3. Niedziela Pasyjna

„Namówiłeś mnie, Panie, i dałem się namówić; pochwyciłeś mnie i przemogłeś. Stałem się pośmiewiskiem na co dzień, każdy szydzi ze mnie. Gdyż ilekroć przemawiam, muszę krzyczeć i wołać: Gwałt i zniszczenie! I tak słowo Pana stało mi się hańbą i pośmiewiskiem na co dzień. A gdy pomyślałem: Nie wspomnę o nim i już nie przemówię w Jego imieniu, to stało się to w moim sercu jak ogień płonący, zamknięty w moich kościach. Mozoliłem się, by go znieść, lecz nie zdołałem. Słyszałem złośliwe szepty wielu: „Groza dokoła! Złóżcie donos i my złożymy donos na niego!” Wszyscy moi przyjaciele czyhają na mój upadek. „Może da się namówić i potem będziemy nad nim górą, i zemścimy się na nim”. Ale Pan jest ze mną jak groźny bohater.” Jr 20,7-11a

Siostry i Bracia w Chrystusie!

 

Gdy otworzymy Stary Testament, znajdziemy tam 16 ksiąg prorockich. Niektórych  proroków znamy ledwo z obcobrzmiących imion. Prorocy byli ludźmi, którzy „mówili w imieniu Boga” i mieli świadomość, że przekazują to, co im Bóg powierzył.

 

Słowa, które Kościół wyznaczył do rozważania na 3. Niedzielę Postu zwaną „Oculi” (od słów z Psalmu 25,15: Oczy moje zawsze patrzą na Pana) wskazują nam, w jaki sposób jeden z „wielkich proroków” – Jeremiasz, okazywał zaufanie Bogu, w swoim powołaniu i wypełnianiu powierzonych mu zadań.

 

Zanim Wszechmocny stanął na jego drodze, Jeremiasz (pochodzący z rodu kapłańskiego) żył w miejscowości Anatot. Pewnego dnia, gdy młody Jeremiasz siedział zamyślony w swym domu, Pan oświadczył mu:Wybrałem cię sobie, zanim cię utworzyłem w łonie matki, zanim się urodziłeś, poświęciłem cię, na proroka narodów przeznaczyłem cię. Zaskoczony tymi słowami odpowiedział  lękliwie: Ach, Wszechmocny Panie! Oto ja nie umiem mówić, bo jestem jeszcze młody. Pan Bóg jednak nie odstąpił od swojego zamiaru, na słowa Jeremiasza Odpowiedział stanowczo: Nie mów: Jestem jeszcze młody! Bo do kogokolwiek cię poślę, pójdziesz i będziesz mówił wszystko, co ci rozkażę. Nie bój się ich, bo Ja jestem z tobą, aby cię ratować! /…/ Oto wkładam moje słowa w twoje usta.  Patrz! Daję ci dzisiaj władzę nad narodami i nad królestwami, abyś wykorzeniał i wypleniał, niszczył i burzył, odbudowywał i sadził.

 

Odtąd młody prorok porzucił spokojne życie w rodzinnej miejscowości i rozpoczął służbę Bożą. Czekało go nie lada wyzwanie. Miał stać się posłańcem sądu i klęski swojego ludu. Miał się narażać na prześladowania i inne niebezpieczeństwa. Rozkaz Boży był mocniejszy niż jego ludzka wola.

 

Jeremiasz udał się do Jerozolimy i tam rozpoczął swą działalność. Z tą chwilą zaczęły się ciężkie czasy dla proroka. Trudno nam tu opisywać kolejne wydarzenia z jego niełatwego życia i służby (warto przeczytać całą księgę Jeremiasza), ale należy podkreślić, że odważnie przekazywał wszystko, co mu objawiał Wszechmocny Pan. Nie unikał słów trudnych i bezkompromisowych, zapowiadających zniszczenie, rozpacz, zemstę. „Nie głaskał”, a to nie przysparzało mu zwolenników! Stał się ofiarą spisków i zamachów, przyczyną niezgody i różnego rodzaju utarczek. Skutkiem prowadzonej przez niego misji było odwrócenie się od niego niemalże wszystkich, począwszy od najbliższej rodziny.

 

Służył i walczył w imieniu Wszechmocnego przez 23 lata, nie uzyskując widocznego rezultatu. Wszystko – pełne poświęcenie, ofiarna służba, cierpienie – zdawało się być bezsensowne i bezowocne. Prorok wyznaje w końcu ze smutkiem: Ilekroć przemawiam, muszę krzyczeć i wołać: Gwałt i zniszczenie! I tak słowo Pana stało mi się hańbą i pośmiewiskiem na co dzieńA gdy pomyślałem: Nie wspomnę o nim i już nie przemówię w Jego imieniu, to stało się to w moim sercu jak ogień płonący, zamknięty w moich kościach. Mozoliłem się, by go znieść, lecz nie zdołałem.

 

Kiedy zadania, które Bóg mu powierzał, przynosiły najwięcej cierpień, przypominał sobie chwile swego powołania, mówiąc: Namówiłeś mnie, Panie, i dałem się namówić; pochwyciłeś mnie i przemogłeś. Da się w tym wyznaniu wyraźnie wyczuć żal i frustrację. Na wierzch wychodzą ludzkie emocje. Tak się zdarza w życiu człowieka wierzącego.

 

Niemniej jednak Jeremiasz polegał w każdym doświadczeniu na mocy, której nie mógł przełamać żaden człowiek. Było to pewne przekonanie wyrażone w słowach: Pan jest ze mną jak groźny bohater. W innym miejscu swej księgi pisze, że słowo Pana jest weselem jego serca, że Pan Bóg jest jego mocą i ucieczką w dzień utrapienia.

 

Oto pokorna postawa proroka Jeremiasza wobec Bożej woli. Przetrwał wszystko, dlatego że towarzyszyła mu pewność i przeświadczenie, że nie jest sam, że Pan zawsze był z nim. Dlatego się nie cofnął i nie zrezygnował, bo: żaden, który przyłoży rękę do pługa i ogląda się wstecz, nie nadaje się do Królestwa Bożego! (Łk 9,62).

 

Siostry i Bracia! My sami też nie jesteśmy wolni od załamań i wątpliwości, Każdy z nas narażony jest na doświadczenia i próby, ale możemy być pewni, że Bóg wszystko widzi i zna nasze potrzeby.

 

Wymowa dzisiejszej niedzieli jest jednoznaczna: Oczy maje zawsze patrzą na Pana. Przeżywany czas pasyjny wiedzie nasze spojrzenie wiary na krzyż, na umierającego na nim Zbawiciela, na ten niepodważalny dowód, że Pan jest z nami.

 

Droga wiary, droga naśladowania Pana Jezusa nie jest drogą wywyższeń, awansów czy sukcesów. Wszak On sam uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci i to do śmierci krzyżowej (Flp 2,8). On sam uczy nas, co to znaczy być posłusznym woli Ojca do końca, bez reszty. Dlatego kierujmy swe oczy na Niego. W naszej służbie, w codziennym spełnianiu różnych zadań i obowiązków mamy kroczyć ku wyznaczonemu celowi, wpatrzeni w krzyż Chrystusa.

 

Krzyż na Golgocie nie jest abstrakcją. Jest rzeczywistością obecności Bożej. Jest drogowskazem na drodze wiodącej do zbawienia. Boży Syn przybity do krzyża to Boży dar, ratunek, źródło życia. On jest naszą radością nawet wtedy, kiedy – jak u Jeremiasza – walą się w proch wszystkie nasze ambicje, godności, tytuły… On zostaje z nami, nagi i ukrzyżowany, ale zawsze Bóg, który miłuje, który daje siłę, by wytrwać w wyznaniu: Pan jest ze mną. Amen.

 

ks. Tadeusz Byrt