english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

Ostatnia Niedziela Roku Kościelnego - Niedziela Wieczności - 20.11.2005

42.A Pan rzekł: Któż jest tym wiernym i roztropnym szafarzem, którego ustanowił pan nad czeladzią swoją, aby im dawał wyżywienie w czasie właściwym? 43.Błogosławiony ów sługa, którego pan jego, gdy przyjdzie, zastanie tak czyniącego. 44.Zaprawdę powiadam wam, że postawi go nad całym mieniem swoim. 45.Jeśliby zaś ów sługa rzekł w sercu swoim: Pan mój zwleka z przyjściem, i zacząłby bić sługi i służebnice, jeść, pić i upijać się, 46.przyjdzie pan sługi owego w dniu, w którym tego nie oczekuje, i o godzinie, której nie zna, usunie go i wyznaczy mu los z niewiernym. 47.Ten zaś sługa, który znał wolę pana swego, a nic nie przygotował i nie postąpił według jego woli, odbierze wiele razów. 48.Lecz ten, który nie znał, choć popełnił coś karygodnego, odbierze niewiele razów. Komu wiele dano, od tego wiele będzie się żądać, a komu wiele powierzono, od tego więcej będzie się wymagać.

Ewangelia Łukasza 12,42-48

Drodzy Internauci, Bracia i Siostry w Chrystusie!

Niedziela wieczności jako ostatnia niedziela roku kościelnego była nazywana Niedzielą umarłych. To ewangelickie święto pełniło rolę katolickiego święta zmarłych, z tą różnicą, że ewangelicy odwiedzający groby swych bliskich nie zapalali raczej zniczy i inaczej brzmiały też ich modlitwy wypowiadane nad grobami bliskich. Ewangelicy, wspominając swych zmarłych, dziękują Bogu za to, że byli.

Ponieważ jednak współcześnie przeważa praktyka 1 listopada, dlatego też w tą niedzielę dotykamy spraw wieczności oraz naszego stosunku do Boga i bliźniego w obliczu nadchodzącego sądu Bożego. W tą Niedzielę Wieczności chcemy zastanowić się, w świetle Słowa Bożego, nad tym jaka jest nasza służba.

Są zawody, które cieszą się uznaniem społecznym. Wśród przedstawicieli tych zawodów są też jednak różni pracownicy, którzy nie zawsze swoją służbę pełnią z poświęceniem.

Pośród tak ogromnego bezrobocia mówi się: „Najważniejsze, by była jakakolwiek praca”. Z drugiej strony tak często obserwujemy, że ludzie nie szanują pracy. Jaka jest moja praca, mój zawód, moje powołanie lub też to, co robię - w domu, wśród obowiązków na co dzień? Oprzeć się narzekaniom, pokusie korupcji, lenistwu – to trudne wyzwania współczesnej służby.

Jeden z mazurskich pisarzy Ernest Wicher napisał: „Zawsze jest dość pracy, czasem jest to praca dla chleba, czasem praca dla serc. Gdy brakuje tej pracy dla chleba – zawsze jest dość pracy dla serc”.

„Kto jest tym wiernym i roztropnym szafarzem?”- zapytuje każdego z nas dziś Zbawiciel. Jaka jest moja służba serca? Ile okazuję miłości i pomocy tam, gdzie mnie Pan Bóg postawił? Nie można wszystkiego zrzucać na złe warunki, złe szefostwo itp. Trzeba kiedyś skończyć z narzekaniem i wziąć się do pracy.
W oczekiwaniu na przyjście Gospodarza, którym jest Jezus, mamy nauczyć się dostrzegać i kochać bliźnich – bez oglądania się na złe okoliczności.

Tak wiele otrzymaliśmy! Najczęściej mamy pracę, dom, komputer, jesteśmy zdrowi, mamy wykształcenie, chrześcijańskie wychowanie. Wiemy, co jest dobre, a co złe. Wiemy jak wiele potrafilibyśmy zrobić, gdybyśmy tylko chcieli, gdyby nam bardziej zależało… Możemy budować albo burzyć, szerzyć dobro lub nienawiść, możemy obdarzać uśmiechem albo okazywać obojętność, możemy pomagać i dzielić się lub też dbać tylko o siebie i najbliższą rodzinę i swój dom. Ciąży na nas wielka odpowiedzialność przed ludźmi i przede wszystkim przed Bogiem – „komu wiele dano, od tego wiele będzie się żądać, a komu wiele powierzono, od tego więcej będzie się wymagać”.

Większość ludzi czuje się bezkarnie, nie dostrzegają oni w ogóle faktu, że Bóg czegoś od nich oczekuje. Żyjemy dla własnej wygody i przyjemności. Inni wiedząc, że Bóg jednak czegoś oczekuje, sami wymyślają wygodne dla siebie zadania lub pozory działań, myśląc tak naprawdę wciąż tylko o sobie. Ewangelista Łukasz mówi: Jeśliby sługa nic nie przygotował, a tylko jadł i upijał się – będzie ukarany. Tu na ziemi nie ma takiej kontroli, a jeśliby była, to zawsze można zmylić oczy i uszy. Żadne pozorne działania, udawanie nie ostoją się przed sądem Bożym. Jest to zarówno ostrzeżenie jak i pocieszenie, ponieważ każdy będzie musiał zdać sprawę ze swego życia, intencji i skutków działania. Jeśli mamy więcej pieniędzy, to czy wsparliśmy diakonię? Czy otrzymawszy od Boga dar, talent usłużyliśmy nim innym, czy obracaliśmy go dla własnej chwały? Bóg obdarzył Cię pięknym głosem, czemu nie śpiewasz w kościelnym chórze? Może trzeba wpierw zacząć odwiedzać nabożeństwa? Masz więcej czasu? Czy odwiedziłeś już samotną lub chorą osobę? Jeśli chlubimy się tym, że mamy głębsze poznanie prawd biblijnych, tym większa spoczywa na nas odpowiedzialność. To, co mamy na tym świecie, nie jest do końca naszą własnością, lecz zostało nam powierzone w szafarstwo (zarządzanie), czasowo przekazane przez Boga, nawet jeśli czujemy się jak na swoim lub wydaje się nam, że sami to wszystko osiągnęliśmy. Błogosławiony pracownik – sługa, którego Pan Jego gdy przyjdzie zastanie wiernym i roztropnie postępującym, czuwającym. Czy chcielibyśmy aby Pan nasz gdy przyjdzie, zastał nas nieprzygotowanych? Czy nie wolelibyśmy raczej, by wszystkie nasze sprawy były uregulowane i dokończone? Dzieło życia wielu ludzi bywa niedokończone. Wiele spraw nie jest wykonanych, inne zaś tylko do połowy czy nawet nie rozpoczęte. Pan, który jest gospodarzem i właścicielem nie powinien nas zastać skłóconych z bliźnimi, dlatego mamy dążyć do pokoju z drugim człowiekiem, do pokoju z sobą samym i przede wszystkim do pokoju z Bogiem.

Nie wiemy kiedy dobry Gospodarz powróci i dlatego wydaje nam się, że mamy dużo czasu. Nic bardziej błędnego niż powiedzenie: Jeszcze zdążę pojednać się z Bogiem i bliźnimi, spełnić służbę Bożą, najpierw muszę zdobyć pieniądze, użyć życia, zwiedzić świat, zabezpieczyć dzieciom przyszłość, sobie emeryturę, mieszkanie itp. Jezus powiedział: „Nadchodzi noc, gdy nikt nie będzie mógł działać”. Zły sługa z przypowieści, postawił siebie w miejscu Gospodarza i nie myślał o nadejściu dnia rozliczenia. Pomyślał, że Pan jest daleko, zapomniał, że „Bóg nie jest daleko od każdego z nas”.

„Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście” – to stwierdzanie jest probierzem naszej wiary i tego jakimi jesteśmy szafarzami – czyli sługami. Żyjemy i pracujemy stale pod okiem Najwyższego, który powierzył nam różne zadania. Nasza mentalność często prowadzi nas do tego, że pracujemy zrywami – słomiany zapał na początku, beztroskie lenistwo przez większość czasu i na koniec znowu zryw, pełna mobilizacja, próba dogonienia tego, co zaniedbaliśmy. Nie będzie zaskoczeniem, gdy stwierdzę, że czasu może nam nie wystarczyć. W Niedzielę Wieczności dobrze jest to sobie uświadomić lub choćby przypomnieć.

W dzisiejszą niedzielę pozostańmy z tymi pytaniami: „Czy czekamy na inny świat?” i „Jak chcemy na niego oczekiwać?”.
W ostatnią niedzielę roku kościelnego mamy możliwość nie tylko pomyśleć o tych sprawach, ale także pojednać się z Bogiem i bliźnimi. Możemy to uczynić choćby w społeczności Komunii Świętej, pamiętając, że grzech jest podwójnie ciężki dla tego, kto miał możliwość i wiedział jak czynić lepiej, a nic nie uczynił, tylko pokrętnie się usprawiedliwiał. Amen

ks. Paweł Hause, Kętrzyn