5. Niedziela po Wielkanocy

A gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy, gdyż oni lubią modlić się, stojąc w synagogach i na rogach ulic, aby pokazać się ludziom; zaprawdę powiadam wam: Otrzymali zapłatę swoją. Ale ty, gdy się modlisz, wejdź do komory swojej, a zamknąwszy drzwi za sobą, módl się do Ojca swego, który jest w ukryciu, a Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odpłaci tobie. A modląc się, nie bądźcie wielomówni jak poganie; albowiem oni mniemają, że dla swej wielomówności będą wysłuchani. Nie bądźcie do nich podobni, gdyż wie Bóg, Ojciec wasz, czego potrzebujecie, przedtem zanim go poprosicie. A wy tak się módlcie: Ojcze nasz, któryś jest w niebie, święć się imię twoje, przyjdź Królestwo twoje, bądź wola twoja, jak w niebie, tak i na ziemi. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj, i odpuść nam nasze winy, jak i my odpuszczamy naszym winowajcom;i nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego; albowiem twoje jest Królestwo i moc, i chwała na wieki wieków. Amen. Bo jeśli odpuścicie ludziom ich przewinienia, odpuści i wam Ojciec wasz niebieski. A jeśli nie odpuścicie ludziom, i Ojciec wasz nie odpuści wam przewinień waszych. (Mt 6, 5-15)

Ubranie, włosy, samochód i dom. To są najczęściej wykorzystywane możliwości pokazania się z dobrej strony przed ludźmi.

Czas zamknięcia – kwarantanny był bardzo trudny dla aktorów, piosenkarzy, muzyków oraz dla wszystkich tych, którzy powinni zostać pokazani, aby funkcjonować. Wielu skorzystało z nowoczesnych mediów, aby ze swojego mieszkania, balkonu czy garażu emitować krótkie programy, wziąć udział w koncertach czy skomentować aktualne wydarzenia. Pokazywali się naturalnie, po domowemu, bez specjalnych efektów, makijaży, fryzjerów, dekoracji i oświetlenia. To było także pokazanie się z dobrej strony.

Kwarantanna spowodowała, że zostaliśmy zamknięci w domach, mieszkaniach, swoich komorach. Nie mieliśmy możliwości odświętnego ubrania się i pójścia do kościoła.

Skorzystaliśmy z możliwości jakie daje emisja nabożeństw w sieci. Parafie, które zdecydowały się na taką formę nabożeństw chciały także jak najlepiej się zaprezentować, a my mogliśmy i mam dalej okazję skorzystać z oferty, która nam odpowiada.

Nasz udział w nabożeństwach emitowanych w internecie, telewizji oraz radio miał te dobre strony, że nikt nas nie oceniał. Mogliśmy się dowolnie ubrać, uczesać i przyjąć postawę do modlitwy jak najbardziej nam odpowiadającą. Nie było okazji do podobnej sytuacji opisanej w ewangelii. Nikt nas nie widział, jak mamy złożone ręce do modlitwy, czy zamykamy oczy, jaką postawę przyjmujemy i czy ta postawa, zachowanie zewnętrze, niepodlagające ocenie osoby obserwującej, jest dobre czy złe.

Wielu sobie pomyśli, że może w tej komorze pozostać dłużej, bo przecież o tym miejscu powiedział Pan Jezus, że jest dobre. Nie narażamy się na różne subiektywne oceny innych. Zbieramy same pochwały: nie jesteśmy obłudnikami i Ojciec odpowiednio odpłaci nam za naszą właściwą postawę.

Drodzy. Każdy kryzys daje okazję do znalezienia nowych rozwiązań. Zamknięte kościoły i Domy Parafialne. Jak dotrzeć ze słowem Bożym i modlitwą do ludzi zamkniętych w swoich komorach? Przez jakiś czas to nawet może być nam dobrze w tej sytuacji. Komfortowo.

Kryzys spowodował podjęcie przez wiele parafii, duchownych nowych inicjatyw, aby dotrzeć do naszych mieszkań z ewangelią i modlitwą. Okazało się, że te osoby, które nie przychodziły na nabożeństwa wyszukiwały odpowiednie stacje, strony, linki, aby włączyć się w strumień życiodajnej duchowej ewangelizacji i wspólnej modlitwy.

Ale słuchanie i modlitwa w samotności, to nie pełnia duchowego życia. To jakby chodzenie na jednej nodze. To takie kulawe życie duchowe. Jest jeszcze potrzebne drugie wsparcie, podparcie, równowaga, stabilizacja. Otrzymujemy takie wsparcie poprzez udział w nabożeństwie w społeczności podobnie wyznających swoją wiarę. We wspólnej modlitwie.

Modlić mnie Panie ucz… Czy jest jeszcze potrzebna nam modlitwa o naukę modlitwy? Przecież mieliśmy już tylu nauczycieli modlenia się. Dla wielu byli to rodzice lub dziadkowe, nauczyciele szkółek niedzielnych czy katecheci a także duchowni. W chwili zagrożenia skutkami epidemii, strachu, ktoś przypomniał sobie te wyuczone słowa lub tylko wypowiedział „Boże pomóż”! I bardzo dobrze, przecież Pan Jezus wie czego potrzebujemy i wcale nie oczekuje, abyśmy zawsze dobierali piękne, wyszukane słowa. W ostatnim czasie ktoś odnalazł drogę do Boga. Spotkał Go i zaczął z Nim rozmowę.

Czy rozmawiasz ze swoim Bogiem?

Czy rozmawiasz z Nim, tak jak z najlepszym przyjacielem?

Szukamy okazji do bezpośredniego kontaktu z osobą, której wierzymy i mamy do niej zaufanie. Wysłucha, zrozumie, da dobrą radę. Przy niej czujemy się swobodnie. Nie musimy udawać kogoś innego. Czy tak rozmawiasz ze swoim Bogiem?

Jaka jest dobra modlitwa? Każdy zapytany poda nam swoją definicję. Moja jest taka: wprowadzić Boga na pierwsze miejsce w swoim życiu i twojej modlitwie.

Musimy nosić maseczki. Przeszkadzają nam, ale chronią. Nie będę się odnosił się do zróżnicowanych poglądów na ich temat. Założyć maskę to także oznacza stać się niewidocznym. Ukryć pod maską prawdziwą twarz, uczucia i wygląd. Maska daje takie możliwości. Dzięki niej łatwo stać się „obłudnikiem”. Stać się innym niż się naprawdę jest.

Przybieram maskę pobożnego, widać na niej moją pobożność. Mogę udawać, że jestem kimś innym.

We własnej komorze już tego nie zrobię. Tam jestem sobą. Tam widzi mnie żona i dzieci, tam jestem odsłonięty.

Tam widać wszystkie moje zalety i wady.

Celnik nie miał odwagi podnieść swojej głowy. Jego postawa wyrażała pokorę i cześć, wobec tego, który jest Panem w jego życiu.

Natomiast obłudnikami nazywa Pan Jezus tych, którzy modlą się na pokaz. Dla których pokazanie się i wywarcie jak największego wrażenia dla swojej pobożności, to główny cel.

A ty, gdy się modlisz wejdź do swojej komory. Popatrz do swojego serca. Postaraj się patrzeć obiektywnie, bez kolorowych okularów lub przyłbicy.

Wybacz mi Boże. Jestem grzesznikiem!

Każda dobra modlitwa jest praktycznym wypełnieniem pierwszego przykazania. „Ja jestem Panem, Twoim Bogiem…”  Bóg jest na tronie. Bóg na pierwszym miejscu w naszym życiu, myśleniu i działaniu. Jeżeli więc ktoś się modli się, aby wywyższyć się ponad innych, postępuje jak faryzeusz. Chrystus zawsze takie postawy potępiał.

Modlitwa za zamkniętymi drzwiami, w samotności, nie oznacza lekceważenia nabożeństw w kościele.

Z kolei, jeżeli naszą modlitwę ograniczamy tylko do udziału w nabożeństwie, to powinniśmy się zastanowić, dlaczego tak się dzieje. Czy powodem jest to, że potrafimy skupić się na modlitwie i pobożnym przeżywaniu obecności Boga tylko dzięki społeczności z innymi, muzyce, wspólnej pieśni i modlitwie, kazaniu albo dekoracji kwiatowej ołtarza? Czy ktoś może modlić się tylko dzięki pobożnej atmosferze? A może najważniejsza jest dla niego opinia środowiska i tradycja rodzinna a nie wewnętrzna potrzeba?

Potrzebna jest nam ta druga noga do prawidłowego duchowego chodzenia. Jest nią udział w nabożeństwie.

Nasza modlitwa będzie wtedy dobra, jeżeli będzie umacniała w nas tron Boga. Do takiej modlitwy zachęca nas Jezus.

Możemy modlić się własnymi słowami, ale także formułami modlitewnymi. Pan Jezus w modlitwie „Ojcze nasz” taką właśnie formułę podaje. W czasie nabożeństwa modlimy się słowami zapisanymi w introicie a duchowny słowami kolekty na wyznaczoną niedzielę. Nie jest także przeciwny powtarzaniu tych samych próśb, bo w ogrodzie Getsemane powtarzał trzy razy to samo. Nie potępia także długiej modlitwy, bo sam spędzał na nich niekiedy całe noce. (Łk 6,12) Pan Jezus krytykuje tylko słowa, które nie odzwierciedlają naszego wnętrza, nie pokazują naszej prawdziwej twarzy ukrytej pod maską fałszywego uśmiechu, grymasu niezadowolenia. On piętnuje wypowiadane przez nas słowa niezgodne z naszym wnętrzem i z naszymi przekonaniami. Bo bywa, że jesteśmy nieautentyczni, nieprawdziwi. Tacy pozoranci.

Modlitwa może być także krótka. Tak krótka, że bez słów, ale ważne, aby pokazała naszą zależność od Boga.

A czy jest jakaś definicja najlepszej modlitwy? Tak.

Chcieć się modlić i chcieć się dobrze modlić. Stąd ta pieśń „Wierzyć mnie Panie ucz, modlić się ucz”

Amen

ks. Edwin Pech