19. Niedziela po Trójcy Świętej

Kiedy po pewnym czasie wrócił do Kafarnaum, rozeszła się wieść, że jest w domu. Zgromadziło się więc tak wielu ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił Słowo. Wtedy czterech przyniosło do Niego sparaliżowanego człowieka. Z powodu tłumu nie mogli się jednak przedostać do Niego. Zerwali więc dach nad miejscem, gdzie był Jezus, i spuścili przez otwór posłanie, na którym leżał sparaliżowany. Gdy Jezus zobaczył ich wiarę, powiedział do sparaliżowanego: Dziecko, twoje grzechy są odpuszczone. A siedzieli tam jacyś nauczyciele Prawa i rozważali w swoich sercach: Jak On może tak mówić? To bluźnierstwo! Kto może odpuszczać grzechy, jeśli nie sam Bóg? Jezus przejrzał jednak zaraz ich myśli i zapytał: Dlaczego takie myśli nurtują wasze serca? Co jest łatwiej – powiedzieć sparaliżowanemu: Odpuszczone są twoje grzechy, czy też: Wstań, weź swoje posłanie i zacznij chodzić? Abyście jednak wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów – powiedział do sparaliżowanego: Mówię ci, wstań, weź swoje posłanie i idź do domu! Wtedy on wstał, natychmiast wziął swoje posłanie i wyszedł w obecności wszystkich. Zdumieli się więc wszyscy i wielbili Boga mówiąc: Nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego.

Mk 2,1-12

Co jest łatwiej powiedzieć? 

Drogie Siostry i Bracia, 

Drodzy Internauci,

Dzisiejszej niedzieli czytamy fragment z drugiego rozdziału Ewangelii Marka. Nie minął długi czas, odkąd Jezus przyszedł nad Jordan, do Jana, by dać się ochrzcić, a już jest bardzo znany. Wielu ludzi przychodzi słuchać tego niezwykłego Nauczyciela. Ponadto Jezus dokonuje cudów: wypędza demony, uzdrawia chorych. Nic więc dziwnego, że kiedy przychodzi do miasteczka Kafarnaum nad Jeziorem Genezaret i wchodzi do jednego z domów, budynek nieomalże natychmiast szczelnie zapełnia się ludźmi, a ci, którzy nie dostali się do środka stoją przy drzwiach i oknach, by chociaż usłyszeć, by chociaż na Niego spojrzeć. 

Tymczasem wiadomość o przybyciu Jezusa do miasteczka dociera także do czterech ludzi, którzy od dłuższego czasu patrzą na cierpienie swojego sparaliżowanego przyjaciela. Postanawiają działać: idą po niego, chwytają za cztery rogi jego łóżka, a właściwie posłania i przeciskają się przez wąskie uliczki. Chcą zanieść swego przyjaciela do Jezusa, poprosić o jego uzdrowienie. Gdy docierają na miejsce okazuje się, że wszędzie jest pełno ludzi, którzy tłoczą się, by choć ujrzeć Jezusa. Lecz oni się nie poddają, wchodzą na dach domu, w którym przebywa Jezus, kruszą gliniany dach, szukają jakichś lin i na nich ostrożnie spuszczają nosze i sparaliżowanego tuż pod stopy Jezusa. A On – patrzy w górę, spogląda w twarze tych czterech ludzi i widzi ich wiarę… i wtedy wydarza się cud. 

Najpierw jest wiara – najpierw jest całkowite zaufanie Jezusowi, najpierw jest pewność, że Jezus ma moc uzdrowienia ich przyjaciela. Cud wydarza się z wiary i dzięki wierze. 

Nieraz już słyszałem stwierdzenie: Gdybym doświadczył cudu, to bym uwierzył. Nie zaprzeczam, że tak też może się wydarzyć, ale tu kryje się pewne niebezpieczeństwo. Wiara oparta na spektakularnych doświadczeniach jest w niebezpieczeństwie uzależnienia od nich. Ktoś, kto doświadczył w swoim życiu cudu może oczekiwać kolejnych… a co, jeśli one się nie wydarzają. Biblia pokazuje wiele przykładów krótkowzroczności człowieka. Izraelici prowadzeni przez Boga z niewoli w Egipcie do Ziemi Obiecanej doświadczali cudownego Bożego działania nieomalże każdego dnia, a jednak co chwila rozlegało się wśród nich szemranie niezadowolenia i rezygnacji. Ci sami ludzie byli też w stanie odlać sobie bożka ze złota i tańczyć wokół niego zapominając o Bogu. 

W Kafarnaum w Galilei wydarza się cud, a właściwie cuda – jeden po drugim.  

Wtedy czterech przyniosło do Niego sparaliżowanego człowieka. (…) Gdy Jezus zobaczył ich wiarę, powiedział do sparaliżowanego: Dziecko, twoje grzechy są odpuszczone. 

W końcu wzrok Jezusa pada na sparaliżowanego człowieka, a potem padają zaskakujące słowa. Jezus nie mówi: Wstań, poruszaj rękoma. On sięga głębiej – dotyka samego sedna problemu tego człowieka. Dziś już wiemy, że wiele chorób i fizycznych stanów człowieka ma podłoże psychosomatyczne. Stan psychiki, stan ducha może mieć zarówno negatywny, jak też pozytywny wpływ na nasz organizm. 

Jezus do sparaliżowanego mężczyzny zwraca się słowem Dziecko. Być może wydaje nam się to dziwne, lecz jeśli uzmysłowimy sobie, że wypowiada je sam Bóg, nabiera ono zupełnie nowego znaczenia. 

Przypomnijmy sobie historię innego człowieka, którą opowiedział Jezus. Pewien człowiek przychodzi do swojego ojca, żąda należnej mi części majątku, odwraca się od ojca i odjeżdża. Zrywa z ojcem wszelkie kontakty i relacje. Potem hula i trwoni cały majątek, aż w końcu upada na samo dno. Aż w końcu wstaje i postanawia wrócić. W swoich myślach widzi siebie co najwyżej jako sługę w gospodarstwie ojca. Lecz kiedy wraca, słyszy słowo Syn – Dziecko. 

Dziecko, twoje grzechy są odpuszczone. Kiedy słyszymy słowo „grzech”, to często myślimy o złym czynie, czy o jakiejś moralnej postawie. A tymczasem grzech, to jest zerwanie relacji z Bogiem, odwrócenie się od niego. W konsekwencji grzech potrafi człowieka sparaliżować. Potrafi zamknąć go w skorupie egoizmu, złości, nienawiści, zazdrości, a nawet przemocy. Siła grzechu jest tak wielka, że człowiek nie jest w stanie się z niego wyplątać. Potrzebujemy tego, który nas uratuje – Zbawiciela! 

Posłuchaj: Dziś Jezus przychodzi do Ciebie i mówi: Dziecko, twoje grzechy są odpuszczone. Bóg chce, żebyś miał z Nim nową, żywą relację. On tę relację odbudowuje, przyjmuje Cię jak syna marnotrawnego na nowo do siebie i nazywa Cię swoim dzieckiem. Właśnie po to posłał na ten świat – do Ciebie swojego Syna – Jezusa, aby przez Niego powiedzieć Tobie: Jesteś moim dzieckiem! 

Słowa Jezusa wywołują poruszenie słuchaczy. Jak On może tak mówić? To bluźnierstwo! Kto może odpuszczać grzechy, jeśli nie sam Bóg? Jezus przejrzał jednak zaraz ich myśli i zapytał: Dlaczego takie myśli nurtują wasze serca? Co jest łatwiej – powiedzieć sparaliżowanemu: Odpuszczone są twoje grzechy, czy też: Wstań, weź swoje posłanie i zacznij chodzić?

Siostro i Bracie, co jest łatwiej powiedzieć? To jest pytanie, które dotyczy także nas – uczniów Jezusa. Przecież Jezus posyła nas z konkretnym zadaniem: A wszystko to jest z Boga, który nas pojednał z sobą przez Chrystusa i poruczył nam służbę pojednania – czytamy w 2 Kor 5,18. Jezus posyła nas do ludzi ze Słowem i z zadaniem pojednania, ogłaszania odpuszczenia grzechów – przebaczania i budowania mostów. Czy rzeczywiście tak trudno powiedzieć: Siostro, bracie, twoje grzechy są odpuszczone? 

Jezus jeszcze raz patrzy na sparaliżowanego człowieka i mówi do niego: Mówię ci, wstań, weź swoje posłanie i idź do domu! I znów w tych słowach kryje się głębsze przesłanie. Wstań – dokładnie to słowo użyte jest w Ewangeliach za każdym razem, kiedy mowa jest o zmartwychwstaniu. Spójrzmy jeszcze raz. Czterech mężczyzn spuszcza nosze ze sparaliżowanym mężczyzną – dokładnie tak jak spuszcza się do grobu trumnę. 

Dziś Jezus mówi do mnie i do Ciebie:  Mówię ci, wstań, weź swoje posłanie i idź do domu! Idź do swojej rodziny, pracy! Ożyj! Ciesz się i żyj nowym życiem Bożego dziecka! 

Amen. 

Ks. Marcin Brzóska, Cieszyn, 23.10.2022