6. Niedziela po Wielkanocy

„Dlatego zginam kolana moje przed Ojcem, od którego wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi bierze swoje imię, by sprawił według bogactwa chwały swojej, żebyście byli przez Ducha jego mocą utwierdzeni w wewnętrznym człowieku, żeby Chrystus przez wiarę zamieszkał w sercach waszych, a wy, wkorzenieni i ugruntowani w miłości, zdołali pojąć ze wszystkimi świętymi, jaka jest szerokość i długość, i wysokość, i głębokość, i mogli poznać miłość Chrystusową, która przewyższa wszelkie poznanie, abyście zostali wypełnieni całkowicie pełnią Bożą. Temu zaś, który według mocy działającej w nas potrafi daleko więcej uczynić ponad to wszystko, o co prosimy albo o czym myślimy, temu niech będzie chwała w Kościele i w Chrystusie Jezusie po wszystkie pokolenia na wieki wieków. Amen.” Ef 3,14-21

Czy macie marzenia? Na pewno tak. Realizujecie je? Częściowo. Dlaczego tylko częściowo? Ponieważ uważamy, że część naszych marzeń przerasta nasze możliwości.

 

Chciałbym na chwilę skupić się na marzeniach związanych z naszym życiem zawodowym, ponieważ będą one pomostem do naszego tekstu biblijnego.

 

Czy zdarzyło się Wam, a może zdarza, marzyć o awansie? Ale nie takim o stanowisko wyżej, ale o byciu szefem lub szefową firmy, w której pracujecie. O funkcji prezesa banku, jeśli teraz jesteście kasjerami lub dyrektora zarządzającego, jeśli teraz jesteście pracownikami administracji. Powiecie, że to nierealne, że dla większości z was takie marzenia są poza zasięgiem.

 

Niestety wielu rezygnuje ze swoich marzeń wspinania się po szczeblach kariery zawodowej ponieważ osiągnęło pewien stopień zadowolenia i satysfakcji i mówią: to mi wystarczy. I nie ma w tym nic złego,  o ile poziom naszego zadowolenia wynika z samorealizacji, a nie lenistwa lub strachu przed nowym. Wiele osób mogło też doznać zniechęcenia, że pomimo doskonałego wykształcenia, odpowiedniego doświadczenia i kompetencji nie otrzymało nigdy awansu ze względu na różny rodzaj układów politycznych czy rodzinnych panujących w firmie, przedsiębiorstwie lub korporacji.

 

Mądrze zarządzane firmy wybierają na swoje najwyższe stanowiska tych, którzy przeszli wszystkie szczeble drabiny zawodowej – od najniższego po najwyższy. Dlaczego? Ponieważ taki pracownik poznał wszystkie zasady działania przedsiębiorstwa, sukcesy i porażki na każdym z tych poziomów, posiadł doświadczenie potrzebne do zarządzania wszystkimi sektorami.

 

Dlaczego o tym piszę? Ponieważ wielu z Was czytających teraz te słowa może swoje życie zawodowe i swoją historię kariery przenieść na swoje życie religijne.

 

Ilu z nas jest w tej chwili zadowolonych ze swojej duchowości, z własnej relacji z Bogiem? Ilu z nas pomyśli: to, co osiągnąłem w tej dziedzinie mojego życia wystarczy. Czy raczej myślimy: chciałbym więcej, pragnę być bliżej Boga, mieć w sercu Jego pokój, który pomoże mi w relacjach z ludźmi, marzy mi się awans w tej sferze mojego życia.

 

Wiele schematów z codzienności przekładamy na nasze życie religijne. Dlatego  apostoł Paweł zaprasza nas do ponownego przejścia od pierwszego szczebla życia duchowego czyli modlitwy poprzez kolejne, aż do poznania pełni Bożej. I nie jest to nagła degradacja, ale tylko przypomnienie,  odświeżenie wiadomości z tego najbardziej podstawowego poziomu religijnego wykształcenia.

 

Zginam swe kolana. Zaczynam się modlić. Rozmawiać z moim Bogiem. Ogarnia mnie cisza, potrzebuję jej, żeby móc z moim Bogiem i Stwórcą, od którego wszystko zależy, porozmawiać. Nasz Bóg, niezależnie od tego kim jesteśmy, czeka na nas i jest dla nas. Apostoł Paweł w Liście do Galacjan w 3,28 napisał: „Nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego, nie masz mężczyzny ani kobiety; albowiem wy wszyscy jedno jesteście w Jezusie Chrystusie”. Tu i teraz jestem równy wszystkim ludziom, nie jestem ani lepszy ani gorszy ze względu na pochodzenie, płeć, status majątkowy, wykształcenie, pozycję. Równy wszystkim i wyposażony w dar modlitwy.

 

No właśnie, jak się modlić czy raczej o co mam się modlić? Najczęściej modlimy się o to czego nie mamy, czego nam brakuje. Najczęściej o zdrowie, powodzenie, rzeczy materialne. A Jezus mówi nam jasno i wyraźnie o co powinniśmy się modlić – Ducha Świętego, Jego dary (miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie Ga 5,22), dopóki On, Zbawiciel do nas nie powróci. I apostoł Paweł nam to dziś przypomina, mówiąc o pierwszej i najważniejszej prośbie Kościoła: „By (Bóg) sprawił według bogactwa chwały swojej, żebyście byli przez Ducha jego mocą utwierdzeni…” Może najwyższy czas powrócić do początków Kościoła i wołać o dary Ducha Świętego, Jego obecność i prowadzenie! I to nie tylko w jedną niedzielę po Wniebowstąpieniu, w dwa dni Zielonych Świąt oraz jeszcze przed ważniejszymi wyborami władz kościelnych! Wołać, modlić się nieustająco, ciągle, nieprzerwanie!

 

Drodzy, popatrzcie na świat – tam gdzie to wołanie o Ducha Świętego głośno wybrzmiewa, tam Kościół rośnie w wiernych i dary!

 

I nie jest to wzrost związany z teologią danego Kościoła. Nie jest to wzrost wypływający z migracji międzykościelnej spowodowanej zgorszeniem różnymi patologicznymi zjawiskami lub też poszukiwania liberalnego w swoim zewnętrznym przekazie podejścia do przesłania Biblii i prawd w niej zawartych.

 

To wzrost spowodowany realną odpowiedzią na realne prośby: przyjdź Duchu Święty, wypełnij nas, odnów nas, gromadź nas, obdarz nas, uzdrów nas.

 

Przypomnieliście już sobie dlaczego modlitwa o działanie Ducha Świętego jest tak ważna? Relacja z Duchem Świętym jest jak kolejny szczebel naszej kariery, ale w rozwoju duchowym, odsłania przed nami nowe poznanie: „Chrystus przez wiarę zamieszkał w sercach waszych, a wy, wkorzenieni i ugruntowani w miłości zdołaliście pojąć ze wszystkimi świętymi, jaka jest szerokość i długość, i wysokość, i głębokość. I mogliście poznać miłość Chrystusową, która przewyższa wszelkie poznanie, abyście zostali wypełnieni całkowicie pełnią Bożą.”

 

Musimy nauczyć się w Kościele i w naszym duchowym życiu, że trzeba ciągle przypominać sobie podstawy wiary, o których gdzieś na drodze życia zapominamy. Jako Kościół musimy nauczyć się stałej, a nie okazjonalnej modlitwy o Ducha Świętego. Nauczyć się odpowiedzialności za tych, którzy są obok, pamiętać o nich w modlitwach i udzielać wsparcia.

 

Zapraszam Was, zacznijmy od podstaw, od początku, od wspólnej modlitwy do Ducha Świętego! Amen.

 

ks. Marcin Makula