english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

13. Niedziela po Trójcy Świętej

14 września 2014 r.

A w owym czasie, gdy liczba uczniów wzrastała, wszczęło się szemranie hellenistów przeciwko Żydom, ze zaniedbywano ich wdowy przy codziennym usługiwaniu. Wtedy dwunastu, zwoławszy wszystkich uczniów, rzekło: Nie jest rzeczą słuszną, żebyśmy zaniedbali słowo Boże, a usługiwali przy stołach. Upatrzcie tedy, bracia, spośród siebie siedmiu mężów, cieszących się zaufaniem, pełnych Ducha Świętego i mądrości, a ustanowimy ich, aby się zajęli tą sprawą; My zaś pilnować będziemy modlitwy i służby Słowa. I podobał się ten wniosek całemu zgromadzeniu, i wybrali Szczepana, męża pełnego wiary i Ducha Świętego, i Filipa, i Prochora, i Nikanora, i Tymona, i Parmena, i Mikołaja, prozelitę z Antiochii; Tych stawili przed apostołami, którzy pomodlili się i włożyli na nich ręce. A Słowo Boże rosło i poczet uczniów w Jerozolimie bardzo się pomnażał, także znaczna liczba kapłanów przyjmowała wiarę.

Dz 6, 1-7


Drogie siostry, drodzy bracia.

 

Pierwszy zbór, który powstał w Jerozolimie w dzień zesłania Ducha Świętego szybko się rozrastał. Wraz ze wzrostem liczby wierzących wzrastała również liczba potrzeb. Bezsporną rzeczą jest prawda, że wraz ze służbą Słowa Bożego musi iść w parze służba miłości i pomocy bliźniemu. Tych dwóch rzeczy nie można oddzielić. Nawracanie głodnego czy biednego człowieka bez udzielenia mu pomocy jest przecież zaprzeczeniem Chrystusowej nauki. Tak samo mówienie choremu o miłości Bożej bez okazania choćby zwykłego zainteresowania pachnie obłudą i zakłamaniem. Nikt w puste słowa, nie poparte czynami, nie wierzy. Dlatego apostołowie stanęli na słusznym stanowisku, że nauka Zbawiciela musi znaleźć swój praktyczny wymiar w życiu jerozolimskiego zboru, że nie może być mowy o czysto teoretycznym głoszeniu Słowa Bożego, lecz wiarygodnym, popartym czynami życiu wszystkich wiernych, całej wspólnoty. Apostołowie stali na stanowisku, że nie można zaniedbywać ani głoszenia Słowa Bożego, ani codziennej, ofiarnej służby dla potrzebujących. Powołano więc do tej służby w jerozolimskim zborze siedmiu bogobojnych mężów, cieszących się zaufaniem wszystkich. Czytamy w dalszym fragmencie, że Bóg błogosławił ich służbę do tego stopnia, iż wielu pobożnych Izraelitów, a nawet kapłanów przyjmowało wiarę.

 

Nauka Zbawiciela przekazana apostołom i pierwszym chrześcijanom nie straciła nic na swej aktualności. Dzisiaj tak samo powołani jesteśmy do służby dla bliźnich, do wskazywania im możliwości ratunku w Chrystusie ale też, co za tym idzie, okazywania miłosierdzia, szczerego zainteresowania losem tych, którzy z jakichkolwiek przyczyn nie radzą sobie sami. Również w dzisiejszych czasach potrzeby naszych bliźnich są podobne. Jeżeli naprawdę miłujemy bliźnich tak jak Chrystus przykazał, jeżeli wdzięczni jesteśmy za Bożą miłość i dar zbawienia to naszym obowiązkiem jest pomagać i służyć innym, interesować się ich losem, przeciwdziałać ludzkiej krzywdzie i niedoli . 

 

Stare przysłowie mówi: verba docent, exempla trahunt - słowa uczą, przykłady pociągają. Bez głoszenia Ewangelii nie ma Kościoła, ale przecież Kościół to społeczność wierzących, to wspólnota ludzi miłujących się wzajemnie. Jedno i drugie - wiara i miłosierdzie, Ewangelia i diakonia muszą iść ze sobą w parze. Jedno z drugiego wynika i uzupełnia się. Jeżeli jesteśmy prawdziwie wierzący nie możemy szukać wymówek i usprawiedliwienia dla swojego lenistwa, lecz służyć tak jak służył Jezus nasz Pan. Można powiedzieć, że był nie tylko pierwszym misjonarzem, ale też pierwszym diakonem, wielokrotnie mówił do swoich uczniów: „ktokolwiek by chciał być między wami pierwszy, niech będzie sługą wszystkich” (Mr 10, 44). Jezus nie tylko mówił, lecz czynił. Uzdrawiał chorych, karmił głodnych, odpuszczał grzechy strapionym grzesznikom.

 

Do tej służby miłosierdzia wszyscy wyznawcy Chrystusa są tak samo powołani. Nasz Pan uczy nas, swoich uczniów, usługiwania. Mówi: „Lecz Ja jestem wśród was jako ten, który usługuje” (Łk 22, 27) i sam myje swoim uczniom nogi mówiąc: „Jeśli tedy Ja, Pan i Nauczyciel umyłem nogi wasze, i wy winniście sobie nawzajem umywać nogi. Albowiem dałem wam przykład, byście i wy czynili, jak Ja wam uczyniłem” (J 13, 13-15). Ale najbardziej do chrześcijańskiej służby powinny nas zmotywować słowa Pana: „Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście” (Mt 25, 40). Zbawiciel utożsamia się z chorymi, cierpiącymi, słabymi. Daje nam do zrozumienia, że to właśnie w nich można Go dostrzec i spotkać. Trzeba tylko wykazać odrobinę empatii i współczucia. Służąc bliźnim zwłaszcza wtedy, gdy tego potrzebują służymy naszemu Panu i najlepiej wypełniamy przykazanie: „miłuj bliźniego swego jak siebie samego”. 

 

Rozważany przez nas tekst biblijny z księgi Dziejów Apostolskich mówi, że Kościół od początku czuł się zobowiązany do służby miłości i tę służbę podjął poprzez miedzy innymi powołanie diakonów w Jerozolimskim zborze. Świat potrzebuje naszej służby i zaangażowania. Zarówno prawdy Bożego Słowa, prawdy o miłości Bożej objawionej w Chrystusie, ale jednocześnie świat, ludzie potrzebują naszych czułych serc i otwartych dłoni oddanych w służbie dla bliźniego. Nikt nie jest samotną wyspą, potrzebujemy siebie nawzajem, po to mamy siebie na tym świecie, aby w sobie szukać i znajdować oparcie. Mamy być dla siebie lekarstwem, dlatego Słowo Boże wzywa: „Weselcie się z weselącymi się, płaczcie z płaczącymi” (Rz 12, 15).

 

Mamy być dla siebie braćmi i siostrami, a nie egoistami, którzy budują tylko własne królestwo dobrobytu i szczęścia, idą przez życie zagarniając wszystko tylko dla siebie. Chrześcijanin powinien wiedzieć, że tyle jest warte jego życie ile dobrego uczynił innym, swoim siostrom i braciom. Nasze życie tylko wtedy ma sens, kiedy może się na coś przydać, kiedy służy wspólnemu dobru, wartościom, które nie przeminą. Postawę naszej służby ma charakteryzować miłość do bliźniego, a nie miłość własna i szukanie dowartościowania oraz podziwu dla siebie. Nasza służba nie jest niczym szczególnym, jest obowiązkiem, każdego zdrowego człowieka, zwłaszcza wierzącego.

 

Służąc innym pamiętajmy o tym, że nasze siły do życia, życzliwość i miłość do bliźnich mamy tylko z Boga. On jest źródłem wszelkiego dobra. Pamiętajmy o tym, że gdy działamy dla dobra drugiego człowieka, gdy dzielimy się z nim - oddajemy to, co sami otrzymaliśmy od Boga. On używa nas jako swoich narzędzi i działa przez nas. Służąc nie popadajmy w pychę i bądźmy świadomi własnych ograniczeń. Służąc bliźnim nie zapominajmy, że sami potrzebujemy Bożej łaski i pomocy, że prosić Go mamy o siły i wytrwanie w dobrym. I dziękować ilekroć coś dobrego uda nam się dla  innych uczynić. Amen.

ks. Sławomir Fonfara