- Kazanie na 2. Niedzielę Adwentu
- 1. Niedziela Adwentu
- Niedziela Wieczności
- Przedostatnia Niedziela Roku Kościelnego
- Święto Odzyskania Niepodległości
- Pamiątka Umarłych
- Pamiątka Reformacji
- 22. Niedziela po Trójcy Świętej
- 21. Niedziela po Trójcy Świętej
- 20. Niedziela po Trójcy Świętej
- 19. Niedziela po Trójcy Świętej – Dziękczynne Święto Żniw
- 18. Niedziela po Trójcy Świętej
- 17. Niedziela po Trójcy Świętej
- 16. Niedziela po Trójcy Świętej
- 15. Niedziela po Trójcy Świętej
- 14. Niedziela po Trójcy Świętej
- 13. Niedziela po Trójcy Świętej
- 12. Niedziela po Trójcy Świętej
- 11. Niedziela po Trójcy Świętej
- 10. Niedziela po Trójcy Świętej
- 9. Niedziela po Trójcy Świętej
- 8. Niedziela po Trójcy Świętej
- 7. Niedziela po Trójcy Świętej
- 6. Niedziela po Trójcy Świętej
- 5. Niedziela po Trójcy Świętej
- 4. Niedziela po Trójcy Św.
- 3. Niedziela po Trójcy Świętej
- 2. Niedziela po Trójcy Świętej
- 1. Niedziela po Trójcy Świętej
- Święto Trójcy Świętej
Przedostatnia Niedziela Roku Kościelnego
(1) Człowiek urodzony z niewiasty żyje krótko i jest pełen niepokoju. (2) Wyrasta jak kwiat i więdnie; ucieka jak cień i nie ostaje się. (3) Aleć jeszcze nad takim masz otwarte oczy i pozywasz mnie przed siebie na sąd. (4) Jak może czysty pochodzić od nieczystego? Nie ma ani jednego. (5) Gdy jednak jego dni są ustalone, a liczba jego miesięcy postanowiona u ciebie, gdy Ty wyznaczyłeś mu kres, którego nie może przekroczyć, (6) odwróć od niego swój wzrok, niech odpocznie, niech jak najemnik nacieszy się swoim dniem. (7) Drzewo może mieć nadzieję; choć jest ścięte, znowu się odradza, a jego pędy rosną dalej, (8) chociaż jego korzeń zestarzeje się w ziemi i jego pień obumiera w prochu, (9) to jednak, gdy poczuje wilgoć, puszcza pędy i gałęzie jak świeża sadzonka. (10) Lecz gdy człowiek skona, leży bezwładny; a gdy człowiek wyzionie ducha, gdzie jest potem? (11) Jak ubywa wód z morza, jak strumień opada i wysycha, (12) tak człowiek, gdy się położy, nie wstanie; dopóki niebo nie przeminie, nie ocuci się i nie obudzi się ze swojego snu. (13) Obyś mnie ukrył w krainie umarłych, schował mnie, aż uśmierzy się twój gniew, wyznaczył mi kres, a potem wspomniał na mnie! (14) Gdy człowiek umiera, czy znowu ożyje? Przez wszystkie dni mojej służby będę oczekiwał, aż nadejdzie zmiana. (15) Wtedy będziesz wołał, a ja ci odpowiem, będziesz tęsknił za tworem swoich rąk. (16) Lecz teraz liczysz moje kroki, pilnujesz mojego grzechu. (17) Mój występek jest zapieczętowany w woreczku, a moja wina powleczona barwą. Hi 14, 1-17
Drodzy Internauci!
Gdy przeczytałem dzisiejszy tekst kazalny odruchowo spojrzałem do naszej ostródzkiej księgi zgonów. Okazuje się, że podczas minionych 6 lat mojej obecności w tej parafii mieliśmy już aż 49 pogrzebów. Przeglądam nazwiska, daty, miejsca. Większość ze zmarłych miałem okazję dobrze poznać, kilkoro jedynie przelotnie, niektórych za życia nie poznałem wcale. Dzięki Bogu nigdy nie musiałem chować dziecka, ale oprócz tych żegnaliśmy wielu różnych ludzi. Osoby wpisane w naszą księgę poza przynależnością do naszej parafii różniło wszystko. Ludzie młodzi, starzy, w średnim wieku. Ci wykształceni i bez szkół. Urodzeni przed i po wojnie. Ci co odchodzili nagle w wypadkach, odbierali sobie życie sami ale i ci, którzy cierpieli przez wiele lat zmagając się ze śmiertelną chorobą. Ludzie samotni, których nie żegnał nikt i ci po których płakała liczna rodzina i przyjaciele. Każdy z tych ludzi miał własną historię, własną opowieść i świat, który się skończył. Wszystkich połączyła też śmierć, grób i wpis w parafialnej księdze zgonów. To wszystko co po nich pozostało.
O tym właśnie mówi nam dziś Hiob. Słowa, które mogą wydawać nam się mocno pesymistyczne, są tak naprawdę trafną diagnozą ludzkiego życia. Są szczerą do bólu prawdą o tym jak ulotne i nietrwałe jest życie człowieka. Jak łatwo i szybko przemija, choć nam często wydaje się, że jesteśmy nieśmiertelni a świat bez nas istnieć nie może. Życie jednak szybko wyprowadza nas ze złudzeń.
Wyznaczony na niedzielę fragment jest częścią rozmowy, a właściwie polemiki Hioba ze swoimi pseudo przyjaciółmi obwiniającymi go za cierpienie, które go spotkało, jak również wyrzutem w stronę Boga, który tak niesprawiedliwie się z nim obszedł. W pierwszej kolejności wskazuje on właśnie na nasz kruchy los. Już samo użycie terminu „człowiek” (hbr. adam) oznacza, że jako wzięty z ziemi jest istotą słabą, niedoskonałą i podległą ograniczeniom. Dalej tłumaczy na czym ta słabość polega: jest on zrodzony z kobiety, żyje krótko i jest pełen niepokoju. Jak więdnący kwiat i przemijający cień, dodaje chwile później.
Hiob jednak nie tylko chce podkreślić kruchą istotę człowieka. Mówi o tym dlatego, żeby podkreślić i wzmocnić jeszcze swoje oskarżenie Boga, jako winowajcy i sprawcy jego losu. Nie tylko Boże stworzyłeś nas słabymi i ulotnymi, ale jeszcze zsyłasz na nas cierpienie. „Nad takim masz otwarte oczy i pozywasz mnie przed siebie na sąd” – mówi. Zwrot „otwarte oczy” ma przeważnie pozytywne znaczenie, mówiące o tym, że Bóg ma wzgląd na człowieka. Tu jednak Hiob chce powiedzieć, że Bóg śledzi jego czyny, po to by na bieżąco doświadczać go i karać za grzechy. To spojrzenie jest dla niego ciężarem i udręką, której pragnie uniknąć. Mówiąc wprost Hiob chce by Bóg wreszcie dał mu spokój i przestał nim się zajmować. Dochodzi do tego, że chce nawet by Bóg schwał go w grobie, krainie umarłych, gdzie będzie mógł się schronić przed Jego gniewem, do czasu, aż ten przeminie.
Trudno mieć do Hioba pretensje o te tak ostre słowa. Bo przecież czy nam nigdy nie zdążyło się mieć takich myśli? Czy nigdy nie wyrzucaliśmy Bogu w złości i gniewie naszych pretensji o to co nas spotkało? Cierpienie, choroba, śmierć najbliższych? Czy i my nie chcieliśmy od niego uciec? Czy nie prosiliśmy nigdy by zostawił nas w spokoju?
Hiob jednak nie tylko narzeka. On wie, że Bóg zatęskni „za tworem swoich rąk”. Dlatego mówi w innym miejscu: „Lecz ja wiem, że Odkupiciel mój żyje i że jako ostatni nad prochem stanie!” Hiob dostrzega, że Bóg mimo wszystko nie porzuca człowieka. Pomimo tego, że z nim się nie zgadza, pozostaje mu wierny i wciąż nim rozmawia. Aż w końcu odkrywa Boga, który jest miłością i który rekompensuje jego cierpienia.
Hiob już wtedy wiedział, że Bóg nie pozostaje na los człowieka obojętny, dlatego pyta nieśmiało i niepewnie: „Gdy człowiek umiera, czy znowu ożyje?” Dla nas chrześcijan na to pytanie odpowiada Chrystus: „Ja jestem zmartwychwstanie i życie, kto we mnie wierzy, choćby i umarł żyć będzie. A kto żyje i wierzy we mnie, nie umrze na wieki.”
Niezbadane i nieodkryte są dla nas ścieżki i decyzje Boga. Często wydają nam się krzywdzące i bolesne. Nie wiemy, czemu dotyka nas tyle cierpienia i bólu. Nie zawsze jesteśmy w stanie usłyszeć Bożą odpowiedź. Mamy jednak coś o wiele ważniejszego. Mamy Chrystusa, który udowodnił wobec nas swoją wielką miłość poświęcając się za nas. Mamy pewność, że niezależnie od drogi, którą idziemy on jest przy naszym boku. Nie jesteśmy sami nawet w największym cierpieniu. I co najważniejsze mamy pewność, że w Nim nie kończy się nasze życie. W Nim tak naprawdę to życie dopiero rozkwita i nabiera nowego sensu i jakości, tak w Królestwie Bożym, gdzie dla każdego jest miejsce.
Niech to słowo będzie naszą pociechą gdy za tydzień w Niedzielę Wieczności będziemy wspominać tych co odeszli. Niech będzie też wzmocnieniem dla nas, na wszystkich, szczególnie tych trudnych drogach życia.
Amen.
ks. Wojciech Płoszek