Niedziela Quasimodogeniti

Ale wstawszy tej jeszcze nocy, wziął obie żony swoje, obie służące swoje i jedenastu synów swoich i przebył bród Jabboku. A wziąwszy je, przeprawił je przez rzekę, następnie przeprawił też to, co miał. Jakub zaś pozostał sam. I mocował się z nim pewien mąż aż do wzejścia zorzy. A gdy widział, że go nie przemoże, uderzył go w staw biodrowy i zwichnął staw biodrowy Jakuba, gdy się z nim mocował. I rzekł: Puść mnie, bo już wzeszła zorza. Ale on odpowiedział: Nie puszczę cię, dopóki mi nie pobłogosławisz. Wtedy rzekł do niego: Jakie jest imię twoje? I odpowiedział: Jakub. Wtedy rzekł: Nie będziesz już nazywał się Jakub, lecz Izrael, bo walczyłeś z Bogiem i z ludźmi i zwyciężyłeś. A Jakub zapytał, mówiąc: Powiedz mi, proszę, jakie jest imię twoje? Na to odpowiedział: Dlaczego pytasz o imię moje? I tam mu błogosławił. I nazwał Jakub to miejsce Peniel, mówiąc: Oglądałem Boga twarzą w twarz, a jednak ocalało życie moje. A gdy przechodził przez Peniel, wschodziło nad nim słońce, on zaś utykał z powodu biodra swego. 1 Mż 32, 23-31

Quasimodogeniti – Jako nowo narodzone niemowlęta – to łacińska nazwa pierwszej niedzieli po Wielkanocy. Spróbujmy zatem, na podstawie kazalnego tekstu, dostrzec obrazy narodzin, nowego życia, zmartwychwstania.

Jakub jest w bardzo niekomfortowej sytuacji – przygotowuje się do spotkania ze swoim bratem Ezawem, od którego podstępnie wyłudził pierworództwo, a później wykradł błogosławieństwo ojca. Jest przerażony. Spodziewa się okrutnej zemsty brata. W samotności nocy stacza pojedynek. Nie bardzo wiemy z kim – z aniołem czy może z samym Bogiem – i dlaczego? Nie znamy powodu nocnego zmagania się Jakuba z przeciwnikiem. Wiemy, że pojedynek ten przypłacił przetrąconym biodrem. Ale o wiele bardziej istotne jest nie to, co stracił, ale to, co zyskał.

Nie puszczę cię, dopóki mi nie pobłogosławisz. Jakub zyskuje błogosławieństwo. Już nie pierwszy raz. Stając jednak przed rzeczywistością spotkania z bratem opuszcza go wiara, nadzieja i perspektywa przebaczenia krzywd, które mu wyrządził. Jest pełen najgorszych myśli. Ciemność nocy otocza go nie tylko fizycznie, ale wypełnia jego duszę i przyszłość. Spodziewa się najgorszego – utraty majątku, śmierci wszystkiego i wszystkich, którzy byli u jego boku. Spodziewa się, że sam nie przeżyje spotkania z bratem.

Błogosławieństwo w porównaniu ze zwichniętym biodrem to niewielka cena. Zaczyna świtać, budzi się nowy dzień. Nowy dzień zawsze przynosi nadzieję, a nadzieja, jak wiemy, nie zawodzi. Świt, wzejście zorzy, to jeden z obrazów zmartwychwstania. Nie tylko może przywieźć na myśl zmartwychwstanie Jezusa, ale niech będzie obrazem zmartwychwstania wszystkiego, co we mnie umarło, a powinno żyć i rozkwitać. Ile razy, tak jak w przypadku Jakuba, twoją duszę i twoją rzeczywistość wypełnia ciemność, strach, przerażenie przed jutrem – może musisz się z kimś spotkać, może czekasz na diagnozę lekarza. Może zmagasz się z Bogiem. Wierzę, że pewność Bożego błogosławieństwa daje siłę do zmartwychwstania, bo Zmartwychwstały ma moc wszystko odmienić. Niekiedy wystarczy tylko zaufać w Jego moc, aby wzeszło słońce, wróciły siły, duszę wypełniła nadzieja.

Ale to nie wszystko, co otrzymuje Jakub. Nie będziesz już nazywał się Jakub, lecz Izrael, bo walczyłeś z Bogiem i z ludźmi i zwyciężyłeś. Patriarcha otrzymuje nowe imię. To kolejny wielki obraz – obraz nowego początku, zmartwychwstania. Nadanie nowego imienia to nic innego jak wytyczenie nowej drogi, narodziny, nowy początek. Jakuba już nie ma. Nie ma już tego przerażonego, ogarniętego ciemnością człowieka. Narodził się Izrael – ten, który walczył z Bogiem i z ludźmi i zwyciężył. A gdy przechodził przez Peniel, wschodziło nad nim słońce. Rozpoczął się nowy dzień, rozkwitło nowe życie. Nie ma już strachu, prysło przerażenie, narodziły się pewność i odwaga. List do Efezjan nawołuje słowami ze starokościelnej liturgii: Obudź się, który śpisz, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus. (Ef 5, 14b).

Obrazy zmartwychwstania mają wielką moc stwarzania, przeobrażania naszej codzienności. Okażmy za nie wdzięczność i chciejmy być ich częścią. Dziękujmy Bogu za ich uzdrawiającą moc. Amen.

ks. Bogusław Cichy