4. Niedziela Adwentu

Radujcie się w Panu zawsze, powtarzam: Radujcie się! Wasza życzliwość niech będzie znana wszystkim ludziom. Pan jest blisko. O nic się nie troszczcie, ale w każdej modlitwie i błaganiu powierzajcie z dziękczynieniem wasze pragnienia Bogu. A pokój Boży, który przewyższa wszelkie zrozumienie, będzie strzegł serc i myśli waszych w Chrystusie Jezusie.
Flp 4,4-7

Siostry i Bracia w Jezusie Chrystusie!

„Radujcie się w Panu zawsze, powtarzam: Radujcie się!”  to nie lada wyzwanie, zwłaszcza gdy nie uśmiecha się nam być radosnymi, gdy okoliczności nie nastrajają nas do przeżywania szczęścia. Wiemy również, że nie łatwo przychodzi wzbudzić w drugim człowieku zadowolenie. Tym trudniej, im bardziej my sami nie jesteśmy radośni. 

„Radujcie się w Panu zawsze, powtarzam: Radujcie się!”. Wydaje się, że nie są to słowa wpisujące się w każdy kontekst. Czy aby na pewno?

Kiedy działania wojenne dotarły do jej miasta udała się wraz z mężem i kilkuletnią córką do swych rodziców na wieś. Tam chcieli bezpiecznie przeżyć czas nalotów. Całe dnie spędzali w piwnicy. Tylko wieczorami mąż udawał się na spacer z psem. Pewnego dnia nie wrócił. Rosjanie zabili go, a jego zwłoki zaminowali. Opuściła Ukrainę i uciekła do Polski. Podjęła próbę poukładania sobie życia na nowo. 

Czy starczy siły i samozaparcia, wiary i nadziei, by „o nic się nie troszczyć, ale w każdej modlitwie i błaganiu powierzać z dziękczynieniem (swe) pragnienia Bogu”? Czy pokój Boży, który przewyższa wszelkie zrozumienie, (na pewno) będzie strzegł serc i myśli (…) w Chrystusie Jezusie”? 

Radość w Panu jest energią, by zacząć od nowa, chociaż wcale nie ma się ochoty ani siły na nowy początek. Boża bliskość  motywuje do wychodzenia z marazmu.

Radujcie się w Panu zawsze, powtarzam: Radujcie się! (…)  Pan jest blisko”.

Ma za sobą wiele bardzo trudnych lat życia, które jej nie rozpieszczało. Urodziła się z wrodzoną wadą serca. Dzieciństwo nie szczędziło jej chwil goryczy. Mąż okazał się damskim bokserem. Stosunkowo młodo owdowiała. Kiedy ponownie wyszła za mąż i wydawało się, że teraz rozpoczynają się dobre dni, a na świat przyszedł dający radość wnuk, właśnie wtedy nadeszła piorunująca wieść o guzie. Kilkugodzinna operacja przyniosła szereg trudno odwracalnych zmian i upośledzeń. Chemioterapia nie była skuteczna. Nadszedł czas oczekiwania na miejsce w hospicjum i… 

Jak w takiej sytuacji zachęcić, by „o nic się nie troszczyć, ale w każdej modlitwie i błaganiu powierzać z dziękczynieniem swe pragnienia Bogu”? Jak utwierdzić w pewności, że pokój Boży, który przewyższa wszelkie zrozumienie, będzie strzegł serc i myśli (naszych) w Chrystusie Jezusie”? 

Radość, że Bóg nie opuszcza nawet pośrodku doskwierającego bólu, nędzy, zmieniającego się w wyniku choroby nowotworowej wyglądu jest nieoceniona. Radość jest ochronną twierdzą przed zwątpieniem i odwróceniem się od Boga, zwłaszcza gdy tak bardzo mu ufaliśmy, a On, wydaje się, tak bardzo nas zawiódł

Radujcie się w Panu zawsze, powtarzam: Radujcie się! (…)  Pan jest blisko”.

Stale powtarzał: Nastawcie się pozytywnie na moje odejście. Przyjmijcie słowa ojcowskiej rady: „Radujcie się”. Dosyć wycierpiałem. Odpowiednio długo byłem wśród was. „Radujcie się” ze mną, bo spoglądam na nowe. „Pan jest blisko. Radujcie się”. Trzymam się obietnicy: tam nie ma bólu, łez, ani cierpienia. 

Czy i my potrafimy „o nic się nie troszczyć, ale w każdej modlitwie i błaganiu powierzać z dziękczynieniem swe pragnienia Bogu”? Czy i w nas jest pewność, że pokój Boży, który przewyższa wszelkie zrozumienie, będzie strzegł serc i myśli (naszych) w Chrystusie Jezusie”?

Radość, do której jesteśmy przez Apostoła motywowani nie jest cieszeniem się z faktu, że umiera ojciec, ale z tego, że miał tyle ufności w sobie, iż z radością potrafił czekać na spotkanie ze Zmartwychwstałym. 

Radujcie się w Panu zawsze, powtarzam: Radujcie się! (…)  Pan jest blisko”.

Czy nie jest zbyt wielkim uproszczeniem, kiedy powód naszej radości próbujemy tłumaczyć zbliżającymi się świętami, licznymi prezentami i kilkugodzinną odświętną życzliwością w stosunku do siebie nawzajem. 

Radujcie się w Panu zawsze, powtarzam: Radujcie się! (…)  Pan jest blisko”.

Nie są to słowa, które sformułował jakiś hurra optymista czy szczególnie uduchowiony charyzmatyk. Nic bardziej mylnego. Paweł pisząc te słowa przebywał w więzieniu. Zapewnienie o bliskości Pana dawało mu wzmocnienie i niosło wsparcie. Pewność bliskości Pana nadal niesie wsparcie całym pokoleniom tych, którzy zaufali tej obietnicy i w namacalny sposób jej doświadczyli, zwłaszcza w czasie przeżywanej niedoli, kiedy trudności potrafią się piętrzyć, a życie staje się coraz bardziej skomplikowane i zawiłe. 

Bliskość Pana daje poczucie bezpieczeństwa, w szczególności w czasie kroczenia przez ciemną dolinę wielu życiowych przeciwności. „Pan jest blisko”, to zapewnienie wyjątkowo potrzebne wtedy, gdy wydaje się, że jesteśmy u kresu, kiedy przychodzi wytrzymać sytuacje nie do wytrzymania. 

Radość jest efektem doświadczenia Bożego pokoju pośród codziennego niepokoju. Radość rodzi się w wyniku wyciszenia nawałnic, pozyskania stabilnego gruntu pod nogami, zwłaszcza, gdy wokół wydaje się wszystko chwiać, a kolejne życiowe kataklizmy ukazują swe niszczycielskie siły.  

Radość nie jest trywialną wesołością, cieszeniem się z byle czego. Radość, o której mówi Paweł charakteryzuje się głębią przeżywanej szczęśliwości, która nawet przez łzy pozwala odczuć bliskość Przyjaciela.

Często widzę malujące się na twarzach mych rozmówców zdziwienie, lub słyszę szybką korektę mych życzeń, gdy komuś przeżywającemu żałobę powiadam: Radosnych świąt! Chcę być precyzyjny. Nie życzę: Wesołych świąt! 

Życzę radosnych świąt, zwłaszcza tym, którzy znów będą się smucić, bo przy wigilijnym stole zabraknie czyjegoś głosu, zwłaszcza tym, którzy w wyniku wojny stali się uciekinierami i tak jak rodzice Jezusa czekają kiedy zakończy się panowanie współczesnego Heroda. Życzę radości z bliskości Pana tym, którzy głodni, zziębnięci walczą o wolność swej ojczyzny, którzy czekają odciążenia od cierpienia i wybawienia z męczarni walki z nowotworem, którzy towarzyszom w swej bezsilności tym walkom, którzy  boleśnie będą przeżywać swą samotność po stracie kochanych osób… 

Radość jest efektem pewności, że Boży pokój wyciszy ból i cierpienie. Tak rodzi się w nas Bóg. To jest radość pośrodku padołu łez, na pustyni bolesnych doświadczeń. Często wcale nie jest mi pośród tej radości wesoło, ale ta radość jest zaczątkiem stale nowych początków, mimo tak wielu nieradosnych doświadczeń. Dlatego chociaż miniony tydzień przyniósł tak wiele trudnych wieści i wydarzeń, dziękuję że jesteś blisko mnie i mogę w ten niedzielny poranek wyznawać:

Radujcie się w Panu zawsze, powtarzam: Radujcie się! (…)  Pan jest blisko”.        

                                                                                                                                Amen.

                                                                                                 bp Adrian Korczago