15. Niedziela po Trójcy Świętej

5.5b Wszyscy zaś w stosunku do siebie przywdziejcie pokorę, ponieważ
Bóg pysznym się sprzeciwia,
pokornym zaś daje łaskę.
5.6 Uniżcie się więc pod silną ręką Boga, aby was wywyższył we właściwym czasie.
5.7 Każdą swoją troskę zrzućcie na Niego, ponieważ On troszczy się o was.
5.8 Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Wasz przeciwnik, diabeł, jak lew ryczący krąży i szuka, kogo pożreć.
5.9 Przeciwstawcie się jemu, silni wiarą, wiedząc, że te same cierpienia znoszą wasi bracia na świecie.
5.10 A Bóg wszelkiej łaski, Ten, który w Chrystusie powołał was do swojej wiecznej chwały, po waszych krótkotrwałych cierpieniach, sam was udoskonali, utwierdzi, umocni i postawi na twardym gruncie.
5.11 Jego jest moc na wieki. Amen. (1 P 5,5b-11)

Drogie Siostry i Drodzy Bracia,
Czasem mamy takie dni, kiedy wydaje się nam, że życie przygniata ciężarem, którego nie jesteśmy w stanie udźwignąć. Lista obowiązków, która nie ma końca, troski o bliskich, sprawy, które trzeba załatwić, choroby, które się pojawiają, lęki, które nie chcą odpuścić. Wydaje się, że jeśli sami nie będziemy wszystkiego kontrolować, to wszystko się rozsypie. A wtedy Słowo Boże przychodzi do nas z wezwaniem, które brzmi jak paradoks: „przywdziejcie pokorę”, „zrzućcie troski na Boga”, „bądźcie czujni”. To brzmi jak trzy kroki, które razem układają się w drogę wiary.

Najpierw pokora. To słowo często jest źle rozumiane. W języku potocznym pokora kojarzy się z umniejszaniem siebie, z poczuciem, że nie mam nic do powiedzenia, że jestem gorszy. Ale biblijna pokora nie ma nic wspólnego z kompleksem niższości. To raczej życie w prawdzie: uznaję, że wszystko, co mam, jest darem, że nie jestem samowystarczalny, że potrzebuję innych i że przede wszystkim potrzebuję Boga. Pokora jest otwarciem się na drugiego, rezygnacją z budowania murów i fasad, z udawania, że zawsze mam rację. I tu pojawia się mocne zdanie: „Bóg pysznym się sprzeciwia, pokornym zaś daje łaskę” (w. 5). Pycha to zamknięcie się na Boga, na innych, na prawdę. Pokora to drzwi otwarte na Jego działanie.

Drugim krokiem jest ufność. „Każdą swoją troskę zrzućcie na Niego, bo On troszczy się o was” (w. 7). W oryginale to brzmi jakby ktoś brał wielki ciężar i przerzucał go na kogoś innego. Jak zbyt ciężki plecak, którego nie jesteś w stanie nieść, a ktoś mówi: „daj mi go, poniosę za ciebie”. My często tego nie umiemy. Wolimy udawać, że damy radę sami, że nie chcemy nikomu zawracać głowy, nawet Bogu. Ale Bóg mówi: zostaw to u Mnie. Zrzuć ciężar. To nie oznacza, że problemy nagle znikną, ale że nie będziesz ich niósł sam. Czy potrafimy to zrobić? Czy potrafimy naprawdę powierzyć Bogu to, co nas przygniata, czy raczej trzymamy to kurczowo, jakbyśmy bali się, że On sobie nie poradzi?

Trzeci krok to czujność. „Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Wasz przeciwnik, diabeł, jak lew ryczący krąży i szuka, kogo pożreć” (w. 8). To bardzo obrazowe i mocne ostrzeżenie. Biblia nie zamiata pod dywan trudnych tematów – mówi wprost: zło istnieje i będzie próbowało nas połknąć. Nasza wiara będzie wystawiana na próbę. Pojawią się pokusy, które będą nas odciągały od Boga, sytuacje, w których będzie nam łatwiej zwątpić niż ufać, chwile, w których najchętniej byśmy uciekli od wszystkiego. Ale lekarstwem nie jest panika ani strach. Lekarstwem jest czujność – życie w uważności, bez złudzeń, ale też bez rezygnacji. A kluczem jest nie nasza własna siła, lecz wiara, która trzyma się Boga. Ważne też, że nie jesteśmy sami – „te same cierpienia znoszą wasi bracia na świecie” (w. 9). To znaczy, że nasza droga nie toczy się w izolacji, ale w wielkiej wspólnocie Kościoła.

I wreszcie – ostatni krok, punkt dojścia, fundament. Apostoł pisze: „A Bóg wszelkiej łaski, Ten, który w Chrystusie powołał was do swojej wiecznej chwały, po waszych krótkotrwałych cierpieniach, sam was udoskonali, utwierdzi, umocni i postawi na twardym gruncie” (w. 10). To zdanie jest jak kotwica. Ostatecznie to nie my sami mamy się udoskonalić, nie nasza siła ma nas utrzymać, ale Bóg sam działa. To On daje grunt pod nogami, kiedy wszystko się chwieje. To On podnosi, kiedy już nie ma siły, by wstać. To On ma ostatnie słowo – nie cierpienie, nie lęk, nie zło. Ostatnie słowo ma Jego łaska.

To jest dobra wiadomość na dziś: że możemy żyć w pokorze, bo nie musimy budować siebie na pysze ani udawać, że wszystko zależy tylko od nas; że możemy żyć w ufności, bo nie jesteśmy skazani na samotne dźwiganie swoich ciężarów, ale mamy Boga, który naprawdę się o nas troszczy; że możemy żyć w czujności, nie dlatego, że mamy się wszystkiego bać, ale dlatego, że wiemy, iż wiara jest czymś realnym i kruchym zarazem – i że nie idziemy tą drogą sami, bo obok nas są inni chrześcijanie, którzy przechodzą przez podobne doświadczenia.

A przede wszystkim dobra wiadomość jest taka, że ostatecznie nie nasze siły ani nasze osiągnięcia decydują o tym, czy wytrwamy, ale Bóg – Bóg łaski, Ten, który powołał nas w Chrystusie. To On daje nam siłę, to On nas podnosi, to On stawia nas na stabilnym gruncie, kiedy sami nie wiemy, jak utrzymać równowagę. On obiecuje, że nawet jeśli trudności trwają, to nie będą trwały wiecznie, bo ostatnie słowo zawsze należy do Niego – a Jego słowo to życie, nadzieja i chwała.

Dlatego możemy iść w codzienność spokojniej, z pewnością, że Bóg naprawdę nas nie wypuści ze swoich rąk.

„Jego jest moc na wieki. Amen.”

ks. Grzegorz Fryda