21. Niedziela po Trójcy Świętej

„To są słowa listu, który wysłał prorok Jeremiasz z Jeruzalemu do pozostałej starszyzny wygnańców, do kapłanów, proroków i do całego ludu, których Nebukadnesar uprowadził z Jeruzalemu do Babilonu. Tak mówi Pan Zastępów, Bóg Izraela, do wszystkich wygnańców, których skazałem na wygnanie z Jeruzalemu do Babilonu: Budujcie domy i zamieszkujcie je; zakładajcie ogrody i spożywajcie ich owoc! Pojmujcie żony i płódźcie synów i córki; wybierajcie też żony dla waszych synów, a wasze córki wydawajcie za mąż, aby rodziły synów i córki, by was tam przybywało, a nie ubywało. A starajcie się o pomyślność miasta, do którego skazałem was na wygnanie, i módlcie się za nie do Pana, bo od jego pomyślności zależy wasza pomyślność! Bo tak mówi Pan: Gdy upłynie dla Babilonu siedemdziesiąt lat, nawiedzę was i spełnię na was swoją obietnicę, że sprowadzę was z powrotem na to miejsce. Albowiem Ja wiem, jakie myśli mam o was – mówi Pan – myśli o pokoju, a nie o niedoli, aby zgotować wam przyszłość i natchnąć nadzieją. Gdy będziecie mnie wzywać i zanosić do mnie modły, wysłucham was. A gdy mnie będziecie szukać, znajdziecie mnie. Gdy mnie będziecie szukać całym swoim sercem, objawię się wam – mówi Pan – odmienię wasz los i zgromadzę was ze wszystkich narodów i ze wszystkich miejsc, do których was rozproszyłem – mówi Pan – i sprowadzę was z powrotem do miejsca, skąd skazałem was na wygnanie.” Jer 29,1.4-7.10-14

Dzisiejsza niedziela jest dniem wyborów samorządowych. Od jakiegoś już czasu jesteśmy świadkami, a może i uczestnikami, kampanii wyborczej, która rządzi się swoimi prawami. Agitacja, rywalizacja, licytowanie się kandydatów, składanie różnego rodzaju obietnic – to coś normalnego. Bardzo łatwo się w tym pogubić. Warto postawić sobie pytanie: na ile spełnienie tych wszystkich deklaracji jest możliwe, a na ile pozostaną tylko pustymi słowami? Niemniej jednak, jakiegoś wyboru powinniśmy dokonać.  

 

Powyższy tekst z Księgi Jeremiasza w jakiś sposób również odnosi się do wyborów, a raczej do wyboru, jakiego wcześniej dokonał lud izraelski, wyboru życiowej drogi. Wygnanie do Babilonu było konsekwencją tego wyboru. Łatwo więc o stwierdzenie, że ten wybór był zły, a czas w Babilonie to jakaś forma kary. Można zapytać, co łączy nas z tamtą rzeczywistością i czy w ogóle jakiś związek istnieje? Życie człowieka rządzi się pewnymi uniwersalnymi zasadami niezależnymi od czasu, miejsca i okoliczności. Jedną z tych zasad jest dokonywanie wyborów. Mam na myśli coś, co nazywamy wyborem drogi życiowej, zasad i reguł, którym chcę być wierny i najważniejsze – jakie miejsce w tym wszystkim zajmuje Bóg, kim i jakim jest dla mnie.  

 

Wygnańcy w Babilonie mieli swój czas wyboru, ale został zmarnowany. Często tak bywa i w jakiś sposób wynika to z grzesznej natury człowieka. Łatwiej jest słuchać słów miłych i przyjemnych, słów o tym, że wszystko będzie dobrze i nic złego nas nie spotka. Kiedy zamiast takich słów przychodzi nam słuchać wołania o konieczność zrewidowania swojego życia, poprawy itd., często mamy do czynienia z czymś, co nazywamy wyparciem. Mówimy, że to nas nie spotka, a ten, który do tego nawołuje bywa lekceważony i odrzucony, a nawet więcej.

 

Kiedy nie słuchamy ludzi dających dobre rady – mniejszy problem, kiedy nie słuchamy Boga  (a prorok jest przecież Jego posłańcem) – konsekwencje są poważne. Cóż z tego, że Boży posłaniec może powiedzieć: a nie mówiłem, nie ostrzegałem, nie prosiłem – marna to satysfakcja, nie o nią przecież chodzi. Taki już jest los kogoś, kto ma odwagę, albo odczuwa przymus mówienia w oczy rzeczy odmiennych od ludzkich oczekiwań, kiedy grzech nazywa grzechem. Jeremiasz jest tego przykładem. On wiedział, jakie będzie jego życie pośród ludu, któremu miał przekazywać Bożą prawdę. Warto przeczytać fragment o powołaniu proroka (Jer 1,1-9), jak próbuje się wymówić i nie brać na siebie tego obowiązku, wyrażonego w słowach: „Daję ci dzisiaj władzę nad narodami i nad królestwami, abyś wykorzeniał i wypleniał, niszczył i burzył”(Jer 1,10).  

 

Tekst jest jednak szczególny. Możemy w nim zobaczyć całą prawdę o Bogu i człowieku. Oczywiście zlekceważenie Bożego posłania jest brzemienne w konsekwencje, to wygnanie to jakaś forma kary. Dominujący jest jednak w tym optymizm i nadzieja. Widzimy wyraźnie, że Bóg się nie obraża, nie występuje w roli mściciela i egzekutora. „Ja wiem, jakie myśli mam o was – mówi Pan – myśli o pokoju, a nie o niedoli, aby zgotować wam przyszłość i natchnąć nadzieją.”  

 

To prawda, że często jest tak, iż nasze życie, jego realia, to co w nim nas spotyka odbiega od naszych pragnień i wyobrażeń o nim.

 

To prawda, że potrafimy nawet buntować się przeciwko Bogu, zwłaszcza, kiedy trawi nas poczucie niesprawiedliwości naszego losu.

 

To prawda, że mogą nawet przychodzić na nas chwile zwątpienia, kiedy na przykład tracimy kogoś bliskiego i wali się nasz świat.

 

To wszystko prawda, ale wielkość i dobroć Boga polega na tym, że pomimo tych wszystkich prawd On nigdy nie wyrzeknie się człowieka, a człowiek nigdy nie stanie wobec Boga na straconej pozycji. Jego obietnice: „Gdy będziecie mnie wzywać i zanosić do mnie modły, wysłucham was. A gdy mnie będziecie szukać, znajdziecie mnie” pozostają zawsze aktualne. Czymże są te słowa, jak nie wezwaniem do właściwego wyboru.

 

Nasze ziemskie wybory są tylko na chwilę, ludzie przychodzą i odchodzą, zmieniają się, przemijają. Miasta, w których żyjemy rozwijają się, bądź upadają. Żyjemy w nich, tworzymy, troszczymy się o nie, o ich pomyślność, ale to tylko na chwilę. Jan mówi o nowym Jeruzalem, o wiecznej ojczyźnie nieprzemijającej ku której dążymy.  

 

Boży zamiar znajduje wypełnienie w Jezusie Chrystusie, który dokonał wyboru przed nami. Przyszedł kiedyś na ten świat, aby odnaleźć tych, którzy się pogubili, zginęli, dokonywali niewłaściwych wyborów, a nawet tych, którzy go odrzucili, bądź o Nim zapomnieli. Bóg się nie zmienia, jest konsekwentny w swoim działaniu i miłości. Znakiem tej konsekwencji i miłości jest krzyż, który staje się bramą do innego świata. Czy chcemy przejść przez tę bramę? Wybór zostawił nam. Amen                                                                                                                                         

ks. Janusz Holesz