Niedziela Rogate

„Przede wszystkim więc napominam, aby zanosić błagania, modlitwy, prośby, dziękczynienia za wszystkich ludzi, za królów i za wszystkich przełożonych, abyśmy ciche i spokojne życie wiedli we wszelkiej pobożności i uczciwości. Jest to rzecz dobra i miła przed Bogiem, Zbawicielem naszym, który chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy. Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus, który siebie samego złożył jako okup za wszystkich”. 1 Tm 2, 1-6a

W jaki sposób można nawiązać kontakt z Bogiem?

Czekając na uderzenie błyskawicy? Poświęcając się bez reszty działaniom charytatywnym z pobudek religijnych? Stając się lepszym człowiekiem, tak by Bóg mógł mnie zauważyć i zaakceptować? W żaden z tych sposobów. A zatem jak? Słowem klucz jest MODLITWA, dlatego chciałbym Was dzisiaj zaprosić do kilku refleksji na temat modlitwy, zadając pytanie: czym jest ona dla Ciebie? Jakie miejsce zajmuje w harmonogramie twojego dnia i życia, czy też w katalogu codziennych zadań i wewnętrznych potrzeb?

Drogie Siostry i Bracia w Jezusie Chrystusie,

mamy dzisiaj doskonały czas do refleksji na temat modlitwy, ponieważ w okresie po wielkanocnym, a dokładnie w 5 niedzielę po zwycięstwie naszego Zbawiciela nad śmiercią i Jego zmartwychwstaniu, możemy świętować niedzielę Rogate, co znaczy po prostu: proście, módlcie się.

Sądzę, że każda i każdy z nas zapisaliśmy głęboko w swojej pamięci słowa pierwszych modlitw, których uczyli nas w dzieciństwie rodzice, dziadkowie, czy pierwsi katecheci. W naszej pobożności, mniej lub bardziej tkwi też wyuczona na spotkaniach kościelnych definicja, według, której modlitwa jest rozmową i dialogiem z Bogiem.

Pewne znane porównanie mówi, że modlitwa jest pulsem chrześcijańskiego życia i chrześcijańskiej wiary. Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że zanik pulsu jest jednym z pierwszych symptomów śmierci człowieka. Podobnie jest w życiu religijnym, gdy zabraknie modlitwy. Zatem modlitwy w życiu chrześcijanina nigdy nie może zabraknąć. Ona ma być codziennością chrześcijan, rozmową z Bogiem i wypowiadaniem przed Nim tego, co zapisane w najgłębszych zakamarkach twojego i mojego serca. To także dziękczynienie za to, co się wydarzyło w naszym życiu i powiedzenie Bogu „tak”, zwłaszcza wtedy, gdy nie wszystko idzie po naszej myśli i trudno nam zrozumieć Jego wolę, a co dopiero ją zaakceptować. Musimy uwierzyć, że każde słowo, które zanosimy do Boga w czasie modlitwy nie wraca do nas puste. Bardzo często to właśnie w cichej, pokornej modlitwie otrzymujemy odpowiedź dotyczącą naszego życia i łaskę zrozumienia przeciwności, jakich doświadczamy.

Gdy kiedyś zapytałem znajomego, czym jest dla niego modlitwa, odpowiedział: Modlitwa jest darem, ale i wyzwaniem. Bywa czasami dla mnie trudna, ponieważ mam swoje prośby, które Bogu polecam w modlitwie, jak również sprawy innych ludzi, którzy są mi bliscy. Mam jednak świadomość, że Bóg może to wszystko widzieć inaczej i nie wysłuchać moich modlitw tak, jak ja bym tego oczekiwał. To jest trudne. Całkowite zaufanie Bogu, że On wie lepiej, co jest dla mnie optymalne i idealne. Moje modlitwy bardzo często wyglądają jak zapchana towarem niebieska torba z IKEI, które podsuwam Bogu do podpisu w ogóle nie pytając, co On o tym myśli. To, co jest jednak najcenniejsze to wiara, że żadna moja modlitwa nie idzie w „próżnię”, bowiem każde spotkanie z Bogiem na modlitwie przemienia i otwiera serce nie tylko na Boga, ale także na drugiego człowieka.

Apostoł Paweł również podkreślał siłę i moc modlitwy, gdy pisał do Tymoteusza: Przede wszystkim napominam, aby zanosić błagania, modlitwy, prośby i dziękczynienia za wszystkich ludzi. Zdajemy sobie sprawę, że to niełatwe zadnie. Prostym jest przecież modlić się za siebie, swoich bliskich, przyjaciół czy znajomych. Ale modlić się o ludzi zupełnie obcych. Co więcej, modlić się za wszystkich ludzi? To przecież oznacza prosić także za tych, których nie darzymy zbytnią sympatią, a nawet o naszych nieprzyjaciół i wrogów. Jednakże to wezwanie jest bardzo aktualne i dzisiaj. To jest wezwanie dla nas. Wezwanie, które zobowiązani jesteśmy realizować, a środkiem, który jest nam do tego dany, jest właśnie rozmowa z Bogiem. Wierzę w to, że gdy chrześcijanie będą się modlić o siebie nawzajem, gdy będą się modlić o wszystkich ludzi, świat będzie się zmieniał, a szacunek, miłość i zgoda będą widoczne w życiu całych społeczeństw. Jestem też pewien, że żadne z westchnień modlitewnych, nigdy nie pozostanie bez odpowiedzi, nawet jeżeli dzisiaj tak mi się wydaje. Bóg słucha każdego słowa i odpowiada na każde z nich we właściwym czasie. Otwórzmy tylko szeroko nasze oczy, a dostrzeżemy ślady Jego stóp na naszej życiowej drodze i mocny uchwyt Jego dłoni, która nas prowadzi, chroni i pomaga wstać, gdy jest nam ciężko. Nie zapomnijmy nigdy o tym, że być pobożnym znaczy nieustannie modlić się za wszystkich. Prośmy Boga, by stale dodawał nam ku temu sił i odwagi.

Niech dzisiejsza niedziela i Słowo Boże, zachęcą nas do szczerej i gorliwej modlitwy zanoszonej przed Boży majestat w imieniu Jezusa Chrystusa, albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus, który siebie samego złożył jako okup za wszystkich.

 

Zapraszam Cię do modlitwy.

Boże, nasz Ojcze, pobłogosław dzisiejszy dzień: moje myśli, słowa i czyny, abyśmy ciche i spokojne życie wiedli we wszelkiej pobożności i uczciwości. Wysłuchaj mojej prośby przez Jezusa Chrystusa, Pana i Zbawiciela naszego. Amen.

ks. Daniel Ferek