Ojcze nasz, któryś jest w niebie [...].

Ewangelia Mateusza 6,9

Czuję i doświadczam tego, że niestety nie umiem ze szczerego serca wypowiedzieć słów modlitwy „Ojcze nasz”, jak tego zresztą żaden człowiek na ziemi wypowiedzieć właściwie nie potrafi (wtedy bylibyśmy już tutaj zbawieni). Jednak wciąż tego próbuję i chcę jak dziecię – być blisko Ojca. I choć nie potrafię wystarczająco wierzyć tym słowom, to jednak nie chcę ich mieć za zmyślenie czy im zaprzeczać. I choć nie postępuję tu tak, jak tego rzecz wymaga, to jeśli tylko nie czynię tutaj czegoś jej przeciwnego – co byłoby diabelskie – to jednak codziennie uczę się ją sylabizować, aż nauczę się „Ojcze nasz”, to kazanie Chrystusa, wypowiadać. Robię to jak umiem, dobrze czy żle, jąkając się, zacinając czy sepleniąc, oby Bóg dał, bym choć trochę to poprawił.