Ostatnia Niedziela po Epifanii

Zdejmij sandały, ponieważ miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą (2 Mż 3,5).

Słowa te są pierwszym poleceniem, które Bóg kieruje do Mojżesza. Mojżesz nie wie jeszcze, że będzie musiał wrócić do Egiptu. Nie wie, że spotka swojego starszego brata. Nie wie, że Najwyższy wybrał go, aby wyprowadził lud izraelski z niewoli. Nie zna jeszcze imienia Tego, z którego polecenia wszystko to się wydarzy. Tak jakby tym prostym poleceniem Bóg chciał przygotować Mojżesza do spotkania z sobą.

Zdejmij sandały, ponieważ miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą  – jednak co znaczą te słowa? Dlaczego Mojżesz otrzymał nakaz zdjęcia sandałów z nóg? Dlaczego na świętą ziemię należy wchodzić boso? To pytania, które możemy zadać, czytając ten biblijny werset. Sami nie mamy w zwyczaju ani obowiązku zdejmowania butów, kiedy wchodzimy do kościoła, nie mamy miejsc tak bardzo świętych (w naszym rozumieniu), aby pozbywać się obuwia. Tym bardziej polecenie to staje się dziwne i niezrozumiałe. Ze wspomnień naszych rodziców lub dziadków wiemy o innej praktyce – kiedy wchodzili do kościoła, ubierali buty. Na marginesie – wchodząc do kościołów Etiopskiego Kościoła Ortodoksyjnego należy zdjąć buty. 

Ale wróćmy do tematu. Gdy wyprowadzisz lud z Egiptu, będziecie służyć Bogu na tej górze (2 Mż 3,12) – słyszy Mojżesz. A więc, Mojżeszu – zdaje się mówić Pan Bóg – zdejm z nóg sandały, poczuj tę ziemię, stań się jej częścią. Przestań zachwycać się tylko dziwnym zjawiskiem krzewu, który płonie i się nie spala. Poczuj tę ziemię pod swoimi stopami, utożsam się z nią. Niech zapadnie ci w sercu i w pamięci, bo ziemia, na której stoisz stanie się ważna dla całego narodu, bo na niej będziesz spotykał się ze mną – świętym Bogiem.

Jedynie Bóg jest tym, który uświęca miejsca, czasy, ludzi, przedmioty. Tylko On czyni świętym. Mojżesz spotyka się z Bogiem na górze Horeb, który w innych biblijnych fragmentach nazwany jest Synajem. Spotyka się ze świętym Bogiem i ma zdjąć sandały z nóg. Bez sandałów bardzo niewygodnie, stąpać trzeba ostrożnie, żeby nie pokaleczyć stóp. Ale dopiero wtedy wszystko okaże się prawdziwe, autentyczne. Dopiero wtedy będzie można poznać to miejsce naprawdę. Nic mnie nie oddziela. Nic nie zafałszowuje prawdziwości miejsca. Można miejsce poczuć całym sobą.

Ale to nie wszystko. Zdjąć buty, to wstęp do tego, aby spotkać się z Bogiem. Zdjąć maskę i samemu być szczerym, przestać udawać. Na górze Horeb dzieje się dla Mojżesza coś, czego się nie spodziewał, o co nie prosił, za czym nie tęsknił, o czym w ogóle nie myślał. Na górzę Horeb życie pasterza skomplikowało się, pogmatwało, Najwyższy nadał jego codzienności zupełnie inny kierunek. Mojżesz nie zgadza się na zmianę swojego życia. Jakże szczerze i dosadnie chce przekonać Boga, że nie jest dobrym kandydatem, aby wykonać Jego wolę. Nie udaje. Całym sobą chce odiweźć Boga od Jego decyzji. Broni się jak może, aby nie wracać do Egiptu. Kim jestem, że mam pójść do faraona i wyprowadzić Izraelitów z Egiptu? – pyta Mojżesz (2 Mż 3,11).  A kiedy mnie zapytają, jakie jest Jego imię, to co mam im odpowiedzieć? (2 Mż 3,13). A jeśli mi nie uwierzą i nie usłuchają? (2 Mż 4,1).  W końcu rozpaczliwe i otwarcie protestuje: Panie mój, proszę! Nie jestem człowiekiem wymownym ani od wczoraj ani od przedwczoraj (…), ponieważ mam ociężałe usta i ociężały język. Panie mój, proszę, poślij kogoś innego! (2 Mż 4,10.13).

Również i my, stając przed Bogiem, zdejmijmy, a może zrzućmy fałszywe wyobrażenia o sobie, Bogu, drugim człowieku i świecie, który nas otacza. Odrzućmy to wszystko, co oddala nas od Boga; co powoduje, że widzimy jak przez mgłę. Być może nie będzie to wędrówka na górę, ale w dół, w głąb siebie, aby, jak mówi psalmista, z głębokości wołać do Boga. Tak czy owak należy zdjąć, zrzucić wszystko, co myślę o sobie, co myślą o mnie inni. Nawet to, co myślę o Bogu. Dopiero wtedy będę mógł cieszyć się niezafałszowaną niczym relacją z Bogiem. Dopiero wtedy będę mógł spotkać się z Nim naprawdę. Amen. 

ks. Bogusław Cichy