5. Niedziela Pasyjna – Judica
1.Po tych wydarzeniach wystawił Bóg Abrahama na próbę i rzekł do niego: Abrahamie! A on odpowiedział: Otom ja. 2.I rzekł: Weź syna swego, jedynaka swego, Izaaka, którego miłujesz, i udaj się do kraju Moria, i złóż go tam w ofierze całopalnej na jednej z gór, o której ci powiem. 3.Wstał tedy Abraham wczesnym rankiem, osiodłał osła swego i wziął z sobą dwóch ze sług swoich i syna swego Izaaka, a narąbawszy drew na całopalenie, wstał i poszedł na miejsce, o którym mu powiedział Bóg. 4.Trzeciego dnia podniósł Abraham oczy swoje i ujrzał z daleka to miejsce. 5.Wtedy rzekł Abraham do sług swoich: Zostańcie tutaj z osłem, a ja i chłopiec pójdziemy tam, a gdy się pomodlimy, wrócimy do was. 6.Abraham wziął drwa na całopalenie i włożył je na syna swego Izaaka, sam zaś wziął do ręki ogień i nóż i poszli obaj razem. 7.I rzekł Izaak do ojca swego Abrahama tak: Ojcze mój! A ten odpowiedział: Oto jestem, synu mój! I rzekł: Oto ogień i drwa, a gdzie jest jagnię na całopalenie? 8.Abraham odpowiedział: Bóg upatrzy sobie jagnię na całopalenie, synu mój. I szli obaj razem. 9.A gdy przybyli na miejsce, o którym mu Bóg powiedział, zbudował tam Abraham ołtarz i ułożył drwa. Potem związał syna swego Izaaka i położył go na ołtarzu na drwach. 10.I wyciągnął Abraham swoją rękę, i wziął nóż, aby zabić syna swego. 11.Lecz anioł Pański zawołał nań z nieba i rzekł: Abrahamie! Abrahamie! A on rzekł: Otom ja! 12.I rzekł: Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic, bo teraz wiem, że boisz się Boga, gdyż nie wzbraniałeś się ofiarować mi jedynego syna swego. 13.A gdy Abraham podniósł oczy, ujrzał za sobą barana, który rogami uwikłał się w krzakach. Poszedł tedy Abraham, a wziąwszy barana, złożył go na całopalenie zamiast syna swego. 14.I nazwał Abraham to miejsce: Pan zaopatruje. Dlatego mówi się po dziś dzień: Na górze Pana jest zaopatrzenie. [15.Potem zawołał anioł Pański powtórnie z nieba na Abrahama, mówiąc: 16.Przysiągłem na siebie samego, mówi Pan: Ponieważ to uczyniłeś i nie wzbraniałeś się ofiarować mi jedynego syna swego, 17.będę ci błogosławił obficie i rozmnożę tak licznie potomstwo twoje jak gwiazdy na niebie i jak piasek na brzegu morza, a potomkowie twoi zdobędą grody nieprzyjaciół swoich, 18.i w potomstwie twoim błogosławione będą wszystkie narody ziemi za to, że usłuchałeś głosu mego. 19.Potem powrócił Abraham do sług swoich i wstawszy poszli razem do Beer-Szeby. I mieszkał Abraham nadal w Beer-Szebie]. 1 Mż 22, 1-14 (15-19).
Drogie Siostry i Drodzy Bracia w Jezusie Chrystusie,
Od czasu do czasu Kościół każe nam zastanowić się nad tekstami wyjętymi z pierwszej księgi Biblii, czyli 1. Księgi Mojżeszowej. Opisane są w nich początki świata i dzieje pierwszych ludzi. Tekst kazalny niedzieli dzisiejszej jest właśnie jednym z nich. Opisuje poruszającą historię Abrahama, który uważany jest za duchowego ojca zarówno w judaizmie, chrześcijaństwie jak i islamie.
Zanim przejdziemy do omówienia tego tekstu, warto przypomnieć sobie kilka faktów z życia Abrahama. Pewnego dnia Bóg wybrał go sobie i kazał mu wyruszyć z Haranu do Kanaanu, czyli na tereny dzisiejszej Palestyny. Spokojną i dostatnią egzystencję w mieście nad Eufratem Abraham zamienił na niespokojne życie nomada przemierzającego wzgórza Palestyny. Los ten dzieliły z nim dwie kobiety: jego żona Sara i nałożnica Hagar.
Pan Bóg w zamian za posłuszeństwo złożył Abrahamowi dwie obietnice. Po pierwsze, że pomnoży członków jego rodziny, po drugie, że jego rodzina posiądzie na własność ziemię kananejską. Abraham zaufał Bogu, choć obietnice te na zdrowy rozum nie rokowały. Przede wszystkim dlatego, że Abraham był już zbyt starym człowiekiem, by mógł z optymizmem oczekiwać potomka. Owszem spłodził z nałożnicą Hagar syna – Ismaela. Jednak zazdrosna o dziecko i uwagę męża Sara, kazała Abrahamowi wypędzić zarówno Hagar jak i jej syna na pustynię.
Z dzisiejszego fragmentu dowiadujemy się, że Abraham szczęśliwie doczekał się drugiego męskiego potomka i to w związku z Sarą. Zatem Bóg ostatecznie okazał się być wierny swojej obietnicy.
Radość Abrahama z syna nie trwała jednak długo. Świadczy o tym nasz dzisiejszy tekst kazalny, w którym słyszymy zatrważające słowa Pana Boga: „Abrahamie! […] Weź syna swego jedynaka swego, Izaaka, którego miłujesz, i udaj się do kraju Moria i złóż go tam w ofierze całopalnej na jednej z gór” (1 Mż 22,2).
„Czy Pan Bóg zwariował? Czy On w ogóle wie co mówi? Czy to jest nakaz Boga, czy raczej tyrana?” – pytamy. Zresztą, nie tylko dziś. Zastanówmy się ile razy tak, lub podobnie oskarżaliśmy już Pana Boga? Ile razy zarzucaliśmy Mu bezduszność, brak wrażliwości, a nawet brutalność, szczególnie wtedy kiedy spotykały nas tragedie, choroby, śmierć? „Gdzie byłeś Panie Boże? Dlaczego do tego dopuściłeś? Dlaczego na to pozwoliłeś?” – pojawiały się i ciągle pojawiają te i podobne pytania retoryczne.
Czy podobne pretensje miał pod adresem Boga Abraham? Biblia nic nam na ten temat nie mówi. Jedynie relacjonuje: „Wstał tedy Abraham wczesnym rankiem, osiodłał osła swego i wziął z sobą dwóch ze sług swoich i syna swego Izaaka, a narąbawszy drew na całopalenie, wstał i poszedł na miejsce, o którym mu powiedział Bóg.” (1 Mż 22,3)
Słyszymy, że Abraham przygotowuje się, by wypełnić wolę Boga. Wykonuje metodycznie, wręcz automatycznie, wszystkie potrzebne w tym względzie czynności. Przy czym nie zdradza żadnych emocji, żadnych myśli. Nic nie mówi.
„Oczywiście to tylko pozory” – mówią na to filozofowie i psychologowie, którzy wzięli na warsztat milczącą postać Abrahama. W swych traktatach, przede wszystkim egzystencjaliści: Søren Kierkegaard, czy Karol Toeplitz, sugerują jakie myśli i dylematy, mogły pojawić się wtedy w głowie Abrahama. Mógł czuć się samotny, napisali, ale nie osamotniony. Nie był osamotniony, bo otaczali go ludzie, ale czuł się samotny, bo ostatecznie decyzję o ofiarowaniu syna, musiał podjąć sam, bez konsultacji. Gdyby zaś zapytał żonę o zdanie, to ta z pewnością odwodziłaby go od tego pomysłu. Nałożnica Hagar, z kolei, kierowana dobrem swojego syna, który konkurował o względy ojca z Izaakiem, mogłaby Abrahama wesprzeć w decyzji na „tak”. A poza tym, twierdzą filozofowie: „jeśli idziemy kogoś się radzić względem jakiejś decyzji, to znaczy, że myśmy już tę decyzję podjęli, tylko szukamy kogoś, kto by nas w niej wsparł, jednym słowem szukamy usprawiedliwienia” (Jean Paul Sartre). Abraham zaś usprawiedliwienia swego postępowania u ludzi nie szukał. Wziął za swoją decyzję wyłączną odpowiedzialność.
Zdaniem filozofów, nie bez znaczenia są też słowa. Na przykład słowo „ofiarować” – ma pozytywne konotacje etyczne. Jednak inne słowo, które znaczy dokładnie to samo, ale brzmi „zamordować” ma już zupełnie inne, bo negatywne etyczne konotacje. Abraham mógł się więc, zdaniem filozofów, zastanawiać, czy podąża na górę Moria by „ofiarować” swego syna, co byłoby zgodne z wolą Bożą, czy raczej idzie „zamordować” swojego syna, co z kolei byłoby przekroczeniem panującego w jego społeczności niepisanego prawa religijnego.
Przykładowych myśli i pytań filozofów, które przytoczyliśmy, choć są ciekawe, Biblia jednak nie podejmuje. Abraham przedstawiony jest na jej kartach raczej jako milczący, ale konsekwentnie postępujący mąż Boży, który wierzy, że dobrem nadrzędnym jest być posłusznym Bogu we wszystkim. Dopiero pytanie Izaaka: „Ojcze mój (…) Oto ogień i drwa, a gdzie jest jagnię na całopalenie?” zmusza Abrahama do odezwania się i odpowiedzi: „Bóg upatrzy sobie jagnię na całopalenie, synu mój”. (1 Mż 22,7-8)
Ten krótki dialog pomiędzy synem, a ojcem przypomina mi inną scenę, mianowicie z filmu pt.: „Życie jest piękne” Roberto Benigniego. Tam na pytanie małoletniego synka: „Dokąd jedziemy?” ojciec odpowiada, że obaj jadą w daleką ekscytującą podróż, przygotowaną z okazji urodzin chłopca. Prawda była jednak zupełnie inna. Ojciec z synem i innymi Żydami wieziony był pod eskortą gestapowców do obozu koncentracyjnego.
Ojciec w filmie Benigniego nie powiedział swojemu synkowi, że miejsce do którego zdążają jest miejscem śmierci, ale zapewnił, że czeka ich tam wspaniała przygoda. Na miejscu zrobił zaś wszystko, by jego mały synek w to uwierzył.
W rozważanej historii biblijnej Abrahamowi nie udaje się w nieskończoność ukrywać przed Izaakiem rzeczywistego celu podróży na górę Moria. Nadeszła bowiem nieubłaganie chwila, w której patriarcha musiał skrępować swojego syna, wyciągnąć nad jego głową nóż w celu zabicia go. W tym jednak momencie Bóg przerywa całą tę akcję i każe Abrahamowi zamiast syna, złożyć w ofierze uwikłanego w krzakach barana.
Drodzy Bracia i Siostry w Chrystusie , w czasie pasyjnym skłaniamy się ku temu, by powiązać historię ofiarowania Izaaka, z historią męki i śmierci Pana Jezusa. Mówiliśmy, że Bóg kazał Abrahamowi złożyć ofiarę z własnego syna, o co możemy mieć do Boga żal. Ale paradoksalnie, właśnie w postaci Abrahama rozpoznać możemy samego Boga, który z bólem serca i w rozpaczy składa ofiarę z własnego syna za grzechy całej ludzkości na górze Golgota (por. J 1,29 i Hbr 5,9).
W tym przypadku jednak nikt tam na Golgocie nie zapobiegł tej tragicznej sytuacji. Ofiara Pana Jezusa dokonała się. Z krzyża padło znamienne słowo: „Wykonało się!” Jezus poniósł śmierć. Przebłagał tym samym Boga Ojca na nasz grzech. Usprawiedliwił nas swoją krwią i sprawił, że każdy kto w Niego wierzy nie zginie, ale będzie miał żywot wieczny.
Co zaś stało się z Abrahamem i Izaakiem? Obaj mogli wrócić do swojego domu. Mogli być razem i cieszyć się z ocalenia. Mimo wszystko. Amen.
Ks. Grzegorz Brudny