Modlitwa w życiu Marcina Lutra

Wielokrotnie wspominamy wyznanie złożone przez Reformatora na Sejmie w Wormacji, 18 kwietnia 1521 roku, przed cesarzem, biskupami i książętami. W przeddzień tego pamiętnego wydarzenia zażądano od Lutra, aby porzucił swoje przekonania i zagrożono mu banicją. Luter poprosił o jeden dzień do namysłu. Noc spędził na modlitwie. Mieszkaniec sąsiedniego pokoju następnego dnia rano powiedział do innych zaproszonych gości sejmowych o nocnej modlitwie Marcina Lutra: „Pomóż, Boże miły, jakaż była to modlitwa”. Luter stanął tego dnia przed Sejmem i kiedy zażądano odrzucenia jego poglądów, powiedział: „Jeżeli nie zostanę przekonany na podstawie świadectwa Pisma Świętego, nie mogę odrzucić swoich pism, Moje sumienie jest pokonane i uwięzione w Słowie Bożym”.

Ta wypowiedź Lutra spowodowała poruszenie i wrzawę, tak że słowa którymi Luter kończył swoją wypowiedź utonęły w ogólnym hałasie i zamieszaniu. Później mówiono, że Luter miał dokończyć: „…tu stoję inaczej nie mogę. Boże pomóż mi! Amen”.1 Oto świadectwo postawy modlitewnej Marcina Lutra w chwili trudnej i decydującej. Inny świadek modlitw Marcina Lutra, jego uczeń Veit Dietrich napisał do Melanchtona:

„Jakiż duch i wiara są w jego słowach, On modli się z taką nabożnością, taką nadzieją i wiarą, jak ten kto rozmawia ze swoim własnym ojcem”.2

Wypowiedzi wyżej cytowane ukazują nam Reformatora jako męża modlitwy. W niniejszym szkicowym opracowaniu pragnęlibyśmy przyjrzeć się różnym wypowiedziom Marcina Lutra na temat modlitwy. Wypowiedziom człowieka, któremu chwalebne świadectwo wielkiego modliciela wystawiają, już to ludzie obojętni, już to przyjaciele i bliscy.

Modlitwa jest odzwierciedleniem postawy religijnej człowieka. Jest ona uzależniona od poznania Boga przez człowieka, czy też objawienia się Boga człowiekowi. Ta próba definicji modlitwy dopomóc może w odnalezieniu odpowiedzi na pytanie o przyczyny, o podłoże takiej a nie innej postawy modlitewnej Marcina Lutra.3 Modlitwa Lutra kształtuje się poprzez jego świadomość religijną, wypływa też przede wszystkim z jego stosunku do Pisma Św., jako jedynej, naczelnej normy wiary chrześcijańskiej, normy o niepodważalnym autorytecie. To, czego Luter dowiaduje się z Pisma Św. o człowieku i jego naturze oraz o Bogu i Jego dziele, kształtuje jego postawę modlitewną. W objaśnieniu do Psalmu 50 w. 15 Luter mówi, że modlitwa jest nieodzownym i nieodłącznym elementem wiary w Boga. Słowo cytowanego psalmu brzmi: „wzywaj mnie w dniu niedoli, wybawię cię, a ty mnie uwielbisz”. Bóg – stwierdza Luter w komentarzu do tego tekstu biblijnego – oczekuje naszego wołania. A w 1532 roku pisze odnośnie tego samego słowa: „Chrystus chce, abyśmy do niego wołali. Wszystko zależy od wiary. Ile kto wierzy tyle też ma. Gdybym miał taką wiarę, jakiej domaga się ode mnie Pismo, to mógłbym sam pobić Turków”.4 Doświadczenie wiary, to doświadczenie Bożej sprawiedliwości, której wierzący potrzebuje ciągle na nowo, i przeżywa ciągle na nowo. O tym nieustannie przeżywanym usprawiedliwieniu, które doświadcza się przez Boże miłosierdzie pisze Reformator w objaśnieniu do Psalmu 4 w. 1. i 2., że doświadczenie wiary, to doświadczenie usprawiedliwienia. Ten zaś, kto doznaje Bożej sprawiedliwości, ciągle jej łaknie i pragnie. Całe bowiem nasze życie jest nieustającą prośbą o Boże miłosierdzie. Bo człowiek wiary jest ciągle jakby na początku swej drogi, musi patrzeć ciągle na to, co przed nim, nie zaś na to, co poza nim. Trzeba ciągle na nowo zaczynać. Czy trzeba ciągle na nowo prosić? Jak to możliwe – pyta Luter – skoro Bóg jest sprawiedliwością modlącego się, że prosi on o miłosierdzie Boże? Jest to możliwe, ponieważ ten który wziął musi ciągle na nowo brać. Otrzymana łaska jest sprawiedliwością, a pragnienie miłosierdzia teraz, czyni sprawiedliwym. Analizując ten tekst biblijny, podpiera swoje wywody profesor uniwersytetu, cytatami z Nowego Testamentu z I Kor. 10,12: „A kto mniema, że stoi, niechaj baczy, aby nie upadł” oraz z I Kor. 8,2: „Jeśli kto mniema, że coś poznał, jeszcze nie poznał”. Warto na marginesie zaznaczyć, że są to wypowiedzi Marcina Lutra z lat 1513-1515. Sformułowano bowiem pogląd, że początków Reformacji należy doszukiwać się w okresie znacznie wcześniejszym, niż rok 1517, a mianowicie w bardzo wnikliwym studium Pisma Św. z okresu wykładów Lutra na temat Psalmów, a także Listu ap. Pawła do Rzymian.5 Luter wykładając Psalm 4 stwierdził, że w dwóch pierwszych jego wierszach odnajdujemy najlepszy sposób oddawania chwały Panu, lecz również zawarta jest w tych słowach Psalmu mądrość o życiu i modlitwie chrześcijanina.6

Chrześcijanin poszukuje Bożego miłosierdzia, dlatego jego modlitwa jest ciągłym błaganiem o nie. Jest tak dlatego, ponieważ życie chrześcijańskie polega właściwie na tym, że rozpoznaje się w sobie grzesznika i prosi o łaskę. Modlitwa jest więc wyznawaniem tego, czego nie mamy i nie czynimy choć powinniśmy. Jest więc modlitwa poszukiwaniem łaski i miłosierdzia.7 Luter doprowadza tę myśl konsekwentnie do końca i stwierdza, że w zasadzie każda modlitwa jest spowiedzią, bo każda modlitwa jest stawaniem słabego grzesznego człowieka wobec świętego Boga. Bóg oczekuje takiej postawy człowieka, ponieważ pragnie mu pomóc. W objaśnieniu do Modlitwy Pańskiej napisze Marcin Luter: „Bóg chce zatem, abyś wyznawał i wypowiadał te potrzeby i sprawy; nie dlatego jakoby On o nich nic nie wiedział, lecz po to, abyś ty rozpalił swoje serce, tym mocniej i więcej pożądał, rozwarł i otworzył szeroko płaszcz swój, aby dużo otrzymać”.8 Potrzebę modlitwy rozpatruje Marcin Luter jednak nie tylko w świetle rozważań o bogactwie łaskawego Boga, który pragnie obdarzać swoje stworzenie darami, ale także w beznadziejnym położeniu człowieka, który o własnych siłach nie jest w stanie zapewnić spokoju swojemu sumieniu, lecz potrzebę modlitwy upatruje on również w ustawicznym zagrożeniu tego dobra. Człowiek bowiem nie jest panem samego siebie. Aby zachować swoją duszę musi bezustannie oddawać ją w opiekę tego, który ją ochronić może i zachować pragnie. Szatan bowiem ciągle krąży koło człowieka pragnąc go zniewolić i pokonać. Zapobiega temu modlitwa, jest bowiem obroną wierzącego. W objaśnieniu drugiego przykazania w Dużym Katechizmie możemy przeczytać: „niezawodnie spotkałoby nas niejedno straszne i budzące zgrozę nieszczęście, gdyby nas Bóg, na skutek używania Jego imienia nie zachował. Sam to wypróbowałem i dobrze tego doświadczyłem, że często nagłe, wielkie nieszczęście przez takie wzywanie zostało odwrócone i minęło”9

Z nauki o usprawiedliwieniu, jak ją Marcin Luter odczytuje w Biblii, wynika jego przeciwstawienie się wszelkiej myśli o modlitwie jako zasłudze, czy też zadośćuczynieniu. Modlitwa bowiem, która jest potrzebą i obroną wierzącego nie jest jego zasługą. Modlić się to nie znaczy wyrażać swoją wolę, ale to znaczy spełniać Bożą wolę. Modlitwa jest wykonaniem tego czego Bóg oczekuje, co nakazuje, czego żąda od nas jako nasz Pan. Nie na naszej więc zasłudze, ale na woli Boga i jego mocarnym słowie opiera się nasza modlitwa.10 O cóż więc modlić się mamy, skoro Bóg Oczekuje naszej modlitwy, oczekuje z zamiarem dobrym, oczekuje pragnąc nam pomóc, obdarzyć nas po ojcowsku i królewsku? Błąd modlitwy, która chce być zasługą polega na tym, że ona niczego nie oczekuje i o nic nie prosi. W swojej argumentacji odwołuje się Marcin Luter ustawicznie do Słowa Bożego, w tym wypadku zaś do Modlitwy Pańskiej, modlitwy Chrystusa, który uczy w modlitwie ustawicznie prosić i to prosić z ufnością dziecka, które przychodzi do swojego kochającego ojca. Modlitwy mnichów są dla Lutra niemiłym wspomnieniem pobytu w klasztorze o surowej regule nie pozwalającej człowiekowi na przeżywanie radości życia, bowiem w objaśnieniu Ojczenasza pisze: „Z tego też powodu słusznie odrzuciliśmy modlitwy mnichów i klechów, którzy dniem i nocą ponuro zawodzą i mamrocą, a żaden z nich ani na chwilkę nie pomyśli, by o coś prosić! I gdyby zebrać wszystkie Kościoły wraz z duchownymi, musieliby wyznać, iż nigdy nie prosili z serca nawet o kropelkę wina!”11 A tymczasem Jezus mówi – „proście a będzie wam dane”. Ta obietnica wysłuchania naszych próśb wypowiedziana przez samego Pana, tym bardziej pobudza nas do modlitwy, bo Pan swoim własnym słowem zaświadcza, że nasze modlitwy są mu miłe i że będą wysłuchane i spełnione.12

Czyż nie są to jednak tylko pobożne intencje i życzenia, których realizacja przebiega mimo wszystko zupełnie inaczej? Czyż doświadczenie życia nie podsuwa innych, bardziej realnych rozwiązań? Gdyby nie pomoc Boża również nasze życie modlitewne byłoby narażone na błądzenie po bezdrożach. Słowo Boże mówi o tym doświadczeniu ludzkiej duszy, w Liście ap. Pawła do Rzymian. W rozdz. 8 i wierszu 26 znajdujemy zapisane słowa – „Podobnie i Duch wspiera nas w niemocy naszej, nie wiemy bowiem o co się modlić jak należy, ale sam Duch wstawia się za nami w niewysłowionych westchnieniach”. Ciekawa jest interpretacja tego tekstu u Marcina Lutra w jego Komentarzu do Listu ap. Pawła do Rzymian, gdzie stwierdza, że nie jest to złym znakiem skoro wynik oczekiwań odpowiedzi na nasze prośby modlitewne jest przeciwny od oczekiwanego. Tak samo nie jest dobrym znakiem, kiedy wszystkie nasze modlitwy są podług naszego życzenia. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest niezależność Bożych planów i ich wyższość od naszych planów i życzeń. Bóg przeciwstawia się naszym prośbom jakby jego gniew się wzmagał i nasze prośby jeszcze mniej się spełniają. Tak się dzieje, ponieważ w zamyśle Bożym leży, najpierw wszystko, co w nas jest – zniszczyć, aby potem to, co jest Boże – nam dać. Dlatego też w I Sam. 2,6-7 napisano: „Pan czyni biednym i czyni bogatym, prowadzi do otchłani i wydobywa z niej”. W ten sposób Bóg czyni nas podatnymi na swoje dary i kiedy wszystko wydaje się beznadziejne, wtedy zaczyna nas wspomagać Duch Św. w naszych westchnieniach. Bez pomocy Ducha Św. nie bylibyśmy w stanie znieść działania Bożego. Bez jego bowiem pomocy przestalibyśmy ufać Bogu, zaczęlibyśmy wątpić w jego dobroć. Sami chcielibyśmy rozwiązać swoje sprawy, sami chcielibyśmy być sobie Bogiem. Sami chcielibyśmy postawić siebie obok Boga albo i nad Nim. Duch Św. przekonuje nas o tym, że jesteśmy jego dziełem, że Bóg ma prawo kształtować nas jak garncarz, kształtujący glinę (Izaj. 64,8). Ci, bowiem, którzy nie mają Ducha zaprzeczają, że są stworzeniem Bożym, wolą siebie i swój własny kształt. Bóg przez Ducha umacnia jednak odwagę tych, którzy mu ufają, choć pojawiają się przeciwności. Dzieło bowiem musi pozostać ukryte i niezrozumiałe, kiedy się dokonuje. Ukryte zostaje w kształcie, który jest przeciwieństwem naszych własnych wyobrażeń i naszych własnych myśli. Tylko Duch Św. uzdalnia nas do przyjęcia tego, co Bóg daje. Dla zilustrowania tej prawdy powołuje się Marcin Luter na zwiastowanie anielskie Maryi Pannie. W tym zwiastowaniu upatruje on prawzór możliwości człowieka do przyjmowania Bożych darów. W komentarzu do słów ze Zwiastowania anielskiego – „Duch Św. stąpi na Ciebie” (Łuk. 2,35), Luter mówi, że bez Ducha Świętego nic by się tu nie stało. Tak dzieje się ze wszystkimi świętymi, tak dzieje się z każdym, kto przyjmuje dary Boże. Komentując zaś tekst z Ewangelii św. Jana 14,16, gdzie jest mowa o paraklecie, przypomina, że słowo „parakletos” z języka greckiego można przełożyć dwojako, a mianowicie jako obraniec i pocieszyciel. Nauka z tych słów jest taka – mówi Reformator – że modlący uznaje brak swoich zdolności do ferowania wyroków, przyznaje się do swojej niepewności i biedy. Potrzebujemy bowiem tego, który oręduje w naszym imieniu i nas pociesza, który rozumie nas i za nas prosi, który nas podtrzymuje, abyśmy nie upadli i nie zrezygnowali. Ponieważ doświadczamy słabości i często upadamy na duchu, Pan daje nam swoje wsparcie. Dlatego w naszych modlitwach mamy ciągle oglądać się na dzieło Pana. Szatan nie świętuje i nie śpi, chcąc przekonać nas, abyśmy najpierw zaufali sobie, a potem, abyśmy zobaczyli, że nie jesteśmy godni wołać do Boga, który jest pełen nieskończonego majestatu. Stąd ciągłe .odwoływanie się do dzieła Bożego, w którym ukazuje Bóg jak cenną i drogą jest mu każda dusza, każdy człowiek, którego On stworzył, odkupił i poświęcił. Luter mówi, że trzeba sobie to ciągle przypominać niemal jak uczeń, przez wyliczanie Bożych dzieł, dla których mogę z ufnością wołać, żem godny i Bogu miły.13 Wołanie zaś Ducha Św. w naszej modlitwie jest tak silne, że silniejsze jest od mocy szatana i śmierci, dociera ono do uszu Boga i zostaje wysłuchane.14

W swoich rozważaniach na temat modlitwy zastanawia się również Marcin Luter nad sposobami modlitwy. Przy różnych okazjach wypowiada się na temat wielomówności w modlitwie. Krytykuje ją, lecz zawsze przytacza wtedy teksty biblijne mówiące o ufności, szczerości i oddaniu się Bożej łasce i miłosierdziu, nie zaś o poszukiwaniu zasługi w postach, umartwieniach i wielosłowiu. Zastanawia go również sama technika modlitwy. I tu, w jego wywodach przypomina się średniowieczny spór o uniwersalia. Czy istnieje rzecz sama, czy istnieje tylko o niej pojęcie zawarte w słowie i w idei, którą to słowo zawiera, a które jest tworem pracy umysłu ludzkiego, żeby przypomnieć w uproszczeniu niektóre pytania zadawane przez najtęższe umysły XI stulecia, sporu, który ucichł w wieku XIII, aby wybuchnąć gwałtownie w wieku XIV zwiastując nadejście końca scholastyki. Luter bowiem pragnie aby modlitwa była świadoma. A jeśli taka, to krótka, ponieważ wypowiadając wiele słów, trudno być świadomym istotnej treści ich wszystkich.15 W psalmach – powiada Reformator – znajdują się słowa: „sela” – co oznacza ciszę, a ta z kolei służyła temu, aby należycie i w spokoju rozważyć i przyjrzeć się treści, którą słowa modlitwy zawierają.16

Dążenie do bezpojęciowej ekstazy, wyrażającej się w mistycznych przeżyciach ludzi średniowiecza, były Lutrowi zupełnie obce. Nieobca natomiast była Lutrowi myśl o bezpośrednim oddziaływaniu modlitwy na codzienną, zwykłą działalność człowieka. On sam był tego najlepszym przykładem. Kiedy odczuwał zniechęcenie do modlitwy z powodu rozlicznych swych zajęć, wtedy szczególnie starał się ją pielęgnować. Wtedy, jak pisał: „biorę swój psałterz i biegnę do swojego pokoju, lub kiedy dzień lub czas sposobny, do Kościoła, do zboru i rozpoczynam Boże przykazania. Wyznanie Wiary, a potem kilka urywków ze św. Pawła lub z Psalmów i mówię je głośno do siebie zupełnie tak samo jak czyni to dziecko”. Dlatego – stwierdza – jest dobrą rzeczą, aby wcześnie rano modlitwa była pierwszą czynnością, jak też ostatnią wieczorem. Należy też walczyć z takimi myślami, które ukazują nam ważność innych spraw, pragnąc odsunąć modlitwę. Choć są sprawy, które mogą wyprzedzić modlitwę, zwłaszcza spowodowane koniecznością, wynikającą z potrzeby nagłego, pilnego działania. Powołuje się tu na wypowiedź św. Hieronima, że wszelkie dzieło wierzącego jest modlitwą oraz na przysłowie: „Kto wiernie pracuje ten podwójnie się modli”. Trzeba powiedzieć, że jeżeli wierzący – mówi Marcin Luter – w swojej pracy Boga chwali, Boga się boi i o jego przykazaniach myśli, z czego nie może wyniknąć żadna nieprawość… to te myśli sprawiają, że jego praca staje się bez wątpienia ofiarą pochwalną i modlitwą. Lecz odwrotnie – stwierdza Reformator- trzeba znać i tę prawdę, że praca, w której nie ma wiary, staje się jawnym przekleństwem a mianowicie, kto niewiernie pracuje ten przeklina podwójnie. Tacy ludzie stają się ostatecznie żebrakami. Modlitwa uszlachetnia naszą pracę a praca nie może być pozbawiona modlitwy, a więc myśli o Bogu i jego Słowie.

Na zakończenie rozważań na temat modlitwy w życiu Marcina Lutra niech wolno będzie przytoczyć jego modlitwę przed czytaniem Słowa Bożego:

Zdarz Panie Boże miły tej łaski,
Bym dobrze rozumiał Twe Słowo,
I więcej jeszcze,
Bym je wykonać potrafił.
Wejrzyj na mnie, Panie, Jezu Chryste,
Gdyby moje studiowanie
Nie miało służyć tylko Twej chwale,
To spraw lepiej, bym nie zrozumiał
Ani litery.
Daj mi, tylko tyle, ile potrzeba,
By Ciebie chwalić.17

Przypisy

1. Paul Deitenbeck – Geistliche Wort, Informationsbrief Nr 97, s. 4.
2. Heute mit Luther Beten – Eine Sammlung von Luthersgebeten fur die Gegenwart. Her. von Fr. Schulz, Gutersloher Verlag, 1978.
3. Kalendarz Ewangelicki 1983 str. 145.
4. Luthers Psalmen Ausiegung t. 2, s. 191.
5. Franz Lau – Marcin Luter, Wyd. Zwiastun 1966, i. 29.
6. D. Martin Lutherswerke. Kritische Gesamtausgabe. Weimar 1833 – t. 55.2.63-65 (dalej skrót WA)
7. Wybrane Księgi Symboliczne Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, Wyd. Zwiastun 1980 str. 123.
8. tamże str. 95.
9. tamże, str. 55.
10. tamże, str. 93.
11. tamże, str. 95.
12. tamże, str. 94.
13. Ein kurzer trostzettel fur die Christen dass sie sich im Gebet nicht beirren lassen. Pismo Lutra 1540 roku. WA 51.455.
14. Komentarz Marcina Lutra do tekstu Listu ap. Pawła do Galacjan roz. 4,6.
15. Aber es ist nicht moglich, dass der viele Worte mache, der geistlich und grundlich betet.
16. Die Deutsche Ausiegung des Vaterunsers fur die Einfaltigen Leien. WA 2.81.
17. Heute mit Luther beten – dz. cyt.