2. Niedziela Adwentu

Słuchaj! To mój miły. Oto idzie on, wspina się po górach, skacze po pagórkach. (9) Mój miły podobny jest do gazeli lub do młodego jelonka. A oto już stoi za naszą ścianą, patrzy przez okno, zagląda przez kraty. (10) Mój miły odzywa się i mówi do mnie: Wstań, moja przyjaciółko, moja piękna! Chodź! (11) Bo oto minęła zima, skończyły się deszcze, ustały. (12) Kwiatki ukazują się na ziemi, czas śpiewu nastał i gruchanie synogarlicy słychać w naszej ziemi. (13) Figowiec zarumienia już swoje owoce, a winna latorośl zakwita i wydaje woń. Wstańże, moja przyjaciółko, moja piękna, chodź! PnP 2, 8-13

Dni są coraz krótsze, przyroda obumarła. Jesteśmy już po pierwszych przymrozkach i tylko patrzeć, jak wszystko przykryje biały puch. Zima. Może trochę cieszą się na nią dzieci, ale starsi czekają wiosny. Nie lubimy mglistych poranków i zamarzniętych szyb samochodów. Wolimy wiosenny świergot ptaków i świeżą zieleń liści. Jednak, żeby to wszystko nastąpiło musimy być cierpliwi. 

 Ap. Paweł napisał w słynnym hymnie o miłości w 13 rozdziale Listu do Koryntian, że miłość jest cierpliwa. I myślę, że pięknie koresponduje to także z naszym dzisiejszym tekstem. Minęła zima i oblubieniec doczekał się wiosny a teraz zaprasza swoją przyjaciółkę by razem cieszyli się przyrodą, która budzi się do życia.

Bardzo rzadko tekst kazalny wyznaczany jest z bardzo ciekawej starotestamentowej księgi Pieśni nad Pieśniami. Ty razem właśnie tak się stało. 

Dla rabinów, którzy debatowali nad jej wartością, była kluczem do rozumienia Tory. Rabi Akiva żyjący w I wieku po Chrystusie mówił, że cały świat jest tyle wart, ile dzień w którym Izrael otrzymał Pieśni nad Pieśniami. Wszystkie pisma są święte, lecz Pieśni nad Pieśniami, to świętość nad świętościami.

Oczywiście możemy tą księgę odczytywać dosłownie i powiedzieć, że jest to piękny biblijny erotyk. Pewnie jest w tym wiele prawdy. Przecież bardzo wielu z nas przeżywało to pierwsze zauroczenie, czy potem zakochanie i doskonale to pamięta te emocje a może czasami wraca do tego przeżycia. 

Kiedy dwoje ludzi zakocha się w sobie są szczęśliwi. Pragną siebie nawzajem, tęsknią za sobą, myślą o sobie. Nie widząc się parę chwil, wydaje im się, że nie widzą się godzinami i tęsknią za sobą. A to cierpienie tęsknoty jest ich miłością. I nie chcieliby zamienić tej tęsknoty na nic innego. Nie chcieliby oddać swojej miłości, nie chcieliby przestać tęsknić, bo przestać tęsknić oznacza przestać kochać.

Ale jest też i inne alegoryczne odczytanie tej księgi. 

Mówi się, że jest to alegoria miłości Boga do Narodu Wybranego, do Kościoła, ale także do pojedynczego człowieka. Do Ciebie i do mnie…
Takie wejście w rolę może być trudne…zwłaszcza dla mężczyzny. Poczuć się „Oblubienicą”.
Ale właśnie takiej relacji pragnie Bóg. Miłości oblubieńczej. Bóg taką miłością nas kocha.
Pełną pasji, żarliwą. I mówi do nas:
Wstań, moja przyjaciółko, moja piękna! Chodź! (11) Bo oto minęła zima, skończyły się deszcze, ustały. (12) Kwiatki ukazują się na ziemi, czas śpiewu nastał i gruchanie synogarlicy słychać w naszej ziemi. (13) Figowiec zarumienia już swoje owoce, a winna latorośl zakwita i wydaje woń. Wstańże, moja przyjaciółko, moja piękna, chodź!

Może nas to dziwić, że Bóg tak przemawia do nas, ale tak jest naprawdę. Możemy się zastanawiać, co takiego pięknego jest w nas i nasze zdziwienie nie jest przypadkowe. Przecież jest w nas wiele nieporządku, złości, a nawet przewrotności. Jesteśmy grzeszni. Jednak Bóg ciągle kocha człowieka, pomimo jego grzeszności, jaka wypływa czasem z nieodpowiedzialnego traktowania jednego z największych darów jaki od Niego otrzymaliśmy – wolności.

Bóg, który do nas przychodzi, na którego czekamy w tym adwencie, ale i w adwencie naszego życia pragnie byśmy odwzajemniali Jego gorącą miłość. Ponieważ On się w nas zakochał.

Julia Kristeva, badaczka słynąca ze studiów językoznawczych i filozoficznych powiedziała: Uważam się za osobę niewierzącą, ale jeśli miłość Boga do człowieka wygląda tak, jak to opisują Pieśni nad pieśniami, to chętnie dam się Bogu przekonać.

Wielkość miłości Boga polega na tym, że nie stawia On żadnych warunków osobie, którą kocha. W naszym ludzkim sposobie kochania jesteśmy przyzwyczajeni do stawiania warunków w miłości, które ograniczają nas i są powodem naszych wzajemnych manipulacji. “Jeżeli mnie kochasz, powinieneś…” i takie rozumowanie wydaje się nam słuszne. Warunki stawiane w miłości pokazują jednak nasz egoizm. Okazuje się, że nie chodzi nam o osobę, którą kochamy, ale o siebie. Bóg natomiast kocha człowieka miłością czystą, bez cienia egoizmu; On nie stawia żadnych warunków – Jego miłość jest bezwarunkowa.

Kiedy człowiek przyjmuje tę bezinteresowną miłość Boga, wówczas ona dotyka w nim tego, co jest najbardziej intymne. Św. Augustyn powiedział, że Bóg jest bliższy człowiekowi niż człowiek sam sobie. 

Bóg nie kocha człowieka za to, kim jest, ale tylko dlatego, że jest. Jego miłość to czysty dar, ona nie oczekuje niczego. Akceptuje człowieka w jego aktualnej rzeczywistości ze wszystkimi ograniczeniami, słabościami, zranieniami. Miłość Boga do człowieka posiada charakter stwórczy. Kiedy kochamy drugą osobę wyzwala się nas to, co najlepsze, jednak to, że Bóg mnie kocha czyni ze mnie człowieka. Miłość Boga do mnie pozostaje pierwsza, bo stanowi źródło istnienia. Stworzenie człowieka jest świadectwem nieskończonej miłości Boga, dowodem na to, że swoimi korzeniami człowiek tkwi w Bogu. Każdy człowiek był przez Boga ukochany – zaakceptowany, zanim zaczął istnieć.

Jako ludzie wierzący przyjmujemy prawdę, że Bóg jest Miłością i że Jego miłość może zmienić świat. Ale bardzo często jest to tylko przekonanie intelektualne, niemające potwierdzenia w osobistym doświadczeniu wiary. Całe Pismo Święte i cała teologia nie chcą nic innego powiedzieć, jak tylko to, że Bóg kocha człowieka w sposób nieskończony. Wiara chrześcijańska to doświadczenie tej jednej prawdy, że człowiek jest kochany przez Boga w sposób niezawodny, intymny, twórczy, jedyny.

I o tym też chce przypomnieć nam adwent.

Amen

ks. Tomasz Bujok