english version
Hasła biblijne na dzisiaj Ukryj hasła biblijne

Niedziela Judica

17 marca 2013 r.

 

Tedy arcykapłani i faryzeusze zwołali Radę Najwyższą i mówili: Cóż uczynimy? Człowiek ten dokonuje wielu cudów. Jeśli go tak zostawimy, wszyscy uwierzą w niego; wtedy przyjdą Rzymianie i zabiorą naszą świątynię i nasz naród. A jeden z nich, Kaifasz, który tego roku był arcykapłanem, rzekł do nich: Wy nic nie wiecie, i nie myślicie, że lepiej jest dla nas, by jeden człowiek umarł za lud, niż żeby wszystek ten lud zginął. A tego nie mówił sam z siebie, ale jako arcykapłan w owym roku prorokował, że Jezus miał umrzeć za naród. A nie tylko za naród, lecz też aby zebrać w jedno rozproszone dzieci Boże. Od tego też dnia naradzali się, aby go zabić.

 

Ewangelia Jana 11 47-53


 

Drodzy Internauci!

 

W 1943 roku przywódca SS Heinrich Himmler przyjechał z wizytą do Poznania. Po raz pierwszy bez ogródek i eufemizmów mówił przed dużym audytorium o wymordowaniu Żydów. Podczas tej wizyty 6 października do tłumnie zebranych na Zamku Cesarskim działaczy nazistowskiej partii NSDAP przemawiał: „Stanęliśmy przed trudnym pytaniem: co z kobietami i dziećmi? Zdecydowałem się znaleźć całkowicie jasne rozwiązanie tej kwestii. Nie uważałem się mianowicie za uprawnionego do tego, by wytępić mężczyzn - to znaczy zabić lub kazać zabić - jednocześnie pozwalając, by ich dzieci zemściły się kiedyś na naszych synach i wnukach. Trzeba było podjąć ciężką decyzję; ten naród musi zniknąć z powierzchni ziemi (...). Wykonano ją, unikając (...) szkody, jaką mogliby ponieść na duszy i umyśle nasi ludzie i nasi przywódcy.”

 

Dziś gdy z perspektywy czasu wiemy i rozumiemy, jaki ogrom ludzkich tragedii kryje się za tymi słowami; jesteśmy w stanie zrozumieć, jak złowieszcze były to słowa. Zniszczyć, zabić, wymordować. Deklaracje takie zapewne wielokrotnie w historii padały z ust tyranów i zbrodniarzy, którzy za wszelką cenę chcieli zatrzymać władzę. Byli gotowi do najstraszniejszych zbrodni wobec tych, którzy w ich odczuciu mogli temu panowaniu zaszkodzić.

 

Nie sposób mieć inne wrażenie także wobec słów, które w dzisiejszej perykopie słyszymy z ust Kaifasza: „Wy nic nie wiecie, i nie myślicie, że lepiej jest dla nas, by jeden człowiek umarł za lud, niż żeby wszystek ten lud zginął.” Te słowa były efektem bezradności Rady Najwyższej. Zebrani arcykapłani i faryzeusze nie wiedzieli, co mają dalej robić. Ten, który nie miał żadnej broni, ani armii, a jedynie przemierzał kraj z garstką uczniów - Jezus Chrystus - sprawił, że ci wszyscy potężni i mocni czuli się bezradni, mali i ogarniał ich strach. Ten, który w ich mniemaniu bluźnierczo nazywał się Mesjaszem, leczył ludzi, dokonywał cudów, przełamywał utarte zasady i schematy, mówił o prawdziwym bogactwie i wartościach. On nawet w ostatnich dniach wskrzesił z martwych Łazarza. Co więcej, w odczuciu arcykapłanów podkopywał ich władzę i autorytet. Burzył hierarchię i ład społeczny. Wytykał im błędy i obłudę. Tak być nie mogło! Kim On właściwie jest?! Jakie będą następstwa tego wystąpienia?! Jakie mogą nastąpić zmiany, jakie będą nastroje ludu?! Czy pójdą za nim?! Członkowie Rady Najwyższej bali się, że działanie Jezusa z Nazaretu może zapoczątkować rozruchy. Lud ogłosi go królem, co spowoduje krwawe represje ze strony Rzymian. Legiony zniszczą ich miasta, wymordują ludzi, a ich samych pozbawią władzy... są przecież bezpieczni dopóty, dopóki w Izraelu panuje spokój i porządek.

 

Lęk zawsze jest złym doradcą, prowadzi do nieprzemyślanych decyzji. Tak też uczynił Kaifasz, sprytnie tłumacząc to koniecznością i mniejszym złem, które pozwoli obronić ludzi. Jezusa należało zgładzić, poświęcić jego życie dla zachowania ładu. Decyzja mogła być tylko jedna. Jezus z Nazaretu musiał umrzeć. Tym samym stał się Kajfasz częścią Bożego planu zbawienia człowieka.

 

Słowa, które w 1943 roku padły w poznańskim zamku, miały pozostać tajne. Gdy wyszły na jaw, stały się jednym z najmocniejszych dowodów obciążających nazistów w procesie norymberskim. Słowa Kaifasza również były początkiem końca. Niecałe 40 lat po tych słowach wybuchła wojna, która doprowadziła do zniszczenia Jerozolimy, świątyni i całego państwa. Naród żydowski poszedł na wygnanie, a jego przywódcy stracili swoją moc i wpływy. Tak właśnie kończą ci, którzy odwracają się od Boga. Gardzą Jego miłością, odrzucają Jego przykazania. Sami na siebie wydają wyrok i ściągają karę.

 

Historia ta wydarzyła się wiele lat temu. Ale jak pokazuje wiele innych, zapewne mniej spektakularnych i tragicznych historii, które dzieją się wokół nas, ciągle mamy problem, co z Jezusem zrobić. Jezus drażnił faryzeuszy, bo był bezkompromisowy. Jego słowa i czyny bardzo dosadnie i celnie demaskowały ich obłudę, grzech i zaniedbania. Jednocześnie pokazywał swoim zachowaniem, jak naprawdę powinien zachowywać się człowiek, który kocha Boga i przestrzega jego przykazań. Ten rażący kontrast pomiędzy doskonałym wzorem a naszym postępowaniem sprawia często, że i dla nas Zbawiciel staje się niewygodny. Czujemy się zagrożeni i źli, bo zostaliśmy zdemaskowani. Dzieje się tak zawsze, gdy lekkomyślnie traktujemy czyjeś życie, bezpieczeństwo i zdrowie. Wszędzie tam gdzie nie zwracamy uwagi na fatalne warunki życia ludzi, przechodzimy obojętnie wobec cierpienia. Gdy fałszywie oskarżamy i oczerniamy. Jak często reagujemy właśnie tak jak faryzeusze - lękiem? Boimy się, że opowiedzenie się po stronie Zbawiciela, wypełnianie Jego przykazań może doprowadzić nas do utraty wpływów, dobrej opinii w towarzystwie, wartości materialnych, czy po prostu narazić nas na kpiny i drwiny. Chrystus wymaga zbyt wiele, Jego wola jest zbyt staroświecka i niedostosowana do dzisiejszych realiów, musi On zatem odejść... Tak by nie stał  nam przed oczyma i nie wzbudzał w nas wyrzutów sumienia.

 

Świat nie zmienił się wiele od czasów Kaifasza. Wciąż jest jeszcze niedoskonały, panuje w nim grzech, zło, nienawiść, ludzka słabość i zawiść. Jednak Bóg nie zostawia tego świata bez pomocy. On bezwarunkowo kocha ten świat i ludzi. Dlatego też ofiaruje swojego Syna, który umierając, składa ofiarę za grzechy ludzkości. Jego śmierć staje się przepustką do życia dla człowieka. Kaifasz wypowiada swój okrutny wyrok, skazuje Jezusa na śmierć. Ale łączy się to także z Bożym planem. Dla Stwórcy ta śmierć była jedyną drogą, aby zbawić ludzkość, w niej wypełnił się boski plan. Kaifasz stał się tym samym prorokiem zwiastującym Bożą wolę. Bóg ma moc, by przemieniać ludzkie zło w dobro.

 

Chrystus wymaga od nas jednak, byśmy go naśladowali. Ewangelista Mateusz pisze: „Każdego więc, który mię wyzna przed ludźmi, i Ja wyznam przed Ojcem moim, który jest w niebie”(Mt 10, 32). Chrystusa i Jego ofiarę powinniśmy mieć zawsze przed oczami jako największe świadectwo. Obyśmy czerpali z tego wzoru moc i nie bali się żyć zgodnie z Jego wolą. Byśmy naszą obojętność i neutralność potrafili zastąpić oddaniem i poświęceniem, a z Bożą pomocą zło dobrem zwyciężali. Byśmy nie „umywali rąk”, gdy wokół nas dzieje się krzywda i niesprawiedliwość.

 

Amen.

ks. Wojciech Płoszek