2. Niedziela w Adwencie

"Wzmocnijcie opadłe ręce i zasilcie omdlałe kolana! Mówcie do zaniepokojonych w sercu: Bądźcie mocni, nie bójcie się! Oto wasz Bóg! Nadchodzi pomsta, odpłata Boża! Sam On przychodzi i wybawi was! Wtedy otworzą się oczy ślepych, otworzą się też uszy głuchych. Wtedy chromy będzie skakał jak jeleń i radośnie odezwie się język niemych, gdyż wody wytrysną na pustyni i potoki na stepie. Rozpalona ziemia piaszczysta zmieni się w staw, a teren bezwodny w ruczaje; w legowisku szakali będzie miejsce na trzcinę i sitowie. I będzie tam droga bita, nazwana Drogą Świętą. Nie będzie nią chodził nieczysty; będzie ona tylko dla jego pielgrzymów. Nawet głupi na niej nie zbłądzi. Nie będzie tam lwa i zwierz drapieżny nie będzie po niej chodził, tam się go nie spotka. Lecz pójdą nią wybawieni. I wrócą odkupieni przez Pana, a pójdą na Syjon z radosnym śpiewem. Wieczna radość owionie ich głowę, dostąpią wesela i radości, a troska i wzdychanie znikną."

Księga Izajasza 35,3-10

Słowa, które usłyszeliśmy przed chwilą zostały wypowie¬dziane na setki lat przed przyjściem na ten świat Jezusa Chrystusa. Należą one do tych tekstów starotestamento¬wych, w których Bóg kreśli przed Narodem Wybranym cudowną i wspaniałą przyszłość, która jest związana z przyjściem Mesjasza. Wiele razy na prze¬strzeni dziejów takie, czy podobne słowa obietnicy dochodziły do Na¬rodu Wybranego. Bóg wypowiada te słowa po to, aby u jednych wzmocnić nadzieję, oczekiwanie na Zbawiciela, u innych zaś, aby tę nadzieję wzbudzić na nowo.

 
Czy ciągłe przypominanie o tym, że zapowiadany przez Boga Zbawiciel przyjdzie, że na pewno przyjdzie, jest Ludowi Bożemu potrzebne?    
 
Okazuje się jednak, że jest to potrzebne. Oto bowiem wielu ludzi spośród Izraela zwątpiło w Boże miłosierdzie, zwątpiło w ogóle w Bożą pomoc i opiekę. Są zewsząd otoczeni wrogami, opuszczeni przez tych, którzy obiecywali im swoją pomoc. Są na krawędzi upadku i katastrofy. Są zupełnie sami. Są i tacy, którzy boją się nawet myśleć o czekającej ich przyszłości. Na tę przyszłość patrzą jedynie w czarnych i bardzo pesymistycznych barwach. Będzie na pewno jeszcze gorzej niż jest – powiadają niektórzy. Inni powątpiewając pytają Boga i proroka: Czy jest dla nas nadzieja na lepsze jutro, albo przynajmniej cień takiej nadziei, którego można by się było uchwycić? Gdzie tej nadziei szukać? U ludzi? U możnych sąsiadów Izraela?
 
Pytania dotyczące przyszłości, to jak tę przyszłość będzie się postrzegało, nie są tylko pytaniami z przeszłości. Te pytania o przyszłość są ważne i istotne także dla współczesnego człowieka. Dziś też wielu ludzi będzie swoją przyszłość postrzegało jedynie w czarnych barwach.   
 
Oto jednak w tym naszym ludzkim spojrzeniu w przyszłość słyszymy Boga, który ustami proroka kieruje słowa do Swojego Ludu. To słowo jest słowem o przyszłości, słowem pełnym ciepła, nadziei, pełnym jasnego obrazu tej przyszłości. Przez ten obraz Bóg przypominana Swojemu Ludowi prawdę, że przyszłość jest w Jego ręku, że będzie ona zawsze taka, jaka będzie Boża wola. Bóg w tekście naszym powiada wyraźnie, że nie zapomina o człowieku, nie zapomina nawet o tym, który zwątpił i stracił nadzieję, a może nawet do takich właśnie ludzi Bóg chce dotrzeć przede wszystkim. Dotrzeć do tych, którym może „opadły już ręce”, którzy nie wiedzą co począć dalej, których „kolana są omdlałe”. Bóg nie jest ślepy. On widzi strapienia i niedolę człowieka, nie jest Mu obojętne jego cierpienie, jego lęk przed przyszłością. On woła do ludzi wszystkich czasów i pokoleń: „Wzmocnijcie opadłe ręce i zasilcie omdlałe kolana. Mówcie do zaniepokojonych w sercu: Bądźcie mocni, nie bójcie się”.    
 
Bóg pragnie, aby serce Jego Ludu było wypełnione nadzieją, by zamiast smutku i przygnębienia mogły zagościć w nich szczęście i radość, którymi to darami Bóg pragnie ubogacić każdego. Oczywiście Bóg doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że same słowa wzywające do porzucenia pesymizmu, beznadziei, lęku przed przyszłością nie wystarczą. Dlatego też kreśli przed nami obraz nowego, wspaniałego życia, które będzie związane z radością, szczęściem i weselem. Będzie to czas zwycięstwa nad wszelką chorobą i cierpieniem: „Wtedy otworzą się oczy ślepych, otworzą się też uszy głuchych. Wtedy chromy będzie skakał jak jeleń i radośnie odezwie się język niemych”.   
 
Czy można wyobrazić sobie większe szczęście od tego, że człowiek będzie wolny od choroby i cierpienia?
 
Ktoś może powiedzieć, że te słowa brzmią jak z bajki, która nigdy nie znajdzie swego wypełnienia. Trzeba jednak pamiętać o tym, że Boże Słowo, obietnice przez Boga składane nie są pustymi słowami, czy obietnicami bez pokrycia. Bóg zawsze dotrzymuje swoich obietnic. To dotyczy także i tych słów, które Bóg kieruje do Swojego Ludu ustami proroka. Tu trzeba powiedzieć coś więcej. Te słowa, ta obietnica się wypełniła w osobie Syna Bożego Jezusa Chrystusa. To Jezus daje wyraźnie do zrozumienia, że przyszedł na ten świat po to, aby między innymi tą obietnicę wypełnić. Kiedy u Jana Chrzciciela zaczęły budzić się wątpliwości, co do tego, czy Jezus jest obiecanym Zbawicielem Jezus powiada: „Idźcie i oznajmijcie Janowi co słyszycie i widzicie: ślepi odzyskują wzrok, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni, głusi słyszą, a ubogim zwiastowana jest ewangelia” (Mt. 11,4-5). Widzimy tu wyraźnie, że Jezus nawiązuje tutaj i do słów wypowiadanych przez proroka. Jan znający Stary Testament nie ma już wątpliwości co do tego, że Jezus jest obiecanym przez Boga Mesjaszem. To jest największy dowód na to, że Boże obietnice zawsze prędzej czy później znajdują swoje urzeczywistnienie. Patrząc na czyny i cuda dokonywane przez Jezusa widać to bardzo wyraźnie. Jezus bowiem przychodzi do tych, którzy potrzebują Jego pomocy. On przychodzi, aby przynieść ulgę w ich niedoli, w ich słabości. Jezus przychodzi, aby wypełniło się to Izajaszowe proroctwo. To prawda, że Izrael musiał czekać setki lat, ale obietnica Boga została zrealizowana.    
  
Jezus przychodzi, aby ludzie mogli w Nim zobaczyć cudownego lekarza, który jest w stanie uleczyć wszelką chorobę, niemoc ludzkiego ciała. Jednakże trzeba zwrócić uwagę i na to, że Jezus chce być lekarzem i naszej duszy. Chce tę duszę wyleczyć z jej słabości i chorób, a na te przypadłości nie ma żadnego innego lekarstwa. Tu jest w stanie pomóc tylko Jezus. Ta pomoc jest głównym posłaniem, z jakim nasz Pan na tę ziemię przychodzi. Jezus dokonuje cudów uzdrowień właśnie po to, aby pokazać wszystkim, że ma władzę i nad duszą, ma moc oczyścić ją z grzechu. Tego oczyszczenia i uleczenia potrzebuje każdy, gdyż grzech odrywa nas od Boga, nie pozwala nam do Niego się zbliżyć. To grzech powoduje, że nasze czekanie na powtórne przyjście Chrystusa jest naznaczone lękiem i strachem przed Bożym sądem. W obliczu Dnia Pańskiego każdy, kto szczerze popatrzy na swoje życie i postępowanie, kto nie chce siebie oszukiwać, ten musi stwierdzić: „ja nie spełniam, nie jestem w stanie spełnić tego, czego Bóg ode mnie oczekuje, tak często upadam, tak często jestem słaby, brak mi sił do tego, aby uczynić lepszym moje życie”. Właśnie do takich ludzi, którzy siebie nie oszukują przychodzi Chrystus, aby ich wyzwolić z choroby duchowej, z duchowej słabości. On, Pan i Król Adwentu przychodzi, aby nas poprowadzić „Drogą Świętą” – mówiąc słowami naszego tekstu. Ta „Droga” nie jest dla wszystkich, ona jest tylko dla „Jego pielgrzymów”, dla „Jego wybranych”. Tylko idąc po tej drodze możemy wędrować bez obawy i lęku przed przyszłością. Kto zatem może iść tą drogą?
 
Tylko ten, kto zaufał Bogu, kto ufa i wierzy Jego Słowu. Jezus Chrystus przychodząc na świat pragnął, aby Jego uczniowie i wszyscy późniejsi naśladowcy właśnie tą drogą szli przez życie, aby nie musieli ginąć na drogach tego świata, aby wszyscy mogli się odnaleźć w Domu naszego Niebieskiego Ojca, który dla wszystkich nas jest celem i naszym ostatecznym przeznaczeniem. Jezus chce każdego tą drogą prowadzić. Kiedy Mu na to pozwolimy z pewnością osiągniemy ów cel naszego życia. Cel to nie byle jaki, jest nim wspaniała przyszłość opromieniona szczęściem, radością i weselem, które to dary przynosi nam z Sobą przychodzący na ten świat Jezus Chrystus.
   
Prorok Izajasz natchniony Duchem Bożym wypowiedział te słowa na setki lat przed przyjściem Chrystusa. Te słowa wypełniły się w życiu naszego Zbawiciela. On przyszedł, aby przynieść człowiekowi uzdrowienie z jego słabości i choroby ducha, którą jest grzech. On przychodzi, aby człowiekowi zagubionemu w labiryncie dróg tego świata wskazać tą jedyną, prawdziwą i najbezpieczniejszą drogę do szczęścia, radości i wesela. Oto dary, jakie przynosi z sobą oczekiwany przez nas Pan i Król Adwentu, Jezus Chrystus. Przyjmijmy te dary do naszych serc, aby szczęśliwa, radosna i pełna wesela przyszłość, którą zapowiada prorok Izajasz stała się i naszym udziałem. Niech nadzieja na tę cudowną przyszłość wzmacnia i nasze opadłe ręce, i zasila omdlałe kolana. Oto bowiem Bóg i do nas przychodzi, aby nas wzmocnić. Oto poselstwo drugiej niedzieli czasu adwentowego. Amen.

ks. Władysław Wantulok