Niedziela Exaudi

26. Podobnie i Duch wspiera nas w niemocy naszej; nie wiemy bowiem, o co się modlić, jak należy, ale sam Duch wstawia się za nami w niewysłowionych westchnieniach.
27. A Ten, który bada serca, wie, jaki jest zamysł Ducha, bo zgodnie z myślą Bożą wstawia się za świętymi.
28. A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani.
29. Bo tych, których przedtem znał, przeznaczył właśnie, aby się stali podobni do obrazu Syna jego, a On żeby był pierworodnym pośród wielu braci;
30. a których przeznaczył, tych i powołał, a których powołał, tych i usprawiedliwił, a których usprawiedliwił, tych i uwielbił.

Rz 8, 26-30

 

Siostry i Bracia w Chrystusie

Niedziela dzisiejsza – niedziela Exaudi jest w liturgii Kościoła czasem między Wniebowstąpieniem Pańskim, a Zesłaniem Ducha Świętego. Jest to czas wołania do Boga za Psalmistą na kanwie psalmu 27,7: Wysłuchaj, Panie, głosu mego! Człowiek chce skontaktować się z Bogiem, bo potrzebuje pomocy. Ale w tym psalmie staje się jasne, że ten, kto wzywa w nim Boga, doświadczył już w swoim życiu pomocy Bożej. On doświadczył odpowiedzi na wezwanie do Boga i dlatego wzywa Boga z ufnością.

Dla uczniów Jezusa czas po Jego wniebowstąpieniu był czasem próby. Jedno definitywnie się już skończyło. Chrystus po spełnieniu swojej misji wstąpił do nieba, a nowe czyli obiecany Pocieszyciel, Duch Święty, jeszcze w pełni nie został przekazany.

Niedziela Exaudi przygotowuje nas również do liturgicznego obchodzenia Świąt Zesłania Ducha Świętego. Starokościelna ewangelia jest Jezusową zapowiedzią zesłania Ducha Świętego, Pocieszyciela, Ducha Prawdy, „którego świat przyjąć nie może, bo go nie widzi i nie zna”. Duch Święty odmienia serca ludzi wierzących i uczy modlitwy.

Apostoł Paweł – autor fragmentu listu do Rzymian, który stanowi podstawę dzisiejszego kazania, zdaje sobie dobrze sprawę z tego, że stan życia duchowego i modlitewnego, nawet u gorliwych wyznawców Chrystusa, jest daleki od doskonałości. Człowiek jest bowiem zbyt słaby i ograniczony w swoich możliwościach, aby móc wziąć sobie do serca niedolę całego świata i skutecznie prosić o ratunek i wybawienie. Kluczowa jest w tym względzie rola Ducha Świętego, który zawsze wspiera człowieka kierując jego myślami. Czyni to także w modlitwie podpowiadając niejako za co człowiek powinien i może dziękować oraz o co może prosić. Dlatego Apostoł Paweł napisał: Podobnie i Duch wspiera nas w niemocy naszej; nie wiemy bowiem, o co się modlić, jak należy, ale sam Duch wstawia się za nami w niewysłowionych westchnieniach (Rz 8,26).

Apostoł Paweł chce pomóc tym, którzy chcą zwrócić się do Boga i nie wiedzą jak to uczynić. Słowa apostoła nie są przewodnikiem po dobrej i właściwej modlitwie. Dla niego decydujące jest działanie Ducha Świętego w modlitwie. Skuteczność modlitwy w żadnym wypadku nie jest związana z doborem słów, to nie one są ostatecznie decydujące. Ostateczną mocą modlitwy jest Duch Święty. Ten Duch buduje most między Bogiem a tymi, którzy chcą się z Nim skontaktować. Dystans między człowiekiem, a Bogiem zostaje pokonany. Duch Święty robi to, czego nie możemy zrobić sami. Kiedy słowa zawodzą, wstawia się za nami w modlitwie przed Bogiem „w niewysłowionych westchnieniach”, gdyż Duch wie, co podoba się Bogu. Dlatego apostoł Paweł pisz dalej: A Ten, który bada serca, wie, jaki jest zamysł Ducha, bo zgodnie z myślą Bożą wstawia się za świętymi (Rz 8,27).

Myślę, że wielu ludziom znane jest to uczucie, kiedy nie potrafimy się właściwie wyrazić, że brakuje właściwych słów, aby powiedzieć Bogu w modlitwie, co mamy na myśli. Każdy z nas prawdopodobnie zna sytuacje, w których modlitwa staje się niemożliwa. Albo dlatego, że nie znamy rozwiązania ani wyjścia z jakiejś sytuacji, albo dlatego, że zadajemy sobie pytanie, w jaki sposób możemy połączyć Boga i obietnicę Jego miłości w tej sytuacji. Być może wątpimy, czy wielki Bóg interesuje się naszym problemem. Często nie potrafimy zrozumieć siebie lub innych i nie wiemy, co robić i co powiedzieć. Być może wstydzimy się również przed Bogiem lub czujemy się nieskończenie daleko od Niego. A poza sytuacjami, w których nie możemy znaleźć słów, zdarzają się też chwile, kiedy intensywnie się modlimy, ale odpowiedzi jeszcze nie ma. Czujemy się wtedy bezsilni i wątpimy, czy Bóg nas słyszy i czy pomoże. Trudno ufać, gdy na odpowiedź trzeba czekać bardzo długo.

Siostro i Bracie w Chrystusie!

Nie musisz wyobrażać sobie tego Ducha Bożego w sposób abstrakcyjny, ale możesz wyobrazić Go sobie bardzo konkretnie, jako Osobę, jako Przedstawiciela, Pomocnika, Pocieszyciela, tak jak Jezus obiecał Go przed swoim odejściem.

Więc kiedy się modlimy, nie musimy ważyć słów na złotej wadze. Między naszymi sprawami, a Bogiem jest bowiem Pośrednik i Tłumacz. Nasze wezwania nie pozostają niesłyszalne, ale zawsze docierają do Boga. On nie jest Bogiem nieskończenie odległym, ale zbliża się do nas przez Ducha. Pocieszyciel, Duch Święty, zapewnia również i to, że wierzący nie tracą wiary w Bożą dobroć i miłość nawet w cierpieniu. A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani (Rz 8, 28).

Pewność wybawienia u apostoła Pawła ma swoje podstawy w pewności powołania. Swoje mocne uzasadnienie czerpie ze zbawczej woli Bożej, która jest niezmienna. Choć oczywiście życie chrześcijanina pełne jest cierpień i niedoli, pełne pokuszeń i upadków, to jednak nic nie może zachwiać pewności wybawienia człowieka wierzącego. Zgodnie z Bożą wolą wszystko, co spotyka człowieka wiary w jego życiu, ostatecznie prowadzi ku dobremu. Nawet to, co wydaje się być złym i rzeczywiście jest przejawem działania złego, stanowi element Bożego planu, który zmierza do zwycięstwa dobra nad złem.

Siostry i Bracia w Chrystusie!

Nieodłącznym elementem powołania człowieka przez Boga jest jego wybranie. Głównym powodem tego jest Boża miłość: A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani.

Z zaufaniem do Boga i poddaniem się Jego woli wiąże się ściśle miłość do Boga. Jest ona jedyną właściwą odpowiedzią na miłość Boga do człowieka. Bóg powołał nas do czynienia dobra, do niesienia Jego miłości pogrążonemu w mrokach grzechu światu. Prawdopodobnie dlatego w pierwszych wiekach chrześcijanie nazywani byli „świętymi”. Świętymi byli i nadal są ci, którzy miłują Boga i współdziałają z Nim ku dobremu. To za tymi świętymi Chrystus Pan się wstawia i oręduje u Boga.

I wreszcie apostoł Paweł pisze: Bo tych, których przedtem znał, przeznaczył właśnie, aby się stali podobni do obrazu Syna jego, a On żeby był pierworodnym pośród wielu braci (Rz 8,29).

W ten sposób Bóg sam chce, aby ci, którzy Go miłują stali się podobni do obrazu Syna jego, a On żeby był pierworodnym pośród wielu braci. Ten Boży zamiar oznacza wierzących i miłujących Boga do naśladowania Syna Bożego. To swoiste powtórzenie Jezusowego zaproszenia: Pójdź za mną.

Według apostoła Pawła powołanie jest naturalną konsekwencją wybrania. Zgodnie z Bożym porządkiem zbawienia, jeżeli jesteśmy przez Boga powołani, to nasze życie objęte jest Bożym planem zbawienia i nie może zostać z niego wyłączone. Tym samym ludzie, którzy cierpią z powodu grzechu, a w obliczu śmierci muszą wzdychać z utęsknieniem oczekując wyzwolenia, są właściwie już wyzwoleni przez uwielbienie. Bo pewność zbawienia apostoł opiera na pewności odwiecznego wyboru czy też wybrania. Pojawia się w ten sposób idea predestynacji. Nie jest ona główną myślą apostoła, lecz trzeba ją wziąć pod uwagę. Dobre jej zrozumienie mamy tylko wtedy, gdy rozpatrujemy całokształt apostolskich poglądów i wyobrażeń. Mianowicie pewność wybrania nie znosi odpowiedzialności za postępowanie, nie zwalnia nikogo od tej odpowiedzialności.

Słowa apostoła Pawła przynoszą nam wniosek o stałej Bożej obecności pośród nas. Bóg jest z nami, zanim Go wezwiemy. Towarzyszy nam od początku czyli naszego chrztu. Na długo zanim możemy nawet myśleć o Bogu, jesteśmy przez Niego wyznaczeni, powołani, usprawiedliwieni i uwielbieni. Dla wielu nie jest to łatwe do zrozumienia, gdyż jakże często nie pasuje do naszego doświadczenia. Nietrwałość ludzkich relacji np. coraz mniej osób ma stałe relacje w związkach małżeńskich przez całe życie. Ilość rozwodów jest coraz większa. O wiele rzeczy, które kiedyś uważano za oczywiste, musimy dzisiaj walczyć z wielkim osobistym zaangażowaniem na przykład, że ktoś myśli za mnie, nie mając na uwadze tylko własnych interesów lub też, że starzy ludzie są bezpieczni, a ich dzieci zajmą się nimi, gdy nie będą już mogli tego zrobić sami. Te nasze doświadczenia z innymi ludźmi mogą powodować niezrozumienie istoty stałej Bożej obecności pośród nas. Dzięki Duchowi Świętemu staje się to jednak mimo wszystko możliwe, gdyż to On nas przez Ewangelię powołał, darami swymi oświecił, w prawdziwej wierze poświęcił i utrzymał; tak jak całe chrześcijaństwo na ziemi powołuje, zgromadza, oświeca, poświęca i w prawdziwej, jedynej wierze w Jezusa Chrystusa utrzymuje – jak czytamy w katechizmowym objaśnieniu.

Umiłowani w Panu!

W przededniu liturgicznego Święta Zesłania Ducha Świętego chciejmy zatem prosić i prośmy w naszych modlitwach, aby Bóg Ojciec zechciał na nowo rozniecić w nas gorące pragnienie Ducha Świętego, Ducha Prawdy, Pocieszyciela. Niech Duch Święty zgromadzi w Kościele Jezusa Chrystusa wszystkich, którzy tęsknią za pokojem i społecznością z Nim. Niechaj Duch Święty czuwa nad narodem naszym i nad wszystkimi, w rękach których znajduje się los ojczyzny naszej i innych krajów. Niech zapanuje pokój w świecie pogrążonym w niepokoju.  Amen

ks. Cezary Królewicz