2. Niedziela po Trójcy Świętej

W tym czasie odezwał się Jezus i rzekł: Wysławiam cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Zaprawdę, Ojcze, bo tak się tobie upodobało. Wszystko zostało mi przekazane przez Ojca mego i nikt nie zna Syna tylko Ojciec, i nikt nie zna Ojca, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić. Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest miłe, a brzemię moje lekkie. (Mt 11, 25-30)

„Medytacje terapeutyczne”, „Siła i odporność psychiczna i jak je wzmocnić”, „Jak przestać się bać”, „Kody podświadomości”, „Inwestuj w siebie”, „Nawyki warte miliony”, „Jak uspokoić swoje myśli” – to tylko kilka pierwszych z brzegu pozycji książkowych z półki opatrzonej podpisem „rozwój osobisty”. Do tego tysiące godzin podcastów, setki artykułów, filmiki w Internecie i sesje terapeutów. Wszystko po to, aby lepiej poznać swoje wnętrze. Zrozumieć własne zachowanie. W końcu, poczuć się lepiej z sobą samym

Czy mamy z tym problem? Czy czujemy się niedowartościowani, niezrozumiani, zdezorientowani w świecie dookoła nas?

Może faktycznie tak jest, skoro bogactwo literatury i wybór materiałów, który przytoczyłem przed chwilą, jest tak duży. Może częściej zadajemy sobie pytanie o nasze miejsce w tym świecie. Może w codziennej gonitwie zatrzymujemy się, aby pomyśleć, czy w naszym życiu wszystko jest w porządku?

Do wszystkich, którzy noszą w sobie te wątpliwości Chrystus wychodzi dzisiaj z pięknym zapewnieniem: pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie. Stańcie obok Mnie, podążajcie za Mną, a poczujecie moc błogosławieństwa i wolności. Jak bardzo jest nam to potrzebne, podkreśla również to, że najprawdopodobniej z całego tekstu dzisiejszej Ewangelii najbardziej utkwiło nam w pamięci właśnie to zdanie. Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni – gdzieś w głębi duszy może odezwać się krzyk: to właśnie ja! Chrystus mówi o mnie! Jestem spracowany, jestem zagoniony, czuję na swoich barkach ciężar codzienności, Bóg obiecuje mi ukojenie. Trafia ze swoim Słowem w sam środek serca.

Jednak dzisiejsza Ewangelia nie kończy się tylko na tym jednym zdaniu. Jezus tłumaczy swoim słuchaczom, co znaczy pójść za Nim. Co oznacza odpocząć przy nim, ale jednocześnie przecież wziąć na siebie Jego jarzmo. Jego krzyż.

Rozpoczyna od modlitwy. Wysławiam Cię Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Słowa te padają po wielkim rozczarowaniu miastami galilejskimi. Ewangelista Mateusz podkreśla, że to właśnie w nich Chrystus pokazał najwięcej cudów i znaków. Jednak Chorazyna, Kafarnaum i Betsaida się nie nawróciły. Nie posypały głowy popiołem – jak czytamy w Biblii. Nie przyjęły pouczenia. Przychodzi im usłyszeć z ust Mesjasza srogie i gorzkie „biada”.

Bóg daje człowiekowi szansę uchwycenia się Chrystusa. Wszystko zostało mi przekazane przez Ojca mego i nikt nie zna Syna, tylko Ojciec, i nikt nie zna Ojca, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić. Często ta wyciągnięta ręka nie natrafia na nikogo.

Miasta galilejskie miały ten przywilej usłyszeć Zbawiciela, doświadczyć Jego bliskości. Nie myślmy jednak, że my go nie mamy. Kiedyś przechadzał się po placach, ulicach i świątyniach, a dzisiaj puka od jednego serca do drugiego. Zawsze z tym samym zaproszeniem: pójdź za mną. Na świecie ucisk mieć będziecie, ale ufajcie, Ja zwyciężyłem świat. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych.

Zdaje się, że właśnie w tym miejscu dzisiejsza Ewangelia odkrywa problem, który popycha nas do poszukiwania medytacji, terapii czy odpowiedzi na pytania o własne miejsce w świecie. Jesteśmy przyzwyczajeni do otrzymywania odpowiedzi od ręki, błyskawicznie i niezwłocznie. Być może tak właśnie niektórzy rozumieją słowa Chrystusa „pójdźcie do mnie, a Ja wam dam ukojenie”. Tymczasem budowanie swojej wiary i przywiązania do Boga to długi i trudny proces.

Niedaleko Jerozolimy na pustyni osiedlili się ludzie, którzy całe swoje życie poświęcili czytaniu Pisma Świętego. Nazywano ich mistrzami Słowa. Wiedli proste życie od rana do wieczora wypełnione modlitwą i zagłębianiem się w treść, przekaz i prawdę Pisma. Od czasu do czasu przybywali do nich młodzi ludzie chcący się od nich uczyć. Pewien mistrz Słowa przyjął pod swój dach trzech uczniów. Po wielu latach postanowił wystawić ich na próbę. Każdy z nich miał przez sześć miesięcy czytać w samotności. Pierwszy wrócił z wielkim entuzjazmem wykrzykując przy drzwiach: „mistrzu, nauczyłem się całego Starego Testamentu na pamięć!”. „Bardzo dobrze” – odpowiedział mistrz. Drugi wrócił z jeszcze większą radością. „Mistrzu, nauczyłem się całego Nowego i całego Starego Testamentu na pamięć”. „Bardzo dobrze” – odpowiedział mistrz. Trzeci wszedł z wielką pokorą i strachem w oczach. „Mistrzu… zacząłem czytać Ewangelię, ale już pierwsze zdanie sprawiło, że musiałem medytować nad nim cały ten czas. Niestety przez sześć miesięcy to rozmyślanie pochłaniało mnie bez przerwy. Nie zrobiłem nic więcej”. Usłyszał: „Doskonale, teraz ty jesteś mistrzem Słowa”.

Budowanie i wykuwanie wiary to zadanie dla wytrwałych. Do słów „weźcie na siebie moje jarzmo”, mój krzyż, Ewangelista Łukasz dodaje „codziennie”. „Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i bierze swój krzyż codziennie i naśladuje mnie”. 

Możemy kurczowo trzymać się zapewnienia, że Bóg da nam odpoczynek. To z pewnością! Cyprian Kamil Norwid pisał, że odpocząć, to znaczy począć od nowa. Zacząć od nowa. W tym właśnie ukrywa się sens dzisiejszej Ewangelii. Jeżeli poszukujemy odpowiedzi na pytanie o swoje miejsce w świecie. Jeżeli czujemy się niedowartościowani, niezrozumiani, zdezorientowani w codzienności. Jeżeli pragniemy wtulić się w słowa „pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie”, to myślmy o tym zapewnieniu każdego dnia, aż usłyszymy, jak Chrystus szepcze je nam do ucha.

AMEN

ks. Paweł Meler