2. Dzień Świąt Narodzenia Pańskiego

Bóg, który dawniej wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał do ojców przez proroków, w tych dniach przemówił do nas przez Syna. Jego ustanowił dziedzicem wszystkiego, przez Niego tez stworzył wszechświat. Ten Syn, który jest odblaskiem Jego chwały i odbiciem Jego istoty, który podtrzymuje wszystko mocą swojego słowa, gdy dokonał oczyszczenia z grzechów, zasiadł po prawicy Majestatu na wysokościach. I o tyle wyższy stał się od aniołów, o ile wspanialsze od nich odziedziczył imię.

Hebr.1,1-4

 

Ojciec Kościoła, św. Augustyn, po jednym ze swoich kazań zapytał słuchaczy: Czy rozumiecie to, co powiedziałem? Oni odpowiedzieli: Nie! Na co on odparł: To dobrze, bo gdybyście wszystko zrozumieli, nie o Bogu byłaby to mowa. I to cała prawda, bo czyż nasz ludzki język może przekazać to, co o Bogu możemy się dowiedzieć? Z drugiej strony, nie ma innego sposobu, by Boga poznać, jak tylko w Jego Słowie.

Nasz dzisiejszy fragment tego Słowa mówi więcej, wspomina, że Bóg różnymi sposobami przemawiał do swojego ludu, słyszymy o prorokach. Tych szczególnych ludziach, którym Pan Bóg powierzył zadanie, by innym przekazywać jego wolę. Ci wybrańcy interpretowali i wyjaśniali ludziom znaczenie różnych wydarzeń, jako znaków danych od Boga. Przemawiali oni w Bożym imieniu. Pod Bożym natchnieniem wypowiadali sądy, zawsze zwracając uwagę, że tak mówi Pan! Wiele razy, przez takich ludzi Bóg przemawiał i odkrywał przed ludźmi swoją istotę.

Najlepiej nam znany prorok Izajasz, w swojej księdze ukazywał Bożą świętość i chwałę. Wołał: święty, święty, święty jest Pan Zastępów, a cała ziemia jest pełna Jego chwały! Prorocy zawsze posługiwali się językiem zrozumiałym dla ludzi, nie mówili ponad ich głowami, o sprawach bez związku z ich własnym życiem. Dzięki swoim osobistym doświadczeniom umieli mówić o sprawach bliskich słuchających ich. Interpretowali różne wydarzenia, ale zawsze z Bożej perspektywy. Prowadzeni przez Bożego Ducha czynili to wszystko w Jego imieniu.

Z historii Izraela wiemy, różne były czasy i wielu proroków musiało przekazywać trudne wieści. Często ludzie buntowali się i nie chcieli słuchać słów napomnień, bo były to nawet groźby. Prorocy mówili o wielkich sprawach Bożych ale wielu pozostawało na nich głuchych. Aż nadszedł czas, czytamy dziś w księdze do Hebrajczyków, że Bóg przemówił do ludzi przez Syna. Jego ustanowił dziedzicem wszystkiego, przez Niego też stworzył wszechświat. Ten Syn, który jest odblaskiem Bożej chwały i odbiciem Jego istoty, który podtrzymuje wszystko mocą swego słowa, gdy dokonał oczyszczenia z grzechów, zasiadł po prawicy majestatu na wysokościach. Te trzy zdania przekazują nam niesamowita wieść, że oto, choć prorocy objawiali Bożą wolę i Jego Objawienie, to było ono zawsze tylko cząstkowe. Żaden z nich nie ogarniał całości prawdy o Bogu, bo przekazywali tylko to i tylko tyle, ile ludzie byli wówczas w stanie pojąć.

To dopiero w osobie Jezusa Chrystusa Bóg ukazał pełnię swojej istoty, pełną prawdę o tym kim jest i jaki jest. Prorocy posługiwali się słowem, tym mówionym i pisanym, zaś nowonarodzony Zbawiciel to Słowo wcielone, objawione przez Boga w konkretnej osobie. Zapowiadane i w odpowiednim czasie i miejscu urzeczywistnione. Jezus ukazał światu Boga swoją własną osobą. Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, powiadał Ap.Jan w Ewangelii. Kiedy prorocy Starego Testamentu mówili o słowie Pana to wypowiadali coś więcej niż tylko słowo, w tym ludzkim znaczeniu. Dabar Jahwe oznacza też czyn Pana. Słowo u Boga jest równoznaczne z czynem. Bóg powiedział i stało się. W osobie Jezusa widzimy właśnie  słowo i czyn. Zbawienie nie pozostaje tylko samym słowem, samą obietnicą ale jest rzeczywistością ujawnioną w tym, że Słowo stało się człowiekiem. W Jego działalności, w Jego słowach i czynach widzimy dzieła Boże. A kiedy patrzymy na Jezusa mamy przed sobą fakt, że Bóg w ludzkiej postaci stanął wśród nas.

I od tamtego wydarzenia, kiedy to w stajni narodził się chłopiec, choć świat tego nie rozpoznał, dokonuje się nieustanne cud obecności Boga pośród nas. Raz na zawsze Bóg ukazał światu kim jest. Przez stajnię i żłób zniżył się, by każda i każdy z nas zdołał pojąć, jak wielka jest Jego miłość do nas. Bóg stał się człowiekiem dla naszego ratunku. Czy pojmujesz to? Czy jesteś świadom/a tego, jak ważne święta obchodzimy? Co roku to się powtarza, choć w tym roku, za sprawą pandemii koronawirusa jednak inaczej. W opinii socjologów, przez ostatnie kilka lat coraz więcej osób ujawnia znużenie obchodzeniem Świąt Bożego Narodzenia. Coraz więcej, nawet młodych ludzi deklaruje, że nie lubi Świąt.

W naszym kręgu kulturowym świętowanie wiąże się z odwiedzinami, nikt w te dni nie powinien być sam, powiadamy. Silimy się zatem, by zasiąść za suto zastawionym stołem z tymi, do których żywimy niechęć albo jesteśmy pokłóceni. Są też tacy, którzy uciekają przed tą uciążliwą dla nich tradycją, spędzając świąteczny czas w jakimś drogim kurorcie, oddając się np. swoim sportowym pasjom jazdy na nartach, w gronie znajomych. W te święta jest zupełnie inaczej. Prawie zmuszeni jesteśmy do bycia w te dni w domu i to w mocno okrojonym składzie. Czy to dobrze? Znajdą się ci, którzy będą narzekać, ale i tacy, którzy zdołają dostrzec w tym jakąś szansę na zmianę swojego myślenia. Świat się „skurczył”, dobra cywilizacyjne, choć z jednej strony ułatwiają nam życie, to z drugiej zabrały to, co najcenniejsze, bo zgubiliśmy istotę tych Świąt. Komercja spowodowała, że liczył się nastrój i wygoda, rodzinne spotkania, choć ważne i potrzebne, nieraz były tylko okazją do chwalenia się, przechwalania, obgadywania czy gapienia się w telewizor.

Tegoroczne święta są inne niż dotychczas, bo nawet aura bardziej przypomina jesień niż zimę, ale czy to oznacza, że są gorsze? Czy umiemy jeszcze zadziwić się tym, co czytamy w Biblii? Czy porusza nas to,że Bóg przemówił do nas przez Syna? Sam Bóg znalazł czas i miejsce po to, by dać nam siebie! Niesamowita wieść i to w dodatku skierowana do każdej i każdego z nas, do ciebie i do mnie, tam gdzie teraz jesteś i z tym wszystkim, co przeżywasz.

Obrazowo mówimy, że pandemia zabrała nam prawdziwą radość ze świąt Bożego Narodzenia. Czy na pewno pandemia? Czy jest taka siła, która zdołałaby ograbić nas z tej prawdziwej radości, wynikającej z tego, że dzięki Chrystusowi staliśmy się Jego dziećmi? Tak jak ,mając jeszcze rodziców i choć kontakt z nimi przez obostrzenia epidemiczne jest utrudniony, przestajemy czuć się przez nich kochani? Nie. Ta świadomość jest źródłem naszej radości. O ile więcej i mocniej możemy cieszyć się z Bożej miłości? Bóg, dawniej , wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał do ojców…do nas przemówił przez Syna. To niezwykły dar, prezent, którym możemy się cieszyć prawdziwie i nieustannie, czego wszystkim nam życzę.

Amen

dk. Karina Chwastek-Kamieniorz