Niedziela Reminiscere
Od góry Hor wyruszyli potem ku Morzu Czerwonemu, aby obejść ziemię Edom. Lecz lud zniecierpliwił się w drodze. I zaczął lud mówić przeciw Bogu i przeciw Mojżeszowi: Po co wyprowadziliście nas z Egiptu, czy po to, abyśmy pomarli na pustyni? Gdyż nie mamy chleba ani wody i zbrzydł nam ten nędzny pokarm. Wtedy zesłał Pan na lud jadowite węże, które kąsały lud, i wielu z Izraela pomarło. Przyszedł więc lud do Mojżesza i rzekli: Zgrzeszyliśmy, bo mówiliśmy przeciwko Panu i przeciwko tobie; módl się do Pana, żeby oddalił od nas te węże. I modlił się Mojżesz za lud. I rzekł Pan do Mojżesza: Zrób sobie węża i osadź go na drzewcu. I stanie się, że każdy ukąszony, który spojrzy na niego, będzie żył. I zrobił Mojżesz miedzianego węża, i osadził go na drzewcu. A jeśli wąż ukąsił człowieka, a ten spojrzał na miedzianego węża, pozostawał przy życiu.
4 Mż 21,4-9
Gdy droga do celu wydłuża się, nie zawsze potrafimy przyjąć to z pokorą i zrozumieniem. Wie o tym każdy, kto choć raz podróżował z dziećmi i słyszał to odwieczne powtarzane wciąż pytanie: „…daleko jeszcze…?”. Łatwo wtedy stracić cierpliwość, łatwo dać ponieść się emocjom…
Emocje dochodzą do głosu i biorą górę nad rozumem i wiarą w dzisiejszej biblijnej historii. Nie tak wyglądały marzenia Izraelitów o drodze do Ziemi Obiecanej. Euforia i radość związana z wyzwoleniem z niewoli egipskiej szybko zderzyły się z prozą dnia codziennego. Wszechobecny piach pustyni skutecznie „wyssał” z ludzi radość i nadzieję. Nawet manna pojawiająca się dzięki Bożej opatrzności zdążyła już zbrzydnąć. Trudy codziennego życia zagłuszyły optymizm, wiarę, zaufanie i wdzięczność. A ponieważ życie nie zna pustki – ich miejsce zajęły inne wartości, inne myśli i uczucia. Poczucie nieustannego zagrożenia i niepewności zaczęło kiełkować w wątpliwościach, strachu i narzekaniach. Zmęczenie i rozgoryczenie stały się doskonałą pożywką dla teorii spiskowych: „wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy pomarli na pustyni”. Pamięć o cierpieniu i ucisku w niewoli jakby przybladła. Głos skargi stał się głosem oskarżenia względem Boga i Mojżesza. Bunt wisiał w powietrzu…
Nie jest to sytuacja nam obca i trudna do obserwacji. W czasach naznaczonych różnorodnymi kryzysami (społecznymi, gospodarczymi, materialnymi lub politycznymi) jesteśmy szczególnie narażeni na upadek i zagubienie się w otaczającej nas rzeczywistości. Gdy rośnie brak zaufania do ogólnie szanowanych osób, instytucji czy też nawet kościoła – budzi to nie tylko pytania o przyszłość, ale rodzi zgorzknienie, rezygnację, apatię, osłabia wiarę, podkopuje nasz dotychczasowy system norm i wartości. W natłoku negatywnych doznań i myśli można się zagubić. Można dać się omamić, zatruć swoje życie jadem nienawiści, ksenofobii, spiskowych teorii i fałszywych nauk.
Naród wybrany wędrując do Kanaanu zapomniał o Bożej opatrzności, której doświadczył i dał opanować się strachowi. Biblijna relacja przypomina, że nie ma grzechu bez konsekwencji. Nie ma życia, czynów i słów, które nie niosłyby ze sobą konkretnych skutków. Jadowite węże stają się karą za zwątpienie i brak wiary. Grzech ma zawsze swoją przerażającą cenę: Zapłatą za grzech jest śmierć (Rz 6,23)…
Gdy pojawia się cierpienie, pojawia się refleksja nad jego przyczyną i rozpoczyna się szukanie pomocy: Zgrzeszyliśmy, bo mówiliśmy przeciwko Panu i przeciwko tobie; módl się do Pana, żeby oddalił od nas te węże. Te słowa to doskonała ilustracja do tego, co przeżywamy gdy szukamy Bożej bliskości i wsparcia w społeczności Komunii Świętej. Zanim dostąpimy uleczenia, zanim zrzucimy z siebie ciężar grzechów – najpierw stajemy przed Bogiem w naszej spowiedniej refleksji. Uświadamiamy sobie i wyznajemy nasze grzechy popełniane myślą, mową, uczynkiem (i zaniedbaniem). Prosząc Boga o pomoc wkraczamy na drogę ratunku, drogę doświadczania przebaczenia i łaski.
Bóg poruszony szczerą prośbą ludu – odpowiada. Nie obraża się, nie zwleka z udzieleniem odpowiedzi: Zrób sobie węża i osadź go na drzewcu. I stanie się, że każdy ukąszony, który spojrzy na niego, będzie żył. Nie jest to coś oczywistego, coś w co łatwo byłoby uwierzyć. Wśród Izraelitów z pewnością nie zabrakło i tych, którzy wyśmiali tak ofiarowaną pomoc. W niejednym przypadku upór zagłuszył strach, a egoizm przesłonił wiarę.
Miedziany wąż na drzewcu to znak ratunku stawiający przed człowiekiem konkretne wymaganie co do zmiany sposobu życia i kierunku patrzenia. Bóg mówi: odwróć swój wzrok od pełzających węży, spójrz w górę, ujrzyj ofiarowany ratunek, uwierz w Bożą moc, która może uwolnić cię od strachu i śmierci. Nawróć się, przemień, zaufaj Mi, porzuć bezradność i beznadzieję, która mówi ci, że wszystko stracone, że nic nie da się zrobić. Miedziany wąż na drzewcu to znak, w którym Bóg uświadamia jedną rzecz – Ja jestem potężniejszy niż wszystko co ci zagraża, potężniejszy niż to co budzi w tobie strach, niepokój i przerażenie. Ja jestem twoim ratunkiem. Ja wskazuję drogę, nawet jeśli ty jej nie widzisz. Nie jesteś bezbronny/a, jeśli Mi uwierzysz… Bóg jest ucieczką i siłą naszą, Pomocą w utrapieniach najpewniejszą. (Ps 46,2)
W czasie pasyjnym, w niedzielę Reminiscere wyznajemy i wołamy wraz z psalmistą: Pamiętaj, Panie, o miłosierdziu i o łasce swojej, Gdyż są one od wieków! (Ps 25,6) Spoglądamy na Ukrzyżowanego – obraz cierpienia, hańby i tryumfu zła. Ale jako wierzący – patrzymy na znak zwycięstwa życia nad śmiercią, łaski nad grzechem. Spoglądamy ponad naszym strachem i codziennymi wątpliwościami. Spoglądamy z nadzieją na ratunek i doświadczenie pomocy. I chociaż czasem jesteśmy jak dzieci w długiej podróży, które zniecierpliwione i rozdrażnione pytają „…daleko jeszcze…?”, to chcemy w tym czasie pasyjnym budować się w wierze i nadziei. Chcemy szukać trwałego źródła naszych sił i ufności. Chcemy pamiętać i świadczyć o tym, że: Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. (J 3, 14-16)
Amen
ks. Michał Walukiewicz