Wigilia Narodzenia Pańskiego
A łaska Pana naszego stała się bardzo obfita wraz z wiarą i miłością, która jest w Chrystusie Jezusie. Prawdziwa to mowa i w całej pełni przyjęcia godna, że Chrystus Jezus przyszedł na świat, aby zbawić grzeszników, z których ja jestem pierwszy.
1 Tm 1,14.15
Drogie Siostry i Bracia w Jezusie Chrystusie!
Dziś Wigilia Świąt Bożego Narodzenia. To wieczór, kiedy już nasze przygotowania do przeżywania tego wyjątkowego dla chrześcijan czasu mają się ku końcowi. Zakupy zrobione, prezenty przygotowane, choinka przystrojona, a z kuchni dochodzą nas najwspanialsze zapachy potraw, które, przynajmniej mnie, przenoszą w czasy dzieciństwa, kiedy życie wydawało się dużo prostsze i beztroskie. Ale przecież nie tylko ta, zewnętrzna forma świętowania jest przygotowana. Przez okres adwentu wzywani byliśmy przez Słowo Boże do tego, by otwierać bramy naszych serc, przygotowywać na pustyni drogę dla Króla Chwały. Byliśmy zachęcani do tego, by ten czas adwentu, nie tylko był zaznaczony odpalanymi na wieńcu świecami, ale przede wszystkim, by w naszym wnętrzu zachodziły zmiany, by to, co czujemy, że nie jest naszą chlubą i wyrazem szczerej wiary, ustąpiło na powrót miejsca właściwym wartościom.
Za chwilę udamy się do naszych kościołów i kaplic, a po przeżytym nabożeństwie zasiądziemy do wigilijnego stołu, złożymy sobie życzenia. Część z nas połamie się opłatkiem z najbliższymi, by następnie przeżyć ten wyjątkowy wieczór.
Na ten dzień chcę podzielić się z Wami jedną z refleksji, która mnie naszła, kiedy znów jakiś czas temu powróciłem do jednego z moich ulubionych filmów – Szeregowca Ryana. Dla tych, którzy go nie widzieli, albo już pamięć o nim się zatarła, film ten opowiada historię walk w czasie II wojny światowej. Oddział żołnierzy, pod dowództwem kapitana Johna Millera, zostaje wysłany, by odnaleźć tytułowego szeregowca, który jak się okazuje jest jedynym ocalałym z czwórki rodzeństwa, walczącej z okupującymi Europę hitlerowcami. Próbując zrealizować swoją misję odszukania i uratowania Ryana, bohaterowie przechodzą przez piekło walk w Normandii i niestety wielu z nich traci swoje życie, w tym dowódca. Jednak ten zanim umrze, kończąc swoją misję sukcesem, zwracam się do uratowanego: Zasłuż na to! Film zamyka się sceną, kiedy na cmentarz wojenny przychodzi tytułowy bohater, już jako starzec, a wraz z nim jego rodzina. W swojej refleksji nad grobem oficera mówi, że każdego dnia życia przypominał sobie ostatnie słowa zmarłego kapitana i starał się z całych sił, wieść jak najlepsze życie i być jak najlepszym człowiekiem… Scena wzrusza, a przecież to tylko film.
Za chwilę przeżywać będziemy Święta Bożego Narodzenia, narodziny Jezusa, Bożego Syna, który przecież oddał życie za nas. Apostoł Paweł w zacytowanych przeze mnie słowach pisze do Tymoteusza swoje wyznanie, wyrażając wiarę, w której aż wybrzmiewa pewność i duma z tego, jak wielką miłością Jezus ukochał ludzi, a wśród nich także i niego samego. Dla mnie Święta to pamiątka pierwszego przyjścia bohatera, który oddał życie za nas, grzeszników, abyśmy mogli być zbawieni. Ale Jezus nie tylko za nas umarł, ale także i pozostawił wzór miłości jaką powinniśmy umieć siebie obdarzać.
Filmowy bohater miał zasłużyć swoim życiem na dar poświęcenia za jego życie, życia wielu żołnierzy. My oczywiście zdajemy sobie sprawę że na nasz ratunek w Chrystusie, niczym sobie nie zasłużyliśmy. Ale czy czasem także nie powinniśmy na ten dar odpowiedzieć całym swoim życiem? Czy nie powinniśmy jako zbawieni od śmierci sprawić, by to nasze życie nie tylko w święta, ale każdego dnia było wypełnione dobrocią, refleksją i wartościami, które jednoznacznie będą wskazywać na naszą wiarę w Zbawcę? Przecież kiedyś i my staniemy przez Bogiem, by zdać sprawę z naszego życia i z tego, co uczyniliśmy z tym darem, jaki od Boga otrzymaliśmy.
Film, choć nie jest wypełniony religijną treścią i na pewno nie można powiedzieć o nim, że jest adwentowym, to jednak dla mnie, był kolejnym impulsem, by w wykreowanym przez reżysera świecie, zobaczyć swoje własne odbicie i by jeszcze przed świętowaniem zastanowić się, czy rzeczywiście moim życiem należycie wychwalam Jezusa, dziękując za niego Bogu Ojcu.
Na te Święta Bożego Narodzenia życzę Wam drogie Siostry i Bracia, tego, o czym w liście do Tymoteusza pisze Apostoł Paweł – obfitości łaski wraz z wiarą i miłością, którą dane nam jest przeżywać przecież nie tylko w Święta, ale każdego darowanego nam przez Boga dnia życia. Nie zmarnujmy ani jednego i by ta adwentowa aktywność pozostała w nas, gdyż jako Chrześcijanie żyjemy nadzieją, że Pan powróci wkrótce.
ks. Dawid Banach