8. Niedziela po Trójcy Świętej

Postępujcie jako dzieci światłości, bo owocem światłości jest wszelka dobroć i sprawiedliwość, i prawda. Dochodźcie tego, co jest miłe Panu i nie miejcie nic wspólnego z bezowocnymi uczynkami ciemności, ale je raczej karćcie, bo to nawet wstyd mówić, co się potajemnie wśród nich dzieje. Wszystko to zaś dzięki światłu wychodzi na jaw jako potępienia godne; wszystko bowiem, co się ujawnia, jest światłem. Dlatego powiedziano: Obudź się, który śpisz, I powstań z martwych, A zajaśnieje ci Chrystus.

Ef 5,8b-14

ks. Michał MatuszekSiostry i Bracia!

 

Słowo lekcji apostolskiej stawia przed nami pytanie, które apostoł Paweł również do nas kieruje. W jaki sposób możemy postępować jako dzieci światłości? Postępujcie jako dzieci światłości, bo owocem światłości jest wszelka dobroć i sprawiedliwość, i prawda. Adresaci tych słów, szukali zapewne wokół siebie tych, do których te słowa mogły się odnosić. Nie myśleli z pewnością, że były one skierowane do nich osobiście, bo w jaki sposób mają być dziećmi światłości? Przecież w niczym nie przypominali tej światłości. Efezjanie byli kiedyś ciemnością, ale stali się światłością w Panu. Apostoł Paweł nie mówi, że byli w ciemności, ale że sami byli jak gdyby uosobieniem ciemności. Jednak stali się poprzez więź z Panem światłością. Natomiast ich postępowanie powinno odtąd odpowiadać ich pozycji, bo mają postępować jako dzieci światłości. Owoc Ducha Św. wydają Ci, którzy chodzą w światłości, bo owocem światłości jest wszelka dobroć i sprawiedliwość, i prawda. Dobroć to termin obejmujący wszelkie przejawy życzliwości. Sprawiedliwość oznacza nieustanną prawość w relacji z Bogiem oraz z innymi ludźmi. Prawda to uczciwość, słuszne postępowanie oraz zgodność z drugim człowiekiem.

 

Z własnej inicjatywy postępować coraz lepiej to  niełatwy proces. Niewiele możemy sami z własnej woli zmienić. Zawsze jest ten stan „bycia ciemnością” jak gdyby drugą naturą ludzką. Sami także nie jesteśmy w stanie wyzwolić się z cienia ciemności. Ilekroć próbujemy coś naprawić często natrafiamy na trudności, przeszkody nie do pokonania. Staliście się jednak światłością w Panu, pisze Apostoł.W pewnym momencie naszego życia przychodzi taki czas, kiedy trzeba szczerze prosić w modlitewnym boju: Panie Jezu Chryste Ty bądź moim światłem, Ty kieruj moim życiem, Ty strzeż mnie od złego.  Przychodzi wówczas prawdziwa pomoc i prawdziwa pociecha. Stan człowieka zostaje odmieniony. Nowe siły są życiodajną mocą i energią do dalszego działania. 

 

To właśnie gdy rodzi się w nas Boże życie, dostrzegamy świat w zupełnie innych barwach niż wcześniej. Mnóstwo dotąd ważnych i istotnych rzeczy przestaje mieć znaczenie. Rodzi się zupełnie nowe spojrzenie na niedoceniane sprawy i problemy. Dobro staje się ogromną potrzebą i bezcenną wartością. Nie można czynić krzywdy bliźniemu. Nie ma zgody na funkcjonowanie w niesprawiedliwości i zakłamaniu. Dotychczasowe wątpliwe sprawy zostają wyjaśnione. Przychodzi czas na naprawę i odnowę. Dlatego światłość i chwała Boga w tych, którym dane było zobaczyć przynajmniej odbicie światłości Bożej, budziła zawsze lęk i trwogę. Lęk pojawił się także u proroka Izajasza, który w świątyni zobaczył słabo widoczny promyk chwały Boga żywego, który zrodził się na gruncie poznania własnego grzechu. Grzechu, który jest ciemnością, a ciemność nie może się ostać przed Boskim majestatem. Jako grzeszni ludzie nie zmienimy tak od razu wszystkiego, ale stopniowo możemy dążyć do odnowy. Będzie nas ku temu uzdalniał Wszechmogący Bóg.

 

Niejednokrotnie również dystansujemy się od tego, co może przynieść złe świadectwo postawy chrześcijańskiej, a zarazem będzie jej zaprzeczeniem. Kreujemy inną rzeczywistość, niż faktycznie taką jaką ona jest. Chociaż nikt tego nie zauważy, ale świadkiem tego jest Bóg. Dlatego Boże spojrzenie na nasze życie wiary jest tak istotne! Bez takich świadomych czynów trudno coś pożytecznego uczynić dla otoczenia. Nie bójmy się zatem w Bożym imieniu stanąć po stronie wskazówek Słowa Bożego, które nigdy nie zawiedzie. Nauczy pokory i wzbudzi w nas zaufanie. Po prostu stworzy w naszym wewnętrznym człowieku szczęście. Dochodźcie tego, co jest miłe Panu i nie miejcie nic wspólnego z bezowocnymi uczynkami ciemności, ale je raczej karćcie (Ef 5,10-11).

 

Światłość, o której pisał Apostoł Paweł to ta, jaką nad ciemnościami ludzkiego istnienia zapalił nie człowiek, lecz Bóg w swoim Słowie. Pamiętamy słowa z pierwszych kart Biblii, z I Księgi Mojżeszowej: A ziemia była pustkowiem i chaosem; ciemność była nad otchłanią, a Duch Boży unosił się nad powierzchnią wód. I rzekł Bóg: Niech stanie się światłość. I stała się światłość. To było pierwsze Boże słowo wypowiedziane nad światem – światłość. Bóg jest światłością! I Jego Słowo również! Światła jakie człowiek rozświeca nad światem, choćby nawet najpiękniejsze, prędzej czy później gasną. Gasną i te, jakie często sami zapalmy wzdłuż dróg naszego życia: najpierw światła dzieciństwa, potem światła młodości, pokus i złudzeń, wreszcie i światła dojrzałego wieku. Wszystkie one z czasem bledną i gasną. Jedno jedyne tylko światło nie gaśnie nad światem, i w tym świecie który jest w nas – a jest to, to które zapalił Bóg w Słowie swoim. To, które się ciałem stało i zamieszkało wśród nas i ujrzeliśmy chwałę Jego – Jezus Chrystus. Jedyny pośrednik między Bogiem a nami, poprzez którego dostępujmy zbawienia i życia wiecznego. On jest tą jedyną światłością, która prześwietla człowieka na wskroś. W Nim obojętność, samotność staje się bytem, i proch przestaje być gliną, a doczesność i znikomość naszego istnienia zmienia się w błogość wiecznego życia. Powiedział wszak sam o sobie: Ja jestem światłością świata, kto idzie za mną, nie będzie chodził w ciemnościach, ale będzie miał światłość żywota (J 8,12).

 

Jezus Chrystus jest światłością. Światłość ta ma być swoistym paliwem, które się w nas pali, które nas rozświeca, jaśniejszym czyni nasze życie. Toteż ile w nas Chrystusa, tyle światłości w nas, ile jej w nas, tyle i wokół nas, tyle w świecie. Jest to światło, którego potrzebuje każdy z nas i nasze otoczenie, nasi najbliżsi, którego potrzebuje świat chrześcijański. Dlatego Apostoł Paweł zachęca i motywuje: Obudź się, który śpisz, I powstań z martwych, A zajaśnieje Ci Chrystus. Tylko trwanie w modlitwie jest gwarancją pozostania przy Jezusie Chrystusie. Prośmy przeto Pana Kościoła, aby otwierał nasze oczy na Jego słowo. Bez Jezusa Chrystusa jesteśmy na starych ścieżkach, jesteśmy znowu w ciemności. Lecz z Jezusem Chrystusem otrzymaliśmy perspektywę nowego życia. Niechaj w codziennej życiowej wędrówce towarzyszą nam słowa pieśni: Imię Jezus jako gwiazda błyszczy na niebieskim tle, ono ciebie do wolności, do zbawienia słodko zwie. Choćby wszystkie światła zgasły, choćby nastał wieczny mrok, imię Jezus będzie świecić, bo w nim żyje wieczny Bóg. Imię Jezus najpiękniejsze, niesie w sercu światła blask, w tym imieniu znajdziesz niebo, wybawienie, hojność łask [ŚE 787,3]. Amen.

ks. Michał Matuszek