2. Niedziela po Trójcy Świętej
(16) Bo jeśli ewangelię zwiastuję, nie mam się czym chlubić; jest to bowiem dla mnie koniecznością; a biada mi, jeślibym ewangelii nie zwiastował. (17) Albowiem jeśli to czynię dobrowolnie, mam zapłatę; jeśli zaś niedobrowolnie, to sprawuję tylko powierzone mi szafarstwo. (18) Jakąż tedy mam zapłatę? Tę, że zwiastując ewangelię czynię to darmo, aby nie korzystać z prawa, jakie mi daje zwiastowanie ewangelii. (19) Będąc wolnym wobec wszystkich, oddałem się w niewolę wszystkim, abym jak najwięcej ludzi pozyskał. (20) I stałem się dla Żydów jako Żyd, aby Żydów pozyskać; dla tych, którzy są pod zakonem, jakobym był pod zakonem, chociaż sam pod zakonem nie jestem, aby tych, którzy są pod zakonem, pozyskać. (21) Dla tych, którzy są bez zakonu, jakobym był bez zakonu, chociaż nie jestem bez zakonu Bożego, lecz pod zakonem Chrystusowym, aby pozyskać tych, którzy są bez zakonu. (22) Dla słabych stałem się słabym, aby słabych pozyskać; dla wszystkich stałem się wszystkim, żeby tak czy owak niektórych zbawić. (23) A czynię to wszystko dla ewangelii, aby uczestniczyć w jej zwiastowaniu. 1 Kor 9, 16-23
Drodzy! Fragment biblijny z 9 rozdziału Pierwszego Listu apostoła Pawła do Koryntian mówi o konieczności zwiastowania Ewangelii i o potrzebie służby. Apostoł Paweł, który doświadczył spektakularnego nawrócenia i w szczególny sposób na drodze swojego życia spotkał Chrystusa, doskonale wiedział, jak Ewangelia może zmienić życie człowieka. Kiedy Jezus przemówił do niego pod Damaszkiem, on wszedł na drogę, z której już nigdy nie chciał zboczyć. Dawniej był surowo przestrzegającym Zakon Żydem, uważającym chrześcijan za bluźnierców przeciwko Bogu. Wszystko dla Boga oznaczało dla niego: wszystko przeciwko chrześcijanom. To była jego dewiza działań. Wszystko jednak się zmieniło. W życiu Pawła doszło do przewartościowania wszystkich zasad i wartości. Co było zyskiem uznał za śmiecie oświecony światłem, jakim jest poznanie Jezusa Chrystusa.
Nic więc dziwnego, że odtąd głoszenie Ewangelii o Jezusie Chrystusie stało się sensem jego życia. Z wersetów poprzedzających wiemy, że Paweł w Koryncie głosił Ewangelię za darmo. Zrzekł się prawa do wynagrodzenia za tę służbę dobrowolnie, chociaż wcześniej przekonuje swych wiernych, że utrzymywanie się z głoszenia Ewangelii jest wolą Bożą. Dla niego jednak zapłatą za służbę kaznodziejską jest Ewangelia sama w sobie. Paweł pisze, że jeśli służba dla Boga wypływa z serca człowieka, sama w sobie jest zapłatą. Chociaż często nie docenianą przez ludzi, procentującą u Boga. Dla Apostoła głoszenie Ewangelii jest zakorzenione w jego powołaniu, jest koniecznością, a nie powodem do chluby. Jedyną chwalebną rzeczą, jaką może robić, jest służba Ewangelii za darmo i to jest jego chluba. Jego zapłatą natomiast, paradoksalnie jest to, że nie bierze zapłaty. A wszystko to czyni, jak pisze, dla Ewangelii, aby uczestniczyć w jej zwiastowaniu.
Czy ten fragment biblijny ma być jednak motywacją, aby teraz wszyscy chrześcijanie, jak uczniowie w dniu Zesłania Ducha Świętego, wyszli na ulice i zaczęli głosić Boże Słowo?
Wiele lat temu pewien człowiek powiedział sobie:
– Nie potrafię głosić kazań ani śpiewać pobożnych pieśni, nie umiem wielu innych rzeczy przydatnych w służbie chrześcijańskiej. Mogę jednak co niedzielę zaprosić do siebie na obiad dwie osoby i rozmawiać z nimi o Bogu. Czynił tak przez ponad trzydzieści lat. Poznał w ten sposób mnóstwo ludzi, a wielu z nich pociągnął do Chrystusa. Kiedy umarł, przy jego grobie zebrało się ponad sto osób, które dzięki niemu odnalazły drogę do Boga. Każdy z nich chciał uczcić pamięć człowieka, który zwiastował im Ewangelię swoim życiem.
Drodzy! Czy odnajdujemy w naszej służbie, jakakolwiek by ona nie była, również cząstkę dla siebie? Czy widzimy swoją rolę i miejsce dla siebie w naszych parafiach, zborach, kościołach? Apostoł Paweł chce powiedzieć do nas wszystkich, bez względu na rodzaj naszej służby, że jeśli to, co robimy, wypływa ze szczerości naszych serc, z przekonania, że czynimy to nie tylko dla ludzi, ale przede wszystkim dla Boga, ze szczerych chęci, aby poświęcić się dla ludzi, wśród których Bóg nas postawił, nie dla zapłaty czy własnego zarobku, ale z powołania Bożego, to już mamy zapłatę. Jeśli natomiast nasze działania są tylko wyrazem naszej troski o własne dobro lub o własną sławę, sprawujemy tylko powierzone nam szafarstwo.
Ewangelię głosić można na różne sposoby. Czasem filiżanka kawy albo kubek herbaty i szczera rozmowa albo wspólne sprzątanie kościoła, albo przygotowanie stołów do spotkania parafialnego może być bardziej trafionym świadectwem, niż słowo wygłoszone z ambony. Apostoł Paweł wiedział, że najważniejsze jest to, żeby podobać się Chrystusowi, który pragnie używać nas jako swych naczyń. W służbie Bożej nie ma miejsca na szukanie własnej chwały. Chrystus chce, abyśmy umarli dla siebie, a stali się czystymi naczyniami wypełnionymi Jego łaską. Dlatego przeprowadza nas przez oczyszczający ogień doświadczeń. Mimo wielu prób, mimo tego, że służba nie zawsze bywa prosta i lekka, to wierzę, że Kościół potrzebuje wierzących i zaangażowanych ludzi i jestem przekonany, że Bóg potrzebuje nas, z naszymi predyspozycjami i zdolnościami, z naszymi słabościami i ułomnościami, bo dla niektórych ludzi nasze życie może być jedyną Ewangelią, jaką przeczytają. Amen.
ks. Eneasz Kowalski