Pokuta i spowiedź w Księgach Wyznaniowych Luteranizmu

Mały Katechizm ks. dr Marcina Lutra

JAK UCZYĆ PROSTACZKÓW SPOWIADANIA SIĘ?

1. Co to jest spowiedź?
Odpowiedź: Spowiedź zawiera w sobie dwie części: pierwszą, gdy się grzechy wyznaje; drugą, gdy się przyjmuje rozgrzeszenie czyli odpuszczenie grzechów od spowiednika, jakby od Boga samego, bez powątpiewania o tym, z mocną wiarą, że przez nie odpuszczone są nam grzechy u Boga w niebie.

2. Z których grzechów należy się spowiadać?
Odpowiedź: Przed Bogiem należy się uznać winnym wszystkich grzechów, również tych, których nie znamy, jak to czynimy w Modlitwie Pańskiej. Przed spowiednikiem zaś należy jedynie te grzechy wyznać, które znamy i w sercu czujemy.

3. Które to są?
Odpowiedź: Oto zastanów się nad powołaniem swoim według dziesięciu przykazań Bożych czy jesteś ojcem, matką, synem, córką, przełożonym, podwładnym czyś nie był nieposłuszny, niewierny, opieszały; czyś komu nie wyrządził krzywdy słowem lub uczynkiem; czyś nie kradł, czyś czego nie zaniedbał, zmarnował, albo szkody jakiejś nie wyrządził.

Proszę, podaj mi krótki sposób spowiadania.
Odpowiedź: Tak powinieneś się odezwać do spowiednika: Czcigodny, drogi księże, proszę cię o wysłuchanie mej spowiedzi i o udzielenie mi dla miłości Bożej odpuszczenia.

Mów: „Ja biedny grzesznik uznaję się winnym przed Bogiem wszelkich grzechów; w szczególności wyznaję przed Tobą, że jestem sługą, służącą itd.; niestety, wykonuję swą służbę niewiernie względem pana; albowiem wtedy i wtedy nie uczyniłem tak, jak mi kazano, rozgniewałem ich i pobudziłem do klątwy, zaniedbywałem się i spowodowałem szkody. Byłem też bezwstydny w słowach i uczynkach, kłóciłem się ze współsługami, szemrałem i kląłem na moją panią itd. Żałuję tego wszystkiego i proszę o łaskę; będę się starał poprawić”.

Pan albo pani niech mówią następująco:
” W szczególności wyznaję przed tobą, żem nie wychowywał wiernie swego dziecka i czeladzi, żony ku czci Bożej. Kląłem, dawałem zły przykład niewłaściwymi słowami i uczynkami, wyrządziłem memu sąsiadowi szkodę, źle o nim mówiłem, za drogo sprzedawałem, fałszywy i pomniejszony towar dawałem”. Ponadto niech powie jeszcze to, co więcej przeciwko przykazaniom Bożym i swojemu powołaniu uczynił itd.

Jeżeli jednak ktoś nie czuje się obciążony tymi lub większymi grzechami, nie powinien się kłopotać lub szukać i wymyślać dalszych grzechów i robić przez to ze spowiedzi męczarnie, lecz wyliczyć jeden lub dwa, które zna. A więc: „W szczególności wyznaję, że raz kląłem, a również raz byłem nieskromny w słowach, raz tego a tego zaniedbałem” itd. I przy tym niech pozostanie.

Jeżeli jednak nie umiesz wymienić żadnego grzechu (co wydaje się niepodobieństwem), nie wymieniaj żadnego szczególnego, lecz przyjmij rozgrzeszenie na podstawie spowiedzi ogólnej, jaką czynisz przed Bogiem spowiednikowi.

Na to powinien odpowiedzieć spowiednik: „Niech ci Bóg będzie miłościw i posila wiarę twoją. Amen”.

Dalej: Czy wierzysz też, że moje odpuszczenie jest odpuszczeniem Bożym?

Odpowiedź : Wierzę, drogi księże!

Na to niechaj spowiednik rzecze: Jak wierzysz, tak niechaj ci się stanie. A ja z rozkazu Pana naszego, Jezusa Chrystusa, odpuszczam ci grzechy twoje w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen. Idź w pokoju.

Którzy zaś sumienie mają bardzo obciążone albo są zasmuceni i zaniepokojeni, tych spowiednik należycie z Pisma Świętego pocieszy i do wiary zachęci. To ma być tylko zwykłym sposobem spowiedzi dla najprostszych.

 

Duży katechizm

KRÓTKIE NAPOMNIENIE DO SPOWIEDZI

Spowiedź – jak to zawsze nauczaliśmy – winna być nieprzymuszona i wolna od tyranii papie/a, gdyż pozbyliśmy się. jego przymusu i uwolniliśmy się, od nieznośnego brzemienia i ciężaru, nałożonego na cale chrześcijaństwo. Nie było bowiem dotychczas cięższej rzeczy – jak tego wszyscy doświadczyliśmy – nad przymus spowiedzi, który pod groza, grzechu śmiertelnego dotyczył wszystkich i obciążał, i zamartwiał sumienia przez wyliczanie przeróżnych grzechów, tak iż nikt nie mógł bez reszty się wyspowiadać. Co gorsza, nikt nie uczył ani nie wiedział, czym jest spowiedź albo jaką przynosi korzyść i pociechę; poza tym uczyniono z niej źródło trwogi i mąk piekielnych; musiano do niej chodzić, odnosząc się do niej tak wrogo, jak do żadnej innej rzeczy. Te trzy rzeczy zostały nam teraz odjęte i podarowane: nie musimy spowiadać się pod przymusem i z trwogi, jesteśmy również uwolnieni od męczarni dokładnego wyliczania wszystkich grzechów, ponadto zaś mamy tę korzyść, iż wiemy, w jaki sposób należy ją pożytecznie odbywać ku pocieszeniu i pokrzepieniu naszego sumienia.

To wiedzą dziś wszyscy, jednak, niestety, nauczyli się również aż za dobrze czynić, co im się podoba, robiąc z wolności taki użytek, jak gdyby nie powinni i nie potrzebowali nigdy się spowiadać. Co mile, niezwykle łatwo nam przychodzi, i w czym Ewangelia jest łagodna i miękka, od razu to przyjęli. Ale takie wieprze (powiedziałem) nie powinny by mieć udziału w Ewangelii i korzystać z niej, lecz pozostawać pod władzą papieża, aby byli gnębieni i napędzani do spowiedzi, postów itd. w jeszcze większym stopniu niż przedtem. Kto bowiem nie chce wierzyć Ewangelii ani też według niej żyć i robić to, do czego chrześcijanin jest zobowiązany, ten nic powinien też z niej korzystać. Cóż by to było, gdybyś chciał mieć jedynie korzyści i nic w zamian nie czynić ani nie dawać? Dlatego leż nie chcemy takim wygłaszać kazań ani też dzielić się z nimi dobrowolnie naszą wolnością i korzystaniem z niej, lecz raczej należałoby oddać ich na nowo pod władzę papieża lub jemu podobnego, który by ich przymuszał jak prawdziwy tyran. Pospólstwu bowiem, które nie chce być posłuszne Ewangelii, należy się tylko taki siepacz, który jest przez Boga posłanym szatanem i katem. Natomiast innym, którzy chętnie są posłuszni, musimy zawsze wygłaszać kazania, zachęcać ich, pobudzać i wabić, aby nie porzucali tak drogiego i kosztownego skarbu ofiarowanego przez Ewangelię. Z tego też powodu, ku nauce i napomnieniu prostaczków, chcemy powiedzieć kilka słów również o spowiedzi.

Powiedziałem najpierw, że oprócz tej spowiedzi, o której tu mówimy, jest jeszcze spowiedź dwojaka, którą można by raczej nazwać wspólnym wyznaniem wszystkich chrześcijan, to jest, gdy się wyznaje coś jedynie samemu Bogu lub wyłącznie bliźniemu i prosi o przebaczenie. Wyznanie takie zawarte jest również w Ojczenaszu, gdy mówimy: – „I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom” itd. Właściwie cały Ojcze nasz nie jest niczym innym, jak taką spowiedzią. Czymże bowiem jest nasza modlitwa, jeśli nie wyznawaniem tego, czego nie mamy ani nie czynimy, choć powinniśmy, oraz wypowiadaniem, że pragniemy laski i spokojnego sumienia? Taka spowiedź musi się odbywać bez ustanku, dopóki żyjemy. Na tym bowiem właściwie polega życie chrześcijańskie, że rozpoznajemy w sobie grzeszników i prosimy o łaskę.

Podobnie i druga spowiedź, jaką czyni każdy przed swoim bliźnim, jest również zawarta w Ojczenaszu, który uczy nas, abyśmy między sobą wyznawali nasze winy i odpuszczali je sobie, zanim stajemy przed Bogiem i prosimy o odpuszczenie grzechów. Skoro zaś wszyscy jesteśmy wobec siebie winowajcami, powinniśmy i możemy spowiadać się przed wszystkimi publicznie, nie lękając się jeden drugiego. Jest bowiem tak, jak mówi przysłowie: – „Jeżeli jeden jest pobożny, to są i wszyscy”, i nikt nie pełni swojej powinności względem Boga lub bliźniego. Lecz obok ogólnej winy jest też wina szczególna: gdy ktoś drugiego rozgniewał, powinien go przeprosić. Tak też mamy w Ojczenaszu podwójne odpuszczenie, to jest, gdy nam się odpuszcza to, co myśmy zawinili przeciwko Bogu i bliźniemu, oraz gdy my odpuszczamy bliźniemu i jednamy się z nim.

Oprócz takiej publicznej, codziennej a koniecznej spowiedzi jest jeszcze spowiedź tajna, która odbywa się wyłącznie wobec jednego brata. Ma ona służyć temu celowi, żebyśmy – jeżeli nam coś dolega lub trapi nas i gryzie, a nie możemy znaleźć spokoju ani też nie jesteśmy dość mocni w wierze – wyznali to bratu, aby szukać rady, pociechy i pokrzepienia, kiedy i ilekroć chcemy. Spowiedź ta nie jest objęta przykazaniem, jak owe dwie poprzednie, lecz korzystanie z niej w razie potrzeby pozostawiono woli każdego. Pojawiła się ona i została wprowadzona dzięki temu, że sam Chrystus jakby włożył w usta chrześcijaństwu absolucję i nakazał, abyśmy uwalniali siebie od grzechów. Jeżeli więc serce czuje swe grzechy i pragnie pociechy, ma tu pewne schronienie, w którym może znaleźć Słowo Boże i usłyszeć, że Bóg rozwiązuje przez człowieka jego grzechy i odpuszcza je.

Zapamiętaj więc, że spowiedź, jak to już nieraz powiedziałem, składa się z dwóch części. Pierwsza jest naszym dziełem i naszą czynnością, gdy swój grzech wyznaję i pragnę pociechy i pokrzepienia mej duszy. Druga jest dziełem Boga, który mnie przez Słowo, włożone w usta Człowieka, uwalnia od moich grzechów; jest to dar najznakomitszy i najszlachetniejszy, który czyni spowiedź wydarzeniem radosnym i pełnym pociechy. Dotychczas kładło się. nacisk wyłącznie na nasz czyn i nie myślano o niczym więcej, jak tylko o tym, abyśmy dokładnie się wyspowiadali; na drugą, najważniejszą część nie zwracano uwagi ani o niej nie mówiono, jak gdyby to był wyłącznie jakiś dobry uczynek, którym miano zapłacić Bogu; jeżeli zaś spowiedź nie była zupełna i jak najbardziej szczegółowa, absolucja miała być nieważna, a grzech nie był odpuszczony. Doprowadzało to ludzi do rozpaczy, gdyż wyspowiadanie się bez reszty było niepodobieństwem, toteż żadne sumienie nie mogło być spokojne i pewne odpuszczenia. W ten sposób uczyniono drogą spowiedź nie tylko nieużyteczną, lecz również ciężką i gorzką z wyraźną szkodą i zgubą dla duszy.

Dlatego powinniśmy patrzeć na nią tak, aby odróżniać w niej owe dwie części i oddzielać je, abyśmy naszą czynność uważali za mało znaczną, natomiast wysoko i wielce cenili Słowo Boże i nie szli do spowiedzi w przekonaniu, że chcemy dokonać jakiegoś znakomitego dzielą, i ofiarować je Bogu, lecz po to jedynie, abyśmy coś od Niego wzięli i otrzymali. Nie wolno ci przychodzić i mówić, jakim pobożnym lub złym jesteś człowiekiem. Jeżeli jesteś chrześcijaninem, to i bez tego wiem, jaki jesteś, jeżeli nie jesteś chrześcijaninem, wiem to jeszcze lepiej. Chodzi o to, abyś wyznał niedole swoją i pozwolił sobie pomóc, aby zdobyć spokojne serce i sumienie.

Do tego nie może cię nikt zmuszać nakazem. My powiadamy tak: Kto jest chrześcijaninem lub chciałby nim zostać, niech korzysta z dobrej rady, idzie i weźmie kosztowny skarb. Jeżeli nie jesteś chrześcijaninem albo nie jesteś spragniony takiej pociechy, pozostawiamy cię innemu, aby cię zmusił. Tym sposobem znosimy tyranię, nakaz i przymus papieża, jako ci, którzy ich nie potrzebują; my uczymy, jak się rzekło, w ten sposób: Kto idzie do spowiedzi niechętnie i nic dla otrzymania absolucji, ten niechaj da spokój, Więcej, kto idzie w przekonaniu, że dokona dobrego uczynku przez dokładne wyspowiadanie się, niech lepiej tego zaniecha. My jednak napominamy, abyś się. spowiadał i wyjawił nędzę swoją nie dlatego, żeby spełnić dobry uczynek, ale w tym celu, abyś usłyszał, co Bóg tobie każe powiedzieć. Na Słowo, mówię, czyli na absolucję winieneś zwrócić uwagę, cenić ją wysoko jako wspaniały, wielki skarb oraz przyjąć z głęboką czcią i podziękowaniem.

Gdyby wyjaśniano, a poza tym wskazywano na potrzebę, która nas do spowiedzi powinna skłaniać i pobudzać, nie byłoby trzeba nacisku ani przymusu; własne sumienie każdego pobudzałoby i niepokoiło, tak że byłby jej rad i postąpiłby jak żebrak, który słyszy, że w pewnym miejscu rozdają obfite dary, pieniądze i odzież; tu nie potrzeba żadnego naganiacza, który by napędzał i bił; pospieszyłby tam sam co sil, aby nic nie stracić. Gdyby jednak uczyniono z tego nakaz i powiedziano, że wszyscy żebracy obowiązani są tam się udać, nie podając przyczyny, nie mówiąc, czego mają tam szukać i co otrzymają – cóż by było? Nie poszliby tam inaczej, jak tylko z ociąganiem, nie myśląc, że coś wezmą, lecz że ujawnią jedynie, jak biednym i nędznym człowiekiem jest żebrak. To nie sprawiłoby wiele radości i pociechy, lecz wywołałoby niechęć do rozkazu.

O tej wspaniałej, obfitej jałmużnie i o tym niewypowiedzianym skarbie kaznodzieje papiescy jednał; dotychczas milczeli, napędzając tłumnie do spowiedzi nie po co innego, tylko aby pokazać, jakimi nieczystymi i plugawymi ludźmi jesteśmy. Któż tu mógł chętnie iść do spowiedzi? Natomiast my nie mówimy, /e trzeba pokazywać, ile to plugastwa jest w tobie, i w nim się przeglądać, ale doradzamy i powiadamy: Jeżeliś biedny i nędzny, idź i zażyj zbawiennego lekarstwa. Kto odczuwa nędzę i biedę swoją, ten potem będzie wielce go pragnął i z radością po to lekarstwo pobiegnie. Tych zaś, którzy go nic cenią i nie idą po nie dobrowolnie, pozostawiamy sobie samym. Niechże jednak wiedzą, że nie uważamy ich za chrześcijan.

 

Konfesja Augsburska z 1530 r.

XI. O SPOWIEDZI

Kościoły nasze uczą o spowiedzi, że należy zachować w kościołach rozgrzeszenie prywatne, choć nie jest konieczne wyliczenie podczas spowiedzi wszystkich grzechów, albowiem jest to niemożliwe w świetle Psalmu: „Występki któż zrozumie?”

XII. O POKUCIE

Kościoły nasze uczą o pokucie, że ci, co upadli po chrzcie, mogą dostąpić odpuszczenia grzechów w każdej chwili, gdy się nawrócą, i że Kościół powinien udzielać rozgrzeszenia nawróconym do pokuty. Pokuta zaś składa się właściwie z dwóch części: jedną jest skrucha, czyli bojaźń dręcząca sumienie świadomością grzechu, druga – wiara, która się rodzi z Ewangelii lub rozgrzeszenia i ufa, że grzechy są odpuszczone dla Chrystusa, która sumienie pociesza i uwalnia od bojaźni. Potem nastąpić powinny dobre uczynki, będące owocem pokuty. Kościoły nasze potępiają anabaptystów, którzy przeczą temu, że ci, co raz dostąpili usprawiedliwienia, mogą postradać Ducha Świętego. Potępiają i tych, co utrzymują, iż niektórzy osiągają w tym życiu taką doskonałość, że nie mogą zgrzeszyć. Potępieni są również nowacjanie, którzy nie chcieli rozgrzeszać upadłych po chrzcie, powracających do pokuty. Odrzuceni są i ci, którzy nie nauczają, iż odpuszczenia grzechów dostępuje się przez wiarę, lecz nakazują nam zasłużyć na łaskę przez własne zadośćuczynienie.

(…)

XXV. O SPOWIEDZI

W kościołach naszych nie zniesiono spowiedzi, nie zwykliśmy bowiem nikomu udzielać ciała Pańskiego bez uprzedniego wyspowiadania i rozgrzeszenia. I najskrupulatniej poucza się lud o wierze w rozgrzeszenie, co dotychczas głębokim pomijano milczeniem. Naucza się ludzi najwyższego szacunku dla rozgrzeszenia, które jest głosem Bożym i jest zwiastowane z nakazu Bożego. Poważa się władzę kluczy i przypomina, jak wielką pociechę przynosi strwożonym sumieniom. Przypomina się, że Bóg żąda wiary, abyśmy takiemu rozgrzeszeniu wierzyli jako głosowi rozbrzmiewającemu z niebios, i że wiara ta prawdziwie sprawia i otrzymuje odpuszczenie grzechów. Niegdyś niepomiernie wychwalano zadośćuczynienie, natomiast o wierze, o zasłudze Chrystusa i o usprawiedliwieniu z wiary w ogóle nie wspominano. Kościoły nasze są pod tym względem nienaganne, bo nawet nasi przeciwnicy muszą przyznać, że naukę o pokucie najskrupulatniej omawiamy i objaśniamy. Atoli kościoły nasze uczą o spowiedzi, że wyliczanie występków nie jest konieczne i że nie należy obciążać sumień troską o wyliczenie wszystkich występków, ponieważ nie jest rzeczą możliwą wymienić wszystkie występki, jak świadczy Psalm: „Uchybienia – któż znać może?” – oraz Jeremiasz: „Przewrotne i niezbadane serce ludzkie”. Gdyby więc odpuszczane były tylko te grzechy, które się wyszczególnia, nigdy by sumienia nie mogły zaznać spokoju, wielu bowiem grzechów ani pojąć nie można, ani spamiętać. Starożytni pisarze Kościoła także poświadczają, że owo wyliczanie nie jest konieczne, albowiem w dekretaliach przytoczono Chryzostoma, który tak mówi: Nie mówię ci, abyś publicznie występował lub obwiniał się przed innymi, lecz chcę, byś był posłuszny prorokowi, mówiącemu: „Wyjaw swą drogę przed Bogiem”. Przeto w modlitwie wyznaj swe grzechy Bogu, sędziemu prawdziwemu. Zdaj sprawę ze swych występków nie językiem, lecz według pamięci twego sumienia. Także i glosa w dziele „O pokucie”, Disi. 5, w rozdziale „Considerat”, potwierdza, że spowiedź pochodzi z ludzkiego ustanowienia. Jednakże spowiedź zachowano u nas, mając na względzie wszelakie dobrodziejstwa rozgrzeszenia oraz inne korzyści dla sumień.

 

Artykuły Szmalkaldzkie

III. O pokucie (upamiętaniu)

1. Ta służba Zakonu utrzymana jest w Nowym Testamencie i on spełnia ją w nim, jak to powiada Paweł w Liście do Rzymian: „Gniew Boży z nieba objawiony zostaje wszystkim ludziom” (1, 18), oraz „Wszyscy są winni przed Bogiem – nie ma sprawiedliwego…” (3,12), a Chrystus w Ewangelii Jana: „Duch Święty obwinia świat o grzech” (16, 8).

2. I to więc jest ten piorun Boży, którym On powala i jawnych grzeszników, i obłudników i zwiastuje, że nikt nie jest sprawiedliwy, lecz wszystkich doprowadza do lęku i rozpaczy. To jest ów młot, jak mówi Jeremiasz (23,29): „Słowo moje jest jak młot, który kruszy skały”. To nie jest skrucha czynna lub sztuczna i wymuszona, lecz skrucha bierna, udręka sumienia, prawdziwy ból serca i odczucie grozy śmierci.

3. Tak mianowicie zaczyna się prawdziwa pokuta. I ten człowiek słyszy potem ogłoszony sobie wyrok, który brzmi: Kimkolwiek jesteście, jesteście niczym, czy jesteście jawnymi grzesznikami, czy we własnym wyobrażeniu jesteście świętymi, wszyscy musicie stać się innymi, aniżeli jesteście teraz, i postępować inaczej, aniżeli teraz postępujecie – kimkolwiek doprawdy jesteście, wielcy, mali, potężni, święci. Jednym słowem, tutaj nikt nie jest sprawiedliwy, święty, nabożny.

4. Do tej roli pokuty Nowy Testament od razu dołącza pociechę i obietnicę łaski Ewangelii, której trzeba wierzyć, jak powiada Chrystus w Ewangelii Marka 1, 15: „Pokutujcie i wierzcie Ewangelii” – to znaczy: – stańcie się innymi i postępujcie inaczej, i wierzcie mojej obietnicy.

5. A przed Chrystusem wymieniony jest Jan jako zwiastun pokuty, ale ku odpuszczeniu grzechów, to znaczy Jan wszystkich oskarża i dowodzi im, że są grzesznikami, aby wiedzieli, czym są przed Bogiem, i aby siebie poznali jako ludzi zgubionych, i tak przygotowali się dla Boga ku pochwyceniu łaski i odpuszczeniu grzechów, czego spodziewać się i co przyjąć można tylko od Niego.

6. Tak i Chrystus sam w Ewangelii Łukasza 24,47 powiada: „W imieniu moim należy wszędzie zwiastować pokutę i odpuszczenie grzechów wśród wszystkich ludzi”.

7. Gdy zaś Zakon spełnia to zadanie sam, bez Ewangelii, to nic innego, jak tylko śmierć i piekło gnębią człowieka, któremu zgoła jedynie zwątpienie pozostaje, jak Saulowi i Judaszowi, co i Paweł zaświadcza w Liście do Rzymian 7, 10: „Zakon przez grzech wydaje człowieka na śmierć”.

8. Ewangelia natomiast przynosi pociechę i odpuszczenie, i to nie w jeden tylko sposób, lecz przez Słowo, przez sakramenty i tym podobnie, jak to niebawem usłyszymy, iż nader obfite jest u Boga odkupienie od straszliwej niewoli grzechu, jak to jest napisane w Psalmie 130, 7.

9. Teraz w dalszym wywodzie porównamy fałszywą pokutę sofistów (scholastyków) z pokutą prawdziwą, aby można było i jedną, i drugą lepiej rozumieć.

O fałszywej pokucie papistów

10. Jest rzeczą niemożliwą, aby papiści prawidłowo nauczali o pokucie, skoro nie pojmują prawidłowo grzechu. Albowiem, jak powyżej ukazano, nie pojmują prawidłowo grzechu pierworodnego, gdyż mówią, iż naturalne siły człowieka pozostały nienaruszone i nieskażone i że rozum może prawidłowo nauczać, i że wola potrafi wykonać to, co jest nauczane, i że Bóg na pewno obdarza swoją łaską, gdy człowiek czyni według swojej wolnej woli tyle, na ile go stać.

11. Z tego dogmatu wynika, że pokutę należy czynić tylko z powodu grzechów popełnianych na bieżąco, jakimi są złe myśli, którym człowiek ulega (żądza bowiem, grzeszne uczucia, złe skłonności, zmysłowość i niecne usposobienie nie są według nich grzechami), złe mowy, złe uczynki, których wolna wola mogłaby zaniechać.

12. Do tej pokuty włączają [papiści] trzy części składowe: skruchę, spowiedź [wyznanie grzechów] i zadośćuczynienie, z dołączeniem wielkiej pociechy i obietnicy odpuszczenia grzechów na podstawie zasługi, odpłacenia za grzech i całkowitego odkupienia przed Bogiem, jeżeli człowiek prawdziwie żałuje, spowiada się i dokonuje zadośćuczynienia. Tak przez pokutę zostaje człowiek doprowadzony do zadufania we własne uczynki.

13. I stąd zrodziło się powiedzenie, którego zaczęto używać na ambonach, gdy przepowiadano ludowi publiczną absolucję: „Przedłuż, o Boże, moje życie do czasu, aż zadośćuczynię za moje grzechy i poprawię moje życie”.

14. Tutaj nic nie mówiono o Chrystusie i o wierze, a panowała tylko opinia i nadzieja pokładana we własnych uczynkach, którymi miano by zniweczyć grzechy wobec Boga. I w tym też celu staliśmy się kapłanami i mnichami, abyśmy sami przeciwstawiali się grzechowi.

15. A co się tyczy skruchy, to – ponieważ nikt nie mógł zapamiętać wszystkich grzechów, popełnionych zwłaszcza w ciągu całego roku – znaleźli taki wybieg, że jeżeli przypadkiem przypomni sobie ktoś jakiś grzech nie wyspowiadany, należy także i za ten grzech z wystarczającą skruchą żałować oraz wyznać go itd., a tymczasem człowieka polecano łasce Bożej.

16. Ponieważ także nikt nie wiedział, jak wielką powinna być skrucha, która by przed Bogiem wystarczyła, mówili, że jeżeli ktoś skruchy pełnej nie ma, powinien odczuwać przynajmniej „żałość”, to znaczy jakby skruchę połowiczną, czyli zaczątek skruchy. Słów tych oni sami nie rozumieli ani nie rozumieją, i to jeszcze mniej aniżeli ja. Ta „żałość” zaliczana była jako skrucha tym, którzy przychodzą do spowiedzi.

17. A gdy ktoś mówił, że nie może czuć skruchy lub nie może żałować swoich grzechów (jak mogło się zdarzyć w wypadku niedozwolonej miłości lub żądzy zemsty itd.), zapytywali, czy nie życzy sobie i nie pragnie żałować. U odpowiadającego, że pragnie (któż by bowiem inny, jak nie sam diabeł, zaprzeczał, że pragnie?), przyjmowali to za skruchę i odpuszczali grzechy z powodu tego dobrego uczynku, który przyozdabiali mianem skruchy. I tutaj przytaczali opinię Bernarda w itd.

18. „Widzimy zaś, jak w sprawach Bożych rozum chodzi po omacku i czuje się niepewny, i szuka pociechy we własnych uczynkach, według własnego zdania, a zgoła zapomina o Chrystusie i wierze. A jeżeli sprawę tę dokładnie rozważyć, to skrucha ta jest myślą sztuczną i urojoną, czyli wyobrażeniem wysnutym z własnych sił, bez wiary i bez poznania Chrystusa, i przy takiej skrusze biedny grzesznik, rozpamiętując np. swoje roznamiętnienie i żądzę zemsty, mógł raczej albo śmiać się, albo łzy wylewać, aniżeli myśleć o czymś innym, z wyjątkiem tych, którzy albo zostali rażeni piorunem Zakonu, albo przez diabła owiani tchnieniem smutku. Z wyjątkiem tych – powiadani – owa skrucha była czystą obłudą i nie tłumiła płomienia grzechu, ludzie bowiem musieli czuć żałość, chociaż raczej by grzeszyli, gdyby im było wolno.

19. Co do ustanowienia spowiedzi, to to, że ludziom nakazywano wyliczać wszystkie swoje grzechy (co jest zgoła rzeczą niemożliwą), było ogromną udręką. A jeżeli ktoś zapomniał jakich swoich grzechów, to zyskiwał abso-lucję o tyle, że jeżeli je sobie przypomni, potem je w spowiedzi wyzna. Nikt więc nie mógł wiedzieć, czy kiedykolwiek wyspowiada się wystarczająco, do czysta i należycie oraz kiedy spowiedź się skończy. Niemniej jednak naprowadzono ludzi na myśl o ich własnych uczynkach i przedkładano im tę pociechę, że im spowiedź jest dokładniejsza, uczciwsza i otwartsza dokonywana z zawstydzeniem siebie samego i upokorzeniem się przed kapłanem, tym pełniejsze jest zadośćuczynienie za grzech, oraz że przez to poniżenie na pewno się zasługuje na łaskę Bożą i zyskuje się ją.

20. Żadnej nie było tu wiary, nie było tu Chrystusa. Spowiadającemu się nie wyjaśniano wartości absolucji, lecz pociecha jego zasadzała się na wyliczeniu grzechów i na zawstydzeniu. Nikt zaś nie zdoła wypowiedzieć nędz,, udręk, oszustw i bałwochwalstw zrodzonych z takiej spowiedzi.

Chryzostom w kazaniu o pokucie tak powiada: „Nie musisz wyznawać swoich grzechów w obecności świadka; rozważ je jedynie w swoim sercu. Ta próbą nie wymaga świadków, wystarczy, że sam Bóg ciebie widzi i słyszy. Wypowiedz więc swój grzech Bogu, który nie wyznacza kary, lecz udziela odpuszczenia grzechów”. A w kazaniu o św. Filogoniuszu powiada: „Ja na podstawie wiary nakazuję, że jeżeli z serca nawrócisz się do Pana i przyobiecasz, że już nie powrócisz do dawnych grzechów, Bóg niczego od ciebie nie żąda dla zadośćuczynienia”.

21. Poza tym, z zadośćuczynieniem sprawa jest znacznie bardziej zawikłana; nikt bowiem nie mógł wiedzieć, jak wiele należy uczynić za jeden tylko grzech, a cóż dopiero za wszystkie. Tutaj wykorzystali pewien pomysł: nakładali mało zadośćuczynień, których też z łatwością można było dopełnić, jak to: pięć „Ojczenaszów”, post jednodniowy itd., pozostałe, które – jak mówili – wymagane są przy pokucie, przenosili na czyściec.

22. Tu także wynikała wielka szkoda. Niektórzy bowiem obawiali się, że po wieczne czasy nie będą mogli się uwolnić z czyśćca, podczas gdy według dawnych kanonów ustanowiona jest za jeden grzech śmiertelny kara pokutna siedmioletnia.

23. A jednak ufność pokładano zawsze w naszym uczynku zadośćuczynienia, a jeśliby zadośćuczynienie mogło być doskonałe, cała ufność na nim byłaby oparta i nie byłoby potrzeba Chrystusa i wiary. Lecz takie [scl. zadośćuczynienie] było niemożliwe. I jeśliby ktoś na tej podstawie odbył stuletnią pokutę, jeszcze nie byłby pewny, czy jego pokuta wystarczy, czy jest dopełniona i dokończona. To oczywiście oznaczało konieczność pokuty ustawicznej, pokuty nigdy nie dokończonej.

24. Z tego powodu owa święta stolica rzymska pospieszyła biednemu Kościołowi z pomocą i wymyśliła odpusty, poprzez które udzielano odpuszczenia i znoszono ekspiację, czyli zadośćuczynienie, najpierw częściowo, na lat siedem, na lat sto itd., i te odpusty porozdzielała [scl. stolica rzymska] między kardynałów i biskupów, tak iż niektórzy udzielali odpustu na sto lat, a niektórzy na sto dni. Sobie zaś [papież] zastrzegł możliwość zniesienia całego zadośćuczynienia.

25. Gdy zaś w ten sposób wzrastały dochody pieniężne i kupczenie bullami okazało się korzystne, wymyślił rok złoty, jubileuszowy, prawdziwie złotonośny, który chciał obchodzić w Rzymie. Nazywał go „odpuszczeniem wszelkiej winy i kary”. Bardzo wielu więc przybiegało, ponieważ każdy chciał się uwolnić od najucłążliwszego ciężaru. Było to to samo, co „wykopywać i wyszukiwać skarby ziemi”. Wkrótce papież pomnożył liczbę złotych lat. i nakładał jeden [rok] na drugi, a im więcej złota pożerał, tym więcej jego-gardziel się domagała, i dlatego przez swoich legatów rozpowszechniał owe lata w różnych miejscach po prowincjach, aż wszystkie świątynie i domy pełne były złotych lat.

26. Wreszcie wtargnął także do czyśćca do zmarłych, najpierw przez wprowadzenie mszy i wigilii, następnie przez odpusty i złoty rok, a dusze uznał, za tak tanie, iż jedną duszę wypuszczał na wolność za sześć groszy.

27. A jednak także i to jeszcze nie wystarczyło. Chociaż bowiem papież nakazywał, by ludzie w sprawie zbawienia pokładali ufność w tych odpustach, jednak sam ponownie całą rzecz podał w wątpliwość jako niepewną.. Wypisuje bowiem w swoich bullach, że ten, kto chce mieć udział w odpuście lub w roku jubileuszowym, powinien odbyć skruchę i wyspowiadać się oraz zapłacić pieniądze. Słyszeliśmy powyżej, że skrucha i spowiedź: tamtych jest niepewna ł obłudna. Nikt także nie wiedział, która dusza jest w czyśćcu, i jeżeli mówiono o niektórych, że są tam, nikt nie wiedział, które odbyły skruchę i spowiedź w sposób właściwy. W ten sposób papież zagarniał święty pieniądz, a jednocześnie narzucał ludziom zaufanie do swojej władzy i do swoich odpustów i znowu podważał w nich to zaufanie, a naprowadzał: ich na myśl o niepewności ich uczynków i zasług.

28. Gdy tedy znaleźli się tacy, którzy nie uważali się za winnych owych grzechów popełnianych na bieżąco czy to myślami, czy słowami, czy uczynkami, jak np. ja i do mnie podobni w klasztorach i zakładach czy sodalicjach: kapłańskich, czy w kolegiach, mnisi i księża, którzy staraliśmy się przez, posty, czuwania, modlitwy, odprawianie mszy, twarde legowiska i szaty itp. stawić opór złym myślom i chcieliśmy przez gwałt sobie zadany być świętymi – i chociaż wrodzone zło często nawet podczas snu (jak uskarżają się również Augustyn i Hieronim) ujawnia swoją naturę – jednak wzajemnie uważaliśmy siebie za świętych, jak nauczaliśmy, bez grzechu i pełni dobrych.! uczynków do tego stopnia, iż naszych dobrych uczynków, jak gdyby nadwyżkowych u nas samych, moglibyśmy udzielić innym i je odsprzedawać – czego, że tak naprawdę było, dowodzą istniejące zaświadczenia, listy i przykłady…

29. Gdy więc – powtarzam – są tacy, to oni pokuty nie potrzebują. Jakaż bowiem mogłaby być skrucha u tych, którzy na złe myśli nie przyzwalają?” Jakaż może być spowiedź ze słów, których się nie wypowiedziało? Jakie zadośćuczynienie za czyny nie popełnione czy za niewinność, dzięki której nadwyżkowa sprawiedliwość mogłaby być odsprzedana innym biednym grzesznikom? Takimi obłudnikami i świętymi byli w czasach Chrystusa także faryzeusze i uczeni w Piśmie.

30. Tutaj występuje ów ognisty anioł według świętego Jana (Obj. 10,1), prawdziwy kaznodzieja prawdziwej pokuty, i jednym grzmotem i piorunem powala obu (i sprzedających i kupujących uczynki), powiadając: „Pokutujcie”…
” Wszak pokutowaliśmy” – powiadają ci biedacy.

31. A pozostali mówią: „Nie potrzebujemy pokuty”.

32. Jan zaś powiada: „I jedni, i drudzy pokutujcie, ponieważ jesteście fałszywymi pokutnikami, a wy pozostali jesteście fałszywymi świętymi, czyli obłudnikami, i jedni, i drudzy potrzebujecie odpuszczenia grzechów, skoro jeszcze nie wiecie, co prawdziwie jest grzechem, nie mówiąc już o tym, że powinniście zań pokutować i unikać go. Nikt z was nie jest dobry, pełni jesteście niewiary, nieokrzesania, nieznajomości Boga i woli Bożej. Oto bowiem nadchodzi ten, z którego pełni wszyscy powinniśmy brać łaskę za łaską (Jan 1, 16), a bez Niego nikt z ludzi nie może być sprawiedliwy przed Bogiem. A wy, obłudnicy, którzy nie potrzebujecie pokuty, wy, plemię żmijowe, któż was upewnił, że unikniecie przyszłego gniewu” (Mat. 3, 7) itd.

33. W ten sam sposób każe także Paweł w Liście do Rzymian 3, 10-12: „Nie ma sprawiedliwego, nie ma rozumnego, nie ma, kto by szukał Boga, nie ma, kto by dobrze czynił, nie ma ani jednego, wszyscy odstąpili i nieużytecznymi się stali”.

34. A w Dziejach Apostolskich 17,30: „A teraz Bóg zwiastuje ludziom, by wszyscy pokutowali. Wszyscy – powiada – bez wyjątku, kto tylko jest człowiekiem”.

35. Ta pokuta uczy nas poznawać grzech, mianowicie, że z nami wszystkimi sprawa jest całkowicie skończona i od wewnątrz i na zewnątrz nie ma w nas nic dobrego, i po prostu powinniśmy stać się innymi, nowymi ludźmi.

36. Ta pokuta nie jest czymś cząstkowym i powierzchownym, jak owa pokuta za grzechy popełniane na bieżąco, ani też nie jest czymś niepewnym, jak tamta. Nie roztrząsa ona bowiem, czy to a to jest grzechem, czy nie jest grzechem, lecz nie czyni żadnej między nimi różnicy i twierdzi, że – jeżeli o nas chodzi – to wszystko jest samym tylko grzechem i nie ma w nas nic, co nie byłoby grzechem i nie obwiniało. Po cóż bowiem tutaj długo szukać, przydzielać i rozróżniać? Z tego powodu także skrucha nie jest tu czymś wątpliwym lub niepewnym. Nie ostaje isię bowiem nic, przez co moglibyśmy pomyśleć cokolwiek dobrego dla odpokutowania za grzech, lecz powinniśmy odrzucić wszelką nadzieję dotyczącą tego wszystkiego, czym jesteśmy, co myślimy, mówimy, czynimy itd.

37. Podobnie również i spowiedź nie może być fałszywa, niepewna, z brakami lub powierzchowna. Kto bowiem wyznaje, że wszystko w nim jest samym tylko grzechem, ten skupia i zestawia razem wszystkie grzechy, żadnego nie wyłącza, o żadnym nie zapomina.

38. W ten sposób też i zadośćuczynienie nie może być czymś niepewnym, ponieważ nie jest nim nasz wątpliwej wartości, zaszpecony przez grzech uczynek, lecz jest nim męka i krew nieskalanego i niewinnego Baranka Bożego, który gładzi grzechy świata (Jan 1, 29).

39. O tej pokucie każe Jan [Chrzciciel], następnie Chrystus w Ewangelii, a także my. Tym kazaniem pokuty obalamy papieża i wszystko, co wznosi się na naszych dobrych uczynkach. Wszystko to bowiem stoi na zbutwiałym i lichym fundamencie, który się nazywa dobrym uczynkiem, czyli Zakonem, choć przecież nie ma żadnego dobrego uczynku, lecz są jedynie złe uczynki i nikt Zakonu nie spełnia (jak świadczy Chrystus w Ewangelii Jana 7,19), ale wszyscy go przekraczają. Dlatego budowla, która na nim się wznosi, jest jedynie kłamstwem i obłudą, nawet w tej części, gdzie jest najświętsza i najpiękniejsza.

40. Ta pokuta jest u chrześcijan czymś ciągłym i trwa aż do śmierci, ponieważ mocuje się ona z grzechem pozostałym w ciele przez całe życie, jak to ukazuje Paweł w Liście do Rzymian 7, 23 i 8,2, mówiąc; że prowadzi bój z Zakonem, który jest w jego członkach itd. – i to nie własnymi siłami, lecz darem Ducha Świętego, który przychodzi po odpuszczehłu grzechów i codziennie oczyszcza z resztek grzechu, i wygania je, i zmierza do tego, by człowieka oczyszczać, czynić prawym i uświęcać.

41. O tych wielkich sprawach nic nie wiedzą papież, teolodzy, juryści i inni ludzie z własnego rozumu, lecz nauka ta jest objawiona z nieba przez Ewangelię, a określana jest przez bezbożnych świętych, czyli obłudników, jako herezja.

42. Zresztą, jeśliby wystąpili jacyś sekciarze, z których niejedni już może istnieją, i w czasie. buntu chłopskiego ze mną samym się stykali, reprezentując pogląd, że wszyscy, którzy raz otrzymali Ducha, czyli; odpuszczenie grzechów, i zostali wierzącymi, jeżeli następnie zgrzeszą, tp jednak trwają w wierze i grzech nic im nie zaszkodzi. Stąd wywodzą się ich hasła: „Czyń, co chcesz, a jedynie wierz – nic ci nie zaszkodzi – wiara niweczy wszystkie grzechy” itd.; dodają do tego jeszcze: Jeżeli ktoś po dojściu do wiary i po otrzymaniu Ducha zgrzeszy, taki nigdy prawdziwie nie miał ducha i wiary, [to powiem, iż] tak pomylonych ludzi wielu już widziałem i słyszałem, i obawiam się, że w niektórych do chwili obecnej ten demon [diabeł] w ukryciu mieszka.

43. Jeżeli więc – powiadam – w przyszłości mieliby tacy znowu się pojawić, to należy wiedzieć i nauczać, że jeżeli święci [Wierzący], którzy uważają, że dotąd jeszcze mają grzech pierworodny, i codziennie z powodu niego pokutują, i z nim walczą, a niezależnie od tego popadną w jawne grzechy, jak np. Dawid w cudzołóstwo, zabójstwo ł blużnłerstwo, to oni odrzucają wiarę i Ducha Świętego i nie ma w nich wtedy wiary i Ducha Świętego.

44. Duch Święty bowiem nie pozwala, ażeby grzech panował i wzmagał się, i zwycięstwo odnosił, i dochodził do pełni, lecz On go powściąga i hamuje, aby nie mógł czynić, co chce. Jeżeli zaś grzech czyni, co chce, to z pewnością traci się Ducha Świętego i wiarę, i ich tam nie ma.

45. Tak bowiem mówi Jan: „Kto się narodził z Boga, nie grzeszy i grzeszyć nie może” (I Jana 3,9). A jednak prawdą jest także i to, co ten sam Jan powiada: „Jeżeli mówimy, że grzechu nie’ mamy, kłamiemy i nie ma w nas prawdy Bożej” (I Jana 1, 8)

(…)

VII. O władzy kluczy

1. Władza kluczy jest to urząd i władza Kościoła, dana mu przez Chrystusa do zatrzymywania i odpuszczania grzechów nie tylko poważnych i jawnych, lecz także drobnych i ukrytych, znanych tylko Bogu, jak jest napisane w Psalmie 19,13: „Uchybienia – któż znać może?” A Paweł w Liście do Rzymian 7,25 uskarża się, że „ciałem służy zakonowi grzechu”. Gdyż nie w naszej to mocy jest, lecz jedynie do samego Boga należy osądzać, jakie są, jak wielkie i jak liczne są grzechy, jak napisano w Psalmie 143,2: „Nie wchodź, w sąd ze sługą swoim, ponieważ nie będzie usprawiedliwiony przed tobą nikt z żyjących”, a Paweł powiada: „Choć do niczego się nie poczuwam, jednak to mnie jeszcze nie usprawiedliwia” (I Kor. 4,4).

VIII. O spowiedzi

1. Chociaż absolucja i władza kluczy również jest ustanowioną w Ewangelii przez samego Chrystusa pociechą i pomocą przeciwko grzechowi i obciążonemu sumieniu, nie należy bynajmniej w Kościele znosić spowiedzi i absolucji, zwłaszcza z powodu sumień niewyrobionych i bojaźliwych i z powodu młodzieży nieokiełznanej ł swawolnej, aby móc ją przesłuchiwać, wybadywać i pouczać w nauce chrześcijańskiej.

2. Wyliczanie grzechów zaś powinno się pozostawić wolnemu uznaniu każdej, poszczególnej jednostki, co chce, a czego nie chce wyliczyć. Dopóki bowiem jesteśmy w ciele, nie skłamiemy, gdy wyznajemy i powiadamy: „Nędznyż. ja grzesznik, a grzechów moich jest wiele”. „Czuję inny zakon w członkach moich…” itd. (Rzym. 7, 23-24). A ponieważ absolucja pojedyncza, prywatna wywodzi się z urzędowej, władzy kluczy, nie należy jej zaniedbywać, lecz. jak najwyżej ją poważać, jak i inne służby chrześcijańskiego Kościoła powinny być wysoce poważane.

3. A w tych sprawach, które dotyczą Słowa mówionego i zewnętrznego,, należy mocno trzymać się tego, że Bóg nikomu nie udziela Ducha czy swojej łaski, jak tylko przez Słowo i wraz ze Słowem zewnętrznym, które udzielanie Ducha poprzedza, byśmy w ten sposób obronili się przed „urojeńcami”, to znaczy przed ludźmi niespokojnego ducha, którzy się chełpią, że mają Ducha przed zwiastowaniem Słowa i nawet bez Słowa, i dlatego oceniają Pismo św.. jako słowo ust (tj. mówione), i wykręcają je, i przekręcają według własnego upodobania, jak to czynił (Tomasz) Münzer i czyni wielu innych do dziś dnia, którzy chcą wyraźnie rozróżniać między Duchem i literą, a nie znają ani jednego, ani drugiego i nie wiedzą, jakie zająć stanowisko.

4. Cóż na to rzec? Chyba to, że również papiestwo jest po prostu czystym urojeniem, skoro papież chełpi się tym, że wszystkie prawa mieszczą się; w skrzyni jego serca5S i cokolwiek on w Kościele wymyśli i nakaże, ma to charakter duchowy i jest sprawiedliwe, chociażby ustanowił i nakazał coś ponad Pismo św. i przeciwko Pismu św. oraz słowu mówionemu.

5. To zaś, ogólnie biorąc, jest ten stary szatan i wąż, który także Adama i Ewę wprawił w zachwycenie i odwiódł od zewnętrznego Słowa Bożego do „urojenia” i do własnych poglądów, czyli czegoś, czego wszak sam dokonał przez inne zewnętrzne słowa.

6. Podobnie i dzisiaj nasi urojeńcy potępiają Słowo zewnętrzne, a jednak sami nie milczą, lecz napełniają świat gadulstwem i piśmidłami, jak gdyby rzeczywiście Duch nie mógł przyjść przez pisma i słowo mówione apostołów, lecz przychodził dopiero przez ich słowa i pisma. Dlaczegóż więc nie zaniechają swoich kazań i swojego pisarstwa, ażeby sani Duch przyszedł do ludzi bez ich pism i przed ich pojawieniem się, ale chełpią się, że otrzymali Ducha bez kazania Pism świętych? Lecz o tym już nie czas i miejsce dalej siej rozwodzić, gdzie indziej już dostatecznie o tym powiedzieliśmy.

7. Albowiem także ci, którzy przed ochrzczeniem, wierzą lub w czasie Chrztu zaczynają wierzyć, wierzą dzięki poprzedniemu zewnętrznemu Słowu, tak jak dorośli; słyszą bowiem, że „Kto uwierzy i ochrzci się, zbawiony będzie” (Mar. 16,16), i chociaż początkowo nie wierzyli, po dziesięciu latach otrzymali Ducha i przyjęli Chrzest.

8. Według Dziejów Apostolskich (r. 10): Korneliusz długo przedtem, słyszał wśród Żydów, że ma przyjść Mesjasz, przez którego miał być usprawiedliwiony przed Bogiem, zanosił też miłe Bogu modlitwy i składał jałmużny płynące z wiary (stąd też Łukasz zwie go sprawiedliwym, nabożnym i bogobojnym), a jednak bez owego uprzedniego Słowa i bez słyszenia o nim nie mógł wierzyć i być sprawiedliwym. Piotr zaś otrzymał nakaz, aby mu wyjawił, że Mesjasz, [co do którego dotąd wierzył, że ma dopiero przyść] już przyszedł, aby jego wiara w Mesjasza mającego przyjść nie trzymała go w niewoli u zatwardziałych i niewierzących Żydów, lecz aby wiedział, że ma być zbawiony przez Mesjasza już przybyłego, i by nie zapierał się go wespół z motłochem żydowskim ani go nie prześladował itd.

9. Co te liczne słowa znaczą? Streszczając powiemy: „Urojenie” tkwi w Adamie i jego synach od pierwszego upadku aż do końca świata, zaszczepione i wlane w nich przez starodawnego smoka w postaci jakiegoś jadu, i jest zarodzią, siłą, życiem i mocą wszystkich herezji i papiestwa, i mahometanizmu.

10. Dlatego winniśmy stale trwać przy tym, że Bóg nie chce z nami obcować inaczej, jak tylko przez Słowo mówione i sakrament, i że to, co bez Słowa i sakramentów w swojej chełpliwości podaje się za Ducha, jest samym diabłem.

11. Albowiem Bóg nawet Mojżeszowi zechciał ukazać się w krzaku gorejącym i w mówionym Słowie (II Mojż. 3,2). I żaden prorok, czy to Eliasz, czy Ełizeusz, nie otrzymał Ducha bez Dekalogu, czyli bez Słowa mówionego.

12. A Jan Chrzciciel nie został poczęty bez uprzedniego słowa Gabriela (Łuk. 1,13-20) i nie poruszył się w łonie matki bez słpwa Marii (Łuk. 1,41). 13 Piotr zaś powiada: „Prorocy mówili nie z ludzkiej woli, lecz jako natchnieni Duchem Świętym święci Boży ludzie, którzy nie byli świętymi bez słowa zewnętrznego ani nie byli pobudzeni do prorokowania przez Ducha Świętego jako nieświęci czy pospolici, lecz byli świętymi, gdy przez nich przemawiał Duch Święty (II Piotra 1,21; Dz. Ap. 28,25).

IX. O ekskomunice (wyłączeniu ze społeczności)

Ekskomunikę większą, jaką podtrzymuje papież, uważamy za karę świecką, a więc nie dotyczącą nas, sług Kościoła. Ta zaś, którą on nazywa mniejszą, jest to prawdziwe i chrześcijańskie wyłączenie ze społeczności, które nie dopuszcza jawnych i uporczywych grzeszników do sakramentu i wspólnoty kościelnej, dopóki się nie poprawią i nie zaczną unikać występków. A słudzy [scl. Kościoła} nie powinni mieszać tej kary kościelnej, czyli wyłączenia ze społeczności [kościelnej], z karami świeckimi.