Przedostatnia Niedziela Roku Kościelnego

(1) Powiedział im też podobieństwo o tym, że powinni zawsze się modlić i nie ustawać, (2) mówiąc: Był w jednym mieście pewien sędzia, który Boga się nie bał, a z człowiekiem się nie liczył. (3) Była też w owym mieście pewna wdowa, która go nachodziła i mówiła: Weź mię w obronę przed moim przeciwnikiem. (4) I przez długi czas nie chciał. Potem zaś powiedział sobie: Chociaż i Boga się nie boję ani z człowiekiem się nie liczę, (5) jednak ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, by w końcu nie przyszła i nie uderzyła mnie w twarz. (6) I rzekł Pan: Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia powiada! (7) A czyżby Bóg nie wziął w obronę swoich wybranych, którzy wołają do niego we dnie i w nocy, chociaż zwleka w ich sprawie? (8) Powiadam wam, że szybko weźmie ich w obronę. Tylko czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? Łk 18,1-8

Wytrwałość, konsekwencja, upór i zdeterminowanie ubogiej wdowy doprowadziły do tego, iż sędzia, który – Boga się nie bał i z człowiekiem się nie liczył, w końcu uległ jej namową i wziął ją w obronę.

Człowiek, który Boga się nie bał i z człowiekiem się nie liczył, a więc wnioskuję z tych słów, że nie odczuwał on żadnej odpowiedzialności przed nikim i niczym, być może, obce mu było poczucie wyższej sprawiedliwości, w końcu nie wytrzymuje i mówiąc współczesnym językiem: pęka – jak twarda skała która jest systematycznie drążona przez spadające krople wody.

Uboga wdowa nie ustawała w swych prośbach, nie dawała mu spokoju i wciąż przychodziła do niego. Czyniła to bez względu na dyskomfort, poniżenie jakiego być może doznawała z powodu odmów sędziego.   Ale ta strategia w długiej perspektywie przyniosła skutek. Wytrwałość i cierpliwość – oto był klucz do sukcesu.

Czy my dziś jesteśmy wytrwali? Czy my dziś jesteśmy cierpliwi?

Prawdopodobnie w żadnym momencie swojego rozwoju ludzie nigdy nie znajdowali się pod tak wielką presją sukcesu i czasu. Dlatego chcemy natychmiast dostać to, czego na dany moment potrzebujemy. Cierpliwość, wytrwałość, to zdają się być dziś cechy bardzo nielicznych ludzi. Kiedyś, by z kimś się skontaktować trzeba było napisać list. Teraz mamy smartfony niemal stale przy uchu. Mamy do dyspozycji sms i  e-maile – I z jednej strony technologia wiele rzeczy ułatwia, lecz z drugiej – uczy natychmiastowości. Wszystko ma być na już, bez czekania. Gdy strona internetowa ładuje się więcej niż 3 sekundy z niecierpliwością klikamy w myszkę. Netflix pozwala obejrzeć cały serial od razu, bez czekania na nowe odcinki. Firmie Amazon udało się nawet uruchomić sklep, w którym nie ma kas, po prostu zabieramy towary z półki, a nasze konto jest automatycznie obciążane.

To są piękne osiągnięcia ludzkiego umysłu, ale korzystanie z nich przyzwyczaja nas do tego, że jeśli czegoś chcemy, to dostajemy to od razu. Nie mamy cierpliwości by być cierpliwym, nie mamy wytrwałości by być wytrwałym.

Często podziwiamy wielkich  sportowców, ale nie widzimy tego, że droga po rekordy prowadzi przez codzienny wytrwały i cierpliwy trening, który – zamiast od razu widocznych efektów – przynosi przede wszystkim ból i zmęczenie. Pamiętajmy, za każdym większym osiągnięciem człowieka stoi wytrwałość i cierpliwość, bez ciągłej presji, że już teraz  musisz to mieć.

Na wytrwałość i cierpliwość wskazuje także Jezus w słowach naszego tekstu:

„Czyżby Bóg nie wziął w obronę swoich wybranych, którzy wołają do niego we dnie i w nocy?” Otóż to we dnie i w nocy, a więc nieustannie i wytrwale.

Pomyślmy czy potrafimy wytrwale i cierpliwie wołać do Boga? Modlić się tak wytrwale jak owa wdowa? Czy w ogóle potrafimy się modlić? Czy często nie traktujemy jej jako swoistego katalogu naszych życzeń, na już na teraz.

A przecież modlitwa nie jest prośbą o charakterze doraźnym, to stan który musi trwać. To ciągłe szukanie Boga, to przebywanie w Jego obecności.

W modlitwie nie chodzi tylko o poinformowanie Boga o naszych potrzebach czy naszej sytuacji, one są bowiem Bogu znane. Chodzi o to, aby modląc się, jak trafnie określił to św. Augustyn: „tworzyć siebie”. Czy potrafimy tak trwać w modlitwie?

Czy w naszym zagonionym nerwowym rytmie życia, gdzieś po drodze nie zgubiliśmy modlitwy ?

To wołanie do Boga we dnie i w nocy cierpliwość, wytrwanie, ale także wiarę. Modlitwa zawsze musi być połączona z wiarą. Bowiem nawet najgłośniejsza modlitwa bez wiary, jest milczeniem.

Pomyślmy: Jak często nasze modlitwy zmawiane są obojętnie, bez wewnętrznego żaru, a co za tym idzie bez wytrwałości i cierpliwości w oczekiwaniu. Jak często naszym modlitwom brak skrzydeł na których wzniosłyby się przed Boży tron.

Czy potrafimy trwać w modlitwie z taka wytrwałością jak w swej prośbie trwała uboga wdowa ?

Nasz reformator Marcin Luter zalecał, aby „nieustannymi prośbami i modlitwami ogłuszać Boga.” Pisał iż: „Bóg ukrywa się często przed nami, dlatego trzeba Go  szukać w modlitwie i pukać, wołać, kołatać i krzyczeć…”

Lecz musimy pamiętać, iż w ostatecznym rozrachunku, o wysłuchaniu modlitwy, zawsze decyduje Bóg. Jego wola jest instancją rozstrzygającą. Nasza modlitwa nie może Go uczynić sługą naszych życzeń i zachcianek.

Było by nieporozumieniem, gdyby ktoś chciał to podobieństwo tłumaczyć w ten sposób, że można coś natarczywymi modlitwami wymusić na Bogu.  Bóg spełnia nasze prośby jeśli odpowiadają one Jego woli i Jego planom.

Dlatego, każdą modlitwę powinna poprzedzać prośba, aby Bóg swoją wolę wykonać raczył. Powinniśmy brać przykład z Jezusa, który w Getsemane modlił się mówiąc: „…wszakże nie moja, lecz twoja wola niech się stanie.” (Łk 22, 42)

Pamiętajmy, Bóg czeka na naszą modlitwę, albo inaczej mówiąc na takie życie, które jest nieustanną modlitwą.

Dla Boga nie ma znaczenia czy będzie to spokojna rozmowa podczas samotnego spaceru po lesie, która może trwać i kilka godzin, czy też będzie to pełen trwogi, dynamiczny i gwałtowny, wynikający ze wzburzenia duszy, bój modlitewny.

Ważnym jest, aby nasza modlitwa była odzwierciedleniem naszej duszy, naszego stosunku do Boga, aby stała się naszym osobistym sposobem na życie, aby stała się wielką przygodą, przeżywaną z naszym najlepszym przyjacielem – niebiańskim Ojcem. Aby pytanie Jezusa: „Tylko czy syn człowieczy znajdzie wiarę na ziemi gdy przyjdzie ?”, nie budziło w nas lęku, lecz utwierdzało nas w wierze, wytrwałości i cierpliwości.                       Amen.

ks. Marek Twardzik