłował świat”.

Nie masz zaś większej cnoty nad miłość, jak widzimy, iż co kto miłuje, dla tego swoje zdrowie i życie udaje na niebezpieczeństwo i wszystko, cokolwiek ma, chętnie i dobrowolnie odda za to. Cierpliwość, powściągliwość, mierność itd. są także znamienite cnoty, lecz bynajmniej nie są równe miłości, która zupełnie wszystkie inne cnoty w sobie zawiera i z sobą przynosi. Otóż, kto jest pobożny i sprawiedliwy, ten nikomu nie czyni krzywdy ani szkody, tym mniej zaś wydziera drugiemu własność jego, owszem każdemu daje, co się mu należy. Kogo zaś miłujesz, temu oddajesz się całkiem, ten znajduje cię zawsze ochotnym i gotowym we wszystkich rzeczach, w których twojej rady lub pomocy potrzebuje. Również powiada tu Chrystus, iż nam Pan Bóg daje, nie dla cierpliwości, prawa lub zasługi, ale z miłości, tej największej cnoty. Mielibyśmy tedy nabrać serca i wszelki smutek porzucić, rozpamiętywając taką niewypowiedzianą miłość Boskiego serca i wierząc z całej duszy, że Bóg jest najwyższym i największym dawcą, a że dary jego z najwyższej pochodzą cnoty.

Taki sposób dawania, zwłaszcza ze szczerej miłości, czyni dar tym kosztowniejszym i większym, jak to zwykle mówią: Pochodzi to z miłej ręki, kiedy się wie, iż dawca nas miłuje. Wątpiąc zaś o szczerości serca, i daru sobie nie bardzo ważymy. Zatem gdyby jaki człowiek tylko jedno miał oko albo jedną nogę, a wiedziałby z pewnością, iż mu to dano jest z Boskiej, ojcowskiej miłości, tedyć milszym by mu być miało to jedno oko albo ta jedna noga, niżeli tysiąc innych oczu lub nóg. A oto Pan Chrystus jasnymi powiada słowy, że nas Bóg miłuje. Dla tej więc miłości mielibyśmy sobie wszystkie jego dary jak najbardziej ważyć, osobliwe to, co nam ku zbawieniu i ku pokrzepieniu wiary naszej ustanowił, jako to chrzest święty i wielebny sakrament ciała i krwi Chrystusowej itd. Bo chociaż to przed światem niewiele znaczy, nam przecież miałoby to być zacnym, jak królestwo Boże i czynić nas wesołymi i dobrej myśli, ponieważ to z miłości jest ustanowione i nam ku dobremu. Przeto Chrystus nas tu nie tylko uczy, iż Ojciec jego chce nam coś darować, ale nam też zwiastuje, z jakiego powodu chce to uczynić, to jest, z ojcowskiej i Boskiej miłości.

Równie, niewypowiedzianie wielkim, jak dawca i serce dawcy jest i dar czyli upominek jego. Słyszysz tu albowiem, iż Bóg z takiej miłości swojej daje nie pieniądz, konia, krowę, oko, królestwo, niebo ze słońcem i gwiazdami, ani wszystko stworzenie, ale daje on „Syna swego jednorodzonego”, który jest tak wielkim jak on sam. Dar ten miałby w sercach naszych wzniecić święty ogień i światło, tak iż byśmy nigdy nie przestawali z radości tańczyć i skakać. Tak bowiem dawca, Bóg sam, z miłością swoją serdeczną jest nieskończony i niewypowiedziany, tak i dar jego, iż nam daje Syna swego. Samego siebie on daje ze wszystkim, co ma, jak św. Paweł do Rzym. 8, mówi: „Który ani własnemu Synowi nie przepuścił, ale go za nas wszystkich wydał, jakożby wszystkiego z nim nie darował nam?”, czy się to nazywa diabeł, grzech i piekło, czy też niebo, sprawiedliwość i żywot. Wszystko, wszystko naszym być musi, ponieważ Syn jako dar jego naszym jest, w którym jest wszystko razem.

A zatem wierząc szczerze i dar ten przezacny wiarą przyjmując i przywłaszczając sobie, musi nam wszystko stworzenie, czy dobre czy złe, czy żywot czy śmierć, czy niebo czy piekło, służyć ku dobremu, jak św. Paweł mówi, 1 Kor. 3: „Wszystkie rzeczy są wasze, bądź Paweł, bądź Apollos, bądź Kefas, bądź świat, bądź żywot, bądź śmierć, bądź przytomne, bądź przyszłe rzeczy, wszystkie są wasze. Aleście wy Chrystusowi, a Chrystus Boży”. Albowiem bacząc na te dary i uważając je należycie, wyznać musimy, że dar to nad wszystkie rzeczy na niebie i na ziemi, a że w porównaniu z nim wszystkie skarby całego świata są jakby ziarnko maku obok złotej góry. Ale (jak się też sam Chrystus potem uskarża), niedowiarstwo i wielka, haniebna ciemnota są przyczyną, że choć słyszymy o tym przezacnym darze i skarbie, jednak nie wierzymy; i choć takie rozkoszne słowa szumią nam przed uszami, przecież serce nie czuje ich. Gdzie jest taki dom albo zamek tanio do nabycia, tam każdy śpieszy się jak najprędzej, jak gdyby żywot nasz był przeznaczony do zbierania dóbr doczesnych. Ale gdzie bywa kazane, że Bóg ze szczerej miłości Syna swego światu darował, tam jesteśmy tak gnuśni i leniwi, że to aż grzech i sromota. Któż to czyni, że sobie ten dar i upominek tak lekceważymy i słów takich nie przyjmujemy do serca, nie wspominamy na nie i nie doznajemy z nich największej radości i pociechy? Sam diabeł to czyni, który serca nasze tak omamia, iż opuszczając takie rozkoszne kazanie, zajmujemy się tym czasem pieczą o inne, o doczesne rzeczy.

Dlatego trzeba, iż co dzień mielibyśmy z tymi słowami wstawać i kłaść się, abyśmy je cokolwiek pojęli w serca nasze i Bogu też czasem dziękowali za to niewypowiedziane dobrodziejstwo. Jest to wszystko najwznioślejszym, dawca i miłość i dar, który nam jest dany ze szczerej miłości, nie dla zasługi naszej, a tak jest dany, iż darem zostanie, i nie ma się go nazywać pożyczonym, ani zapłaconym darem, ponieważ się zań nic nie daje i nic więcej się nie czyni, tylko że się rękę wyciągnie i bierze ten skarb z chęcią i z radością. Lecz pożal się Boże, nie masz serc i rąk, które by ten chętnie ofiarowany dar chętnie przyjmowały, by całkiem naszym był i został aż do żywota wiecznego. Gdyby to był złoty albo nowa suknia, każdy brałby obiema rękoma, radując się. Ale iż to sam Syn Boży, każdy stawia się, jak gdyby mu go nie było potrzeba.

Pan Bóg nie ma w diable większego nieprzyjaciela nad świat. A jednak stoi tu: „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał”. Słowo to wpisz także do serca swego. A usłyszawszy, czym jest Bóg i dar, który on ze szczerej miłości daje, słuchaj też i ucz się , czym jest świat, to jest, wielkim mnóstwem ludzi, co nic nie wierzą i Panu Bogu w słowie jego kłamstwo zadają, a nawet przeciw imieniu Bożemu i słowu jego bluźnią, hańbią je i prześladują. Dalej wszyscy, co ojcu i matce są nieposłuszni, tudzież mężobójcy, cudzołożnicy, zdrajcy, złodzieje i łotry itd., jak to niestety codziennie widzimy i poznajemy, że świat pełen jest niewierności i bluźnierstwa. A takiemu ulubieńcowi i drogiemu synowi, to jest, największemu wrogowi i bluźniercy daje Bóg Syna swego ze szczerej miłości. Ta okoliczność czyni także ten dar wielkim, iż Pan Bóg nasz nie zważa na to, żeśmy takimi złoczyńcami, ale od razu zakrywa wszystkie występki i grzechy, którymi świat imię i słowo jego sromoci, żyjąc we wszelkim nieposłuszeństwie Bogu. Gdyż bowiem dawca taki wielki i dar taki wyborny, słusznie by to świat od wszelkiej niecnoty wstrzymywać miał. Ale Pan Bóg sam się przezwycięża i na wszystkie grzechy przeciw pierwszej i drugiej tablicy nic nie zważa, nie chcąc ich wspominać, owszem właśnie dla takich grzechów i dla takiej nędzy i niedoli, w jakiej my biedni grzesznicy jesteśmy pogrążeni i bez Bożej pomocy wiecznie byśmy w niej zginąć musieli, okazuje nam taką miłość i taki wspaniały daje nam dar.

A takiego łaskawego Boga nie mielibyśmy nawzajem serdecznie miłować i od niego spodziewać się wszystkiego dobrego, gdyż on grzechy odpuszcza i złemu, niewdzięcznemu światu, z wszystkimi nieprawościami, których nie można liczyć, nic nie odpłaca? Bo gdyż własne grzechy każdego człowieka są niezliczone, któż policzy grzechy całego świata? A tu jednakże stoi, że Bóg światu wszystko chce darować i odpuścić. Wszak gdzie miłość Boża się okaże, tam też być musi grzechów odpuszczenie. Słusznie byśmy tedy serca swe otworzyć i taką miłość pilnie rozważać mieli, gdyż Pan Bóg światu, który jest jego nieprzyjacielem, tyle dać raczy, że się mu sam daje. Dlatego nie możemy od Boga nic innego oczekiwać ani się spodziewać, tylko samą łaskę i dobrotliwość, tak że, jako bądź się nam w tym doczesnym życiu powodzi, czy dobrze czy źle, zawsze się trzymać możemy tej miłości, spodziewając się wszystkiego dobrego od Boga i od Chrystusa.

Z takiego rozmyślania każde serce miałoby nabyć radości i dobrej ufności. Wszak ja i wszyscy chrześcijanie musimy wyznać, że w papiestwie żyliśmy w rozlicznej sromocie i w bałwochwalstwie i różnych grzechach. Takiego niezbożnego życia Pan Bóg nie karał według zasługi naszej, ale rozjaśnił miłość swoją nad nami, a Syna, którego dawno światu darował, przez ewangelię znowu objawił, abyśmy na nowo usłyszeli i zrozumieli to rozkoszne kazanie, iż Bóg się na świat nie gniewa, ale go miłuje, dawszy mu Syna swego. Lecz pożal się Boże! jesteśmy bardzo niewdzięczni, nie czując bynajmniej takowej radości w sobie. Gdybyśmy to należycie rozważali i nie byli tak obojętnymi, serca nasze taką pałać by musiały radością, żebyśmy Panu Bogu nie tylko z ochotą służyli, ale też wszystko chętnie znosili dla niego, wesołą przy tym mając twarz, ponieważ taki skarb mamy od niego. Wszelakoż niedowiarstwo nasze jest na przeszkodzie takiej radości, oglądając się w imieniu szatana za inną radością na tym świecie, która jednak zupełnie jest marną i niestałą.

Tak tedy po krótce omówiliśmy te cztery części, kto jest dawcą a co darem, i jak i komu tenże jest udzielony. Głowa nie wystarcza, aby te cztery części dostatecznie i należycie wyczerpać.

Teraz następuje ostateczna przyczyna, co Bóg takim darem zamierza. Nie na to go daje, abyśmy z niego mieli pokarm i napój, szaty i utrzymanie; tym mniej zaś na to, by nam był szkodliwym albo trucizną. Jako i słowo swoje, chrzest i sakrament ołtarza daje nie ku szkodzie naszej, ale ku zbawieniu i dobru naszemu. Dar ten na to nam jest dany i ku temu ma służyć, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny.

Słyszysz tutaj, iż nie masz tu mowy o tym, żebyśmy z tego daru mieli tu na krótki czas wiele pieniędzy, dóbr, sławy i mocy, albo nawet cały świat nabyć i być panami nad nim; bo choćbyśmy wszystko to posiadali, jednak byśmy zostali pod władzą szatana: ale o tym jest mowa, żebyśmy byli wyzwoleni z grzechu, śmierci i piekła i nie zginęli na wieki. To ten dar, to jest Syn Boży ze szczerej miłość nam darowany, sprawił i wykonał przez to, iż zdeptał diabłu głowę, grzech zgładził , śmierć na wieki zwyciężył i piekło zupełnie zagasił, tak iż teraz i na wieki nie mogą więcej nad nami panować, ani nas trwożyć, zabijać i potępiać. Mniej to za bogaty, wyborny i niewypowiedziany dar, za który wielkiemu i miłosiernemu dawcy niech będzie cześć i chwała na wieki!

Kto by się tedy chciał nadymać i chlubić, dość miałby przyczyny do tego słysząc tu z ust samego Pana Chrystusa, iż na to nam jest darowany, aby piekło zamknięte było, a my żebyśmy zamiast bojaźliwego i zwątpiałego serca mięli serce wesołe i bezpieczne. A co jeszcze większa, by wieczny żywot był i został naszym, i żebyśmy śmierci nigdy nie oglądali, owszem aby sama radość panowała dla tej pewnej ufności, iż łaskawego mamy Boga w niebiesiech, który nas kocha i ze szczerej miłości dał nam Syna swego, abyśmy nie zginęli, ale mięli żywot wieczny.

Słowa to, których się w tym życiu nie możemy dostatecznie nauczyć, ani ich pojąć. Co dzień tedy chrześcijanin prosić powinien, aby mu Pan Bóg te słowa przez Ducha Świętego w serce wpuszczać i w nim zapalić raczył; tak byśmy się stali prawymi chrześcijanami, którzy by o Chrystusie prawdziwie mówić i o każdej innej nauce należycie sądzić i wszystko chętnie dla takiej wiary znosić mogli, cokolwiek Pan Bóg na nas dopuścił. Ale że tak się nie dzieje, a my tego kazania słuchamy tylko uszami, a nie przyjmujemy go do serca, by w nim mogło utkwić i owoc wydawać, dlatego zostajemy zawsze jednakimi, teraz jak dawniej, dziś jak wczoraj, że to aż wstyd i sromota, iż mając widzące oczy, jesteśmy zupełnie ślepymi, i uszy mając słyszące, wcaleśmy głuchymi.

Lecz zobaczmy dalej, co to za sposób, w jaki dar ten przyjąć trzeba, co to za kieszeń lub skrzynka, w którą ten drogi i zacny skarb włożyć i zamknąć w niej mamy. Na tym bowiem bardzo wiele zależy. Oznajmia to Pan Chrystus tymi słowy: „Aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”. Jasne to świadectwo, że tylko wiara, to jest, ufność przez Chrystusa w łaskę i w miłosierdzie Boże, prawą jest kieszenią czyli workiem, który otwierając, dar ten od niego przyjąć i w nim umieścić mamy. Jako bowiem Pan Bóg skarb ten daje z miłości i łaski, tak my go też wiarą bierzemy i tylko nią wziąć możemy. Nic tu nie znaczy uczynek albo zasługa, że kto biegnie do klasztoru, to lub owo czyni; bo uczynków naszych wcale nie potrzeba do tego skarbu wielkiego. Tego tylko potrzeba, żeby wiarą ręce otworzyć i żebyśmy jako Bóg przez miłość nam daje, tak my przez wiarę w Chrystusa wzięli, to jest, wierzyli temu, jak tu słyszymy, iż Bóg jest łaskawym i miłosiernym, a iż to miłosierdzie i tę miłość ku nam przez to okazuje, że kazał Synowi swemu stać się człowiekiem i włożył nań wszystkie grzechy nasze, jako Jan Chrzciciel według proroka Izajasza mówi: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata”. Dla tego daru i dla miłości Bożej mamy uspokoić serca nasze, gdy nas grzech i sumienie trwoży, ponieważ Pan Bóg nie daje panować gniewowi i niełasce, ale tylko miłości i łasce ku nam, dla Syna swego Jezusa Chrystusa. Kto temu wierzy, ten zaiste jest zbawiony.

Niechże tedy żaden nie idzie za tym rozumowaniem: Jam ci grzesznikiem, nie jestem święty ani pobożny jak św. Piotr; więc dar ten mi nie należy i nie mogę się nim cieszyć. Niech cię Bóg broni od tego! owszem mów tak: Czym bądź jestem, nie mogę przecież Bogu mego kłamstwa przypisywać; wszak i ja należę do świata. Nie chcąc przywłaszczać sobie daru jego, popełnił bym prócz innych grzechów i ten, żebym Panu Bogu kłamstwo zadawał.

A dobrze, powiesz, gdyby mi Bóg z osobna obiecał, uwierzyłbym i mógłbym być pewnym, że i mnie się to należy. Nie tak, mój kochany, Bóg mówi w ogóle, ze Syn jego i żywot wieczny obiecany i darowany jest całemu światu, aby żaden nie był wyłączony. Ale kto sam się wyłącza, będzie musiał za to odpowiadać (mówi on). Nie ja sądzić ich będą, własne ich usta będą ich sądziły, ponieważ dar ten obiecany i darowany jest całemu światu, a oni przyjąć go nie chcieli z własnego niedowiarstwa przeciw słowu Bożemu. Jakoż, rzecz ściśle rozważywszy, uznać musimy, że właśnie z tej przyczyny Pan Chrystus świętości chrztu i ciała i krwi Chrystusowej ustanowił, aby każdy z osobna dar ten sobie przywłaszczył i za swój uważał i na swój pożytek obracał.

Bo krótko i jak najprościej wyłożyłem ten wyborny i piękny tekst, którego się nigdy wyuczyć nie można. Główna to bowiem nauka, w której mamy umierać i zbawieni być, w której też nam Chrystus jak najjaśniej i najwdzięczniej jest wyobrażony, jako jest naszym własnym, będąc nam darowany od Ojca ze szczerej miłości, jaką ma jako Bóg łaskawy ku złemu, niewdzięcznemu światu. Niechajże się tedy tutaj każdy nauczy, co to za skarb i za pociechę my chrześcijanie mamy, czym jest świat i Bóg, i jak takiej łaski tylko wiarą dostępujemy, jak Chrystus powiada: „Aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”. Co zaś chrześcijanin czynić powinien, aby był ochotnym i posłusznym dziecięciem Bożym i oraz za ten wielki dar żywota wiecznego i miłości Bożej wdzięcznym, o tym nie każe tu Pan Chrystus. Więc i my przestaniemy przy tej jednej rzeczy, że bywamy zbawieni tylko z miłosierdzia, i że takiej łaski możemy tylko wiarą dostąpić, bez naszego przyczynienia się i bez zasługi naszej: że owszem w miłości i w miłosierdziu Bożym wszystko zupełnie jest zawarte, co do żywota wiecznego i do grzechów odpuszczenia potrzebne jest.

Użycz nam, o Boże, łaski swojej, żebyśmy temu wierzyć i radując się z tego wszystko cierpliwie znosić, spokojnie umierać i wiecznie zbawieni być mogli. Pomóż nam wszystkim do tego, miły Boże i Ojcze, przez Syna swego i Pana naszego Jezusa Chrystusa! Amen.