4. Niedziela w Adwencie

„A Maria wybrała się w owych dniach w drogę i udała się śpiesznie do górskiej krainy, do miasta judzkiego i weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. A gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Marii, poruszyło się dzieciątko w jej łonie i Elżbieta napełniona została Duchem Świętym i zawołała donośnym głosem i rzekła: Błogosławionaś ty między niewiastami i błogosławiony owoc żywota twego. A skądże mi to, że matka mojego Pana przyszła do mnie? Bo oto, gdy dotarł do uszu moich głos pozdrowienia twego, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. I błogosławiona, która uwierzyła, że nastąpi wypełnienie słów, które Pan do niej wypowiedział. I rzekła Maria: Wielbi dusza moja Pana, i rozradował się duch mój w Bogu, Zbawicielu moim, bo wejrzał na uniżoność służebnicy swojej. Oto bowiem odtąd błogosławioną zwać mnie będą wszystkie pokolenia. Bo wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny i święte jest imię jego. A miłosierdzie jego z pokolenia w pokolenie nad tymi, którzy się go boją. Okazał moc ramieniem swoim, rozproszył pysznych z zamysłów ich serc, strącił władców z tronów, a wywyższył poniżonych, łaknących nasycił dobrami, a bogaczy odprawił z niczym. Ujął się za Izraelem, sługą swoim, pomny na miłosierdzie, jak powiedział do ojców naszych, do Abrahama i potomstwa jego na wieki.” Ewangelia Łukasza 1, 39-55

Matczyna miłość jest dla nas bezcennym skarbem. Bez tej miłości nasze życie ubożeje, wyciska bolesne piętno w osobowości i postawie życiowej.       

 
Kto został matczyną miłością napełniony, ten potrafi sobie ją doceniać i uznać za wielkie dobro. Matczyna miłość wierzy ze jej dziecko wyrośnie na dobrego człowieka, coś osiągnie i będzie bogobojne, a kiedy tak się dzieje, jest ze swego dziecka dumna.     
 
Jakże jednak cudowne jest, kiedy matka może usłyszeć jeszcze coś wyjątkowego – „znalazłaś łaskę Boga”.
 
W wielkim Bożym objawieniu oprócz zaskoczenia, zdziwienia, a nawet przerażenia, gości w Marii wielka skromność i pokora. Gdy ukazuje się jej anioł woła skromnie: „Otom ja służebnica Pańska.” Ma zostać matką Mesjasza. Obiecany Zbawiciel, którego zapowiadali prorocy, ma przyjść dzięki jej pomocy na ten świat.    
 
Kogo z nas może zdziwić i zaskoczyć jej pytanie: „Jak to się stanie, skoro nie znam męża?” To będzie cud i wielkie działanie Ducha Świętego. Nagle staje się dla niej oczywiste, że nic nie wywyższa jej ponad innych. Jest posłuszna i gotowa do służby: „Niech się stanie według słowa twego” – mówi skromnie za odchodzącym aniołem.  
 
Maria doświadcza w swoim życiu, że przywileje wiążą się z ofiarami. Jej narzeczony jest zaskoczony, że ona jest brzemienna. Chce ją opuścić, ale anioł Pański wyjaśnia mu, co stało się, by Józef mógł poślubić Marię.
 
Kiedy Maria odwiedza swoją kuzynkę Elżbietę i ta nazywa ją matką swego Pana, wtedy Maria wybucha wielką radością, pieśnią pochwalną, którą natchnął ją sam Bóg. Jest głęboko pod wrażeniem tego, co ma się stać. Ludzie uważać ją będą za szczęśliwą. Nie z powodu niej samej, ale z powodu tego, co Święty Pan dla niej uczynił.      
 
Ona sama nie czuje się godna zaszczytu. W jej pieśni pochwalnej objawia się niezwykła skromność. Nie mogła też wiedzieć, że jeszcze setki lat później jej miłość do Boga będzie nas ludzi wzruszać i wprawiać w podziw.        
 
Życie Marii sprawia, że staje się bardzo dojrzała. W ciągu mijających lat przeżywa niesamowite wzloty i upadki, poznaje radości i cierpienia. Ale w tym wszystkim zachowuje niezmienną postawę wobec Boga. To, co wypowiadają jej usta przy zwiastowaniu anioła, urzeczywistnia w działaniu- „Otom ja, służebnica Pańska. Niech mi się stanie według słowa twego.”
 
Bóg wybiera i powołuje nas ludzi do konkretnych zadań. Przez nas realizuje swoje zamierzenia. Przez nas buduje swoje Królestwo na ziemi. Świadomość ta może mnie i ciebie napawać radością, wdzięcznością.        
 
Ale nie zawsze napełnia. Tak często Bóg pragnie powoływać nas do zadań, które nie odpowiadają naszym życiowym aspiracjom i stawiają w kłopotliwej sytuacji. Uciekamy wtedy od tych zadań, mówimy nie. Próbujemy się uchylić od powierzonego zadania, wymówić swoją słabością, niekompetencją, niemożnością sprostania powierzonemu zadaniu, tłumaczymy brakiem czasu.       
 
Tym bardziej godna podziwu jest postawa Marii i jej odpowiedź na to, co powierza jej Bóg. Maria nie myśli o kłopotach i trudnościach, nie szuka sposobu uwolnienia się od powierzonego zadania. „Otom ja służebnica Pańska niech się stanie według słowa twego.” 
 
I nami Bóg pragnie się posługiwać do wypełnienia zadań, w szlachetnej służbie. Może będzie to zaszczytne zadanie, a może kłopotliwe. Mamy wtedy przypominać Marię – skromną, pokorną,  a zarazem zawsze gotową do podjęcia z ochotą i radością każdego zadania, jakie Bóg powierza. A wtedy i z nas będzie emanować radość, optymizm, determinacja i zapał, ze dla Boga jesteśmy cenni, użyteczni i że On ma wobec nas plany.
 
Wykonując to dla Jego chwały, będziemy odczuwali wewnętrzną satysfakcję.   
 
Chrystus potrzebuje nas do ważnych zadań. Przez nas realizuje konkretne cele, a Jego Królestwo może się rozwijać. Co ty na to? Co mu odpowiesz?

ks. Andrzej Dyczek