4. Niedziela po Wielkanocy

Po czym zgromadził Salomon w Jeruzalemie starszych izraelskich i wszystkich naczelników plemion, książąt rodów synów izraelskich, ażeby przenieść Skrzynię Przymierza Pańskiego z Miasta Dawida, to jest z Syjonu. Zgromadzili się zatem u króla wszyscy mężowie izraelscy na święto, a było to w miesiącu siódmym. A gdy zeszli się wszyscy starsi izraelscy, Lewici wzięli Skrzynię i zanieśli Skrzynię wraz z Namiotem Zgromadzenia, i wszystkie święte naczynia, jakie były w namiocie; zanieśli je kapłani i Lewici. Król Salomon zaś i całe zgromadzenie izraelskie, które się u niego zebrało przy Skrzyni, składali na ofiary owce i bydło w takiej ilości, że nie da się liczby ich ustalić. Potem kapłani umieścili Skrzynię Przymierza Pańskiego na miejscu jej w tylnej komnacie świątyni, w miejscu najświętszym pod skrzydłami cherubów. Cheruby zaś rozpościerały swoje skrzydła nad miejscem Skrzyni, tak iż cheruby przykrywały Skrzynię wraz z jej drążkami z góry. (9) A drążki te były tak długie, że końce drążków było widać sprzed tylnej komnaty, z zewnątrz jednak były niewidoczne. Są tam do dziś dnia. W Skrzyni zaś nie było nic jak tylko dwie tablice, które tam włożył Mojżesz pod Chorebem, gdzie Pan zawarł przymierze z synami izraelskimi po wyjściu z Egiptu. Gdy zaś kapłani wychodzili z przybytku świętego – wszyscy bowiem kapłani, którzy się tam znajdowali, poświęcili się, nie pilnując kolejności grup, a wszyscy lewiccy chórzyści: Asaf, Heman, Jedutun wraz ze swymi synami i pobratymcami, odziani w bisior, stali z cymbałami, lutniami i cytrami po wschodniej stronie ołtarza, a z nimi stu dwudziestu kapłanów dmących w trąby, i trębacze, i chórzyści mieli jak jeden mąż i jednym głosem zaintonować pieśń chwały i dziękczynienia Panu – gdy więc wzbił się głos trąb i cymbałów i innych instrumentów do wtóru pieśni pochwalnej dla Pana, że jest dobry i że na wieki trwa łaska jego, świątynia, to jest świątynia Pana, napełniła się obłokiem, tak iż kapłani nie mogli tam ustać, aby pełnić swoją służbę, z powodu tego obłoku, gdyż świątynię Bożą napełniła chwała Pana.(2 Krn 5, 2-14)

Dzisiejsza niedziela Cantate- śpiewajcie należy do moich ulubionych. To coroczna okazja na przypomnienie sobie w czasie nabożeństwa zestawu najpiękniejszych pieśni ewangelickich. To czas, kiedy śpiew niesie się radośnie ku górze, a na twarzach wszystkich uczestników nabożeństwa widać uśmiech, a czasem łzy wzruszenia. Tak moi drodzy! Muzyka i słowa ewangelickich pieśni często docierają głęboko i poruszają nasze dusze! Nasze ewangelickie śpiewniki pełne są cudownych pieśni. Można powiedzieć, że są to pieśni na każdą okazję. Trudno wyobrazić sobie niedzielne nabożeństwo bez pieśni. Czasem odkrywamy, że nawet nasza podświadomość śpiewa – „łapiemy się” na tym, że śpiewamy jakąś konkretną pieśń. Pieśni kościelne towarzyszą nam na co dzień. Wielu ludzi w czasie choroby, strachu, bólu przypomina sobie ich treść i w myślach śpiewa dodając sobie otuchy. Kto nie zna: „Nie omijaj mnie o Zbawco”, „Bliżej o Boże mój”, czy „Pochwal mój duchu Mocarza”? A także wielu innych, które są ważne w naszych rodzinach. Ewangelicki śpiewnik jest też „zmorą” niektórych uczniów. Dla nich czasem nauczenie się jednej zwrotki pieśni jest prawdziwą udręką. Kiedy jednak rozmawiam z moimi uczniami po latach czasem okazuje się, że są wdzięczni za to, że kiedyś kazałem im się uczyć pieśni na pamięć.

Muzyka i śpiew w Izraelu ma długą- kilkutysięczną tradycję. Miały one przede wszystkim charakter sakralny i odgrywały ważną rolę w kulcie religijnym. Muzyka pełniła rolę łącznika pomiędzy Bogiem a człowiekiem, ułatwiała zbliżanie się do Stwórcy. Dzisiejszy tekst biblijny wskazuje nam, że stanowiły one nieodłączny element religijny przy przeniesieniu Arki Przymierza do nowo zbudowanej przez króla Salomona świątyni Jerozolimskiej. W czasach króla Dawida i Salomona następuje rozwój muzyki i śpiewu w świątyni, powstają pierwsze zorganizowane zespoły muzyczne z wyznaczonymi miejscami, akademie kształcące młodzież w zakresie muzycznym. Chóry i muzycy w świątyni jerozolimskiej liczące setki osób w żydowskie święto Namiotów (Sukkot) wyrażały swoje emocje, radość i wdzięczność swojemu Stwórcy za Jego prowadzenie i obecność w życiu narodu wybranego. Radosne dźwięki i śpiewy w świątyni Salomona snuły opowieść o Bożej opiece, błogosławieństwie w życiu narodu wybranego wyzwolonego z niewoli Egipskiej, ich wędrówki przez pustynię aż do czasu zbudowania świątyni. Były wspaniałą podróżą po historii uczącą, wychowującą, przygotowującą do wielbienia modlitwą i pieśnią Bożej dobroci i bliskości okazanej swojemu narodowi, a jednocześnie pozwalające zastanowić się nad sobą, swoimi przeżyciami, uczuciami, nastrojami. Uczestnicy wydarzenia muzycznego w świątyni mogli ją przeżywać w jedyny, niepowtarzalny i emocjonalny sposób, mogli poprzez muzykę wędrować z wyzwolonymi z niewoli egipskiej przodkami przez Morze Czerwone i pustynie prowadzeni w obłoku Chwały Pana. Mogli przeżyć i zrozumieć to co czuła w sercu prorokini Miriam, siostra Aarona i wiele innych kobiet, kiedy radosnym śpiewem, dziękczynną modlitwą uwielbiała swojego Boga za jego bliskość, dobroć i ocalenie. Bóg chce być wielbiony muzyką i śpiewem, nie anemiczną, ale płynącą z naszego serca, wyrażającą nasze emocje to co czujemy do Niego.

Muzyka i śpiew nie są czymś co ma tylko uatrakcyjnić nabożeństwo lub pobudzić do aktywności uczestników. Moc śpiewu i siła jego oddziaływania były traktowane jako narzędzie napełnienia Duchem Świętym.

„I trębacze, i chórzyści mieli jak jeden mąż i jednym głosem zaintonować pieśń chwały i dziękczynienia Panu – gdy więc wzbił się głos trąb i cymbałów i innych instrumentów do wtóru pieśni pochwalnej dla Pana, że jest dobry i że na wieki trwa łaska jego, świątynia to jest świątynia Pana, napełniła się obłokiem” 2 Krn 5,13

W naszej tradycji ewangelickiej nie traktujemy muzyki i śpiewu jako dodatku do nabożeństwa lecz tak jak powiadał ks. Marcin Luter zajmują one miejsce zaraz po teologii, dlatego propagował śpiewanie pieśni. Powiadał, że „muzyka jest pięknym i wspaniałym Darem Bożym, bliskim teologii (…) Młodych powinno się stale przyzwyczajać do tej sztuki, bo czyni z nich zdolnych ludzi”. Uważał, że muzyka – czyli modlitwa dziękczynna do Boga powinna towarzyszyć w zwiastowaniu Ewangelii nie tylko podczas nabożeństwa w kościele, ale każdego dnia w naszych małych świątyniach – w domu rodzinnym, duszy i ciele chrześcijanina.

Niedziela Cantate to zaproszenie do bycia wdzięcznym Bogu, do śpiewania Mu własnej wdzięczności, tak jak śpiewali mu izraelici, za to co dla mnie dobrego czyni, bo przecież całe moje życie zawdzięczam Bogu. W pieśniach nasze usta często potrafią zrobić znacznie więcej niż nasze serce i umysł. A czasem pieśni ciągną za sobą zmęczone serce i umysł, dopóki nie zostanie ponownie wzmocnione. Mówi się, że śpiewanie jest przeciwko smutkowi. Kiedy dręczą cię problemy, choroba, smutek zacznij śpiewać pieśń dziękczynną Bogu tak jak czynił to apostoł Paweł i Sylas „a około północy Paweł i Sylas, modlili się i śpiewem wielbili Boga”. Oni nie narzekali nas swoim losem, ale modlili się i śpiewali te same psalmy, które śpiewał Jezus Chrystus. Gdyby w naszym życiu było tyle samo śpiewu i modlitwy co narzekania to na pewno nasze życie wyglądałoby o wiele lepiej, a nasze dusze były spokojniejsze.

Siostry i bracia w Jezusie Chrystusie, co roku o tym czasie w wielu naszych kościołach organizowane były diecezjalne zjazdy chórów i muzyków, jednak w tym roku z powodu epidemii się nie odbędą. Słysząc piękny śpiew w wykonaniu naszych parafialnych chórów jakże często pojawia się refleksja u słuchaczy – szkoda, że ja nie potrafię tak pięknie śpiewać, inni zaś powiedzą – czuję się już za stary żeby tak śpiewać, mój głos słabnie i nie mogę już dobrze śpiewać. Ktoś inny powie ja i tak nie umiem śpiewać i w pewnym momencie po prostu przestanie śpiewać. A to wielka szkoda – ponieważ śpiew ma coś wyzwalającego – ponieważ coś się we mnie otwiera – nie wymaga niczego. Śpiewaj sercem, ciałem i duszą… Nie pozostawiajmy śpiewania tylko profesjonalistom, ale śpiewajmy w naszych domach w rodzinach, naszym sercem a wtedy poczujemy jak naszą duchową świątynię napełni Chwała Pana, Duch Boży. Wtedy prawdziwie odczujemy co przeżywał apostoł Paweł wypowiadając te słowa „Czy nie wiecie, że świątynią Bożą jesteście i że Duch Boży mieszka w Was?” Wtedy prawdziwie poczujemy, że nie jesteśmy sami, ale jest z nami dobry Bóg.

Śpiewając budujemy prawdziwą duchową świątynię, obraz wspólnoty chrześcijańskiej, żywych kamieni tworzących świątynię chrześcijańską, w której mieszka Bóg przez Ducha Świętego. Jesteśmy jak świątynia króla Salomona najwspanialszą i najpiękniejszą budowlą, świątynią świata, świątynią Bożą. Wyznajemy to niedzielę po niedzieli w Apostolskim Wyznaniu Wiary: „ … wierzę w święty kościół chrześcijański, społeczność wszystkich świętych…” Ta duchowa świątynia jest szczegółowo opisana w 1 Liście ap. Pawła do Koryntian, gdzie apostoł Paweł szczególnie podkreśla stabilne fundamenty tego domu Bożego, w tym kontekście znajdujemy słynne zdanie: „Albowiem fundamentu innego nikt nie może założyć oprócz tego, który jest założony a którym jest Jezus Chrystus”. W liście do Efezjan apostoł Paweł rozwinął to bardziej szczegółowo i napisał: „Jesteście zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, którego kamieniem węgielnym jest sam Jezus Chrystus”. Pan Jezus jest najważniejszym, wszechmocnym kamieniem w fundamencie tej świątyni. Jednak świadectwo apostołów i proroków, słowa Pisma Świętego, głoszą tę ewangelię dla kościoła wszystkich czasów: ci, którzy wzywają i ufają w imieniu Pana Jezusa, znajdują przebaczenie grzechów, pokój z Bogiem i życie wieczne. Świątynia kościoła chrześcijańskiego rośnie teraz kamień po kamieniu na tym wspaniałym i niewzruszonym fundamencie. Za każdym razem, gdy ktoś uwierzy i zostanie ochrzczony, świątynia staje się trochę większa i piękniejsza. Być może po epidemii nasza wspólnota chrześcijańska będzie wyglądać nieco inaczej i będzie zorganizowana inaczej. Ale dopóki jest tu co najmniej dwóch lub trzech chrześcijan, którzy chcą usłyszeć Słowo Boże i razem pragną społeczności w Jego imieniu, świątynia Boża nadal rośnie w tym miejscu: wspaniała świątynia ze wspaniałym fundamentem – Zbawicielem Jezusem Chrystusem. Wszystko zbudowane na tym fundamencie nie zepsuje się, ale będzie trwało na wieki. Amen

ks. Sebastian Kozieł