Czy warto modlić się do Boga?

We wszystkich religiach spotykamy się z modlitwą do jakiegoś boga albo do innych mocy. Człowiek rodzi się z modlitwą. Ona zwraca go ku pewnej istocie duchowej, o której sądzi, że określa jego życie.

 

Również do życia chrześcijańskiego należy to, że człowiek się modli. W naszym kraju znajduje się zdumiewająco dużo ludzi, którzy dają świadectwo o tym, że często modlą się do Boga.

 

Modlitwa jest czymś w najwyższym stopniu osobistym. Chrześcijańska modlitwa nie powinna być bezmyślnym „odklepywaniem”. Przeciwnie, powinna wypływać z głębi mojego jestestwa. Powinna wyrażać to, co mnie porusza jako człowieka. Moją potrzebą jest, aby porozmawiać z kimś, kto mnie miłuje i kto mnie wysłucha, gdyż ludzie często mówią tylko o sobie i nikt me chce słuchać. Chrześcijańska modlitwa jest zatem obnażeniem siebie takim, jakim się jest – wobec kogoś istniejącego poza nami, kto może i chce słuchać.

 

Do życia należy oddychanie. Gdy człowiek przestaje oddychać, umiera. Modlitwa jest oddychaniem dla chrześcijańskiego życia. Gdy przestajemy się modlić, jesteśmy duchowo martwi.

 

Nie modlimy się jednak w próżnię. Modlimy się do kogoś. Kościół naucza, że modlimy się do Boga. Jeśli ktoś nie wierzy w Boga, modlitwa pozostaje w najlepszym wypadku rozpaczliwym wołaniem w niedoli, w trudnej sytuacji, wołaniem w nocy. Lecz nie jest modlitwą do Boga. I nie w codziennej praktyce.

 

Modlitwa jest „rozmową naszego serca z Bogiem”. Lepiej nie można tego wyrazić. Modlitwa nie jest monologiem, lecz dialogiem. Ludzie całym swoim jestestwem mówią do Boga i Bóg odpowiada. Jak należy się modlić? Odpowiedź brzmi, że chrześcijanin modli się w imieniu Jezusa. Jezus napominał nas, abyśmy się modlili. I przyobiecał nam, że gdy będziemy razem z Nim żyli, możemy prosić o każdą rzecz i nasza prośba zostanie wysłuchana. Modlić się w imieniu Jezusa — to być pokornym, zgodnym z Jego wolą. To modlić się jak sam Jezus i przezwyciężać swoją wolę. „Wszakże nie jako Ja chcę, ale jako Ty” (Mat. 26,39).

 

Jeśli modlimy się w ten sposób, Bóg wysłuchuje naszą modlitwę. Lecz właśnie w tym punkcie ludzie wysuwają swoje zastrzeżenia: To wszystko to tylko pobożna paplanina, ja próbowałem raz za razem, niekiedy w najgorszej niedoli, ale to nie ma sensu, nie warto.

 

Bóg wysłuchuje zawsze naszej modlitwy, jeśli jest ona właściwa. Ale jak On na nią odpowiada – to Jego rzecz. Celem modlitwy nie jest, abyśmy uczynili z Boga naszego sługę, lecz abyśmy się stali Jego lepszymi sługami. Bóg albo daje nam to, o co Go prosiliśmy, albo to, co jest lepsze i pożyteczniejsze. Czy niejeden ciężko chory, może nasz krewny, nie wołał do Boga o zdrowie? Nieraz Bóg odpowiada dając zdrowie, a nieraz siłę, aby znosić chorobę.

 

Powinniśmy modlić się do Boga z ufnością: Jezus nazywa Boga „Ojcem”. A gdy uczył uczniów modlić się, modlitwa Jego rozpoczynała się tak: „Ojcze nasz, który jesteś w niebie”. Nie modlimy się do ślepego losu ani do jakiejś niemej i pustej istoty. Modlimy się do Boga, który istnieje i chce być naszym Ojcem, i pragnie, abyśmy byli Jego dziećmi. Jakaż to radość!

 

Modlitwa może być długa albo krótka. Można ją zmawiać samemu, w swoim pokoju, albo też razem z innymi w kościele.

 

Początkujący mogą mieć trudności. Przy pierwszych modlitwach nie znajdują słów.

 

Czują się zakłopotani i nieporadni. Najważniejsze rzeczy nie zostają wypowiedziane. Ale prawdą jest, że Bóg wysłuchuje także nieporadnych słów modlitwy, że wola Boża dzieje się zawsze i że Królestwo Boże przychodzi i bez naszej modlitwy. Jednak Bóg chce, abyśmy się o to modlili. Celem modlitwy jest, abym zdobywał coraz więcej odwagi do pełnienia Jego woli i umiał przygotowywać drogę Jego Królestwu w moim środowisku.

 

Początkującymi jesteśmy obydwaj, ty i ja. Także dawno praktykujący modliciel czuje się nieraz początkującym. Lecz jakkolwiek czujesz, jednej rzeczy możesz być pewny: Bóg cię wysłuchuje i nie ocenia twojej modlitwy według tego, czy jesteś początkujący, czy wyćwiczony w modleniu się, a już absolutnie nie ocenia cię według twego znaczenia w świecie. On słucha, co masz do powiedzenia. I to wystarcza. Dla Niego. I dla ciebie.

 

Ważne jest, abyśmy się ćwiczyli w modlitwie. Jeśli nie umiem znaleźć własnych słów, mogę posłużyć się modlitewnikiem czy śpiewnikiem. Ćwiczenie takie wzmacnia duchowo. Modlitwa utoruje drogę i przyniesie skutek dla modlącego się, będzie on wzrastał w życiu duchowym. Szatan nie ma łatwego dostępu do człowieka umiejącego się modlić. Chrześcijanin, który się stale modli, żyje w pokoju przewyższającym wszelkie rozumienie. Dzięki modlitwie uczy się żyć blisko Boga. Człowiek modlący się regularnie, wyćwiczony w modlitwie, znacznie łatwiej dostrzega bliźnich i może coś dla nich uczynić. Modlący się uważa bowiem za naturalne, że powinien się modlić nie tylko na własny rachunek, lecz także za innych. Moc modlitwy jest ogromna.

 

W ciągu dziesięcioleci przeżywałem siebie jako pewnego rodzaju bojownika z mieczem Ducha w ręku. Lecz nie przychodziło mi łatwo, by w niedoli i depresji polegać tylko na Słowie Bożym i obietnicy. Sporo czasu trzeba, zanim człowiek się ukształtuje. Ale spokoju modlitewnego i wierności wobec Boga z niczym nie można porównać! Pigułki na uspokojenie pomagają tylko na chwilę, podczas gdy modlitwa jest impulsem do działania. Historia daje wiele przykładów na to, że wielkie dzieła dla sprawy Królestwa Bożego zaczynały się po prostu od tego, że kilku zwykłych ludzi razem się modliło. I może nie jest to takie niezwykłe. Jezus powiedział: „Albowiem gdzie są dwaj albo trzej zgromadzeni w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mat. 18,20)