Gdyby Zbawiciel dziś przyszedł na świat

Rozważanie bp. Jerzego Samca na hasło roku 2022

Jezus Chrystus mówi:
Tego, który do Mnie przychodzi, nie odrzucę”.
J 6,37 (BE)

Gdy piszę tekst rozważania, w mediach trwa burza po słowach ministra, który publicznie stwierdził, że jeden ze znanych rzymskokatolickich duchownych nie jest katolikiem i nie jest chrześcijaninem. Przyznam, że podobnych wypowiedzi wykluczających poszczególnych ludzi czy całe grupy jest bardzo wiele. Osoby, które uzurpują sobie prawo, by stwierdzać, kto może lub nie może być uczniem Chrystusa, wypowiadają się zwykle z duża dozą negatywnych emocji, złości wręcz agresji, by nie powiedzieć nienawiści. A przecież apostołowie Chrystusa pozyskiwali dla niego nowych uczniów przez miłość. Nikogo nie odrzucali, po prostu z mocą i pełną akceptacją opowiadali o niepojętej miłości Boga. Miłość ta kruszyła najtwardsze serca. Często więc ogarnia mnie zdziwienie, gdy my, uczniowie Jezusa, odmawiamy innym bycia z Chrystusem.

A z drugiej strony, już za życia Mistrza jego otoczenie próbowało dozować dostęp do Zbawiciela. Tak było z dziećmi. Dla uczniów były one zbyt mało ważne, aby zawracać głowę Nauczycielowi. To inni mieli poważne problemy, którymi On powinien się zajmować. Jezus jednak zdecydowanie odpowiedział: „Pozwólcie dziatkom przychodzić do mnie i nie zabraniajcie im, albowiem takich jest Królestwo Boże” (Mk 10,14).

Kolejna grupa: prostytutki. Reakcja otoczenia była jedna: „Czy Jezus nie widzi, że to jawnogrzesznica go dotyka?”. Odpowiedź Zbawiciela znowu wszystkich zaskoczyła: „Odpuszczone są grzechy twoje. Wiara twoja zbawiła cię, idź w pokoju” (Łk 7,48.50).

Następny był celnik Zacheusz, który zbierał pieniądze dla okupantów – Rzymian. Żydzi mieli o nim swoje zdanie: „Jego miejsce jest w bramie miasta, gdzie pobiera cło, zdrajca, oszust jeden”. Mistrz jednak zwrócił się do niego i powiedział: „Dziś muszę się zatrzymać w twoim domu” (Łk 19,5). Tłum wtedy pomyślał: „Jak ten Jezus nic nie rozumie! Przecież jest obok niego tak wielu, z którymi może rozmawiać, których może odwiedzić. Po co spoufala się z tymi wyrzutkami celnikami?”

Z kolei sąsiedzi Samarytanie byli traktowani jak poganie i należało ich tereny omijać szerokim łukiem. Na dodatek Nauczyciel spotyka się tam z kobietą, której nie akceptują nawet swoi za zbyt rozwiązłe życie. Uczniowie widząc to pomyśleli sobie: „No oczywiście, jakżeby Jezus nie miał odpuścić sobie okazji, by złamać zasady. Czy On zawsze musi robić coś na odwrót. Czy nie może przyjąć porządku świata? Czy musi rozmawiać z tą kobietą?” A On nie tylko prowadził zwyczajową rozmowę przy studni, ale wytłumaczył jej, że jest Mesjaszem i ona uwierzyła (por. J 4,1-42).

Tak myślę, że gdyby Zbawiciel przyszedł dziś na świat, to może odwiedziłby i nasze kościoły. Tylko czy nie wziąłby do ręki bicza, by oczyścić dom swego Ojca (por. J 2,13-17)? Może wdawałby się w dyskusje teologiczne. A może nazwałaby nas, duchownych, tak samo, jak dwa tysiące lat temu uczonych, kapłanów, faryzeuszy – obłudnikami, którzy kładą ciężar na ludzi, sami nie mając go zamiaru nieść?

Czy przypadkiem nie poszedłby do tych, o których my myślimy jak o grzesznikach niegodnych miłości Chrystusa? A może poszedłby do uchodźców, żebraków, bezdomnych, do lesbijek, gejów, transseksualistów? Może nawet nazwałby ich swoimi siostrami i braćmi? 

Może pomyślimy: „To już przesada!”, bo może oczekiwalibyśmy, że pójdzie ich zbesztać, napomnieć, wezwać do nawrócenia i ewentualnie ukarać żywym ogniem z nieba. 

Tego, który do mnie przyjdzie, nie odrzucę”. Jak łatwo jest oceniać innych, łatwo przyjmować postawę sędziego. Wierzę, że nasz Pan nie oceni, nie odrzuci, lecz wybaczy, otoczy i zainspiruje tych, którzy do Niego przyjdą. Amen.

bp Jerzy Samiec

Tekst rozważania został opublikowany w Kalendarzu Ewangelickim 2022 przygotowanym przez Wydawnictwo Augustana.