3. Niedziela Adwentu

Tak niechaj każdy myśli o nas jako o sługach Chrystusowych i szafarzach tajemnic Bożych.              A od szafarzy tego się właśnie wymaga, żeby każdy okazał się wierny. Lecz co się mnie tyczy, nie ma najmniejszego znaczenia, czy wy mnie sądzić będziecie, czy jakiś inny sąd ludzki, bo nawet ja sam siebie nie sądzę. Albowiem do niczego się nie poczuwam, lecz to mnie jeszcze nie usprawiedliwia, bo tym, który mnie sądzi, jest Pan. Przeto nie sądźcie przed czasem, dopóki nie przyjdzie Pan, który ujawni to, co ukryte w ciemności, i objawi zamysły serc;                   a wtedy każdy otrzyma pochwałę od Boga. A ja odniosłem to do siebie samego i do Apollosa przez wzgląd na was, bracia, abyście na nas się nauczyli nie rozumieć więcej ponad to, co napisano, żeby nikt z was nie wynosił się nad drugiego, stojąc po stronie jednego nauczyciela przeciwko drugiemu.                                                               1 Kor 4,1-6

Dzisiejsze słowo apostoła Pawła mocno wpisuje się w naszą rzeczywistość. Bardzo proszę nie doszukiwać się żadnych odniesień do bieżących wydarzeń  społeczno – politycznych. Paweł miał po prostu „pod górkę” kiedy pisał powyższe słowa.                      

W Koryncie nasilał się konflikt. Jedni stali po stronie apostoła narodów, którego uważali za ojca zboru. Drudzy mocno stali po stronie Apollosa, bo przejawiał niebywały kunszt w mowie, a jeszcze inni widzieli na zaszczytnym miejscu Kefasa. Byli i tacy, którzy odrzucali ludzką zwierzchność, twierdząc że należą po prostu do Chrystusa. W  ciężkiej „wiszącej nad wszystkimi atmosferze” zrodziły się wzajemne oskarżenia i podejrzliwości, a taka sytuacja może tylko prowadzić do katastrofy. W tym miejscu chciało by się zaapelować do naszych serc i sumień o zaprzestanie wszelakich sporów, które prowadzą do nie potrzebnych podziałów. Nie sądźcie się wzajemnie.

 „(…) nie upodabniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu swego, abyście umieli rozróżnić , co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe.”

W książce „Zniewolony umysł” Czesław Miłosz pisze, „jak niewiele trzeba , by człowiek został zniewolony; wystarczy zapanować nad jego umysłem”. Człowiek niby jest wolny, ale działa pod wpływem ogarniającej go propagandy i presji społecznej. Wtedy zapanowanie nad ludzką świadomością nie jest trudne. Możemy stać się biernymi uczestnikami, którzy biorą od życia wszystko, by osiągnąć jak najwięcej korzyści.

Paweł chce nam wyraźnie pokazać i przypomnieć, że kościół, parafia to nie arena, na której toczy się walka o  wpływy, o to, kto ma być liderem, kto ma kierować, kto ma być najważniejszy, bo taka walka zawsze prowadzi do oskarżeń i podziałów.

Paweł nie ma wątpliwości – w prawdziwym kościele nie ma „władców”, są natomiast słudzy Chrystusowi, którzy powinni pamiętać : „nie upodabniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu swego, abyście umieli rozróżnić , co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe.(…) my wszyscy jesteśmy jednym ciałem w Chrystusie, a z osobna jesteśmy członkami jedni drugich.” Rz 12,2.5.

„Tak niechaj każdy myśli o nas jako o sługach Chrystusowych i o szafarzach tajemnic Bożych.”

Chrześcijanie na przełomie wieków szybko zapominali o tych słowach, dochodziło do sporów i podziałów. Boża łaska i miłość zostały zastąpione walką o wpływy, chorymi ambicjami. Kościół tracił moc miłości i łaski kiedy odwoływał się do presji i nakazów.   Naszą odpowiedzialnością jest, być sługami Chrystusa i szafarzami Ewangelii.               A od szafarza tego się właśnie wymaga, żeby każdy okazał się wierny.

Bóg uczy nas pokory, a wraz z nią mądrości , cierpliwości, ufności. To nie jest wiedza teoretyczna, ale jak najbardziej praktyczna, tak potrzebna dzisiaj w naszym codziennym życiu. Bez niej napotykamy na rozmaite trudności i stajemy się nieukami nieradzącymi sobie z życiem.

Dla wielu ludzi może być przykre to, że w obliczu Boga wszystkie czyny ludzkiego życia są małe ważne. Nie sługa i nie szafarz jest najważniejszy. W centrum ma być Jezus, który swoimi słowami i własnym życiem usiłował przekonywać, że jedynym środkiem „nacisku” może być Ewangelia miłości. Nie jest ważny Paweł, Piotr, Jan, Apollos, biskup, ksiądz, diakon, ewangelista, bo oni są – powinni być – tylko sługami Chrystusa.    

Wiedza o Sądzie Bożym czyni nas uważnymi, ale także niezależnymi i wolnymi. 

Paweł wyraźnie mówi, że dla niego jako chrześcijanina, który jest wierny Chrystusowi: nie ma absolutnie żadnego znaczenia: czy w kwestii wiary — wy mnie sądzić będziecie, czy jakiś inny sąd ludzki. I dodaje, że nawet on sam siebie nie sądzi. Bo tym, który mnie sądzi, jest Pan. Jednym słowem osądzanie w kwestiach wiary nie jest rzeczą człowieka. Boży Sąd wzywa do wolności, ale wzywa też do odpowiedzialności – jak wypełniać spoczywające na mnie Boże zadanie. W jaki sposób mam prostować swoje drogi w kontekście sprawowanego przez nas  szafarstwa.

Czy jesteśmy oddani w służbie Jezusowi? Czy Jego Słowa są dla nas najważniejsze i mają decydujące znaczenie? Wierny chrześcijanin to człowiek godny zaufania, autentyczny, gotowy do poświęceń, oddany Bożej sprawie.  

Nie musisz być apostołem Pawłem ! 

Mając wiarę, możesz iść drogą adwentowego czasu, gdzie spotkasz ludzi, którym opowiesz o naszej wierze w Tego, który dał nam wolność dzieci Bożych i dał siłę, by z ufnością działać, głosząc Ewangelię miłości i oczekiwać spotkania ze Zbawicielem. 

„Niechby twoja sprawa była najbardziej sprawiedliwa, święta, niewinna i Boża, to jednak jest potrzebnym, byś dla niej działał w bojaźni i w pokorze, zawsze z lękiem oczekując Bożego sądu i nie ufając sobie, a tylko w Boże miłosierdzie.” [Marcin Luter „Drogowskazy chrześcijanina”]

ks. Marek Łoskot