3. Niedziela po Wielkanocy – Jubilate
Ten, który wskrzesił Pana Jezusa, wskrzesi z Jezusem także nas i postawi przed sobą razem z wami. 4.15 Wszystko to bowiem ze względu na was, aby łaska, obfitująca coraz bardziej przez wzrost liczby wiernych, pomnożyła dziękczynienie na chwałę Boga. 4.16 Dlatego nie upadamy na duchu, ale jeśli nawet nasz człowiek zewnętrzny ulega zniszczeniu, to jednak ten, który jest wewnątrz, odnawia się z dnia na dzień. 4.17 Niewielkie zaś cierpienia, które chwilowo znosimy, przygotowują nam bezmiar wiecznej chwały, 4.18 nam, którzy nie wpatrujemy się w to, co widzialne, lecz w to, co niewidzialne. To bowiem, co widzialne, trwa do czasu, natomiast to, co niewidzialne, wiecznie. 2 Kor 4, 14-18 / BE
Drogie Siostry, drodzy Bracia w Jezusie Chrystusie!
Niedziela Jubilate wywołuje tematykę radości. Faktem jest, że w życiu na dłuższą metę nie da się funkcjonować bez radości. Człowiek do życia potrzebuje nie tylko pokarmów i napojów, nie tylko odzieży i dachu nad głową, lecz także radości! Wiemy, że nawet praca, której nie wykonuje się z radością, na dłuższą metę będzie nas nużyć, a z pewnością nie przyniesie dobrych wyników. Każdej i każdemu z nas potrzebna jest radość – jak roślinom słońce! Ale przecież – mógłby ktoś zauważyć – na świecie obecnie jest tak mało powodów do radości! Obecne czasy raczej potęgują w nas poczucie niepewności, strachu i smutku. Chcielibyśmy się radować – chętnie, ale właściwie z czego? I jak to zrealizować praktycznie? Skąd mamy wziąć tę radość? Od kogo mamy się nią zarazić?
Dzisiaj mówimy o radości w kontekście świąt wielkanocnych, które niedawno przypomniały nam na nowo o prapoczątkach naszej wiary w Jezusa Chrystusa, którego po dramacie krzyża Golgoty Bóg wzbudził z martwych! Dzięki żyjącemu Jezusowi, w Nim i przez Niego możliwe jest prawdziwe świętowanie Wielkanocy oraz autentyczna radość w naszym codziennym życiu! I to w tym życiu, w które wpisane są cierpienia, choroby, być może problemy finansowe, konflikty w relacjach naszymi bliźnimi, a więc to wszystko, co może przytłaczać i skłaniać do rezygnacji. Być może sami uginamy się pod ciężarem wymogów życia i mamy poczucie, że całkowicie pochłaniają nas obowiązki zawodowe i rodzinne. Szczęśliwie poselstwo dzisiejszej niedzieli przynosi nam jednak mocne słowa otuchy i przypomina o nadziei, która jest zakorzeniona w wierze w Jezusa Chrystusa!
Chociaż przeżywamy od czasu do czasu problemy, kłopoty czy najzwyczajniej troskamy się o wiele prozaicznych spraw życiowych, chociaż nie dociera do nas błyskawicznie słowo pociechy, chociaż czasem zawodzimy się na ludziach, nawet najbliższych, chociaż nie jesteśmy z siebie zawsze w pełni zadowoleni i często jesteśmy życiem rozczarowani – jednego możemy być pewni: Bóg jest blisko nas i chce razem z nami nieść nasze ciężary i brzemiona! Myślimy o radości, pamiętając, że tylko przez Niego darowana radość jest trwała i niezależna od naszych chwilowych nastrojów i zewnętrznych wpływów. To dlatego ap. Paweł w swoim Liście do Filipian zachęcał: „Radujcie się w Panu zawsze, powtarzam: Radujcie się!” (Flp 4, 4 / BE).
Ten rodzaj radości koniecznie należy odróżniać od wesołości i rozrywki. Współcześnie w ofensywie jest powierzchowna wesołość i z natury chwilowa przyjemność, zabawa. To jest oczywiste – nie trzeba się nad tym rozwodzić.
Radość, którą afirmuje apostoł Paweł pochodzi od Boga. Dzięki temu można ją przeżywać także wtedy, gdy nie mamy żadnych zewnętrznych powodów do radości. Radując się, inaczej jawi się nam nasze codzienne życie. Kto się raduje, wiele rzeczy i spraw może ujrzeć w innym świetle. Kiedy apostoł Paweł apeluje: „Radujcie się”, to znaczy, iż zachęca nas do tego, byśmy pozwolili sobie na otwarcie się na miłość Boga. Ona ma znaleźć w nas swój rezonans! Nie jest to całkiem proste, ale możliwe.
Kiedy może się to stać? Wtedy, gdy nie będziemy o nic i na zapas niepotrzebnie się zamartwiać. Apostoł Paweł, który miał wiele powodów do trosk i narzekań, radził: „O nic się nie troszczcie, ale w każdej modlitwie i błaganiu powierzajcie z dziękczynieniem wasze pragnienia Bogu” (Flp 4, 6 / BE). A zatem nie ma sensu zaprzeczać troskom, ponieważ w życiu nie da się od nich uciec, ale można z nich uczynić modlitwę. W ten sposób wszystko to, co w naszym życiu trudne, co stresujące czy obciążające wdzięczność potrafi przeobrażać w głęboką radość z nowego życia, które jest pochodną nowego stworzenia w Jezusie Chrystusie.
Apostoł Paweł bardzo trafnie wyraził tę myśl w swoim Drugim Liście do Koryntian, gdzie napisał, że „Ten, który wskrzesił Pana Jezusa, wskrzesi z Jezusem także nas i postawi przed sobą razem z wami”. To zwycięstwo Syna Bożego nad śmiercią daje nam pewność, że i my po śmierci zmartwychwstaniemy i będziemy żyć wiecznie z Bogiem. A więc jak było z Jezusem, tak ma być z nami! Z punktu widzenia apostoła, doczesne utrapienia są chwilowe w porównaniu z doniosłością i wiecznością chwały, która nas czeka. Dlatego zachęca nas do skupienia się na tym, co niewidzialne, a nie tylko na tym, co widzialne, ponieważ to, „co widzialne, trwa do czasu, natomiast to, co niewidzialne, wiecznie”. Wbrew wszelkim pozorom, to, co widzimy i czego doświadczamy w tym świecie, jest ulotne i przemijające. Natomiast trwa to, co niewidzialne, a jednak niezawodnie obecne w świecie, w którym żyjemy. Gdy nasze życie jest ukierunkowane na Boga, gdy dajemy wiarę Jego obietnicom, a także czujemy się obywatelami Jego Królestwa, z innej perspektywy spoglądamy na doczesne cierpienia, problemy i konflikty.
Jak widać, ap. Paweł podpowiada nam rodzaj „terapii poznawczej”, która ma na celu zmienić nasze myślenie i odbiór naszych okoliczności życiowych, a nie same okoliczności, na które mamy niewielki wpływ. Kluczem do takiej zmiany jest wiara w Jezusa, która daje nam siłę do wytrwania w trudnych doświadczeniach oraz do mierzenia się z codziennymi wyzwaniami, a zarazem przynosi nam pocieszenie i nadzieję na sensowną przyszłość.
Dokładniej rzecz biorąc, możemy być pewni tego, że Zmartwychwstały Jezus przeprowadzi nas przez najtrudniejsze okresy życia. Bez względu na to, jaki rodzaj przeciwności losu na nas spadnie: czy to będą choroby, nieszczęścia, bolesne rozstania, traumy, samotność czy jeszcze inne rodzaje trudnych doświadczeń, które sprowadzają na nas cierpienia fizyczne czy psychiczne. Bóg chce być stale naszym oparciem i źródłem naszej mocy. Niezbędne jest jednak zaufanie do Niego. W naszym życiu religijnym ono jest kluczowe, ponieważ stanowi źródło nadziei, a nawet pewności wiary, że wszelkie negatywne stany są czymś przejściowym, czymś, co trwa ograniczony okres czasu i przemija. Natomiast trwałym elementem życia wyznawców Chrystusa ma być radość, którą On nas obdarza. Źródło tej radości jest żywe i osobowe – jest nim Jezus, który przeszedł przez śmierć do życia. Podążając za Nim, mamy przywilej zmierzać aż do Jego zwycięskiego zmartwychwstania! Stąd stale aktualne jest poselstwo o chrześcijańskiej radości, o której przypomina nam dzisiejsza niedziela Jubilate!
Zmartwychwstanie Jezusa ma niezwykłe znaczenie już teraz – w naszym codziennym życiu – gdyż właśnie dzięki zmartwychwstaniu to nie nasze ograniczone siły określają nasze życie, lecz moc Boga, który wzbudził z martwych naszego Zbawiciela. Moc Boga jest rozstrzygająca! Dlatego ważne jest, byśmy żyli w ścisłej symbiozie z Nim każdego nowego dnia! Jeśli czujemy się przytłoczeni problemami, złymi wiadomościami i tracimy nadzieję, zwracajmy się do Boga. On, który wzbudził z martwych Jezusa i obdarzył wieczną chwałą, jest również źródłem naszej siły, pocieszenia i nadziei. Bóg jest z tobą i nigdy cię nie opuści! Zaufaj Mu i pozwól Mu prowadzić cię przez życie.
Jego obecność w naszym życiu oraz nasze trwanie przy Nim oznacza nieustannie przezwyciężanie życiowych trudności, niepokoju, trosk czy goryczy, a zarazem otwieranie się na chwałę, w której On sam przebywa.
Pamiętajmy, że Tym, który zawsze i wszędzie chce nas wzmacniać, jest bliski Bóg, który w Jezusie Chrystusie odsłonił nam swoje Oblicze. Dla Niego jesteśmy bezcenni. Każda i każdy z nas ma u Jego boku swoje pewne miejsce. O żadnej porze i w żadnej sytuacji nie jesteśmy skazani wyłącznie na siebie samych i własne siły. „W rzeczywistości bowiem jest On niedaleko od każdego z nas” (Dz 17, 27b / BE).
Takiemu Bogu możemy bezwarunkowo ufać i powierzać samych siebie, a także naszych bliskich oraz wszystkie sprawy i problemy, które leżą nam na sercu!
A w ostatecznym rozrachunku Bóg ma dla nas coś w zanadrzu – oczywiście coś nowego i dobrego. Coś, co wykracza poza to oswojone ziemskie życie, na co warto być otwartym. Amen.
ks. dr Dariusz Chwastek