2. Niedziela po Epifanii

Słowo Pana, które doszło Jeremiasza z powodu wielkiej posuchy. W smutku pogrążony jest Juda, a w jego bramach lud omdlewa z wyczerpania, w żałobie pochylony jest ku ziemi, a krzyk Jeruzalemu wznosi się w górę. Ich możni ślą swoje sługi po wodę, ci przychodzą do studzien, lecz wody nie znajdują, wracają z próżnymi dzbanami, zawiedzeni i zawstydzeni zasłaniają swoją głowę. Z powodu spieczonej gleby – nie było bowiem deszczu na ziemi – rolnicy są zawiedzeni, zasłaniają swoją głowę. Nawet łania, gdy w polu miota, porzuca swoje młode, gdyż nie ma trawy, a dzikie osły, stojąc na gołych wzniesieniach, łapią powietrze jak szakale; ich oczy gasną, gdyż nie ma zieleni. Chociaż nasze winy świadczą przeciwko nam, uczyń, o Panie, jak ci każe twoje imię, gdyż liczne są nasze wykroczenia, którymi przeciwko tobie zgrzeszyliśmy! O, nadziejo Izraela, jego Wybawco w czasach niedoli! Czemu jesteś jak obcy przybysz w ziemi, jak wędrowiec, który rozbija namiot tylko, aby przenocować? Czemu jesteś jak mąż strwożony, jak wojownik, który nie może ocalić? Przecie Ty, Panie, jesteś pośród nas, a twoim imieniem jesteśmy nazwami, nie opuszczaj nas! 

 

Umiłowani w Panu,

większość z nas rzadziej lub częściej przygląda się pożarom w Australii. Oni mają teraz swoje lato i upały, permanentną suszę, taką, jak my w ubiegłym roku, pamiętacie? No i pożary lasów. Obecnie spaliła się powierzchnia lasów zbliżona do powierzchni połowy Polski. Mówi się, że oni tam modlą się o deszcz dniem i nocą, bo inaczej sami sobie z pożarami nie poradzą. Cały świat przygląda się tej tragedii, jedni, ponieważ myślą o globalnym ociepleniu i konsekwencjach tych pożarów, drudzy z powodu ginących misiów koala i chęci ich ratowania.

Podobna sytuacja miała już miejsce i została opisana przez proroka Jeremiasza (14,1-9) gdzie czytamy:

Słowo Pana, które doszło Jeremiasza z powodu wielkiej posuchy. W smutku pogrążony jest Juda, a w jego bramach lud omdlewa z wyczerpania, w żałobie pochylony jest ku ziemi, a krzyk Jeruzalemu wznosi się w górę. Ich możni ślą swoje sługi po wodę, ci przychodzą do studzien, lecz wody nie znajdują, wracają z próżnymi dzbanami, zawiedzeni i zawstydzeni zasłaniają swoją głowę. Z powodu spieczonej gleby – nie było bowiem deszczu na ziemi – rolnicy są zawiedzeni, zasłaniają swoją głowę. Nawet łania, gdy w polu miota, porzuca swoje młode, gdyż nie ma trawy, a dzikie osły, stojąc na gołych wzniesieniach, łapią powietrze jak szakale; ich oczy gasną, gdyż nie ma zieleni. Chociaż nasze winy świadczą przeciwko nam, uczyń, o Panie, jak ci każe twoje imię, gdyż liczne są nasze wykroczenia, którymi przeciwko tobie zgrzeszyliśmy! O, nadziejo Izraela, jego Wybawco w czasach niedoli! Czemu jesteś jak obcy przybysz w ziemi, jak wędrowiec, który rozbija namiot tylko, aby przenocować? Czemu jesteś jak mąż strwożony, jak wojownik, który nie może ocalić? Przecie Ty, Panie, jesteś pośród nas, a twoim imieniem jesteśmy nazwami, nie opuszczaj nas!

Mamy spaloną ziemię, mamy zwierzę skazane na śmierć, mamy brak deszczu i mamy ludzi zawstydzonych, załamanych, przygnębionych i smutnych. Dzięki wydarzeniom z Australii, relacjom medialnym i własnym doświadczeniom ubiegłorocznego lata czy obecnej zimy bez śniegu i mrozu jesteśmy świadkami analogicznej sytuacji z czasów Jeremiasza a nawet jej uczestnikami. Czy stało się to dla nas powodem do modlitwy? Czy przychodzi nas więcej na nabożeństwa czy na msze? Przed nami Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan, przygotowując wspólne nabożeństwa rozmawialiśmy o statystykach w naszych parafiach i są bardzo zbliżone, zaledwie 20 do 25 % parafian uczestniczy w życiu liturgicznym kościoła. Dla nas, duchownych, jest to powód do płaczu i załamania duchowego – co robię źle, że wspólna modlitwa i zwiastowanie Słowa Bożego są omijane?!

Z tą skargą przychodzą nie tylko duchowni do Boga ale i Bóg do Jeremiasza 14,17 powiesz im to słowo: Moje oczy zalewają się łzami dniem i nocą, bez przestanku. Bóg ubolewa nad swoim ukochanym ludem a Jeremiasz to widzi, dostrzega i porównuje Boga do wędrowca na próżno przemierzającego swoją ziemię. Nikt do Niego nie przychodzi a przecież wszyscy jesteśmy Jego własnością a On jest pośród nas.

Zapewne znane są wam Słowa Pana Jezusa: słońce Pana wschodzi nad złymi i dobrymi i deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych (Mt 5,45). Bóg miłuje i kocha wszystkie swoje dzieci, nie pozwala jednak się z siebie naśmiewać. Poprzez Mojżesza nadał swojemu ludowi przykazania – zakon, według którego kiedyś i dzisiaj człowiek ma postępować. Nic tutaj się nie zmieniło. Prawo Boże objawione w przykazaniach ma uświadamiać nas o popełnianych błędach. Już dzieci na podstawie gier doskonale wiedzą, że gdy popełnią błędy utracą kolejne życie. Wspaniałą rzeczą jest, że my też niejeden raz mimo popełnionych błędów, czyli grzechów możemy żyć dalej i starać się tych grzechów już nie popełniać, aby nie okazało się, że zapłatą za kolejny błąd życiowy będzie ostania śmierć! (Rz 6,23)

Jeremiasz w imieniu całego ludu woła: Chociaż nasze winy świadczą przeciwko nam, uczyń, o Panie, jak ci każe twoje imię, gdyż liczne są nasze wykroczenia, którymi przeciwko tobie zgrzeszyliśmy!. Przyznanie się do błędu, do winy nie jest łatwe. Jako rodzice stajemy niejednokrotnie nad dziećmi z wymownym wzrokiem dając do zrozumienia: no!, przyznaj się, przecież wszystkie dowody świadczą przeciwko tobie! Jest tak? Gdy dziecko poznaje, że winy nie da się ukryć i obawia się kary, to w mowie, zachowaniu i spojrzeniu jest pokora, gotowość do pokuty. Jest zrozumienie popełnionych błędów, przykrość z powodu wyrządzonego zła lub krzywdy innym, jest chęć poprawy i zmiany złego postępowania w dobre.

Czy opisana historia biblijna przez Jeremiasza i ogólnoświatowe zmiany klimatyczne nie są dla nas takim właśnie spotkaniem rodzica z dzieckiem, Stwórcy ze stworzeniem, który udowadnia nam, że wszystko świadczy przeciwko nam?! Australia się pali, lodowce odrywają się i wpadają do mórz i oceanów, lata są upalne i suche a zimy bez mrozów i śniegu. Stwórca stoi przed nami, niebywale mądrymi i wykształconymi, podejmującymi, co rusz to nowe ustawy, uchwały, rezolucje i projekty oddalając się coraz bardziej od Boga. Dla kogo dzisiaj Bóg jest wybawcą?! Dla 20 do 25 % wiernych biorących czynny udział w liturgicznym życiu religijnym! Niestety Tak! Dla pozostałych mowa o Jezusie Chrystusie, grzechu, krzyżu, łasce i zbawieniu jest głupstwem (1 Kor 1,17). Oni nie chcą poznać łaski i prawdy objawionej w Synu Bożym, ich nawet w Boże Narodzenie nie było w kościele, dla nich wystarczyła choinka i prezenty.

Umiłowani w Panu, tak jak w Australii mówi się, że wszyscy modlą się o deszcz, bo inaczej sobie z pożarem nie poradzą tak my, tych 20 do 25 % powinniśmy stać się tą garstką, która modli się dniem i nocą o łaskę dla pozostałych, nad którymi słońce świeci i deszcz pada. Wszyscy jesteśmy stworzeniem Stwórcy ubolewającym nad sobą i płaczącym z powodu popełnianych przez nas błędów, grzechów. My, ta garstka stajemy przed Tobą jak niegdyś Jeremiasz i ubolewając nad naszym życiem i postępowaniem wpatrzeni w Ciebie wołamy: Ty, Panie, jesteś pośród nas, a twoim imieniem jesteśmy nazwami, nie opuszczaj nas! Amen.

ks. Dawid Mendrok