Jeszcze nie wytchnąłem, jeszcze się nie uspokoiłem i nie odpocząłem, a znów przyszła trwoga. Hi 3,26
Panie, nastały moje chude lata, nic się nie układa, wszystko jest nie tak. Rozczarowania, zgorzknienie, utyskiwania – jak chleb powszedni. Chleb, który dławi, a nie syci. Jak długo jeszcze? Kiedy pozwolisz mi odpocząć? Mówisz, że mam Twoją łaskę? Czasem zwyczajnie mi jej nie starcza. Wiem, Ty widzisz więcej, dla Ciebie wszystko jest proste, ale ja? Nie umiem dostrzec sensu w tym, co mnie spotyka. Idę, a nie wiem dokąd, sieję, a nie wiem, co będę zbierać. Trudne jest życie, niepewna przyszłość. Zastanawiam się, co sprawia, że w Ciebie wierzę, miłość czy lęk? Może kiedyś przestanę się bać i nauczę kochać? Zacznę wypiekać chleb z najlepszej mąki i przestanę żywić się zakalcem. A potem będziemy razem spacerować po niebiańskich łąkach i śmiać się z moich dawnych słabości.
Amen.