english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

Niedziela Palmowa

Kazanie na Niedzielę Palmową - 1 kwietnia 2007 r.
 
1.To powiedział Jezus, a podniósłszy oczy swoje ku niebu, rzekł: Ojcze! Nadeszła godzina; uwielbij Syna swego, aby Syn uwielbił ciebie; 2.jak mu dałeś władzę nad wszelkim ciałem, aby dał żywot wieczny tym wszystkim, których mu dałeś. 3.A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś. 4.Ja cię uwielbiłem na ziemi; dokonałem dzieła, które mi zleciłeś, abym je wykonał; 5.a teraz Ty mnie uwielbij, Ojcze, u siebie samego tą chwałą, którą miałem u ciebie, zanim świat powstał. 6.Objawiłem imię twoje ludziom, których mi dałeś ze świata; twoimi byli i mnie ich dałeś, i strzegli słowa twojego. 7.Teraz poznali, że wszystko, co mi dałeś, od ciebie pochodzi; 8.albowiem dałem im słowa, które mi dałeś, i oni je przyjęli i prawdziwie poznali, że od ciebie wyszedłem, i uwierzyli, że mnie posłałeś.
 
Ewangelia wg św. Jana 17,1(2-5)6-8
 
 
Wjazd do stolicy kraju godny prawdziwego króla! A wielki tłum ludu rozpościerał swe szaty na drodze, inni zaś obcinali gałązki z drzew i słali na drodze. Ludzie radośnie wołali: Hosanna Synowi Dawidowemu! Błogosławiony, który przychodzi w imieniu Pańskim. Hosanna na wysokościach! I jeszcze w dodatku ten osioł, symbol Mesjasza! Spełnienie proroctwa starotestamentowego: Powiedzcie córce syjońskiej: Oto Król przychodzi do ciebie łagodny i jedzie na ośle, źrebięciu oślicy podjarzemnej. Ach, iluż to ludzi marzy o takiej owacji!
 
Być witanym jak bohater. Niewielu ma taką możliwość, trzeba na takie powitanie ciężko sobie zapracować. Iluż to ludzi pragnie zrobić wszystko, aby zwrócić na siebie uwagę, poczuć te gałązki palmowe pod swoimi stopami, zobaczyć zachwycony tłum, mieć swoje pięć minut chwały. Takie pragnienie jest w każdym z nas w większym, bądź mniejszym stopniu, bardziej lub mniej o to zabiegamy, mniej lub bardziej na tryumfalny wjazd do naszej Jerozolimy zasługujemy. Czy jest coś, co może być bardziej cennego i ważniejszego od tej owacji? Przypatrzmy się bliżej sytuacji Jezusa. Jego tryumfalny wjazd do Jerozolimy pokazał, jak wielkie ma poparcie u ludzi. Widząc wiwatujący tłum faryzeusze załamywali ręce mówiąc: Widzicie, że nic nie wskóracie, oto cały świat poszedł za nim. Jakże pięknie! Cała rzesza ludzi widziała w Jezusie Syna Bożego, Pana i Zbawiciela. Czy rzeczywiście ich entuzjazm brał się z właściwego wyobrażenia, kim jest ten, którego witali? Można mieć spore wątpliwości, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę to, co stało się w Wielki Piątek. Cieszyli się, bo liczyli na to, że Mesjasz będzie spełniał ich oczekiwania, związane z wyratowaniem narodu izraelskiego spod okupacji cesarstwa rzymskiego. Zapewne wielu liczyło na porwanie do walki i chwycenie za broń. Może inni lubili Jezusa za Jego pozytywną naukę o miłości do Boga i drugiego człowieka. Może wzbudzał ich sympatię za sposób traktowania tych, którzy stawali na Jego drodze. Gdyby tylko przestał mówić, że jest kimś więcej, niż tylko nauczycielem, Jezusem synem Józefa z Nazaretu, gdyby tylko pozbył się tego chorego urojenia, że jest posłanym od Ojca Synem Bożym! Gdyby może mniej był radykalny w swoim nauczaniu, gdyby na więcej pozwalał i nie był tak wymagający, to miałby może jeszcze więcej zwolenników. Znów można powiedzieć: jak wielu ludzi, jak wielu z nas na miejscu Jezusa zrobiłaby wszystko, aby zachować ten stan entuzjazmu i poparcia dla nas, ach jakże wielka pokusa, aby dać sobie spokój z pewnymi naszymi zasadami, przestać być zgodnym z własnym sumieniem i wartościami, byleby tylko ten tłum nie odwrócił się od nas.
 
Jak sobie Jezus poradził w tej sytuacji? Czytamy w Ewangelii Jana, że rzekł do swoich uczniów: To powiedziałem wam, abyście we mnie pokój mieli. Na świecie ucisk mieć będziecie, ale ufajcie, Ja zwyciężyłem świat. Następnie Jezus podniósł swoje oczy ku niebu i rzekł. Tak, podniósł oczy swoje ku niebu.
 
To jest klucz do zrozumienia postawy Jezusa. Podniósł oczy swoje ku niebu. Nie był zainteresowany tym wiwatującym tłumem, nie dbał o sławę, nie zabiegał o to, co ludzie o nim powiedzą, jego oczy nie były wpatrzone w rzesze pozornych swoich sympatyków. Jego oczy wpatrzone były w niebo. Dla Jezusa tym tłumem był Jego Ojciec, Jemu chciał się podobać, chciał robić wszystko według woli Ojca. Jezus tej zasadzie bezwzględnego posłuszeństwa swojemu Ojcu pozostał wierny aż do końca, aż do śmierci krzyżowej. Niedziela Palmowa nie była ostatecznym przeznaczeniem Jezusa. On wybrał inne wywyższenie. Ojcze! Nadeszła godzina; uwielbij Syna swego, aby Syn uwielbił ciebie.
 
Moi drodzy! Jaki tłum wybieramy? Czy my również wybieramy bezwzględne posłuszeństwo Ojcu? W naszym codziennym naśladowaniu Chrystusa, stajemy wobec konieczności dokonywania podobnych wyborów. Iluż to pozornych przyjaciół zyskalibyśmy, gdybyśmy nie byli radykalni w naszym stanowisku na temat wiary oraz wypływającej z niej etyki codziennego życia. Jakże często stoimy wobec pokusy bycia takim, jakim chcieliby widzieć nas inni ludzie. Czy mamy w takich chwilach odwagę spojrzeć ponad ten otaczający nas tłum ludzi i skierować nasze oczy w górę ku niebu? Nie jest to proste, gdyż bywa tak, że takie spojrzenie ma cenę utraty poklasku ludzi, cenę odrzucenia i pozyskania sobie wrogów. Taka czasem jednak cena uczniostwa, dlatego Jezus mówi: Na świecie ucisk mieć będziecie. Nadeszła godzina; uwielbij Syna swego, aby Syn uwielbił ciebie.
Nadeszła godzina – wypić kielich bólu i cierpienia przeznaczony dla Chrystusa. Z punktu widzenia ludzkiego to, co spotkało Jezusa w Wielki Piątek było upokarzające, poniżające i uwłaczające Jego godności. Niedziela Palmowa była, znów z punktu widzenia ludzkiego, pełna chwały i wywyższenia. Czy my dziś nie jesteśmy przyzwyczajani do takiego myślenia. Przecież filmowy bohater najczęściej najpierw jest poniewierany, ale na końcu mszcząc się na swoich przeciwnikach ma możliwość upokorzyć ich, sam zaś wjeżdża jako zwycięzca w geście tryumfu podnosi ręce do góry, przeszedł przez poniżenie, ale teraz jest wywyższony i dlatego staje się bohaterem swoich sympatyków, którzy też chcieliby być takimi bohaterami. Jezus i Jego Ojciec patrzą na to wszystko w zupełnie innej perspektywy, dlatego Syn Boży modli się: Uwielbij Syna swego, aby Syn uwielbił ciebie. Uwielbienie przez ból, cierpienie, poniżenie, uwielbienie w krzyżu. Oto jest Boży sposób myślenia. Jezus jako Boży typ bohatera również podnosi ręce do góry, będąc wywyższony na krzyżu, gest tryumfu to rozpostarte dłonie na krzyżu zapraszające nas do swojej miłości, do pojednania i nowego odrodzonego życia. Co mogło sprawić, że Jezus rezygnuje z chwały Niedzieli Palmowej, na rzecz chwały Wielkiego Piątku? Jeden powód już znamy. Bezwzględne posłuszeństwo swojemu Ojcu, patrzenie nie na wiwatujący tłum, lecz wzrok skierowany ku niebu. Ale czy to jedyna przyczyna takiego wyboru naszego Pana? Nie. Jezus patrzył również na ten tłum ludzi, ale nie po to, aby szukać poklasku, ale aby tych ludzi zbawić, o czym między innymi świadczą Jego słowa na krzyżu: Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią. Miłość Chrystusa do nas grzeszników była tą najgłębszą motywacją do rezygnacji z Niedzieli Palmowej na rzecz krzyża.
 
Jak piękną i szczerą miłością Jezus kochał ludzi świadczy również modlitwa, której fragment jest częścią tekstu kazania. Arcykapłańska modlitwa Jezusa pokazuje nam, jak bardzo Jezus wstawia się za swoimi dziećmi u swojego Ojca. Wie bowiem, że ci, którzy poszli za Nim mogli poznać Ojca, gdyż On im Go objawił. Słowa, które mi dałeś oni przyjęli i prawdziwie poznali. Dałeś mi ich i strzegli słowa twojego.
 
Kto idzie za Jezusem, kto ośmiela się nazywać dzieckiem Boga, musi przyjąć wiarą Bożą perspektywę wyższości krzyża od tryumfalnego wjazdu do Jerozolimy. Przyjęcie tego oznacza bowiem, że chcemy wyrzec się naszych roszczeń wobec Chrystusa, naszych wyobrażeń jaki Bóg powinien być, a przyjąć prawdę nam objawioną w krzyżu Jezusa. Przyjąć tą Bożą perspektywę wyższości krzyża nad tryumfalnym wjazdem do Jerozolimy to dla nas oznacza także zrozumienie naszego powołania, jako uczniów Jezusa. To patrzenie nieustannie do góry ku niebu, aby podobać się naszemu Ojcu w niebie, nawet jeśli oznaczać by to miało dla nas, że tłum będzie wołał o nas: Na krzyż z nim! Ale uczeń Chrystusa nie powinien szukać wywyższenia u ludzi, lecz u swojego Ojca. Przyjęcie tej Bożej perspektywy oznacza stanąć pod krzyżem, dojrzeć swoją słabość i niedolę, dać się objąć tymi kochającymi ramionami. To zrozumienie, że naszym powołaniem jest strzec słowa przekazanego przez Jezusa. Strzec czyli być temu słowu bezwzględnie posłusznym.
 
Dokonując naszego życiowego wyboru między Niedzielą Palmową a Wielkim Piątkiem pamiętajmy, że tylko przechodząc przez Wielki Piątek człowiek doznaje radości pustego grobu i przeżywa cud zmartwychwstania. Amen
  
ks. Sławomir J. Sikora, Wisła