Wigilia Narodzenia Pańskiego 2022

Ogarnął ich [pasterzy] wielki strach, lecz anioł powiedział do nich: Nie bójcie się! Oto przynoszę wam dobrą nowinę, wielką radość dla całego ludu. Dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, który jest Chrystusem, Panem.

Łk 2,9c-11

Drogie siostry i bracia w Chrystusie,

można odnieść wrażenie, że sięgając co roku po tę samą historię niezwykłych narodzin Jezusa w Betlejem, niejednokrotnie znając ją na pamięć – czytamy ją przecież przy stole wigilijnym, dzieci odgrywają te sceny w jasełkach, z roku na rok wyznaczamy sobie podobne tempo przeżywania świątecznego czasu – świetnie sobie ją oswoiliśmy. Niczym nie da się nas zaskoczyć. Aż chciałoby się cytować: wyszedł dekret cesarza Augusta, aby spisano cały świat. Pierwszy ten spis odbył się, gdy Kwiryniusz był namiestnikiem Syrii… Zapewne świetnie pamiętamy, że Józef z Marią ruszyli do Betlejem i nie było dla nich miejsca w gospodzie. Fakt, że Jezus rodzi się w miejscu, w którym dominują zwierzęta, że jego kołyską i łóżeczkiem jest przedmiot, w którym one znajdują swój pokarm, nie robi chyba już na nas zbyt wielkiego wrażenia. Śpiewamy o tym od małego, ta wieść towarzyszy nam nawet podczas zakupów w supermarketach. Cud betlejemskiej nocy chyba nam trochę spowszedniał.

Niemniej, tym, co jest dla mnie bardzo ważne w mojej kaznodziejskiej służbie, to odkrywanie, w jaki sposób biblijny tekst może korespondować z naszą rzeczywistością. Wierzę, że Duch Święty wykorzystuje świadectwo natchnionych autorów i porusza nasze umysły oraz serca, aby za każdym razem na nowo, pomimo, że słyszymy te teksty po raz dwudziesty, trzydziesty, pięćdziesiąty lub osiemdziesiąty, zasygnalizować nam coś wyjątkowego. Stąd w ten szczególny świąteczny czas, nawet może oswojony, skrojony na miarę naszych oczekiwań i poczucia bezpieczeństwa ufam, że po raz kolejny doświadczymy Bożej mocy płynącej z Jego Słowa.

Jak wygląda świętowanie Bożego Narodzenia w 2022 roku? Łatwo o radość, spokój przy wigilijnym stole? Z kim świętujemy? Z tymi samymi osobami, co zawsze? Być może w tym roku jest nas więcej, słychać różne języki, pojawiają się nowe potrawy, choćby z Ukrainy… to święta w czasie niepokojów wojennych. To święta przeżywane wraz z uchodźcami. To święta pełne obaw ze względu na wysoką inflację, zdominowane przez kryzys ekonomiczny. To czas, gdy być może bardziej niż zazwyczaj dostrzegamy, jak bardzo jako Polacy jesteśmy podzieleni – również w rodzinach. Może nie jest nam wcale prosto świętować.

To, co w szczególny sposób przemawia do mnie w tym roku, to fakt, że atmosfera w Betlejem również jest daleka od sielanki. Też zapewne panował tam pośpiech, przez miasteczko przewijało się mnóstwo osób w dużym pędzie, hałasie, gorączkowych poszukiwaniach. Maria z Józefem są zaniepokojeni, szukają, lecz nie umieją znaleźć miejsca na nocleg. Spokojna noc pasterzy zostaje przerwana przez niesłychaną wieść. Mędrcy w swoich poszukiwaniach są zagubieni i zamiast do Betlejem trafiają do Jerozolimy. Wreszcie, w momencie, gdy wydaje się, że sytuacja ulega uspokojeniu, na ulicach Dawidowej mieściny znowu dużo się dzieje – lecz tym razem rozbrzmiewa tam płacz kobiet, gdy pada rozkaz o wymordowaniu niemowląt… Ewangelie nie dostarczają nam cukierkowego, pozbawionego napięć obrazu, to nie jest oswojony obraz, który my często próbujemy sobie na siłę wytworzyć. To opowieść o wkraczaniu Bożego Syna w ten świat – świat pełen strachu, ciemności i zła.

W końcu to opowieść o Zbawicielu. Kimś, kto ma uratować ludzkość. Skoro potrzebny jest ratunek, to znaczy, że jest naprawdę źle. Strach, ból, cierpienie jest zatem czymś naturalnym, powszednim. Doświadczenie bohaterów scen z Betlejem to potwierdza. Gdy Bóg wkracza w ten świat, człowiek konfrontowany z Jego mocą nierzadko potrafi się przestraszyć. Gdy Bóg wyznacza człowiekowi jakieś konkretne zadanie, na pierwszy rzut oka potrafi ono sparaliżować. Gdy trzeba innym przekazać to, czego w naszym życiu dokonał Bóg, nierzadko bywamy onieśmieleni, boimy się wyśmiania i wykluczenia. Kto wie, czy to nie było doświadczeniem pasterzy na polach betlejemskich.

Co jednak słyszą? Nie bójcie się. Dlaczego? Bo kierowana jest do nich dobra nowina, wielka radość dla całego ludu. Mają nie bać się temu ludowi to obwieścić. Zbawiciel nie jest bowiem jedynie zbawcą pasterzy. Ratunek ma objąć wszystkich. Małe dziecko ma być Mesjaszem, Panem wszystkich. We wszystkich swoich doświadczeniach, przeciwnościach losu, w obliczu tego, że jako grupa społeczna niespecjalnie byli wiarygodni i szanowani – mieli się nie zniechęcać. To do nich przybył anioł. To im jako pierwszym obwieścił dobrą nowinę. Ich przerażenie ma zostać zastąpione Bożą mocą i zadaniem bezpośrednio od Niego. Boży Syn ma ocalić ich od tego wszystkiego, czego się boją, co spędza im sen z powiek. Ta historia ma w sobie wiele dramatyzmu. Ale pomimo tego – a może właśnie ze względu na dramat ludzkości – anioł zwiastuje pasterzom wielką radość. Bo oto dzień zbawienia. Oto dzień ratunku. Oto dzień, gdy nie trzeba już się bać.

Nie wiem, czy łatwo będzie nam się w te święta radować. Zmagamy się z wieloma wyzwaniami i doświadczeniami. To czas wielu skrajnych i silnych emocji. Niemniej życzę Ci, droga siostro i bracie w Chrystusie, byś na własnej skórze odczuł, że w twój świat – poukładany, zagmatwany, jasny, ciemny bądź szary – ze swoją mocą wkracza Ktoś, kto kocha, troszczy się i chce uratować Cię od złego. I by to wniosło w Twoje życie wielką radość.

I byś tą radością potrafił dzielić się z innymi, tak jak czynili to pasterze, pierwsi świadkowie niesamowitej betlejemskiej nocy. Amen.

ks. Piotr Sztwiertnia