english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

1. Niedziela Adwentu

29 listopada 2015 r.

Nikomu nic winni nie bądźcie prócz miłości wzajemnej; kto bowiem miłuje bliźniego, zakon wypełnił. Przykazania bowiem: Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj i wszelkie inne w tym słowie się streszczają: Miłuj bliźniego swego jak siebie samego. Miłość bliźniemu złego nie wyrządza; wypełnieniem więc zakonu jest miłość. A to czyńcie, wiedząc, że już czas, że już nadeszła pora, abyście się snu obudzili, albowiem teraz bliższe jest nasze zbawienie, niż kiedy uwierzyliśmy. Noc przeminęła, a dzień się przybliżył. Odrzućmy tedy uczynki ciemności, a obleczmy się w zbroję światłości.
   

   List Ap. Pawła do Rzymian 13,8-12


W 1. niedzielę Adwentu rozpoczyna się nowy rok kościelny. Łacińskie słowo „adventus” znaczy „przyjście”. Stąd w adwencie rozważamy powtórne przyjście Pańskie i oczekujemy na nie.

 

Tekst dzisiejszej niedzieli rzuca trochę światła na sposób myślenia Apostoła i ludzi jego czasów. Żyli w przekonaniu, że Jezus, który wstąpił prawie na ich oczach do nieba, ten Jezus wkrótce powróci. Przyjdzie aby zabrać swój lud. Przyjdzie jako Król królów, Pan panów, „który zstąpi w chwale z aniołami i wszystkimi zastępami niebios” . To może stać się w każdej chwili, zatem bądźmy gotowi, miejmy porządek w naszym życiu, w naszych relacjach, naprawmy to co złe, pielęgnujmy to co najlepsze – miłość między nami, miłość która bliźniemu złego nie wyrządza i jest wypełnieniem zakonu. Pokutujmy i czekajmy z nadzieją, która w znaczeniu biblijnym jest pewnością, bo gwarantem jest sam Bóg.

 

Dwadzieścia wieków później te same słowa brzmią już inaczej. Kilka lat temu na londyńskich autobusach można było przeczytać hasło „Boga prawdopodobnie nie ma” z naciskiem co prawda na „prawdopodobnie”, ale jednak wyrażające przekonania wielu współcześnie żyjących. Boga nie ma, bo jest nam niepotrzebny. Sami radzimy sobie z naszymi problemami, a przynajmniej tak nam się wydaje. Mamy tabletkę lub zioło prawie na wszystko. Postrzegamy Go jako okaz zamierzchłej epoki, zarezerwowany dla zdziwaczałych dewotek; jako kogoś, kto swoimi moralnymi zakazami i nakazami chce popsuć wspaniałą zabawę, w której to pragniemy odgrywać najważniejszą rolę i zazdrośnie nie pozwalamy nikomu zająć tego miejsca.

 

Skoro Bóg dziś nie jest potrzebny i prawdopodobnie Go nie ma, to jaki sens ma adwent?

 

Jakiś czas temu lekarz poinformował moją dwudziestokilkuletnią wówczas znajomą, że ma nowotwór i są już przerzuty. Dla niej i jej rodziny to był potężny cios. Nagle wszystko, co do tej pory było ważne, zaczęli postrzegać w innym świetle. Musieli przewartościować właściwie całe życie. Pojawiło się pytanie: i co teraz? Czy jest i gdzie jest Bóg, w którego wierzymy?
Później nastąpiły ponad cztery lata walki z chorobą. Walki przegranej, bo zakończonej śmiercią.

 

Kiedy myślę o tej młodej kobiecie i jej rodzinie, chcę powiedzieć, że chyba widziałem wtedy Boga.
Biblia mówi, że „wiatr wieje, dokąd chce i szum jego słyszysz, ale nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd idzie”.

 

Widziałem wtedy ludzi, którzy przychodzili tej rodzinie z pomocą. Gdy była potrzeba, zawozili tę znajomą do szpitala. Gdy trzeba było kupować drogie leki, dawali pieniądze. Organizowali koncerty charytatywne, by zbierać fundusze na terapię. Okazywali troskę i zainteresowanie, przysyłali kartki, maile, sms-y, dzwonili. A kiedy już nic nie mogli zrobić, po prostu byli.
Widziałem inną rodzinę, która opiekowała się swoją ponad dziewięćdziesięcioletnią mamą, babcią, prababcią i pozwoliła, by ta drobniutka staruszka czuła się kochana, szanowana, droga w ich oczach i mogła odejść otoczona życzliwością i miłością najbliższych.
Widziałem ludzi, którzy na wiadomość, że ich znajoma ma zaawansowaną chorobę nowotworową i wymaga kosztownej i długiej terapii a straciła środki do życia, zrobili „zrzutkę”, która zabezpieczyła finansowo tę kobietę na kilka miesięcy. Życzliwość i troska przyjaciół, ich modlitwy i wsparcie pomogły odzyskać nadzieję, a ta dodała sił.

 

Na spotkanie z takim Bogiem czekam. Bogiem, który dziś i przez minione wieki działa przez ludzi; pobudza ich, uzdalnia i wyposaża. Używa, by byli zachętą, wsparciem i pomocą dla tych, którzy tego potrzebują. Dodaje otuchy i napełnia nadzieją. Pozwala odnaleźć poczucie bezpieczeństwa nawet w najbardziej beznadziejnej sytuacji, a kiedy trzeba, czyni cuda.

 

Dlatego mogę powiedzieć, nie „prawdopodobnie” a „z pewnością” Bóg jest.
I to jest powód, dla którego dla mnie adwent ma sens. 

diakon Paweł Gumpert