Wzywałem Pana w mojej niedoli i odpowiedział mi [...].
Księga Jonasza 2,3
Do Pana, do Pana wołajmy i do nikogo innego, wzwyż, do Tego, który oto gniewa się i karze, i nigdzie indziej! Musi to jednak być takie wołanie, na które Bóg odpowie. A oznacza to, by wzywać ze szczerą wiarą w sercu, które w potrzebie z pomocą Ducha Świętego ucieka się do gniewnego Boga i będąc pod tym gniewem, szuka łaski, poddaje się karze Boga i mimo to jednocześnie pociesza się jego dobrocią. Zauważ, jak bystry wzrok musi mieć serce, że, choć pod gniewem i karą, to widzi i czuje nie karę i gniew, ale łaskę i dobroć. Bo serce nie chce oglądać ani odczuwać gniewu i kary, choć widzi i czuje je jak najwyraźniej, ale chce oglądać i odczuwać łaskę, choć jest ona najgłębiej ukryta. Patrz, jak wielką rzeczą jest przyjść do Boga – trzeba przedrzeć się do niego przez jego gniew, karę i niełaskę, niczym przez ostre ciernie, a nawet przez włócznie i miecze.