Pamiątka Reformacji

Słuchaj Izraelu! Pan jest naszym Bogiem, Pan jedyny! Będziesz miłował Pana, twego Boga, z całego swego serca i z całej swojej duszy, i z całej swojej siły. Niechaj pozostaną te słowa, które Ja dziś tobie nakazuję, w twoim sercu. Będziesz powtarzał je swoim synom i będziesz mówił do nich, przebywając w domu, idąc drogą, kładąc się spać i wstając. Przywiążesz je jako znak na ręce i jako ozdobę miedzy oczami. Napiszesz je na odrzwiach swego domu i na swoich bramach. 5 Mż 6,4-9. (Biblia Ekumeniczna, Towarzystwo Biblijne w Polsce, Warszawa 2019)

Siostry i Bracia w Panu Jezusie,

Słowa, które są podstawą reformacyjnego rozważania stanowią żydowskie wyznanie wiary i jednocześnie pełnią funkcję modlitwy o randze porównywalnej z nowotestamentową Modlitwą Pańską. Każdy religijnie wychowany i ukształtowany Żyd musi je znać. Mówią one
o wyjątkowości i unikalności Boga. Nie ma innego, jest jedyny. Dla nas to dziś oczywiste, jednak Hebrajczycy otrzymujący prawo na pustyni Synaj „dopiero co” wyszli z politeistycznego kontekstu religii egipskiej, a już za moment mieli zmierzyć się wielobóstwem kananejskim i jego atrakcyjnymi formami kultu (uczty i orgie seksualne itp). Stąd tak ważne przypomnienie, że Bóg jest jeden, a formy Jego kultu są precyzyjnie określone. W modlitwie/wyznaniu wiary „Słuchaj Izraelu” idziemy jednak znacznie dalej. Nie chodzi tylko o obrzędowość, liturgię i religijne obyczaje/normy – Będziesz miłował Pana – czytamy.

Czy da się miłować na rozkaz? Wątpię. Czy miłość jest jakimś poleceniem, które należy wykonać? Przecież wiemy, ze tak się nie da. I nie o to tu chodzi, choć dosłownie można by to tak odczytać. Bóg Izraela jest Bogiem miłości. Okazał ją wielokrotnie swemu ludowi objawiając się jako Bóg kochający. Cudownie wyprowadził z Egiptu suchą stopą po Morzu Czerwonym, zaopatrywał w wodę na pustyni, karmił manną i przepiórkami, dawał zwycięstwo w bitwach
i potyczkach. Nie znosił niewierności i zdrady w postaci oddawania czci bożkom ze złota, drewna i kamienia. Boża miłość, to uczucie okazane w praktyce, w trosce, przychylności, zaopatrywaniu w to, co dobre. Bóg już dawno pokochał swój lud w Noem, Abrahamie, Izaaku, Jakubie i jego potomkach. Okazał swą miłość wielokrotnie i teraz, u progu Ziemi Obiecanej, oczekuje i przypomina, że także chce być szczerze i wszystkimi siłami pokochany przez swój lud. Jeśli Izrael odwzajemnia miłość swojego Pana, cóż złego może się wydarzyć?

Druga część modlitwy „Słuchaj Izraelu” odnosi się do Bożych Słów. One mają być nośnikiem wzajemnej miłości, a kochający człowiek powinien o nich zawsze pamiętać
i przestrzegać. Boże nakazy i zakazy zawarte w Torze mają być dla każdego Żyda drogowskazem i kompasem w przypadku nawet najdrobniejszych decyzji. Życie zgodne z Bożym Słowem ma być odpowiedzią na Bożą miłość. Posłuszeństwo Bożemu prawu nie ma stanowić kagańca narzuconego ludowi, ale formą odwzajemnienia uczucia, którym lud został uprzednio obdarzony. Z drugiej strony, należy pamiętać, że Boże prawo, jakkolwiek nie zawsze zrozumiałe, ma chronić Boże dzieci przed zagrożeniami i niebezpieczeństwami.

Co powyższe ma wspólnego z 508-mą Pamiątką Reformacji? W sensie dosłownym – niewiele. Jednak w kontekście miłości i roli Bożego Słowa – już całkiem sporo.

Skupmy się zatem na miłości i posłuszeństwie. Reformacja nie zaczęła się i nie skończyła na 31 października 1517 roku. Zaczęła się u Lutra o wiele wcześniej. Benedykt XVI w swoim przemówieniu w Erfurcie, sprzed kilkunastu już lat, podkreślał rolę pytania „Jak znajdę łaskawego Boga?”. Luter szukał odpowiedzi w skrupulanckiej pobożności i niezwykle intensywnych praktykach pokutnych, co jednak nie dało wyczekiwanych rezultatów. Długie rozmowy ze spowiednikiem Johannesem Staupitzem i podjęcie studiów z Biblistyki były kolejnymi ważnymi krokami. Wreszcie przyszedł nie 1517, a 1515 rok i wykłady młodego profesora Marcina na temat Listu Apostoła Pawła do Rzymian. Luter zapewne sam nie spodziewał się, że lektura i konieczność prowadzenia wykładów staną się dla niego przełomowe. W Hymnie Bożej Łaski, jakim niewątpliwie jest List do Rzymian, Marcin odkrywa Boga, który kocha, lituje się, zna grzeszną kondycję człowieka, ale mimo to go przygarnia. Obejmuje i wybacza. Odtąd grzeszny człowiek poznawszy Bożą miłość odwzajemnia ją, a jego posłuszeństwo Słowu, choć nie zawsze doskonałe, ma stać się wyrazem miłości skierowanej na Stwórcę. Odkrycie „Łaskawego Boga” ma miejsce już na dwa lata przed publikacją Tez. Jednak wtedy jeszcze nic z tego nie wynikało. Przełomowe refleksje młodego profesora teologii nie wykroczyły poza poziom przestrzeni akademickiej. Trzeba było odpowiedniej stymulacji, by reformatorskie odkrycie się upowszechniło. I tu dochodzimy do postaci dominikanina Jana Tetzla, odpustowego kaznodziei. Choć nie działał w Wittenberdze (Fryderyk Mądry wydał zakaz), to jednak jego aktywność była powszechnie znana i stała się stymulatorem dalszych wydarzeń. Luter ułożył i spisał łaciną Tezy, rozesłał je profesorom i biskupom z nadzieją na naukową debatę. Jednak spod prasy drukarskiej Gruenenberga w Wittenberdze wyszło nieco więcej egzemplarzy – poza zleceniem ich autora. Ktoś uznał, że dobrze będzie przetłumaczyć je na niemiecki i jeszcze bardziej rozpowszechnić. Dalszy przebieg wydarzeń już znamy.

List do Rzymian, Słowo Nowego Testamentu, Ewangelia zaczęły być odczytywane
w nowym kluczu hermeneutycznym – kluczu miłości i łaski. Swoją drogą, kolejnym z wielu etapów Reformacji, prawdopodobnie najważniejszym, okazało się przetłumaczenie przez Lutra i jego współpracowników pierwsze Nowego Testamentu, a potem całej Biblii. Boże Słowo, choć nadal zbyt drogie, by dotarło pod zwykłe strzechy, znacząco się upowszechniło w języku ludu. Później doszły jeszcze Katechizmy – Mały i Duży. Coś w rodzaju podręcznika chrześcijaństwa
– Biblii w pigułce, którą mógł posiadać i czytać już każdy człowiek jako-tako składający w słowa litery łacińskiego alfabetu.

W ten sposób Boże Słowo coraz intensywniej docierało do przeciętnego człowieka. Choć nie było przywiązane na nadgarstku i umieszczone między oczami, jak w modlitwie „Słuchaj Izraelu”, to jednak było czytane jako Boża deklaracja miłości. Można było tę miłość odwzajemniać choćby posłuszeństwem.

Tyle na temat tekstu kazalnego i historii Reformacji w skromnej pigułce. A jak jest dzisiaj? Polemiki i debaty religijne, które rozpalały renesansowe umysły dość mocno wyblakły i się przykurzyły. Zainteresowanie Kościołem, nabożeństwem zdaje się maleć, co jest zjawiskiem ekumenicznym. Efekt procesów laicyzacyjnych, które szczególnie w naszej części Europy przybrały w ostatnich latach na sile, jest widoczny gołym okiem. Potwierdzają to badania w obszarze socjologii. Miłosny list Bożej Ewangelii, hymn Bożej łaski w postaci Listu do Rzymian jest odczytywany przez kurczące się grono adresatów. Odpowiedź, w której wyraża się posłuszeństwo, choć dziś to może bardziej chrześcijański styl życia, nie ma tłumnego, gremialnego charakteru. Wspomniany już Benedykt XIV ponad 50 lat temu zapowiedział, że chrześcijaństwo przyszłości, będzie udziałem małych, ale samoświadomych grup. Nie pomylił się. To oznacza, że nadal, choć może już nieco inaczej, odczytywane jest biblijne wyznanie Bożej miłości. Nadal, choć nieco inaczej udzielamy na nie odpowiedzi w postaci choćby posłuszeństwa i skoncentrowania się na lekturze Biblii.

Ostatnio spotkałem po kilku latach niewidzenia się koleżankę pastorkę z Finlandii. Mamy dzieci w podobnym wieku. Heidi opowiadała mi z dumą o swoim synu, koszykarzu, który razem z kolegami nie wstydzi się Chrystusa. Czytają Biblię, próbują zrozumieć tekst, a na mecze koszykówki zakładają buty z wyszytym własnoręcznie krzyżem (wiadomo, że dla koszykarza buty to niemal relikwia). Zdarza się, że celowo w motyw krzyża układają się taśmy fizjoterapeutyczne na ramionach i przedramionach zawodników. To publiczna deklaracja wiary. Mała w skali globalnej, ale za to szczera, osobista i przez to najwyższej rangi.

W minioną niedzielę parafianin, który wstąpił do opolskiej parafii kilka lat temu wręczył mi małą broszurkę – Zobacz, przeczytaj, to o tym, jak zostałem luteraninem – będzie dostępna jako e-book. Jestem już po lekturze „Jak zostać luteraninem i dlaczego”. Tekst dostępny jest na stronie zwyklosci.pl. Kordian Krawczyk opisuje bez lukru i przesadnej afirmacji czym jest w jego rozumieniu luteranizm i jak do tego doszło, że ów luteranizm stał się częścią jego tożsamości. Jego książeczka stała się szczerym i pięknym wyzwaniem wiary, obfituje w teologiczne interpretacje doprawione szczyptą sarkazmu i licznymi nawiązaniami do kultury popularnej.

Obydwa przykłady uświadamiają mi, że Boże wezwanie zawarte w Słowie, na różne sposoby dociera indywidualnie do człowieka, że go zmienia i doprowadza do udzielenia odpowiedzi wyrażającej się choćby w posłuszeństwie. To oznacza ni mniej, ni więcej, że Reformacja, choć może przez małe „r” dzieje się dalej. Pragnę zaznaczyć, że tak rozumiane zjawisko nie ma charakteru wyłącznie konfesyjnego, ale często indywidualny. Dzieje się zawsze w konfrontacji ze Słowem o łasce i w odpowiedzi na nie. Tak, jak miało to miejsce w przypadku pewnego saksońskiego zakonnika wykładającego biblistykę na jednym z prowincjonalnych uniwersytetów. Wielkie zmiany zaczynają się od skromnych procesów i małych wydarzeń. Amen.

bp Wojciech Pracki