1. Niedziela po Wielkanocy

„Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który według wielkiego miłosierdzia swego odrodził nas ku nadziei żywej przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, ku dziedzictwu nieznikomemu i nieskalanemu, i niezwiędłemu, jakie zachowane jest w niebie dla was, którzy mocą Bożą strzeżeni jesteście przez wiarę w zbawienie, przygotowane do objawienia się w czasie ostatecznym. Weselcie się z tego, mimo że teraz na krótko, gdy trzeba, zasmuceni bywacie różnorodnymi doświadczeniami, ażeby wypróbowana wiara wasza okazała się cenniejsza niż znikome złoto, w ogniu wypróbowane, ku chwale i czci, i sławie, gdy się objawi Jezus Chrystus. Tego miłujecie, chociaż go nie widzieliście, wierzycie w niego, choć go teraz nie widzicie, i weselicie się radością niewysłowioną i chwalebną, osiągając cel wiary, zbawienie dusz.” 1 P 1, 3 – 9

Święta Zmartwychwstania Pańskiego, które przeżywaliśmy przed tygodniem, których atmosferę być może jeszcze odczu­wamy, są szczególnym wydarzeniem. Nie tylko w roku ko­ścielnym, ale przede wszystkim w naszym życiu. Stanowią one niejako punkt zwrotny, przepaść, granicę pomiędzy ciemnością, smutkiem i śmiercią a światłością, radością i zmartwychwstaniem.

 

Jeszcze niedawno w naszych myślach towarzyszyliśmy Jezusowi w drodze na Golgotę. Teraz nasze oczy skierowane są na pusty grób, a serca wypełnione są radością ze zmartwychwstania Zbawiciela. Wszystko nagle zmieniło się, rozpoczęło jakby od początku. Wiosenna pora wszystko budzi na nowo do życia po zimowym uśpieniu, przemieniając nasze wnętrza, dodając sił, ener­gii, ochoty do życia i działania. Wszystko postrzegamy w wio­sennych kolorach. Czujemy się jakbyśmy na nowo narodzili. Każda kolejna wiosna w naszym życiu jest odrodzeniem, nowym początkiem. Podobnie jest z naszą wiarą, która wraz z wielkanocnymi wydarzeniami odradza się, nabierając pewno­ści siebie, staje się bardziej żywa, dynamiczna.

 

Czytając słowa apostoła Piotra mamy wrażenie, że wypływa z nich ogromna radość i pewność wiary, mająca początek w nadziei. Ta radość wywołana jest nie tylko faktem zmartwychwstania, ale przede wszystkim tym, co przez nie się dokonało. Wielkanoc oznajmia nam, że przed nami został odsunięty ciężki kamień, dziś wiemy, że to wydarzenie prowadzi do nadziei. Ap. Piotr zanim wypowiedział te słowa mógł sobie głę­boko odetchnąć. Wszak usunięty został z doświadczeń naszego życia poważny ciężar. Zmartwychwstały Jezus odrodził nas ku nadziei żywej. To znaczy wniósł w nasze życie prawdę, która daje nam zupełnie nową podstawę do istnienia, nowe perspektywy dla życiowego wysiłku. Zrozumiałym staje się skąd tyle siły i energii, entuzjazmu i zapału w Piotrowym hymnie, wszak on sam odczuł, co znaczy zyskać nową szansę, nową obietnicę. Otrzymać nadzieję to nie ulec pod naporem rozpaczy, to do­świadczyć na swej drodze budującego spotkania. To rozpo­znać, iż nadzieja wyrasta niczym cudowny kwiat na skalistej i jałowej ziemi. Ap. Piotrowi w uszach ciągle brzmią słowa wypowiedziane przez Jezusa podczas Wieczerzy Paschalnej: „Zaprawdę powiadam ci, że ty dzisiaj, tej nocy, pierwej niż kur dwakroć zapieje, trzykroć się mnie zaprzesz.” I pamięta swoją odpowiedź: „Choćbym nawet miał umrzeć z Tobą, nie zaprę się ciebie (Mk 14, 30n).”

 

Teraz po latach z nostalgią przypomina sobie ostatnią rozmowę duszpasterską, jaką z nim przeprowadził Zmartwychwstały: „Szymonie, synu Jana, miłujesz mnie więcej niż ci?” Odpowiada Mu ze smutkiem i z nadzieją: „Tak, Panie! Ty wiesz, że cię miłuję. Rzecze mu: Paś owieczki moje (J 21, 15nn).” Piotr po tych wydarzeniach stał się całkiem innym człowiekiem. Zaczął na świat patrzeć z innej perspektywy, ponieważ sam siebie wykluczył ze społeczności apostołów i jako pierwszy z mężczyzn odważył się wejść do pustego grobowca, gdzie ujrzał leżące prześcieradła oraz chustę i uwierzył. Poprzez swoje doświadczenia został zahartowany i oczyszczony do białego jak folusznik (pracz) oczyszcza brudne ubrania do lśniącej bieli lub złotnik oczyszczający złoto z „brudu” w ogniu.

 

W naszych rozważaniach o wierze i nadziei jest coś intrygującego, mianowi­cie są tacy, którzy uważają, że ludzka nadzieja stworzyła Pana Boga. Karol Marks uważa, że „religia jest opium dla ludu”. Wiara i nadzieja ma moc znieczulić człowieka wobec ciężarów życia. A człowiek ma nadzieję, bądź jej nie ma. Nadzieja to nie ludzki wymysł, czy narko­tyk, który ma nas uśpić, znieczulić, ale wręcz przeciwnie: Bóg nas odradza tą nadzieją, uaktywnia, wzmacnia.

 

Pamiętajmy, że choć czasem wiatr nam w oczy wieje, że złożoność wła­snego życia jest doświadczeniem, to dziś apostoł dodaje: strzeżeni jesteście mocą Bożą. Nie przechowy­wani, wyizolowani, lecz włączeni w dynamizm życia. Wedle nadziei mamy postrzegać naszą doczesność…

 

Wielkich rze­czy, doko­nuje z nami Pan, przeto bądźmy weseli, wdzięczni za wszystko, weselmy się i radujmy się w Panu radością niewysłowioną i chwalebną, osiągając cel wiary, zbawienie dusz. Amen

ks. Sebastian Mendrok