1. Dzień Świąt Narodzenia Pańskiego

O, jak piękne są na górach nogi zwiastuna dobrej nowiny, który ogłasza pokój, zwiastuje dobro, ogłasza zbawienie, który mówi do Syjonu: Twój Bóg króluje!
Głos! Twoi strażnicy podnoszą głos, razem radośnie wołają, bo na własne oczy widzą, jak Pan powraca na Syjon.
Radujcie się i wspólnie świętujcie, ruiny Jerozolimy!
Pan bowiem pocieszył swój lud, odkupił Jerozolimę. Pan obnażył swoje święte ramię na oczach wszystkich narodów i wszystkie krańce ziemi zobaczą zbawienie naszego Boga.
Iz 52,7-10

Drogie siostry i bracia w Jezusie Chrystusie!

W dziejach ludzkości posłańcy najczęściej kojarzeni bywali z zapowiedzią nadchodzącego niebezpieczeństwa. W krok za przekazanymi informacjami dało się słyszeć marszrutę często wielu stóp. Jednostajny rytm zbliżających się wojowników nie wróżył nic dobrego. Gdy wystarczyło czasu następowała natychmiastowa ewakuacja, czasem nieodwracalny exodus. Trudno było się zachwycać stopami czy nogami oprawców, którzy zazwyczaj próbowali zdobywane tereny podporządkować sobie pod swe stopy, niejednokrotnie dosłownie demonstrując nimi swą siłę, miażdżąc swego przeciwnika. Stopy w orientalnej symbolice oznaczały dumę, pewny krok, stabilną postawę, ale także instrumenty imperialnej władzy czy militarnego ujarzmienia. Wdeptywanie w ziemię nie było zatem rzadkością. To taktyka zapanowania nad okupowanym. W ten sposób zapewniano sobie posłuszeństwo. Natomiast posłańcy niosący dobre wieści byli swego  rodzaju ewenementem. 

Jak rzecz się ma w naszej codzienności? Z którymi posłańcami mamy częściej do czynienia? Żyjemy w zupełnie innej rzeczywistości. Jak na razie nie grozi nam wkraczanie takich czy innych oddziałów, które próbowałyby nas sobie podporządkować. Lecz jeśli każdy kolejny dzień rozpoczynamy od wiadomości z kraju i ze świata, konfrontowani bywając z różnego rodzaju informacjami o kataklizmach i katastrofach, liczbach wypadków czy zgonów w wyniku pandemii, to możliwe, iż u progu nowego dnia czujemy się powaleni, wdeptani w rezygnację i zwątpienie. Jest prawdopodobne, że rodzą się w nas myśli o exodusie. A jeśli rozpoczynamy od modlitwy i lektury Słowa Bożego, to czy zapisane wskazania stanowią dla nas dobrą nowinę, dzięki której z wiarą próbujemy stawić czoła przeciwnościom, by nie zachwiać się w tym złym świecie?

Dziś, mam nadzieję wspólnie, mimo może dzielących nas często odległości, wprowadzonych ograniczeń i obostrzeń, przeżytych strat bliskich nam osób, mimo poczynionych trudnych doświadczeń, wspólnie i radośnie świętujemy Boże Narodzenie. Nasze pozytywne nastawienie wzmacnia starotestamentowy hymn, który rozpoczyna się od zachwytu nad nogami, stopami zwiastuna  zachęcającego do radosnego wychwalania Boga. Stopy tego posłańca nie miażdżą, nie niszczą, ich stąpanie przynosi oczekiwaną ulgę – pozwalają dostrzec zupełnie nowy styl życiowej marszruty. Te stopy pozostawiają cenne ślady, które stanowią zachętę do stawiania własnych, pięknych śladów bycia na ziemi w służbie dla drugiego człowieka. Stopy dobrego zwiastuna są niestrudzone w zanoszeniu w najdalsze zakątki świata i to stale na nowo przesłania o pokoju, o dobru, które ma szansę zwyciężyć w nas i wokół nas, o zbawieniu dokonanym w Chrystusie, o panowaniu Boga nad wszystkim co dzieje się w tym świecie. 

Prorok Izajasz zwraca uwagę swoim rodakom znajdującym się na zesłaniu, by przypomnieli sobie o prawdziwym Bogu, by zaprzestali procesu asymilacji z okupantami. Wręcz znajdujemy zachętę do exodusu ku wolności.

Nam również warto przypominać o Bogu i potrzebie rezygnacji z asymilowania się ze zwyczajami, które z Bogiem i Jego narodzeniem nie wiele mają wspólnego, bowiem współczesny exodus ciąży w stronę świątecznych wyrobów Wedla, Lambertza, Lindta, pucołowatych aniołków, zabawnych mikołajów, byle najdalej od właściwej treści tych świąt. I nagle okazuje się, że przeżywamy te dni nadaremno. Próba ograniczenia ich wymowy do karpia, chwilowej wielkoduszności stanowi poszukiwanie nierzeczywistego zbawienia. 

Kiedy Izajasz w kolejnych wersetach swego proroctwa mówi o niezbędnym opuszczeniu Babilonu, to my powinniśmy już myśleć o exodusie związanym z uwolnieniem od naszych przyzwyczajeń, tradycji, by doświadczać towarzyszącego Boga, by Bóg  mógł być wszystkim we wszystkim. 

Zachęta do radości dotyczy wszystkich okupowanych serc! Nie musimy nadal czuć się zdeptani! W maleńkiej Dziecinie doświadczamy Boga, który okazuje swoją moc, przedziera się przez nasz lęk i strach, wlewa w nasze serca nadzieję, pozwala nam oglądać Zbawienie. Amen.

                                                                                                          bp Adrian Korczago