6. Niedziela po Trójcy Świętej
2Jako nowonarodzone niemowlęta, zapragnijcie nie sfałszowanego duchowego mleka, abyście przez nie wzrastali ku zbawieniu, 3Gdyżeście zakosztowali, iż dobrotliwy jest Pan. 4Przystąpcie do niego, do kamienia żywego, przez ludzi wprawdzie odrzuconego, lecz przez Boga wybranego jako kosztowny. 5I wy sami jako kamienie żywe budujcie się w dom duchowy, w kapłaństwo święte, aby składać duchowe ofiary przyjemne Bogu przez Jezusa Chrystusa. 6Dlatego to powiedziane jest w Piśmie: Oto kładę na Syjonie kamień węgielny, wybrany, kosztowny, A kto weń wierzy, nie zawiedzie się. 7Dla was, którzy wierzycie, jest on rzeczą cenną; dla niewierzących zaś kamień ten, którym wzgardzili budowniczowie, pozostał kamieniem węgielnym, 8Ale też kamieniem, o który się potkną, i skałą zgorszenia; ci, którzy nie wierzą Słowu, potykają się oń, na co zresztą są przeznaczeni. 9Ale wy jesteście rodem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym, abyście rozgłaszali cnoty tego, który was powołał z ciemności do cudownej swojej światłości; 10Wy, którzy niegdyś byliście nie ludem, teraz jesteście ludem Bożym, dla was niegdyś nie było zmiłowania, ale teraz zmiłowania dostąpiliście. 1 P 2, 2-10
Bracia i siostry w Chrystusie, dzisiejsza niedziela – szósta po Trójcy Świętej – jest Niedzielą Chrztu. To dzień przypomnienia o początku. O Bożym akcie łaski, który na zawsze zmienia tożsamość człowieka. Dziś chcemy zanurzyć się w refleksję nad tym, co znaczy być ochrzczonym, co znaczy być powołanym, nazwanym po imieniu i – jak mówi Pan – należeć do Niego.
Hasło tego tygodnia mówi: „Tak mówi Pan, który cię stworzył: Nie bój się, bo cię wykupiłem, nazwałem cię twoim imieniem – moim jesteś” (Iz 43,1). To nie tylko słowa. To wyznanie Boga. Deklaracja a zarazem przymierze. To jakby Bóg sam zszedł z wysokości i stanął naprzeciw każdego z nas, patrząc w oczy, mówiąc z czułością i mocą: „Moim jesteś”.
A my – ochrzczone dzieci Boże – co z tym robimy? Czy żyjemy tak, jakbyśmy naprawdę należeli do Niego? Czy budzimy się rano z tą świadomością, że jesteśmy nabyci, powołani z ciemności do światłości, że mamy nowe imię, nową tożsamość, nowe serce?
Słowo, które dziś czytamy z Pierwszego Listu Piotra, wprowadza nas głęboko w tajemnicę nowego życia. Apostoł mówi do nas tak: „Zapragnijcie nie sfałszowanego duchowego mleka, abyście przez nie wzrastali ku zbawieniu”. To zdanie brzmi jak wezwanie do powrotu do początku – do dziecięcej, szczerej, nieskażonej tęsknoty za Bogiem. Tęsknoty, która nie jest „przemyślana” ani wyliczona. Tęsknoty, która po prostu JEST. Tak jak niemowlę płacze, bo potrzebuje mleka – tak my, ochrzczeni, potrzebujemy nieustannie pokarmu duchowego. Potrzebujemy Bożego Słowa, Bożej obecności, wspólnoty, modlitwy, łaski.
Bo chrzest nie jest zakończeniem. To nie certyfikat ukończenia kursu do nieba. To początek życia. I to życia wymagającego – życia, które domaga się wzrastania. Dziecko nie zostaje niemowlęciem na zawsze. Tak i chrześcijanin nie może pozostać duchowo biernym. Bóg pragnie naszego wzrostu. Dlatego apostoł mówi: „Przystąpcie do Niego – do kamienia żywego”. Nie stójcie z daleka. Nie kontemplujcie życia duchowego z dystansu. Przystąpcie! Zbliżcie się! Stańcie blisko Tego, który jest żywym kamieniem – Jezusa Chrystusa.
I oto pojawia się przed naszymi oczami obraz budowy. „Wy sami, jako kamienie żywe, budujcie się w dom duchowy”. Czy to nie poruszające? Nie jesteśmy tylko odbiorcami Bożej łaski. Jesteśmy jej częścią. Każdy i każda z nas – jak kamień – ma swoje miejsce w tej duchowej budowli. A fundamentem jest Jezus – kamień węgielny. Ten sam, który został wzgardzony. Ten sam, którego świat nie chciał. Ale właśnie On, przez Boga wybrany i kosztowny, staje się punktem oparcia dla całej konstrukcji.
Zwróćmy uwagę, że nie mówimy tu o świątyni z kamienia. Nie o murach, które można zburzyć. Ale o żywym domu – Kościele. Wspólnocie. Tobie i mnie. Ludziom, którzy wierzą, którzy upadają i powstają, którzy nie są doskonali, ale są napełnieni Duchem Świętym. I każdy kamień w tym domu jest ważny. Nie ma kamieni zbędnych. Nie ma takich, które nie pasują. Jeśli jesteś w Chrystusie – jesteś potrzebny. Jesteś częścią Bożej budowli. Czy to czujesz?
„Jesteś nazwany po imieniu – i masz swoje miejsce w Bożym domu.”
Bóg cię stworzył. Bóg cię odkupił. Bóg cię powołał. I to powołanie nie jest ogólnikowe. To nie jest zaproszenie „do tłumu”. To osobiste wołanie: „Nazwałem cię twoim imieniem – moim jesteś”. A skoro moim jesteś – to znaczy, że cię chcę. Że cię potrzebuję. Że bez ciebie ten duchowy dom nie będzie pełny.
W czasach, gdy tylu ludzi czuje się niepotrzebnych, niekochanych, odrzuconych – to przesłanie brzmi jak balsam dla duszy. Bo nie musisz mieć idealnego życia, nie musisz być bez winy. Wystarczy, że przystąpisz do Niego. Że zaczniesz pragnąć duchowego mleka. Że pozwolisz się budować – na nowo.
Zauważcie, że apostoł Piotr nie mówi: „Zbudujcie dom”. On mówi: „Budujcie się w…”. To nie jest tylko działanie, które my wykonujemy. To działanie, które nas dotyczy. My sami jesteśmy tą budowlą. Nasze serca, nasze relacje, nasze codzienne decyzje. Każdy akt przebaczenia, każda szczera modlitwa, każda obecność w nabożeństwie – to cegła w duchowym domu.
I ten dom, choć jest duchowy, nie jest oderwany od rzeczywistości. On staje się miejscem spotkania Boga z człowiekiem w codziennym życiu. I właśnie w tym miejscu – jako królewskie kapłaństwo, naród święty, lud nabyty – mamy jedno zadanie: „Rozgłaszać cnoty Tego, który nas powołał z ciemności do cudownej swojej światłości.” Nie po to nas Bóg odkupił, żebyśmy się ukrywali. Nie po to nas nazwał po imieniu, żebyśmy milczeli.
Może boisz się mówić o swojej wierze. Może myślisz, że to nie dla ciebie. Ale to nie jest kwestia odwagi – to kwestia tożsamości. Jeśli naprawdę czujesz, że jesteś nazwany przez Boga – to Jego imię w tobie musi wybrzmieć. Nawet jeśli nie mówisz dużo, twoje życie może być świadectwem. Twoje przebaczenie może być Ewangelią. Twoje zaufanie – kazaniem. Twoje milczenie w modlitwie – wołaniem do nieba.
Na koniec słowa szczególne: „Wy, którzy niegdyś byliście nie ludem, teraz jesteście ludem Bożym; dla was niegdyś nie było zmiłowania, ale teraz zmiłowania dostąpiliście.” Czyż to nie cud? Bóg uczynił z ludzi porozrzucanych wspólnotę. Z tych, którzy nie mieli imienia – dał im tożsamość. Z tych, którzy nie znali miłosierdzia – obdarzył miłością.
To jest nasze nowe życie. To jest przymierze na całe życie. Nie tylko na niedzielę. Nie tylko na czas chrztu. Ale na każdy dzień. W radości i smutku. W pracy i w odpoczynku. Gdy jesteś silny – i gdy jesteś zupełnie słaby. Bo nie jesteś już sam. Jesteś częścią ludu Bożego. Kamieniem w duchowej świątyni. Powierzonym przez Boga. Nazwanym po imieniu.
Dlatego nie bój się. Jakkolwiek wygląda twoje życie dzisiaj – nie bój się. Bo Pan cię wykupił. Nazwał cię. I mówi: „Moim jesteś.” A ten, kto jest Boży – nie zawiedzie się. Bo Chrystus – kamień węgielny – nigdy nie zawodzi.
Amen.
ks. Bartłomiej Polok