Artykuł XXI. O wzywaniu świętych

1. Artykuł XXI całkowicie odrzucają i potępiają to, że nie domagamy się wzywania świętych. I na żaden inny temat nie wiodą obszerniejszych wywodów niźli tutaj. A jednak nic innego nie wskórają jak to, że świętych należy mieć w poważaniu, również, że święci, którzy żyją, modlą się za innych; z tego zaś jakoby wynika, że dlatego konieczne jest wzywanie zmarłych świętych.

2. Na dowód przytaczają, że Cyprian prosił żyjącego jeszcze Korneliusza, by po swej śmierci modlił się za braci. Tym przykładem starają się udowodnić wzywanie zmarłych. Cytują także Hieronima z czasu jego sporu z Wigilancjuszem i powiadają, że w tej spornej sprawie 1100 lat temu Hieronim zwyciężył Wigilancjusza. W ten sposób przeciwnicy trąbią o swoim triumfie, jakby sprawa już była wygrana, nie widzą te osły, że u Hieronima w jego Kontrowersji z Wigilancjuszem nie ma ani jednej litery o wzywaniu świętych. Mowa jest o zaszczycie świętych, nie o ich wzywaniu.

3. Również pozostali starożytni pisarze przed Grzegorzem nie czynili wzmianki o wzywaniu. Na pewno tedy wzywanie świętych wraz z tymi poglądami, jakie obecnie głoszą przeciwnicy o zastosowaniu i wykorzystaniu ich zasług, nie ma u dawnych pisarzy żadnego oparcia.

4. Nasza Konfesja uznaje cześć świętych. Należy tu bowiem uznać potrójny rodzaj czci: pierwszy to dziękczynienie. Winniśmy bowiem dziękować Bogu, że ukazał nam przykłady miłosierdzia, że zaznaczył, iż chce zbawić ludzi, że dał Kościołowi uczonych i inne dary. A dary te, choćby były i największe, należy pomnażać i uświetniać, pochwalać samych świętych, którzy z darów tych wiernie korzystali, jak i Chrystus pochwala wiernych pracowników (Mat. 25. 21?23).

5. Drugi rodzaj czci to umocnienie naszej wiary; gdy widzimy; że Piotrowi darowane zostaje jego zaparcie się, to i my zostajemy podniesieni i podźwignięci, aby jeszcze mocniej wierzyć, że prawdziwie obfitsza jest łaska aniżeli grzech (Rzym. 5, 20).

6. Trzeci rodzaj czci to naśladowanie, najpierw wiary, następnie i pozostałych cnót, które naśladować powinien każdy według swojego powołania.

7. Tych rodzajów prawdziwej czci przeciwnicy nasi nie domagają się, a tylko spierają się o wzywanie, 'które chociaż nie jest niebezpieczne, jednak nie jest potrzebne.

8. Poza tym nie sprzeciwiamy się i robimy dodatkowe ustępstwo co do tego, że aniołowie modlą się za nas. Mamy bowiem świadectwo u Zachariasza [l, 12], gdzie anioł modli się: ?Panie zastępów, dopókiż nie ulitujesz się nad Jeruzalemem?”

9. A chociaż co do świętych robimy to ustępstwo, że jak żywi modlą się za Kościół w całości i za pojedynczego członka, tak w niebie modlą się za Kościół w całości i za pojedynczego członka, to jednak w Piśmie św. nie ma żadnego świadectwa o umarłych modlących się przyczynie oprócz snu zaczerpniętego z II Księgi Makabejskiej (15, 14).

10. Dalej: choćby nawet jak najoczywistszym było, że święci modlą się za Kościół, to z tego jednak nie wynika, że- należy ich wzywać, a Konfesja nasza twierdzi tylko, że Pismo św. nie naucza o wzywaniu świętych ani że należy u nich szukać pomocy. Skoro zaś nie można z Pisma św. przytoczyć ani żadnego polecenia, ani obietnicy, ani jakiegoś przykładu co do wzywania świętych, wynika z tego, że sumienie nie może mieć żadnej pewności co do tego wzywania. A ponieważ modlitwa powinna płynąć z wierzącego serca, więc w jaki sposób mamy wiedzieć, że Bóg to wzywanie pochwala? Skąd mamy wiedzieć, nie mając na to świadectwa Pisma św., że święci zwracają uwagę na modlitwy jednostek?

11. Niektórzy wyraźnie przypisują świętym boskość, mianowicie, że dostrzegają oni tajne myśli naszych umysłów. Rozprawiają o ich porannej i wieczornej zdolności poznawczej, może dlatego, że powątpiewają, czy słyszą oni rano, czy wieczorem. A wymyślają takie rzeczy nie [dlatego], by świętym cześć okazać, lecz by bronić swoich intratnych nabożeństw.

12. Lecz przeciwnicy nie mogą nic wytoczyć przeciwko temu naszemu rozumowaniu, że skoro wzywanie świętych nie ma za sobą żadnego świadectwa Pisma św., to trudno twierdzić, iż święci zwracają uwagę na nasze wzywanie, albo, choćby i jak najbaczniejszą zwracali uwagę, że Bóg je pochwala.

13. Dlatego przeciwnicy nie powinni byli zmuszać nas do rzeczy niepewnej, ponieważ modlitwa bez wiary nie jest modlitwą. Albowiem o tym, co przytaczają jako przykład Kościoła, wiadomo, że jest to w Kościele obyczaj nowy, albowiem dawne modlitwy, chociaż wspominają i wzmiankują o świętych, jednak świętych nie wzywają. Zresztą także i to nowe wzywanie w Kościele jest niepodobne do wzywania pojedynczych modlicieli.

14. Następnie przeciwnicy nie tylko domagają się przy kulcie świętych wzywania ich, lecz także przypisują świętym zasługi na rzecz innych i czynią z nich nie tylko orędowników, lecz także i pojednawców, na to zaś w żaden sposób zgodzić się nie można. Albowiem tutaj po prostu przeniesiony zostaje na świętych zaszczyt należny Chrystusowi. Czynią z nich bowiem pośredników i pojednawców, i chociaż rozróżniają między pośrednikami wstawiennictwa a pośrednikami odkupienia, jednak wyraźnie czynią ze świętych pośredników odkupienia.

15. A również i to powiadają bez oparcia o świadectwa Pisma św., że święci są pośrednikami wstawiennictwa, co, chociażby nawet mówić o tym najoględniej, jednak przyciemnia służbę i urząd Chrystusa i przenosi na świętych zaufanie w miłosierdzie należne Chrystusowi. Ludzie zmyślają bowiem, że Chrystus jest surowszy, a święci łaskawsi i łatwiej dają się przebłagać, toteż ufają więcej miłosierdziu świętych aniżeli miłosierdziu Chrystusa i unikając Chrystusa poszukują raczej świętych. W ten sposób czynią z nich w rzeczywistości pośredników odkupienia.

16. Ukażemy przeto, że prawdziwie czynią ze świętych nie tylko orędowników, lecz także przebłagalników, to znaczy pośredników odkupienia. Na razie tutaj jeszcze nie przytaczamy nadużyć u pospólstwa, a mówimy chwilowo o poglądach uczonych. Pozostałe [nadużycia] nawet niedoświadczeni mogą osądzić.

17. Jeżeli chodzi o osobę przebłagalnika, to schodzą się tutaj dwie sprawy: najpierw musi istnieć Słowo Boże, z którego na pewno dowiedzielibyśmy się, że Bóg chce zmiłować się i wysłuchać tych, którzy, Go wzywają przez tego orędownika. Istnieje obietnica o Chrystusie: ?O cokolwiek byście prosili Ojca w imieniu moim, da wam” (Jan 16,23). W odniesieniu do świętych takiej obietnicy nie ma. Z tego powodu sumienia nie mogą sądzić, że zostajemy wysłuchani przez wzywanie świętych. Przeto wzywanie to nie wywodzi się z wiary.

18. Następnie mamy także przykazanie, by wzywać Chrystusa, zgodnie ze słowem: ?Pójdźcie do mnie wszyscy, którzyście spracowani…” (Mat. 11, 28), co na pewno także do nas zostało wypowiedziane. A Izajasz mówi (11,10): ?W dniu tym wyrośnie różdżka z pnia Isajego na znak dla ludów, ludy wzywać Go będą”. A Psalm 45,13 mówi: ?Tobie złożą hołd najbogatsi z ludu”, zaś Psalm 72, 11.15: ?Niech Mu oddają pokłon wszyscy królowie ziemi”, i nieco dalej: ?niech zawsze modlą się za Niego”. A w Ewangelii Jana (5, 23): ?Aby wszyscy czcili Syna, jak czczą Ojca”, Paweł zaś w II Liście do Tesaloniczan (2, 16 i n.): ?A sam Pan nasz Jezus Chrystus i Bóg Ojciec niech pocieszą…”. Natomiast jakie polecenie, jaki przykład mogą przeciwnicy przytoczyć z Pisma św. o wzywaniu świętych?

19. Druga rzecz odnosząca się do orędownika to ta, że jego zasługi potraktowane są jako zadośćuczynienie za innych, że czynią zadość i odpłacają, że są przez Boga policzone innym tak, iż ci zostają dzięki nimi poczytani za sprawiedliwych jak gdyby dzięki własnym zasługom. To jest tak, jak gdy jakiś przyjaciel za przyjaciela spłaca dług i dłużnik zostaje zwolniony przez cudzą spłatę jak przez własną. W ten [właśnie] sposób zasługi Chrystusowe nam przypadają w darze, iż zostajemy uznani za sprawiedliwych dzięki zaufaniu do zasług Chrystusowych, gdyż w Niego wierzymy, tak jakbyśmy mieli własne zasługi.

20. A z obu tych rzeczy, mianowicie z obietnicy i darowania zasług, rodzi się zaufanie do miłosierdzia. Takie zaufanie do obietnicy Bożej, a zarazem do zasług Chrystusowych powinno być wniesione 'do 'modlitwy. Prawdziwie bowiem powinniśmy uważać za pewne i to, że ze względu na Chrystusa zostajemy wysłuchani, i to, że przez Jego zasługi Bóg został łaskawie do nas usposobiony.

21. Tutaj przeciwnicy najpierw nakazują wzywać świętych, chociaż nie mają na to ani obietnicy Bożej, ani przykazania, ani przykładu czy dowodu Pisma św. A jednak doprowadzają do tego, iż rozbudzone zostaje większe zaufanie do miłosierdzia świętych aniżeli do Chrystusowego, chociaż Chrystus kazał przychodzić do siebie, a nie do świętych.

22. Po drugie, przypisują i przyznają innym zasługi świętych jako zasługi Chrystusowe, i nakazują pokładać ufność w zasługach świętych, jak gdybyśmy zostali poczytani i uznani za sprawiedliwych ze względu na zasługi świętych, jak zostajemy poczytani i uznani za sprawiedliwych dzięki zasługom Chrystusa.

23. Tutaj nic nie zmyślamy. Przy odpustach powiadają, że przyznają zasługi świętych. A Gabriel [Biel], który wyjaśnia kanon mszy, z całą otwartością głosi: ?Powinniśmy według porządku ustanowionego przez Boga uciekać się do pomocy świętych, aby ocalić się przez ich zasługi i śluby”. Tak brzmią słowa Gabriela. A nawet znaleźć można tu i ówdzie w książkach i kazaniach przeciwników jeszcze większe niedorzeczności. Jeżeli to nie jest robieniem [ze świętych] orędowników, to czym to jest? Święci zostają po prostu zrównani z Chrystusem, jeżeli mamy pokładać ufność w tym, że dzięki ich zasługom zostajemy zbawieni.

24. Gdzie zaś jest ustanowiony przez Boga porządek, według którego, jak tamten [Gabriel Biel] powiada, powinniśmy uciekać się do pomocy świętych? Niechaj przedłoży przykład z Pisma św. albo jakieś przykazanie! Możliwe, że wywodzą ten porządek z dworów królewskich, gdzie nieraz trzeba korzystać ze wstawiennictwa przyjaciół. Atoli jeżeli król ustanowi jednego jakiegoś orędownika, to nie będzie Już chciał, aby ktoś inny przedkładał mu sprawy do załatwienia. I tak, skoro Chrystus jest ustanowiony orędownikiem i kapłanem, to dlaczego szukamy innych?

25. Gdzieniegdzie stosowana jest taka formuła spowiedniej absolucji: ?Męka Pana Jezusa Chrystusa, zasługi błogosławionej Marii Panny i wszystkich świętych niech ci będą ku odpuszczeniu grzechów”. Tutaj zwiastuje się odpuszczenie grzechów ? że nie tylko dzięki zasługom Chrystusowym, lecz dzięki zasługom innych świętych zostajemy pojednani i uznani za sprawiedliwych.

26. Niektórzy z nas spotkali pewnego umierającego doktora teologii, do którego wezwano z ostatnią pociechą mnicha teologa. A ten wbijał owemu umierającemu w pamięć tylko tę jedną modlitwę: ?Matko łaski, broń nas od nieprzyjaciela i przyjm w godzinie śmierci”.

27. By jeszcze szerzej poruszyć ten temat, że błogosławiona Maria modli się za Kościół, to czy ona przyjmuje dusze w godzinie śmierci, czy ona zwycięża śmierć, czy ona darzy życiem? Cóż w takim razie czyni Chrystus, jeżeli tego dokonuje błogosławiona Maria? A chociaż jest ona najgodniejsza najwyższej czci, jednak nie chce zrównywać się z Chrystusem, lecz chce, byśmy raczej na jej przykład spoglądali i go przyjęli.

28. Atoli sama rzeczywistość mówi za siebie, iż w pospolitym przekonaniu błogosławiona Dziewica weszła po prostu w miejsce Chrystusa. Jej wzywali ludzie, w jej miłosierdziu pokładali ufność, przez nią chcieli łaskawie usposobić Chrystusa, jak gdyby nie On był pośrednikiem odkupienia, lecz jedynie surowym sędzią i mścicielem.

29. My natomiast myślimy, że nie należy pokładać ufności w tym, iż zasługi świętych nam zostają przypisane, iż ze względu na nie Bóg zostaje z nami pojednany albo uznaje nas za sprawiedliwych, albo nas zbawia. Jedynie bowiem dzięki zasługom Chrystusa osiągamy odpuszczenie grzechów, gdy w Niego wierzymy. O innych świętych jest powiedziane: ?Każdy własną zapłatę odbierze według swojej pracy” (I Kor. 3,8), to znaczy, że sami między sobą nie mogą jedni drugim darować swoich zasług, tak jak mnisi sprzedają zasługi swoich zakonów.

30. A Hilary powiada o głupich pannach: Ponieważ głupie panny nie mogą wyjść na spotkanie oblubieńca z nie zapalonymi lampami, proszą te, które były mądre, aby im odstąpiły oliwy, a te odpowiedziały, że nie mogą im dać, ponieważ mogłoby się zdarzyć, że nie starczy dla wszystkich; a to znaczy, że cudzymi uczynkami i zasługami nie należy sobie pomagać, bo każdy musi sam kupować olej do swojej lampy.

31. Ponieważ więc przeciwnicy uczą pokładać ufność we wzywaniu świętych, chociaż nie mają za sobą ani Słowa Bożego, ani przykładów z Pisma św., gdy przypisują zasługi świętych innym zupełnie tak samo jak zasługi Chrystusowe i przenoszą na innych należny Chrystusowi zaszczyt, nie możemy przyjąć ani ich poglądów o kulcie świętych, ani zwyczaju wzywania świętych. Wiemy bowiem, że ufność należy pokładać we wstawiennictwie Chrystusa, ponieważ tylko ono ma za sobą obietnicę Bożą. Wiemy, że tylko zasługi Chrystusa są przebłaganiem za nas i ze względu na zasługi Chrystusa zostajemy uznani za sprawiedliwych, gdy w Niego wierzymy, jak powiada tekst: ?Żaden z tych, którzy w Nim ufność pokładają, nie zawiedzie się” (Rzym. 9,33; I Piotra 2, 6; Izaj. 28, 16). Nie należy także pokładać ufności w tym, że przez zasługi błogosławionej Dziewicy albo innych świętych zostajemy uznani za sprawiedliwych.

32. Utrzymuje się u ich uczonych także ten błąd, że poszczególnym świętym zostają przydzielane pewne dziedziny działania, jak to: że Anna zapobiega ubóstwu i udziela obficie bogactwa, że Sebastian wstrzymuje zarazę, że Walentyn leczy padaczkę, że Jerzy jest opiekunem rycerzy. Te poglądy wywodzą się z pogańskich jeszcze przykładów i podań. Tak bowiem u Rzymian mniemano, że Juno wzbogaca, Febris powstrzymuje gorączkę, Kastor i Polluks bronią rycerzy itd.

33. A choćby przyjąć nawet jak najbardziej umiarkowany przekaz o wzywaniu świętych, jednak dlatego, że sam przykład jest zgoła niebezpieczny, gdy nie ma za sobą żadnego przykazania albo świadectwa ze Słowa Bożego, po co go bronić? Zresztą, nie ma za sobą nawet świadectwa z dawnych pisarzy.

34. Po pierwsze, jak już powyżej powiedziałem, gdy poszukuje się innych pośredników poza Chrystusem, ufność pokłada się w innych, czyli podważone zostaje całe poznanie Chrystusa. Ukazuje to sama istota sprawy. Zdaje się, że początkowo wspominanie świętych i wzmianki o nich, jakie można znaleźć w dawnych modlitwach, zostały przyjęte jako rzecz jeszcze znośna. Potem poszło za tym wzywanie, a za wzywaniem przyszły cudaczne i potworne, więcej niż pogańskie nadużycia. Od wzywania przeszło się do obrazów i tym oddawano cześć, i uważano, że w nich tkwi jakaś siła, jak i czarownicy zmyślają, że siła tkwi w obrazach czy upostaciowaniach ciał niebieskich w jakichś czasach wyrzeźbionych. Widzieliśmy w pewnym klasztorze posąg błogosławionej Dziewicy z drzewa wyrzeźbiony, który można było od wewnątrz pociągać sznurkiem, tak iż na zewnątrz wyglądało to, jakby się sam z siebie poruszał, jakby głową dawał znaki adorującym, których wysłuchał, a odwracał twarz od tych, którzy niewiele dali, więc ich nie wysłuchuje.

35. A jednak te posągi i obrazy przewyższają jeszcze swoją dziwacznością bajeczne historie o świętych, przekazywane publicznie z wielką powagą, np. o Barbarze, że w męczarni przedśmiertnej prosiła Boga jako o nagrodę, by nikt, kto jej wzywa, nie umarł bez eucharystii. O innym świętym, że codziennie recytował cały psałterz jednym ciągiem, stojąc na jednej nodze. Krzysztofa namalował pewien roztropny mąż tak, iż w sposób alegoryczny zaznaczył, że wielką moc ducha musi posiadać ten, kto by Chrystusa uniósł, to znaczy, kto by nauczał Ewangelii albo wyznawał, czyli że trzeba podjąć się nawet największych niebezpieczeństw. I potem głupi gnuśni mnisi nauczali lud, że należy wzywać Krzysztofa, jak gdyby rzeczywiście istniał niegdyś cieleśnie taki wielkolud Polifem, który Chrystusa przenosił przez morze.

36. Aczkolwiek tedy święci dokonywali bardzo wielkich rzeczy, czy to pożytecznych dla państwa, czy to w zakresie spraw prywatnych, których wspominanie wiele mogłoby przyczynić się do umocnienia wiary lub zachęcić do naśladownictwa w wypełnianiu różnych czynności, to jednak [tych wzorów] nikt nie doszukiwał się w prawdziwych historiach; o świętych opowiadano głównie drobnostki [dotyczące takich spraw], jak ich twarde łoża, ich zgrzebne koszule czy włosienice. A przecież pożyteczną rzeczą jest słyszeć, jak święci mężowie zarządzali państwem, w jaki sposób święci mężowie wspomagali królów w wielkich niebezpieczeństwach, jak nauczali Ewangelii, jakie staczali walki z heretykami. Pożyteczne też są przykłady miłosierdzia, jak to widzimy, gdy np. Piotrowi darowano jego zaparcie się, gdy Cyprianowi darowano to, że był czarownikiem, gdy Augustyn, złożony ciężką chorobą, wytrwale potwierdzał siłę swojej wiary, iż Bóg prawdziwie wysłuchuje modlitw wierzących. Pożytecznie byłoby przytoczyć takie przykłady, które dotyczą albo wiary, albo bojaźni Bożej, albo zarządu państwem.

37. Lecz niektórzy kuglarze, pozbawieni zarówno znajomości wiary, jak i umiejętności zarządzania państwem, wymyślili wzorowane na pogańskich poematach bajeczki, w których są tylko na zabobonie oparte przykłady pewnych modlitw czy pewnych postów, z dodatkiem także pewnych wskazówek, jak ciągnąć zyski. Tutaj należą zmyślone cudaczne opowieści o różańcach i innych podobnych ceremoniach. Zbyteczne jest przytaczać przykłady. Istnieją bowiem ?Legendy”, jak oni to nazywają, i ?Zwierciadła” z przykładami, i ?Różańcowe opowiastki”, gdzie jest wiele opowiadań bardzo podobnych do prawdziwie Lucjanowych opowiastek.

38. A tym potwornym a bezbożnym bajkom przytakują biskupi, teolodzy, mnisi, ponieważ robią sobie z nich źródło zarobkowe, nas zaś znieść nie mogą, bo nie godzimy się na wzywanie świętych i w czci świętych upatrujemy nadużycie, pragnąc przez to, aby chwała Chrystusa i Jego urząd lepiej mogły być dostrzeżone.

39. A chociaż już dawno przedtem, [zanim dr Luter zaczął pisać] sami teolodzy ich, a także wszyscy bogobojni zacni mężowie strofowali biskupów i kaznodziejów za to, że zaniedbali zniesienie tych nadużyć ze względu na korzyści materialne, to jednak nasi przeciwnicy nie wspominają o tym ani jednym słówkiem w swej Konfutacji, tak iż jeślibyśmy Konfutację przyjęli, musielibyśmy nadal te nadużycia popełniać i stwarzać pozór, ze przyjmując Konfutację także najbardziej znane nadużycia aprobujemy.

40. Tak podstępnie została napisana Konfutacja nie tylko przy tym artykule, ale prawie wszędzie. Nie ma wprost artykułu, w którym pociągnęliby linię podziału między swoimi dogmatami a jawnymi nadużyciami. A jednak jeżeli są wśród nich jacyś uczciwsi, to przyznają, że w nauce scholastyków i kanonistów tkwi wiele fałszywych przekonań, a poza tym wobec tak wielkiej niewiedzy i niedbalstwa pasterzy liczne nadużycia wtargnęły do Kościoła.

41. I nie Luter przecież był pierwszym, który uskarżał się na publiczne nadużycia. Wielu uczonych i wybitnych mężów na długo przed obecnym czasem żaliło się na nadużycia przy mszy, na pokładanie ufności w praktykach mniszych, na płatne, dochodowe oddawanie czci świętym, na bałamutną naukę o pokucie, która wszak powinna być w Kościele jak najprzejrzystsza i jak najdokładniej wyjaśniona. Sami słyszeliśmy, że wybitni teolodzy domagają się, by skończyć ze scholastyczną nauką, w której jest o wiele więcej kłótni filozoficznych aniżeli pobożności. A jednak dawniejsi wśród nich są bliżej Pisma św. aniżeli nowsi. I w ten sposób teologia ich coraz bardziej wyrodniała. I żaden inny aniżeli ten powód był u wielu zacnych mężów po temu, że początkowo Lutra miłowali, widząc, iż on wyplątuje umysły ludzkie z tych labiryntów najbardziej bezładnych i bezkresnych dysput, prowadzonych między teologami scholastycznymi i kanonistami, i że naucza rzeczy dla pobożności pożytecznych.

42. Dlatego nieuczciwie postąpili przeciwnicy, że chcąc, byśmy wyrazili zgodę na Konfutację, pominęli i przemilczeli nadużycia. A jeśliby już chcieli dobrze dla Kościoła, zwłaszcza w tym artykule, to powinni byli domagać się od Najjaśniejszego Cesarza, by powziął decyzję o usunięciu nadużyć, a dokładnie nam o nim wiadomo, że jak najbardziej pragnie sprawy Kościoła uporządkować i go uzdrowić. Lecz przeciwnikom nie o to chodzi, by wspierać najuczciwszą i najświętszą wolę Cesarza, lecz o to, by nas wszelkimi sposobami gnębić.

43. Co się tyczy stanu Kościoła, to wiele znaków wskazuje, iż są o niego mało zatroskani. Nie starają się, by było wśród ludu jakieś krótkie zestawienie dogmatów kościelnych. Bronią jawnych nadużyć z nowym i nie stosowanym dotąd okrucieństwem. Nie tolerują po zborach przydatnych nauczycieli. A dokąd to może doprowadzić, zacni mężowie z łatwością mogą osądzić. Lecz po tej drodze krocząc nie przysługują się dobrze ani swojemu władaniu, ani Kościołowi. Gdy bowiem dobrzy nauczyciele zostaną zabici, a zdrowa nauka pognębiona, powstaną potem fanatyczne duchy, których przeciwnicy nie zdołają opanować, które zarówno Kościół wzburzą bezbożnymi dogmatami, jak i cały zarząd kościelny przewrócą, ten zaś pragniemy jak najgoręcej zachować i utrzymać.

44. Dlatego prosimy Ciebie, najlepszy Cesarzu Karolu, ze względu na chwałę Chrystusową, którą ? jak nie wątpimy ? Ty chcesz uczcić i pomnożyć, byś nie wyraził zgody na surowe rady przeciwników, lecz byś poszukał innych uczciwych dróg do ustanowienia zgody, aby nabożne sumienia nie były obciążone i aby nie była stosowana jakaś surowość wobec łudzi niewinnych, jak widzieliśmy, że dotąd się dzieje, i aby nie była uciskana zdrowa, nauka w Kościele. Ten przed wszystkimi innymi obowiązek wobec Boga winieneś spełnić, by zdrową naukę zachować dla potomnych i rozpowszechnić, i bronić tych, którzy uczą rzeczy prawych. Tego bowiem żąda Bóg, gdy zdobi skroń imieniem królów i zwie ich bogami, powiadając w Psalmie 82, 6: ?Rzekłem: Wyście bogami”, aby starali się sprawy Boże, to jest Ewangelię Chrystusową, na ziemi zachować i rozpowszechniać i jako słudzy Boży bronić życia i dobra niewinnych.